Jak dotąd nie ma dowodów, że dane, które wyciekły, były wykorzystane w złych zamiarach. "Nie otrzymaliśmy skargi od użytkowników" – tłumaczą pracownicy Facebooka na blogu.
Przeciek z sieci społecznościowej rozpoczął się w 2012 r. Techniczna usterka powstała w ogromnym archiwum listy kontaktów i książek adresowych ponad miliarda użytkowników. Błąd został odkryty dopiero teraz przez programistę spoza firmy. Zespół Facebooka ds. bezpieczeństwa został ostrzeżony o błędzie w zeszłym tygodniu i naprawił go w ciągu 24 godzin. Ale Facebook poinformował o tym z opóźnieniem, już po naprawieniu usterki.
W jej wyniku użytkownicy Facebooka, którzy ściągnęli dane kontaktowe do swojej listy przyjaciół, otrzymali informacje o innych osobach, których dane nie powinny były do nich trafić.
Facebook napisał na blogu, że opóźnienie było spowodowane procedurą firmy, która przewiduje, że przed podaniem do publicznej wiadomości o błędzie należy poinformować użytkowników, których to dotyczy. „Chociaż naruszenie prywatności zostało już naprawione, to wciąż jesteśmy zdenerwowani i zawstydzeni. Dołożymy wszelkich starań, aby nic podobnego się nie powtórzyło".
To kolejna wiadomość, która szkodzi wizerunkowi światowego lidera portali społecznościowych. Kilkanaście dni wcześniej wyszło na jaw, że Facebook udostępniał prywatne dane użytkowników amerykańskiej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA). Podobnie zresztą, jak Google, Apple, Microsoft i kilku innych gigantów Internetu.
Firmy, które udostępniały dane, na czele z Facebookiem, postanowiły poprawić swój wizerunek i wynegocjowały z rządem USA pozwolenie na opublikowanie informacji na temat wniosków o udzielenie informacji na temat zachowania w Internecie użytkowników.
Na podst. rp.pl