Tym razem w plebiscycie wzięło udział 1,2 tys. osób, którzy swój głos mogli oddać na 105 zgłoszonych kandydatów. Po podsumowaniu wyników plebiscytu okazało się, że w gronie trzynastki zwycięzców znalazła się również s. Michaela Rak, dyrektor Wileńskiego Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie.
Uroczysta gala wręczania statuetek „Miłosiernego Samarytanina” odbyła się 8 kwietnia w auli Jana Pawła II w krakowskich Łagiewnikach. Spośród 105 zgłoszeń jury wybrało 13 laureatów, którzy pomaganie mają we krwi.
– Do jednego nieba podążamy i po to wskazujemy siebie nawzajem, żeby samotnie tam nie wchodzić – mówiła podczas uroczystej gali jej prowadząca, Lidia Jazgar.
Nagrody – jak co roku – rozdano w dwóch kategoriach. W pierwszej „rywalizowali” pracownicy służby zdrowia, dla których pomoc innym jest czymś znacznie ważniejszym niż tylko źródłem dochodu. W drugiej natomiast miłosiernych wybierano spośród osób, które z potrzeby serca, a przy tym całkowicie bezinteresownie troszczą się o potrzebujących.
Jest rzeczą znamienną, że s. Michaela została wyróżniona zaszczytną statuetką „Miłosiernego Samarytanina”, mimo iż swą działalność prowadzi poza granicami Polski, bo na Litwie. Jest to szczególny ukłon wszystkich osób zaangażowanych w dzieło Miłosierdzia w kierunku założycielki pierwszego na Litwie hospicjum.
– Ja bez ludzi nic bym nie zrobiła, tak samo jak my wszyscy bez Bożego wsparcia – przekonywała s. Michaela, która powtarza, że jeśli tylko człowiek jest w potrzebie, to nie wolno się bać.
– Wileńskie hospicjum jest takim głośnym wołaniem, że wciąż są piękni, wrażliwi i wspierający ludzie. Potrzeba drugiego człowieka, przestrzeń jego biedy i nieporadności jest dla mnie zawsze wołaniem: „Pomóż mi!”, na które nie można pozostać obojętnym – opowiadała ze wzruszeniem o źródłach swojej siły niestrudzona prekursorka paliatywnej pomocy medycznej na Litwie.
Tadeusz Andrzejewski
"Rota"
Komentarze
Jednak obowiązkiem zdrowych jest zaopiekowanie się chorymi, udzielenie im czasu i zapewnienie, aby się poczuli możliwie najlepiej.
To taka jakby obustronna wymiana: coś dajesz, coś otrzymujesz."
"Służba niesie mi radość, gdyż czuję, że przyczyniam się do tworzenia lepszego świata, do jego zmieniania.
Ponadto, my, chrześcijanie, nie myślimy, że śmierć jest końcem, to po prostu przejście do innej realności, która jest niedostępna dla żywych. Wiara w życie po śmierci zmniejsza ból utraty.
Również radość niesie świadomość, że zrobiliśmy wszystko, aby ostatnie dni pacjenta byłyby lepsze, aby mniej cierpiał, aby nie pozostał w samotności, a cieszył się towarzystwem bliskich."
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.