Mail Michała Dworczyka do premiera Mateusza Morawieckiego
Mateusz,
Rozmawiałem z Falkowskim potem z Dzięciołowskim.
Sytuacja jest taka pisząc w największym skrócie.
Falkowski „wykrył“ patologie w Związku Polaków na Litwie – zawyżanie/fałszowanie faktur na druk polskiej gazety. Według mojej wiedzy ZPL robił to po to aby odkładać pieniądze na pierwsze miesiące każdego kolejnego roku, tak aby móc wydawać polską prasę – ponieważ dotacja z Polski przychodzi dopiero w maju – czerwcu.
To wynik naszego zasranego systemu, z którym ani MSZ ani tym bardziej Senat nie potrafią sobie poradzić i gdyby polskie organizacje chciały być święte – przez pierwsze pół roku żadna gazeta by się nie ukazywała – bo skąd kasa na druk, opłaty, etc. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że robi tak 90% organizacji polskich na Wschodzie. Sami ich tego – jako państwo – nauczyliśmy i wiele lat akceptowaliśmy. Ta sytuacja jest oczywiście zła, ale cała banda obłudników w MSZ, Senacie i Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie doskonale wie o tym i przez lata akceptowała to bo nie chciało im się wprowadzić systemowego rozwiązania likwidującego problem finansowania mediów za granicą. Albo – druga możliwość – są debilami, którzy nie potrafią ani czytać ani pisać – wątpię…
Ta sytuacja zmieniła się kiedy Mikołaj zderzył się z Mackiewiczem – prezesem Związku Polaków na Litwie, poseł na Sejm Litwy. To arogancki buc, z komunistyczną przeszłością, nie mniej jest prezesem największej polskiej organizacji na Litwie, niekwestionowanym liderem. Mikołaj którego ego w ciągu ostatnich lat urosło do rozmiarów pałacu kultury postanowił dać mu nauczkę i wyeliminować go. Zgłosił sprawę do polskiej prokuratury i obaj Mackiewicz i Falkowski zaczęli się wzajemnie oskarżać, nakręcając spór. Do tego dołączył się Dzięciołowski, który nienawidzi Mackiewicza i poczuł, że dzięki tej sytuacji może go zniszczyć – co sam wczoraj w rozmowie potwierdził. Dziś chcą mediom przedstawić faktury na których widać, że Mackiewicz rzeczywiście fałszował kwity – robił to zresztą wyjątkowo głupio. Uzasadniają to (Falkowski i Dzięciołowski) używając wielu mądrych słów (obaj są wybitnie inteligentni – to fakt) ale prawda jest taka, że jest to wynik ich zacietrzewienia i chęci rozwalenia Mackiewicza i jego zarządu.
Problem jest tak, że ten ruch może doprowadzić do sytuacji, której przez najbliższe lata nie da się naprawić. To będzie centralna wojna – z jednej strony Mackiewicz i jego środowisko, dla zasady wspierający go Tomaszewski i Akcja Wyborcza na Litwie, u nas Rydzyk i szereg „patriotów“. To będzie miało naprawdę poważne konsekwencje…
Moim zdaniem należy wyhamować emocje. Jak już zwołali konferencje to niech powiedzą na niej coś na okrągło – już publikowali oficjalne oświadczenie – ale niech nie publikują kwitów. A następnie na spokojnie spróbujmy wypracować wyjście z tej sytuacji takie, że pozbędziemy się za jakiś czas Mackiewicza i rozwiążemy patologie. Teraz mamy do czynienia z sytuacją pierwszego polsko – polskiego otwartego konfliktu, gdzie państwo polskie zwalcza zarząd Związku Polaków na Litwie – taka jest percepcja społeczna, niezależnie od faktów. Cieszą się Litwini – ludzie od Landzbergisa włączyli się w ten spór, a chłopcy z Fundacji załatwiają swoje ambicjonalne porachunki i starają się przy okazji wspierać „swoje“ środowiska polskie na Litwie. Naprawdę – mistrzostwo świata.
Jeżeli nie dostanę innych wytycznych to jeszcze raz za pół godziny zadzwonię do nich żądając nie publikowania tych faktur – ale co zrobią to nie wiem bo czują się b. pewni siebie.
Michał
Poniżej zamieszczamy w całości artykuł opublikowany na portalu kresy.pl:
Jak wynika z najnowszych e-maili wykradzionych rzekomo ze skrzynki Michała Dworczyka, państwo polskie zmuszało (i prawdopodobnie nadal zmusza) polskie organizacje na Kresach do prowadzenia kreatywnej księgowości i fałszowania faktur. Zgromadzone w ten sposób „haki” zostały wykorzystane do skazania sekretarza Związku Polaków na Litwie.
Państwowi urzędnicy — autorzy kampanii skierowanej przeciwko Związkowi Polaków na Litwie (ZPL) zdawali sobie sprawę z tego, że formalne nieprawidłowości w rozliczaniu faktur przez polskie organizacje na Kresach są wynikiem zaniedbań po stronie państwowych donatorów z Polski – miał przyznać szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. Świadczy o tym kolejny mail, który został wykradziony ze skrzynki Dworczyka i który został opublikowany na stronie „Poufna rozmowa”, wcześniej funkcjonującej jako kanał w serwisie Telegram.
Sami ich tego jako państwo nauczyliśmy
Adresatem wykradzionego maila miał być Mateusz Morawiecki. Dworczyk twierdzi w wiadomości wysłanej do premiera w lipcu 2018 roku, że prowodyrem zawyżania i fałszowania faktur przez organizacje polonijne są same organa państwa polskiego, w tym Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie (FPPnW). To właśnie ta ostatnia była inicjatorem rozpoczęcia kampanii na tle rzekomego braku przejrzystości rozliczania środków przez ZPL:
„Falkowski [Mikołaj, prezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” – przyp. red.] wykrył patologie w Związku Polaków na Litwie, zawyżanie/fałszowanie faktur na druk polskiej gazety. Według mojej wiedzy, ZPL robił to po to, aby odkładać pieniądze na pierwsze miesiące każdego kolejnego roku, tak aby móc wydawać polską prasę, ponieważ dotacja z Polski przychodzi dopiero w maju, czerwcu. To wynik naszego zasranego systemu, z którym ani MSZ, ani tym bardziej Senat nie potrafią sobie poradzić i gdyby polskie organizacje chciały być święte, przez pierwsze pół roku żadna gazeta by się nie ukazywała, bo skąd kasa na druk, opłaty, etc. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że robi tak 90 proc. organizacji polskich na Wschodzie. Sami ich tego jako państwo nauczyliśmy i wiele lat to akceptowaliśmy” – relacjonował Dworczyk.
Albo obłudnicy, albo debile
W dalszej części maila obecny szef Kancelarii Premiera nazywa między innymi kierownictwo Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” „obłudnikami” oraz „debilami”. Zarzuca on zarówno Fundacji, jak i Senatowi oraz MSZ-owi, że to ich własne zaniedbania zmusiły organizacje polonijne na Wschodzie do stosowania formalnych nadużyć przy rozliczaniu środków. Przyznaje przy tym, że wina za ten proceder leży po stronie Fundacji i samego państwa polskiego:
„Ta sytuacja jest oczywiście zła, ale cała banda obłudników w MSZ, Senacie i Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” doskonale wie o tym i przez lata akceptowała to, bo nie chciało im się wprowadzić systemowego rozwiązania likwidującego problem finansowania mediów za granicą. Albo druga możliwość, są debilami, którzy nie potrafią ani czytać, ani pisać, wątpię” – pisał Dworczyk.
Tymczasem w czerwcu 2018 roku prezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” twierdził, że donos do polskiej prokuratury na prezesa ZPL Michała Mackiewicza oraz sekretarza Związku Pawła Stefanowicza wynika z obowiązku nałożonego na niego przez polskie prawo:
„Każdy, kto byłby na moim miejscu i ponosił odpowiedzialność za rozliczenie polskich środków publicznych przeznaczonych na wspieranie działań polonijnych, po wykryciu tego, co my wykryliśmy i stwierdzeniu, że kolejne informacje łączą się w całość, nie miałby wyjścia i musiałby wykonać obowiązek nałożony przez prawo” – mówił Falkowski. „Moim zdaniem, troska o uczciwość, transparentność, zwalczanie nieprawidłowości i korupcji oraz zapewnianie przejrzystości rozliczania dotacji publicznych Państwa Polskiego, a jednocześnie domaganie się od naszych beneficjentów szacunku dla naszego państwa i dla polskiego prawa, jest wzmacnianiem polskości” – przekonywał prezes FPPnW.
Dzięciołowski nienawidzi Mackiewicza
Tymczasem w mailu do premiera Dworczyk miał ujawnić prawdziwe motywy Falkowskiego oraz wiceprezesa FPPnW Rafała Dzięciołowskiego. Z ujawnionej wiadomości wynika, że Falkowski i Dzięciołowski nie tylko wiedzieli o tym, że prowodyrem fałszowania faktur jest sama Fundacja, ale sami kłamali na temat prawdziwych motywów swojego postępowania:
„Mikołaj, którego ego w ciągu ostatnich kilku lat urosło do rozmiarów Pałacu Kultury, postanowił dać mu [prezesowi ZPL Mackiewiczowi – przyp. red.] nauczkę i wyeliminować go. Zgłosił sprawę do polskiej prokuratury i obaj, Mackiewicz i Falkowski, zaczęli się wzajemnie oskarżać, nakręcając spór. Do tego dołączył się Dzięciołowski, który nienawidzi Mackiewicza i poczuł, że dzięki tej sytuacji może go zniszczyć, co sam wczoraj w rozmowie potwierdził […]. Prawda jest taka, że jest to wynik ich zacietrzewienia i chęci rozwalenia Mackiewicza” – opisywał sytuację Michał Dworczyk.
Tak robi 90 proc. organizacji polskich na Wschodzie
Na skutek donosów złożonych przez FPPnW oraz działań podjętych przez Falkowskiego z Dzięciołowskim, sekretarz generalny ZPL Paweł Stefanowicz, uczestniczący w procederze, którego prowodyrem była FPPnW, został wczoraj (17 sierpnia br.) skazany przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieście na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, karę grzywny w wysokości 250 stawek dziennych po 50 zł, zwrot 54 tysięcy 200 złotych na rzecz polskiego Skarbu Państwa, jak i został zobowiązany do zwrotu kosztów procesowych dla FPPnW w wysokości 1512 zł oraz na zwrotu kosztów sądowych w wysokości około 15 tysięcy zł.
Szkodliwa działalność Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” była przedmiotem analizy, która ukazała się na portalu Kresy.pl.
Tymczasem, FPPnW twierdziła, że wobec ZPL przestrzega takich samych standardów odnośnie rozliczania środków, jak w stosunku do wszystkich pozostałych beneficjentów swych dotacji:
„Zarząd Fundacji wnikliwie analizuje wszystkie sprawozdania nadsyłane do Fundacji zarówno pod kątem finansowym, jak i merytorycznym i stosuje takie same standardy wobec małych organizacji z Litwy, jak wielkich podmiotów, takich jak Związek Polaków na Litwie” – mówił Mikołaj Falkowski.
Zgodnie z twierdzeniami Michała Dworczyka przekazanymi premierowi Morawieckiemu było to ze strony Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” celowe wprowadzanie w błąd opinii publicznej, gdyż szef KPRM przyznał przed premierem, „że robi tak [tak jak Michał Mackiewicz, oskarżony prezes ZPL – przyp. red.] 90 proc. organizacji polskich na Wschodzie”, z czego Fundacja od dawna miała zdawać sobie sprawę.
Chłopcy z Fundacji załatwiają swoje ambicjonalne porachunki
Jak wynika z ujawnionego e-maila, funkcjonowanie Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” surowo ocenił sam Michał Dworczyk. Według Dworczyka, działania wymierzone w prezesa ZPL wynikają z tego, że „chłopcy z Fundacji załatwiają swoje ambicjonalne porachunki”.
Warto zaznaczyć, że także szkodliwa działalność Rafała Dzięciołowskiego była przedmiotem analizy portalu Kresy.pl, który umożliwił nagłośnienie jego manipulacji wymierzonych w kresowych rodaków.
Co zrobią, to nie wiem
W ostatniej części maila do premiera Morawieckiego Dworczyk zaznacza, że będzie usiłował zapobiec publikacji formalnie wadliwych faktur przez Falkowskiego i Dzięciołowskiego, jednak nie jest pewien powodzenia swych zabiegów:
„Jeszcze raz za pół godziny zadzwonię do nich, żądając niepublikowania tych faktur, ale co zrobią, to nie wiem, bo czują się b. pewnie” – napisał Dworczyk.
Wbrew jego nadziejom, na specjalnie zwołanej w tym celu konferencji prasowej, prezes FPPnW Mikołaj Falkowski przedstawił faktury będące pretekstem do ataku na prezesa Związku Polaków na Litwie.
Jednocześnie w mailu do premiera Michał Dworczyk przyznał, że z całego przedsięwzięcia „cieszą się Litwini”. Zauważył on ponadto, że w spór włączyli się „ludzie od Lansbergisa”, przy czym Dworczyk mógł mieć na myśli znanego z antypolskich poglądów seniora litewskiej polityki Vytautasa Landsbergisa bądź jego wnuka, obecnego szefa MSZ Litwy Gabrieliusa Landsbergisa, lidera niechętnej wobec Polaków Wileńszczyzny partii – Związek Ojczyzny.
Mail Michała Dworczyka do premiera poniżej:
Marcin Skalski
Komentarze
"Teraz mamy do czynienia z sytuacją pierwszego polsko – polskiego otwartego konfliktu, gdzie państwo polskie zwalcza zarząd Związku Polaków na Litwie – taka jest percepcja społeczna."
Za takie coś już nie dni, ale godziny tych kolesi w państwowej fundacji powinny być policzone. Chyba że ani minister Dworczyk, ani premier rządu, ani inne wysokie organy państwa polskiego nie potrafią skutecznie egzekwować swoich racji, podczas gdy Dzięcioł. i Falk. - "czują się b. pewni siebie."
"Dzięciołowski, który nienawidzi Mackiewicza i poczuł, że dzięki tej sytuacji może go zniszczyć" oraz "Mikołaj którego ego w ciągu ostatnich lat urosło do rozmiarów pałacu kultury."
Ktoś kiedyś zadał pytanie (wydawało się że tylko prowokacyjnie), czy państwo polskie w znaczeniu instytucjonalnym naprawdę istnieje? Czy realizuje interes społeczny?
Czy może jednak jest zawłaszczone przez grupki cwanych i chciwych kolesiów, pilnujących jedynie własnych spraw i portfeli, powiązanych towarzysko niczym sitwa wzajemnej adoracji, zawłaszczających ciepłe wysokopłatne publiczne posadki...
Jako Polak zwyczajnie się za nich wstydzę i żądam ich natychmiastowego usunięcia ze wszystkich kierowniczych stanowisk. Oraz oczywiście rozliczenia za wszystkie czyny, które mają charakter bezprawia i dowodzą dzikiej nikczemności.
Sprawa po mailu ministra Dworczyka wydaje się oczywista, system finansowania Polonii jest chory i nieprzejrzysty. Najwyższy czas by stosowne organy kontrolne prześwietliły działania fundacji "PPnW" i ewentualnie skierowały do prokuratury wnioski dotyczące nieprawidłowych działań Falkowskiego i Dzięciołowskiego.
W świetle informacji podanych przez szefa kancelarii premiera RP wyłania się obraz szokującej patologii w państwowych fundacjach i zadziwiającej samowoli oraz wielkiego poczucia bezkarności ich szefów.
Ja bym już dawno rozgonił to towarzystwo gagatków...
A tak po ludzku wypadałoby z pokorą wyjść do Wilniuków i powiedzieć przepraszam! Jednak trzeba mieć honor i odwagę, a tej temu człowiekowi widocznie brakuje. Ma zo to pogardę do ludzi i nienawiść wypisaną w oczach. W sumie to biedny człowiek... bo nawet chyba nie wie jak błądzi.
I niestety żaden nie ma na tyle odwagi, aby przeprosić Kresowiaków za to, że zostali potraktowani jako pionki w grze tych osobników. Minister Rau zapadł się pod ziemię. Ambasada w Wilnie śpi (zresztą też brała udział w nagonce). Żadnego komentarza.
Dymisja!!!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.