16 listopada ub. r. na portalu l24.lt zamieściłem komentarz do wywiadu udzielonego przez Marię Przełomiec portalowi zw.lt
(http://l24.lt/pl/opinie-i-komentarze/item/99467-z-profesjonalizmem-na-bakier).
Rozpocząłem go następująco: „Pani Maria Przełomiec uchodzi w Polsce za profesjonalistkę w kwestiach wschodnich. To kompletne nieporozumienie. Rzeczywiście, w tematyce, którą się zajmuje, posiada dużą wiedzę. Ale to nie wystarcza. Potrzeba jeszcze zdrowego rozsądku, samokrytycyzmu i obiektywizmu”.
Wyemitowany 9 kwietnia odcinek dowodzi, że w ocenie wiedzy p. Przełomiec się myliłem. W tematyce, którą się w programie zajęła wiedzę posiada kompromitującą. Ponadto oprócz zdrowego rozsądku, samokrytycyzmu i obiektywizmu brakuje jej jeszcze uczciwości.
To mocne stwierdzenia. Myślę, że uzasadnione. Przyjrzyjmy się wnikliwie programowi.
Poświęcony polskiej autonomii na Wileńszczyźnie program „Studia Wschód” to modelowy przykład niekompetencji i (ocierającej się o nieuczciwość) nierzetelności autorki, która stara się wmówić polskiemu widzowi, że koncepcja autonomii była pomysłem sowieckim, realizowanym przez sowieckich Polaków, zaś jej celem było oderwanie Wileńszczyzny od Litwy i przyłączenie jej (zależnie od rozmówcy – tu nasza Profesjonalistka nie jest konsekwentna) do Związku Sowieckiego lub Polski, względnie przekształcenie Litwy w państwo federalne. Oto kilka przykładów:
NIEKOMPETENCJA:
nieznajomość podstawowych faktów, nieznajomość pojęć, które się używa
– Na początku programu lektor czyta (faktycznie to tekst Marii Przełomiec): „Idea (autonomii – ACH) powstała na początku 1990 r. gdy Litwini ogłosili niepodległość.” To albo kompromitująca ignorancja, albo (ale o tym później) manipulacja.
Idea polskiej autonomii na Wileńszczyźnie na forum publicznym Litwy pojawiła się 28 grudnia 1988 r., kiedy status narodowej rady polskiej nadała sobie gmina w Suderwie. Na początku 1989 r. szerzyła się ona jak burza. Za przykładem Suderwy poszło 16 rad z 24 w rejonie wileńskim i 14 rad z 15 w rejonie solecznickim. Obradujący w połowie kwietnia 1989 r. I Zjazd Związku Polaków na Litwie zwrócił się do władz litewskich i Związku Sowieckiego o poparcie tej inicjatywy. 12 maja 1989 r., na Zjeździe w Mickunach inicjatywę autonomii w składzie Litwy poparli deputowani z Wileńszczyzny. We wrześniu 1989 r. rady rejonów Solecznickiego i Wileńskiego proklamowały na swoim terenie polskie rejony narodowościowo – terytorialne w składzie litewskiej SRS. Co czasami im się wypomina. Tyle, że innej republiki litewskiej wtedy nie było.
Jak widać, wszystkie te wydarzenia miały miejsce przed ogłoszeniem 11 marca 1990 r. Aktu restytucji niepodległego państwa litewskiego.
– Postanowienie zjazdu polskich autonomistów w Mościszkach zostały w programie zaprezentowane następująco (czyta to lektor, ale to przecież tekst Marii Przełomiec): „Ustanowiono na nim ostatecznie Polski Kraj Narodowo-Terytorialny w granicach Republiki Litewskiej. Uchwalono jego statut. Stolicą miała być jedna z dzielnic Wilna Nowa Wilejka, hymnem Rota. Republika Litewska miała stać się w praktyce równoprawną federacją Litwy i Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego”
Zabawne, że z rozmowy z Vytautasem Landsbergisem wynika, że tym hymnem miała być nie Rota a „Nasza Ojczyzna Wileńszczyzna” i że, o zgrozo, Polacy „próbowali śpiewać to”.
Zbigniewa Balcewicza, i w ślad za Balcewiczem Marię Przełomiec, bulwersuje natomiast fakt odrębnego obywatelstwa Polskiego Kraju.
Cała, szacowna inaczej, Trójka, wydaje się nie wiedzieć, że kwestionowane przez nich wyżej kwestie (stolica, hymn, obywatelstwo) jak najbardziej mieszczą się w kategorii regulacji charakterystycznych dla autonomii. Na przykład, należące do Finlandii autonomiczne Wyspy Alandzkie posiadają własny parlament, rząd, język urzędowy (szwedzki), budżet, stolicę, flagę, godło, znaczki pocztowe, faktycznie odrębne obywatelstwo i prawo veta odnośnie umów międzynarodowych i wobec jednostronnych zmian statusu wysp.
A przecież nikt przytomny nie twierdzi, że Finlandia jest państwem federalnym.
NIERZETELNOŚĆ:
wypreparowanie kwestii autonomii z litewskiego kontekstu, dobór rozmówców i manipulowanie ich wypowiedziami, manipulowanie terminami (nierozróżnianie takich pojęć jak: autonomia, secesja, federacja), a także specyficzny dobór faktów (eksponowanie jednych i pomijanie innych) i manipulowanie nimi, wreszcie prezentowanie fantasmagorii (Vytautasa Landsbergisa, Czesława Okińczyca, Piotra Hlebowicza, Jadwigi Chmielewskiej) jako twardych faktów. Oto przykłady:
– Kontekst:
Program nie informuje o antypolskim nastawieniu „Sajudisu” oraz o obronnym (przed wymuszoną lituanizacją) charakterze koncepcji autonomii.
Aby nie być gołosłownym zacytuję tylko świadectwo Polaka z Litwy, Czesława Okińczyca, którego o antylitewskość trudno posądzić – dla Marii Przełomiec niekwestionowanego autorytetu: „Tuż przed wyborami, które doprowadziły do przywrócenia Litwie niepodległości, występowałem na zjeździe Sąjūdisu. W Pałacu Sportu zebrało się wówczas 5000 delegatów – myślę, że 4999 Litwinów i ja Polak. Kiedy porównywałem solidarny Sajudis z Solidarnością, otrzymałem huczne oklaski. Kiedy porównywałem Prezydenta Landsbergisa z Przewodniczącym Lechem Wałęsą, oklasków było jeszcze więcej. (…) Kiedy jednak podkreśliłem, że trzeba zrobić wszystko, żeby na tej sali następnym razem było więcej Polaków i żeby postulaty polskiej mniejszości były spełniane, oklasków nie było. Były gwizdy.”
Symbolicznie i lapidarnie istotę oferty jaką dla Polaków na Litwie miał Sąjūdis, przedstawił jego prominentny działacz ks. Vaclovas Aliulis, w trakcie spotkania polskich i litewskich działaczy w lipcu 1989, mówiąc – a właściwie… pytając: „Zresztą jak wyglądałoby Wilnius, gdyby się znalazł w pierścieniu polskich apilinek?”
Czyli demonstracyjnie formułując postulat rozerwania tego pierścienia.
– Rozmówcy
– Nasza Profesjonalistka specyficznie traktuje swoich rozmówców. Jednym (Vytautas Landsbergis, Czesław Okińczyc. Zbigniew Balcewicz) pozwala na pomawianie swoich przeciwników politycznych, pomówionych (Stanisław Pieszko, Jan Ciechanowicz, Anicet Brodawski) nie pyta o te pomówienia; nie dając im przez to prawa do obrony.
Oto przykład. Nawiązując do krwawej secesji zamieszkałej przez Ormian autonomicznej republiki Górskiego Karabachu z Azerbejdżanu Vytautas Landsbergis mówi w programie „Moglibyśmy mieć Kaukaz, i nam grożono tym.(…) Pan Pieszko właśnie…, i jeszcze ktoś wykrzykiwał, że w sali zrobimy wam Krabacha” Ponieważ występujący w programie Stanisław Pieszko nie dementuje tej wypowiedzi, nadaje to insynuacji Landsbergisa pozór wiarygodności. Tyle, że Maria Przełomiec p. Pieszki o tę insynuację nie pyta.
Warto wiedzieć, że w 2011 r. Landsbergis oskarżał o grożenie zrobieniem Karabachu jakichś anonimowych polskich działaczy. Dziś, po upływie pięciu lat – przy współudziale Marii Przełomiec – pomawia Stanisława Pieszkę. Ciekawe o ile nazwisk rozszerzy mu się ta lista za następnych pięć lat.
– W trakcie rozmowy ze Stanisławem Pieszką pojawia się informacja, że on, i pięcioro innych polskich posłów wstrzymało się w głosowaniu na Aktem restytucji państwa litewskiego.
Nie ma jednak informacji jak taką ich postawę oceniali tam (w Wilnie) i wtedy (w momencie głosowania) Litwini. Warto wiec przypomnieć wypowiedź, ówczesnej głowy państwa litewskiego, tak cenionego przez panią Przełomiec, Vytautasa Landsnergisa: „Myślę, że wszyscy rozumiemy zatroskanie i niepokój obywateli Litwy polskiej narodowości i tym bardziej doceniamy opowiedzenie się ich deputowanych za odradzającą się Litwą. Rozumiemy, że nie mieli upoważnienia do głosowania tak, jak głosowała większość z nas i myślę, że nikt nie będzie źle interpretował ich wstrzymania się od głosu.”
Nie informuje się również telewidzów, że w styczniu 1991 roku, kiedy sowieckie czołgi najechały Wilno, Stanisław Pieszko, a także inni polscy posłowie, trwali w litewskim sejmie, razem z litewskimi posłami, w tym z Vytautasem Landsbergisem. Za ich postawę litewska Rada Najwyższa złożyła im specjalne podziękowanie.
– Specyficzny dobór faktów:
– Polscy słuchacze „Studia Wschód” nie zostali poinformowani o faktach mających kluczowe znaczenie przy ocenie sporu Polaków na Litwie z Litwinami o program autonomii Wileńszczyzny; a mianowicie nie dowiedzieli się:
– ani o tym, że władze Republiki litewskiej faktycznie wyraziły zgodę na utworzenie polskiej autonomii, tyle, że nie pod tą nazwą podejmując, 29 stycznia 1991 r. (Rada Najwyższa RL) Uchwałę zobowiązującą rząd, by „do 31 maja 1991 roku przedstawił (…) projekt przyszłego podziału terytorialno- administracyjnego Republiki Litewskiej, w myśl którego przewidywaną podstawą powiatu wileńskiego byłyby obecne rejony solecznicki i wileński” oraz nakazującą „do 31 maja opracować projekt statusu obwodu wileńskiego”;
– ani o tym, że obietnice te zostały haniebnie złamane, bowiem powiat wileński utworzono w ten sposób, że rejony solecznicki i wileński nie stały się jego podstawą, lecz niewielką częścią zmajoryzowaną przez rejony o większości litewskiej; ponadto nie opracowano odrębnego statusu dla tego okręgu;
– ani o tym, że 30 lipca 1991 r., kiedy, mimo kontrowersji związanych ze Zjazdem w Mościszkach doszło do spotkanie Vytautasa Landsbergisa z polskimi posłami, ten ostatni obiecał że „po wznowieniu pracy Parlamentu (…) będzie przedyskutowana kwestia minionej uchwały RN RL z dn. 29 stycznia br. (…) Ustali się nowe terminy oraz wykonawców tych poleceń” oraz „podkreślił, że: tylko drogą dialogu i porozumienia, a nie konfrontacji można rozwiązać nabrzmiałe problemy, zapewnił (..), że rozpoczęty w styczniu br. proces uregulowania stosunków narodowościowych na Wileńszczyźnie, rozwiązanie innych aktualnych zagadnień będzie konsekwentnie kontynuowany”;
– ani o tym co się zdarzyło po niecałym miesiącu, kiedy wznowiono pracę Parlamentu… – a zdarzyło się niemało. Rozwiązano mianowicie samorządy rejonów solecznickiego i wileńskiego, wprowadzając na tych obszarach coś na kształt stanu wojennego.
– Wprawdzie prologiem do programu jest sześć krótkich wypowiedzi, to sam program nasza profesjonalistka zapowiada w taki oto słowami: „Witam Państwa z Ejszyszek na Litwie. To w tym miejscu, 26 lat temu, w pół roku po przyjęciu przez Litwę Aktu Niepodległości część polskich działaczy samorządowych zastanawiała się nad powołaniem nowej autonomicznej republiki, która miałaby pozostać w granicach Związku Sowieckiego”. Praktycznie identyczna charakterystyka programu znajduje się na stronie internetowej Studia Wschód, na której można zapoznać się z programem (http://vod.tvp.pl/24506511/09042016).
Tymczasem, na Zjeździe w Ejszyszkach deputowani do ciał przedstawicielskich wszystkich szczebli debatowali nad projektem polskiej autonomii w składzie Litwy. I taki projekt jednogłośnie przyjęli. Projekt autonomicznej republiki w składzie Związku Sowieckiego, zgłoszony przez nieliczną, niereprezentatywna grupkę deputowanych, nie znalazł nawet śladowego poparcia i został przez wnioskodawców wycofany
Gdyby przyjąć tischnerowską metodologię prawdy (prawdy są trzy: cała prawda, święta prawda i gówno prawda) to nasza Profesjonalistka serwuje widzom tę trzecią.
– Manipulowanie faktami:
– W programie wiele się mówi o tzw. Wschodnio-Polskiej Republice w składzie Związku Sowieckiego. Przywołuje się również wystąpienie Michaiła Gorbaczowa na Konferencji partyjnej faktycznie legalizujące koncepcje autonomii terytorialnej.
Nie informuje się jednak słuchacza, że Wschodnio-Polska Republika to autorski pomysł Jana Ciechanowicza, zgłoszony na początku piereiestrojki; w czasach, których program dotyczy już nieaktualny ani, że kijowskie wystąpienie Gorbaczowa miało miejsce w 1988 roku, kiedy Litwini o niepodległości może marzyli, ale programu jej osiągnięcia jeszcze nie sformułowali.
Zapewne, w kontekście przywołanej wyżej przeze mnie nieprawdziwej informacji, że idea polskiej autonomii „powstała na początku 1990 r. gdy Litwini ogłosili niepodległość” autorce programu chodziło o zasugerowanie niezorientowanemu w temacie słuchaczowi, że dążenia Polaków litewskich do autonomii były rezultatem sowieckiej inspiracji, celem ich było utworzenie republiki w ramach Sowietów, i, że wymierzone one były w litewskie dążenia niepodległościowe.
– Manipulowanie terminami: np.: secesja, autonomia…
– Odnosząc się do ówczesnej sytuacji w Związku Sowieckim nasza Profesjonalistka przyrównuje polskie dążenia autonomiczne do takich wydarzeń jak secesje Górskiego Karabachu w Azerbejdżanie, Południowej Osetii i Abchazji w Gruzji i Naddniestrza w Mołdawii. Tyle, że właśnie były to secesje. Tymczasem Polacy domagali się autonomii, podobnie jak Gagauzi w Mołdawii, którzy (nota bene) autonomię uzyskali. Gdyby Polacy chcieli secesji, to pewnie by ją przeprowadzili. Wystarczyło w styczniu 1991 roku, kiedy wojska sowieckie urządziły sobie rajd na Wilno, ogłosić secesję w Solecznikach… i te wojska zaprosić. Polacy poparli jednak wtedy Litwinów, za co później Litwini im się odwdzięczyli (rozwiązując polskie samorządy) i odwdzięczają do dziś (odmawiając im należnych im praw).
Fantasmagorie:
To wynurzenia sierot po Giedroyciu z „Solidarności Walczącej” – Piotra Hlebowicza i Jadwigi Chmielowskiej, zwłaszcza tej ostatniej, której 26 lat temu przywidziały się w Ejszyszkach białe… to jest zielone myszki, pardon zielone ludziki. I właśnie te ludziki „w tej chwili przygotowane są (…) na Litwie”. Fantasmagorie te zasługują na odrębne potraktowanie, nie będę więc tego tematu tu kontynuował.
NIEUCZCIWOŚĆ:
W przytoczonej już przeze mnie informacji lektora (faktycznie Marii Przełomiec) o Zjeździe w Mościszkach znalazło się stwierdzenie, że uchwalono tam statut Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego w granicach Republiki Litewskiej. To kłamstwo. Na tym zjeździe uchwalono projekt statutu (faktycznie „Projekt Ustawy Republiki Litewskiej o Statusie Wileńskiego Kraju Narodowo – Terytorialnego”) po czym przedłożono go do rozpatrzenia Radzie Najwyższej Republiki Litewskiej.
Przy czym powyższej manipulacji nie można tłumaczyć ignorancją. W trakcie rozmowy Marii Przełomiec ze Zbigniewem Balcewiczem o wydawanym przez Jana Ciechanowicza piśmie „Ojczyzna” prezentowana jest pierwsza strona jednego z numerów tego periodyku. Telewidz wiele na tej stronie nie zobaczy, co innego internauta. Jeśli w odpowiednim momencie naciśnie pauzę (stopklatkę) to na tej pierwszej stronie „Ojczyzny” będzie mógł przeczytać tytuł: Projekt Ustawy Republiki Litewskiej O Statucie Wileńskiego Polskiego Kraju Narodowościowo-Terytorialnego.
Hipotezy, że nasza Profesjonalistka nie umie czytać, nie przyjrzała się pismu o którym rozmawia, względnie, że nie rozróżnia prawnego znaczenia pojęć statut i projekt statutu uważam, za zbyt daleko idące. Jeśli jednak hipotezy te odrzucić, to jedynym wyjaśnieniem jest świadome mijanie się z prawdą czyli nieuczciwość. Tertium non datur.
Tą wyliczankę można by kontynuować, chyba jednak nie warto. Profesjonalizm Marii Przełomiec widać jak na dłoni. Pani Redaktor jest po prostu profesjonalistką inaczej.
Na koniec chciałbym się podzielić dwiema refleksjami.
Po pierwsze, oglądając Studio Wschód miałem uczucie déjà vu. 25 lat temu, jako sekretarz Obywatelskiego Komitetu Obrony Polaków na Wileńszczyźnie, spotykałem się z takim samym przekazem medialnym i z takimi samymi dziennikarzami nierozróżniającymi, na przykład, statutu od projektu statutu. Wtedy celem było utrącenie programu polskiej autonomii. Obecnie chodzi o takie osłabienie Akcji Wyborczej na Litwie, by w nadchodzących wyborach poniosła porażkę, co skutkować powinno rozłamem wśród litewskich Polaków.
Dalekosiężne skutki takiego scenariusza, o ile się powiedzie, będę podobne jak przed 25. laty – wzmożona dyskryminacja Polaków na Litwie.
Po drugie, audycję Studio Wschód, wyemitowała telewizja publiczna. Poprzednio takie programy, przynajmniej dotyczące Polaków na Litwie, nie były jednak emitowane. Obecnie nie widzę szansy by w tej telewizji – przypominam, telewizji po dobrej zmianie – pojawił się uczciwy program o przyczynach i przebiegu konfliktu między Polakami a Litwinami w ostatnim ćwierćwieczu.
Rozważanie te kończę, skierowanym do polskich polityków i polskich dziennikarzy, apelem identycznym z tym, który kierowali do Polaków z Polski Polacy na Litwie przed 25. laty:
Jeśli nie chcecie pomóc to przynajmniej nie przeszkadzajcie!!!
Adam CHAJEWSKI
27.04.2016 r.
mojekresy.pl
Komentarze
Skłamała podczas wywiadu z ruskim ministrem Medinskim, że niby sowiecki generał Czerniachowskij zabił jej dziadka (dziadek zginął 7 lat po śmierci czerwonoarmisty) tak i teraz skłamała i manipulowała.
Mogą śmiało świętować.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.