Polskie MSZ doceniono za aktywność w serwisie, a premiera Donalda Tuska za wchodzenie w interakcję z innymi użytkownikami.
Na potrzeby raportu firma Burson-Marsteller, specjalizująca się w PR i marketingu, przeanalizowała sposób, w jaki światowi przywódcy korzystają z Twittera. Przebadano konta 505 przywódców państw, rządów, ministrów spraw zagranicznych i ich resortów w 153 krajach. Pod uwagę wzięto m.in. liczbę tweetów, użytkowników obserwowanych przez danego użytkownika oraz obserwujących jego konto, datę stworzenia konta, liczbę użytych hashtagów (słów lub fraz poprzedzonych znakiem #, które odsyłają do konkretnych pojęć, nazwisk itd.), a także wiadomości udostępnionych przez użytkownika oraz jego wiadomości udostępnionych przez innych.
Ponad trzy czwarte (77,7 proc.) przywódców politycznych na świecie - prezydenci, premierzy, ministrowie lub ich resorty - jest obecnych na Twitterze. Swoje oficjalne konta mają rządy wszystkich 45 państw w Europie.
Największą liczbą tzw. obserwujących (użytkowników, którzy dodali dane konto do obserwowanych) w tym gronie może się pochwalić prezydent USA Barack Obama, którego konto jest obserwowane przez ponad 33,5 mln osób. On sam obserwuje rekordową liczbę 661 tys. użytkowników.
Na drugim miejscu, ale daleko za Obamą pod względem popularności jest konto papieża Franciszka (ok. 7,2 mln obserwujących). Pierwszą piątkę zamykają: Biały Dom (ok. 4 mln), premier Turcji Recep Tayyip Erdogan (3,7 mln) i prezydent tego kraju Abdullah Gul (3,4 mln). W pierwszej dziesiątce są jeszcze jordańska królowa Rania, prezydent Indonezji Susilo Bambang Yudhoyono, premier Rosji Dmitrij Miedwiediew, rząd brytyjski i prezydent Argentyny Cristina Fernandez de Kirchner.
Każdy tweet Obamy jest podawany dalej średnio przez 2309 użytkowników. Rekord wszech czasów pobiło zdjęcie, na którym po ogłoszeniu reelekcji ściska swoją żonę - podzieliło się nim aż 806 tys. użytkowników.
Z kolei każdy komunikat Franciszka wędruje dalej ponad 11 tys. razy (z konta hiszpańskiego) i 8,2 tys. razy (z konta angielskiego). Nic w tym dziwnego, skoro - jak zwraca uwagę raport - w ciągu ostatnich sześciu miesięcy konto obecnego biskupa Rzymu odnotowuje "fenomenalny przypływ" obserwujących.
Autorzy "Twiplomacy" wskazują, że dla polityka na Twitterze jeszcze ważniejsze od liczby obserwujących jego konto jest to, ile ma tzw. połączeń, czyli wzajemnie potwierdzonych znajomości wśród politycznych przywódców na Twitterze. Pod tym względem dorobek Obamy, amerykańskiej administracji czy MSZ na Twitterze nie jest już tak imponujący - łącznie ci trzej użytkownicy mają połączenia z tylko czterema ważnymi kontami, w tym premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa i brytyjskiego rządu.
Najlepiej w tej kategorii wypada szef szwedzkiej dyplomacji Carl Bildt (44 wzajemnych połączeń), następnie unijne służby dyplomatyczne (36) oraz polski MSZ (31), a dalej resorty spraw zagranicznych W. Brytanii (27) i Francji (26). Średnia wśród politycznych przywódców to osiem wzajemnych połączeń.
Dla mniejszych państw zdobywanie takich znajomości to sposób na rozpoznawalność. Wie o tym np. rząd Chorwacji, który - na razie jednostronnie - obserwuje konta 195 przywódców, a także MSZ Islandii czy Kosowa.
Choć obecnością na Twitterze może pochwalić się wiele rządów i polityków, tylko nieliczni osobiście zawiadują swoim kontem, a niektórzy pod natłokiem obowiązków wręcz je zawieszają, jak Francois Hollande po wyborze na prezydenta Francji.
Premier Donald Tusk uplasował się na drugim miejscu w kategorii europejskich liderów najczęściej wchodzących w interakcję z innymi użytkownikami Twittera, zaraz po szefie szwedzkiego MSZ. Tweety Tuska oceniono jako "zdecydowanie mniej formalne niż te publikowane na oficjalnym profilu @PremierRP". Według autorów badania "Prezes Rady Ministrów wydaje się być oswojony z Twitterem" i "używa go z łatwością". Zwrócono uwagę na to, że Tusk ma zwyczaj publikować niektóre posty w języku kaszubskim. Co ciekawe, najpopularniejszym tweetem na profilu okazało się wieczorne pożegnanie z użytkownikami: "Żona każe mi kończyć. Dobranoc :(".
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski jako użytkownik aktywny od lutego 2010 r. został uznany za "weterana" Twittera. Jest także drugim polskim politykiem pod względem liczby obserwujących (po Januszu Palikocie).
Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które posiada zarówno konto polskie, jak i angielskie, zostało docenione za pokaźną listę obserwowanych kont, na której znajduje się wszystkie 150 polskich misji dyplomatycznych (ambasady, konsulaty, instytuty kultury itd).
Tweety na profilu prezydenta Bronisława Komorowskiego zostały uznane za "bardzo oficjalne", a ich tematyka skupia się na bieżących wiadomościach. Narracja w trzeciej osobie wskazuje, że posty pisane są w jego imieniu, ale nie przez niego samego. Konto zostało ocenione jako "mało atrakcyjne" do obserwowania ze względu na brak interakcji z otoczeniem.
Na profilu kancelarii premiera często pojawiają się posty z konta @premiertusk, jak również te pochodzące od innych urzędników rządowych, m.in. Pawła Grasia. Liczba obserwujących konto kancelarii zwiększyła się ponad trzykrotnie z 10,5 tys. użytkowników w czerwca 2012 r. do 37 tys. w analogicznym miesiącu 2013 r.
W listopadzie ub. roku użytkownikiem Twittera została również litewska prezydent Dalia Grybauskaitė, która zamieściła 150 tweetów. W okresie przeprowadzania badania profil Grybauskaitė obserwowało 3,2 tys. użytkowników Twittera, prezydent śledziła zaś 236 użytkowników.
Z dniem 1 lipca tweety w języku angielskim zamieszcza również premier Algirdas Butkevičius, wcześniej zaczął to robić minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevičius. Ich tweety obserwowało odpowiednio 569 i 1225 użytkowników Twittera. W lutym br. podczas wizyty w gimnazjum im. św. Rafała Kalinowskiego w Niemieżu minister Linkevičius powiedział uczniom, że nie przepada za Twitterem, jednakże chce iść z duchem czasu, dlatego został użytkownikiem tego portalu społecznościowego. Zachęcony przykładem ministra R. Sikorskiego – jak dodał.
Działający od 2006 r. Twitter umożliwia porozumiewanie się za pomocą tweetów, czyli wiadomości tekstowych nieprzekraczających 140 znaków, dlatego też bywa nazywany "SMS-em internetu". W grudniu 2012 r. serwis poinformował, że liczba jego aktywnych użytkowników przekroczyła 200 mln miesięcznie.
PAP