Wystarczy wyrobić sobie paszport biometryczny, kupić bilet na pociąg bądź samolot do wybranego kraju na Starym Kontynencie i cała Europa stoi przed tobą otworem, oglądaliśmy przesłanie z Ukrainy przed kilkoma dniami, kiedy to fetowano tam zniesienie unijnych wiz dla obywateli tego kraju. Radość, oczywiście, była z tego powodu wielka. Prezydent Poroszenko osobiście przycisnął symboliczny guzik w kolorach unijnej flagi, którego przyciśnięcie oznaczało początek nowej ery w życiu zwykłych Ukraińców. Ery wolności.
Radość z tego powodu może się jednak okazać być krótką, przelotną. Ba, może niedługo przerodzić się nawet we frustrację, gdy do przeciętnego Ukraińca dotrze, że paszport biometryczny to jedno, a bajońska gotówka na każdy dzień pobytu, którą musi się wykazać, chcąc wjechać do poszczególnych krajów UE, to zgoła co innego. Na taki luksus podróżowania może sobie pozwolić tylko 8-10 proc. Ukraińców – tych ze sfer oligarchicznych, oczywiście. Zaproszenie Brukseli obywateli Ukrainy do siebie w gościnę (bo nie do pracy przecież, gdyż pobyt bezwizowy do tego nie uprawnia, oczywiście) przypomina więc mi trochę bajeczkę z dzieciństwa o lisie i żurawiu, którzy jeden do drugiego chodzili w gości. Gdy żuraw gościł lisa, to na poczęstunek mleko mu nalewał do dzbanka z bardzo wąską i długą szyjką, z kolei lis rozlewał je na płaskim talerzu, kiedy sąsiada przyjmował z rewizytą.
Stosunek Ukrainy z Unią Europejską istotnie można porównać do uprzejmości lisa i żurawia. Ukraina niby jest zachęcana do starań o przyszłe członkostwo w UE, ale jej pozycja mocno przypomina – mi przynajmniej – sytuację Turcji, u której ukraińscy dyplomacji mogliby się pouczyć, jak od pół wieku negocjować warunki akcesji i nic nie uzyskać.
Samostijna izoluje się zresztą w dużym stopniu na własne życzenie. Wszechwładna korupcja, brak reform gospodarczych, oligarchiczne zwyczaje i porządki w sprawowaniu władzy przez elity jak były kulą u nogi Ukrainy przed Majdanem, tak i pozostały również po nim. Po Majdanie na dodatek pojawił się u Kijowa problem dodatkowy, który wcześniej występował w państwie tylko lokalnie w zachodnich jego regionach. Chodzi, oczywiście, o ideologię i politykę historyczną, na której pomajdanowe władze próbują budować nową tożsamość Ukraińców i zręby swego nowego państwa.
Niestety te fundamenty zostały wybrane fatalnie, w oparciu o ideoliogię nazistowską, jaką był banderyzm. Nowe władze zupełnie bezrefleksyjnie, bez najmniejszych skrupułów wtłaczają zwykłym Ukraińcom do głów fałszywą legendę UPA, która dla osiągnięcia swych celów politycznych i militarnych stosowała praktyki ludobójstwa, jakie na Wołyniu czasami nawet Niemców szokowały. To nie może nie budzić sprzeciwu po polskiej stronie granicy, gdzie politycy oczekiwali czego innego od nowych ukraińskich władz za doznane wsparcie i pomoc w trudnych dla Samostijnej chwilach. Teraz relacje Kijowa z Warszawą pikują w dół, ubolewa ekspert spraw ukraińskich Witold Jurasz z Ośrodka Analiz Strategicznych. Władze na Ukrainie nie mają bowiem nawet minimalnej empatii do wrażliwości historycznej Polaków, czemu ostatnim tylko przykładem może służyć prowokacja z nazwaniem jednej z głównych ulic Kijowa imieniem Romana Szuchewycza – kata Wołynia. O ile bowiem Banderę można by przyrównać do Hitlera, który przecież osobiście nie przeprowadzał Holocaustu (był odpowiedzialny za niego jako inspirator i decydent tak samo jak Bandera w przypadku Wołynia), o tyle Szuchewycz był bezpośrednim wykonawcą ludobójstwa na Polakach z Wołynia. Ukraińcy imieniem siepacza i rezuna nazywają główną ulicę w swej stolicy, gdyż przyzwyczaili się, że dialog z Polską można prowadzić nie ustępując nawet na krok, podkreśla Jurasz.
Ale władze Ukrainy muszą zdawać sobie też sprawę, że przez uprawianie ubliżającej elementarnej przyzwoitości polityki historycznej wpychają swoje państwo w czarną dziurę, w swoistą przestrzeń niebytu, by użyć terminologii kosmicznej, z której wydostać się będzie bardzo ciężko. Z Rosją, która propaguje sowiecką, czasami wręcz stalinowską politykę historyczną, są w stanie wojny i stan ten jest zaprogramowany na długie dekady. Z Polską chce prowadzić dialog, ale na warunkach, których nie przyjąłby żaden szanujący się naród.
Banderyzm jak każda totalitarna ideologia wcześniej czy później rozsadzi Ukrainę od środka. Jest to aksjomat, który w historii na własnej skórze przerobiło wiele narodów. Gdy przyjdzie to na zwykłych Ukraińców, paszporty biometryczne istotnie przydadzą się im. Tyle że nie do podróżowania, tylko do szukania azylu w cudzych krajach.
Bez wiz, ale quo vadis, Ukraino?
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
Wyciągajmy wnioski z historii. Nikt nam nie pomógł nigdy. Liczmy na siebie, a nie na sztuczny kraj, który nigdy nie istniał
8/15 dlaczego zależy tobie na pomocy komuś kto ma w d...e naszą pomoc, chętnie zajęłoby przemyskie i stawia pomniki mordercom odpowiedzialnym za rzeź tysięcy Polaków???
Bo logicznie jest to nie do wyjaśnienia, więc pytam co tobą kieruje?
Broń dalej "sławy ukrainy" i powtarzaj dalej propagandę medialną
Wystarczy, że pokażesz sufit, na krórym, były te rewelacje.
Podać przykład? Tzn? Paragon mam podać, pokazać umowę, czy fotografie?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.