Tytuł wystawy: „Błogosławieni Sprawiedliwi, albowiem…” I tu jest miejsce, by dopowiedzieć, by zastanowić się nad ich męczeństwem, miłością, która po latach wzbudza podziw, bo oni ukochali ponad życie, oni podążyli z Chrystusem drogą miłosiernego samarytanina.
– Nie da się zrozumieć historii i dziedzictwa rodziny Ulmów, jeśli nie pozna się dziedzictwa Markowej – powiedział Waldemar Rataj, dyrektor Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej.
Wystawa, jaka w przeddzień beatyfikacji została zaprezentowana w Markowej, to balans między wiedzą zapisaną słowami, ale i pamiątkami. I tych wyjątkowych pamiątek tutaj nie brakuje.
– Ten kompozycyjny kompromis zostaje przełamany artefaktami, które od niedzieli staną się relikwiami drugiego stopnia – zaznaczył prezes IPN-u dr Karol Nawrocki.
Na wystawie znalazł się guzik z ubrania, jakie Wiktoria Ulma miała na sobie w chwili męczeńskiej śmierci. Jest ziemia, jest fragment trumny. Ekspozycja pokazuje ich codzienne życie. Pokazuje, kim byli, jacy byli.
– Na tej wystawie pokazujemy częściowo nigdy nie prezentowane, nie pokazywane szerokiemu odbiorcy książki, modlitewniki, które należały do Józefa, które były w rodzinie czytane i używane – poinformowała Marzena Kruk, dyrektor archiwum IPN.
W Markowej odbyła się dziś beatyfikacja rodziny Ulmów. Z beatyfikacji wyłania się przesłanie troski rodziny. Dlatego nie ma przypadku w tym, kiedy Kościół będzie szczególnie wspominał rodzinę Ulmów.
– Świętem liturgicznym będzie dzień będący rocznicą zawarcia małżeństwa przez Józefa i Wiktorię Ulmów, czyli 7 lipca – mówił ks. abp Adam Szal, metropolita przemyski.
– Według Kościoła o męczeństwie mówimy, gdy ktoś ponosi śmierć z rąk prześladowcy, który kieruje się nienawiścią do wiary wyznawanej przez ofiarę – podkreślił ks. kard. Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych, który przewodniczył uroczystościom beatyfikacyjnym.
Ulmowie zostali zamordowani w trakcie II wojny światowej przez Niemców, bo otworzyli swój dom przed szukającymi schronienia Żydami.
TV Trwam News