Przewodnik „In your Pocket", czyli „W twojej kieszeni", jest wydany oficjalnie i przedstawia Litwę, ale przede wszystkim Wilno, jako miejsca, gdzie zagrożenia czyhają na turystów. Przyjezdni otrzymują go od gospodarzy. I po przeczytaniu powinni natychmiast ze stolicy Litwy uciekać. Na szczęście zostają. I nie żałują. Kuriozalne jest to, że publikacja ujrzała światło dzienne kilka tygodni temu, tuż przed wileńskim posiedzeniem ministrów finansów Unii Europejskiej.
Zazwyczaj informacje o niebezpieczeństwach, na jakie narażeni są turyści, wymieniane są w Internecie. Piszą ludzie, którzy dali się nabrać, a sztuki oszukiwania cudzoziemców są tak stare, jak sama turystyka. Naciąganie nietrzeźwych cudzoziemców w barach, taksówkarze jeżdżący bez włączonego licznika. Na te wszystkie nieprzyjemności narażony jest turysta w Rzymie, Paryżu, Berlinie i Warszawie. Litwini o tych zagrożeniach postanowili jednak poinformować oficjalnie. „Turyści powinni nieustannie pilnować swoich aut, bo błyskawicznie mogą z nich znikać części, które łatwo jest zdemontować. Szczególnie należy zwracać uwagę na to, czy torebka jest zapięta oraz czy telefonu komórkowego przypadkiem nie zostawiliśmy na wierzchu " - czytamy.
Autorzy przewodnika ostrzegają również, że funkcjonariusze instytucji państwowych są obojętni na potrzeby turystów, a potrafią przy tym być bardzo nieuprzejmi. „Nie ma też co się dziwić, kiedy w restauracjach trudno jest złapać kontakt wzrokowy z kelnerem. Nie jest również niczym wyjątkowym, że kiedy ten kontakt ostatecznie uda się złapać, zobaczymy, że kelner nagle patrzy w górę, jakby wołał o pomstę do nieba. A kiedy już podejdzie, najczęściej jest niegrzeczny i niekompetentny, a jedzenie będzie marne". Skąd w takim razie w sieci tyle entuzjastycznych ocen jakości jedzenia i klasy wileńskich restauracji?
Ale autorzy przwodnika straszenia nigdy nie mają dosyć. „Jak złapać taksówkę? O to akurat nie jest trudno. Ale oczywiście trzeba przygotować się na ostrą jazdę. Przekraczanie dozwolonej prędkości, przejeżdżanie linii ciągłej, niebezpieczne wyprzedzanie. Ale to jeszcze nie wszystko. „ I chyba nie zdziwi wszystkich, poza Włochami, że Litwa spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej ma dzisiaj największy odsetek śmiertelnych ofiar w ruchu drogowym ".
A jeśli ktoś jest niepełnosprawny, jak jak niemiecki minister finansów, Wolfgang Schäuble, i porusza się na wózku inwalidzkim? To ma poważny problem. „Litwa pozostaje krajem, po którym bardzo trudno jest się poruszać, jeśli nie ma się dwóch zdrowych nóg"- ostrzegają autorzy przewodnika.
A jeśli chcemy kupić alkohol o nietypowej porze? No, z tym może być problem, bo obowiązuje zakaz sprzedaży od 10 wieczorem do 8 rano. Przewodnik, zamiast tylko poinformować, komentuje przepisy „ To jeden z najbardziej kuriozalnych i cynicznych przepisów litewskiego ustawodawstwa, który nie wnosi niczego korzystnego, a jedynie karze najbiedniejszych ludzi w naszym kraju"- czytamy.
I dalej: główny dworzec autobusowy w Wilnie jest „przygnębiający", a jeśli już jesteśmy zmuszeni do poszukania policjanta, to mamy tyle szans, co na „znalezienie igły w stogu siana". Natomiast w wielkim kontraście z tymi ostrzeżeniami pozostaje wypowiedź burmistrza Wilna z tego samego przewodnika, który opisuje swoje miasto jako jedno z najbardziej zielonych i regionalnego lidera w ściąganiu inwestycji dzięki doskonale wykształconym profesjonalistom.
Ale autor ulotki szybko ściąga także władze na ziemię. Jego zdaniem, plany przebudowy wileńskiego transportu publicznego są wręcz komiczne, a miasto mało przyjazne. Zaś jako jedna z największych atrakcji jest polecane Muzeum KGB (Genocido Auku Muziejus). Wstęp - 6 litów.
W tej niebywałej szczerości autora przewodnika jest jednak metoda. Każdy, kto przyjedzie do Wilna, może tylko przyjemnie się rozczarować.
Danuta Walewska/ekonomia.rp.pl