© Teresa Worobiej
Powiedział też [Jezus]: „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". (...) Syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. (...) Wtedy zastanowił się i rzekł: (...) „Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników". Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go (...) i rzekł do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się" (Łk 15, 11-24).
Dlaczego przychodzimy do kościoła? Najczęściej – w niedzielę – dlatego, że jest takie przykazanie, obowiązek, tradycja. Przychodzimy prosić o łaski dla siebie, zdrowie, szczęście, mieszkanie, wiele dobrych rzeczy. Nieraz po to, by uspokoić nerwy, znaleźć odpoczynek, trochę ciszy, bo w domu hałasują. I właściwie przychodzimy dla siebie.
Nie pamiętamy, że czeka na nas Bóg – Miłość, która wybiega z nieba, staje w tabernakulum, w otwartych drzwiach kościoła. Czeka, bo nas potrzebuje.
Powinniśmy zapisać sobie w kalendarzu, w notesie z telefonami: „Bóg na mnie stale czeka, każdego dnia, w każdej chwili". Nie można powiedzieć, że przychodzę do kościoła tylko w niedzielę, bo taki jest obowiązek, albo wtedy, kiedy mam dobry humor i mogę się modlić. Przychodzę wtedy, kiedy mam wolną chwilę, bo Bóg na mnie czeka – Miłość poraniona, a wciąż oczekująca, Miłość, której gdzie indziej nie znajduję, choć stale szukam.
Ks. Jan Twardowski
Dodaj komentarz
|
EWANGELIA NA CO DZIEŃ
-
5 maja 2024
6 Niedziela Wielkanocy
J 15, 9-17
Ewangelii według świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w mojej miłości. Będziecie zaś trwać w mojej miłości, jeśli zachowacie moje przykazania, podobnie jak Ja spełniłem przykazania mojego Ojca i trwam w Jego miłości. Powiedziałem wam to, aby wypełniała was moja radość i aby ta radość była doskonała. To jest bowiem moje przykazanie, abyście się wzajemnie tak miłowali, jak Ja was umiłowałem. Nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś poświęca swoje życie za przyjaciół. Wy jesteście moimi przyjaciółmi, jeśli spełniacie wszystko, co wam polecam. Już nie nazywam was sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan. Nazwałem was przyjaciółmi, gdyż dałem wam poznać wszystko, czego dowiedziałem się od Ojca. To nie wy wybraliście Mnie, lecz Ja wybrałem was i Ja wyznaczyłem was, abyście szli, przynosili owoc i aby wasz owoc był trwały; aby mój Ojciec dał wam wszystko, o co Go poprosicie w moje imię. To wam nakazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.
Czytaj dalej...
Miejsce na Twoją reklamę 300x250px
|