Związek pomiędzy zainteresowaniem nami a naszą wagą jest tematem aktualnym. Producenci są świadomi, że obiecane uznanie i uwaga otaczających trafiają na podatną glebę, albowiem wszyscy jesteśmy trochę samolubni i pragniemy, by nas podziwiano.
Tym niemniej nie pozwólmy, by reklama i opinia publiczna spowodowały mętlik w naszych głowach. Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie, czego tak naprawdę chcemy: szczupłej sylwetki czy uwagi ze strony osób nas otaczających?
Jeśli Twoim celem jest znalezienie się w centrum uwagi, to nie zwlekaj! Szczupli bowiem nie są obecnie obiektem zainteresowania. Wysiłek mediów, wydawnictw i ogólnie całego świata komercyjnego jest skierowany na osoby z nadwagą bądź ludzi niezadowolonych ze swojej sylwetki.
Przemysł spożywczy wychodzi ze skóry, aby stworzyć produkty niskokaloryczne dla odchudzających się. W oczach aż się mieni od ampułek z podejrzanymi drażetkami na półkach w aptekach, które obiecują „10 kg i żadnego głodu". Projektanci szyją ubrania, które sprawią, że brzuch będzie wyglądał płasko, a styliści reklamują swoje usługi mówiąc, że ubiorą tak, by ukryć nadwagę. Siłownie zapraszają do zrzucenia sadełka, a bary z sokami kuszą, by po treningu napić się koktajlu spalającego tłuszcz.
Nawet media, wydawnictwa i osoby piszące całkowicie skoncentrowały się na wadze, dietach i regularnym odchudzaniu ludzi. W każdym piśmie można znaleźć miliony porad, jak zgubić kilogram, dwa, a nawet dziesięć. Jak jeść, kiedy jeść, a może nie jeść w ogóle? Przepisy, ćwiczenia, gimnastyki i historie sukcesów w walce o szczupłą sylwetkę. Wszystko po to, abyście dążyli do zgubienia jakiegoś grama. Wszyscy skupili się tylko na tym, że musicie schudnąć / abyście dążyli do schudnięcia / jesteście w trakcie gubienia kilogramów.
Niedawno w księgarni przyjrzałam się pozycjom proponowanym dla mieszkańców Litwy w okresie urlopowym. Krótka i prosta analiza lingwistyczna tytułów wykazała, że powinniśmy się interesować idealnymi sylwetkami, odżywianiem się, pamiętnikami o tematyce odchudzania się, historiami szczęśliwych dziewczyn, którym udało się zgubić zbędne kilogramy, książkami o dietach, które rzekomo mają pomóc schudnąć bez diety. Myślę, że w rzeczywistości od takiego wyboru literatury przytrafi się nam głód czytania i najpierw zacznie kurczyć się mózg, a nie tkanka tłuszczowa. Nie odchudzam się i nie zamierzam tego robić, więc rynek nie ma dla mnie nic do zaoferowania, więc wyszłam z księgarni z pustymi rękami.
Wówczas zaczęło dręczyć mnie pytanie: co robić, jeśli się nie odchudzasz? Co czytać, co jeść, jak ćwiczyć, o czym mówić z przyjaciółmi, do czegoś dążyć? Szczupły człowiek dla nowoczesnego rynku jest zupełnie nieinteresujący. Chyba że jeszcze można spróbować przekonać go do odchudzania. Jednak, jeśli zadowolenie z sylwetki jest silniejsze niż kompleksy i perswazje narzucane przez reklamę, wówczas zostaniecie na uboczu, na marginesie.
Odnoszę wrażenie, że wszyscy wychodzą ze skóry, by sprawić, byśmy schudli, ale ten wybuch uwagi jest chwilowy. Wreszcie fanfary ucichną, waga nie spada, trener sportowy odchodzi, by trenować innych, wszystkie przepisy niskokaloryczne wypróbowane, tabletki zażyte, odchudzająca bielizna jest bezużyteczna, książki o dietach zbierają kurz na półkach. I znowu trzeba wracać do życia, gdzie samotność i cierpienie dościgają wszystkich: i szczupłych, i otyłych.
Gintarė Pugačiauskaitė
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.