Nagonka na Jarosława Narkiewicza konsekwencją braku ustawy lustracyjnej

2020-05-25, 18:55
Oceń ten artykuł
(18 głosów)
Nagonka na Jarosława Narkiewicza konsekwencją braku ustawy lustracyjnej Fotokolaż

W poniedziałek, 25 maja, odbyła się konferencja prasowa Zbigniewa Jedzińskiego – posła na Sejm Republiki Litewskiej z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin „Oszczercza kampania przeciwko ministrowi Jarosławowi Narkiewiczowi – konsekwencją braku ustawy lustracyjnej”.

Upublicznienie list tajnych współpracowników KGB jest koniecznością

Na początku konferencji Zbigniew Jedziński przypomniał, że Sejm w czerwcu 2018 roku przyjął w pierwszym czytaniu zainicjowaną przez AWPL-ZChR tzw. ustawę lustracyjną, która przewiduje ujawnienie wszystkich tajnych współpracowników służb specjalnych byłego Związku Sowieckiego. Następnie ten projekt rozpatrywały dwa sejmowe komitety – Komitet Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oraz Komitet Praw Człowieka – ale go odrzuciły. Do tej pory projekt jest „marynowany w szufladach”, do czego, zdaniem posła, przyczyniły się pewne siły w litewskim Sejmie, głównie konserwatyści i liberałowie.

Podstawowym argumentem przeciwników tych zmian jest to, że państwo zobowiązało się nie ujawniać tych tajnych współpracowników służb ZSRR, którzy się do tego przyznali, jednak zdaniem Zbigniewa Jedzińskiego, państwo już się z tych zobowiązań wywiązało: „To powtórne utajnienie w 2015 roku na kolejnych 75 lat wskazuje na to, że na litewskiej scenie politycznej są siły, dla których jest to bardzo korzystne”.

Zbigniew Jedziński przypomniał, że dwa założenia ustawy lustracyjnej: osoby kandydujące w wyborach każdego szczebla mają obowiązek w ankiecie przyznać się do tajnej współpracy ze służbami ZSRR, jeśli tego nie uczynią Komisja Lustracyjna powinna upublicznić o nich dane. Ponadto ustawa ma na celu przeciwdziałanie ewentualnemu szantażowi wobec tych osób i oddziaływaniu na ich decyzje, gdyż część tych osób zajmowała i możliwie do tej pory zajmuje wysokie stanowiska w sektorze zarządzania państwem i strukturach sądowych. Niestety, jak zauważył Jedziński, te założenia nie są do tej pory realizowane.

Zbigniew Jedziński podkreślił, że ma dowody na to, iż ani teraz, ani wcześniej, osoby kandydujące do Rad samorządowych czy Sejmu nigdy nie były sprawdzane według tej ustawy, co potwierdziła m.in. Komisja Lustracyjna oraz Główna Komisja Wyborcza.

Szantaż utajnionych agentów zagrożeniem dla państwa

Aktualny pozostaje też temat szantażu osób zajmujących wysokie stanowiska. Żeby pokazać, jaka jest sytuacja w tej sprawie, Jedziński zacytował wypowiedź Dariusa Jauniškisa, obecnego szefa Departamentu Bezpieczeństwa Państwa, podczas ubiegłorocznej konferencji prasowej na temat zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa. Zapytany, czy Departament ma dane na temat przypadków stosowania szantażu przez siły zewnętrzne wobec byłych współpracowników KGB, którzy obecnie zajmują stanowiska w instytucjach państwowych, odpowiedział: „Znamy takie przypadki”. Jauniškis zapytany jak zaradzić takim sytuacjom powiedział na konferencji, że konieczne jest płynne przeprowadzenie procesu lustracyjnego.

Jednej z przyczyn takiego stanu rzeczy Zbigniew Jedziński upatruje w braku skorelowania ze sobą ustawy o wyborach oraz ustawy o tajnych współpracownikach byłych służb ZSRR.

Poseł wyraził wątpliwości, czy nawet po przyjęciu tzw. ustawy lustracyjnej kandydaci będą odpowiednio sprawdzani: „Nawet gdyby te prawa zostały uchwalone, w moim głębokim przekonaniu, nikt nie sprawdziłby tych kandydatów zgodnie z prawem lustracyjnym.” Jedziński przywołał cyniczną, jego zdaniem, wypowiedź szefowej Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy Birutė Burauskaitė, która zapytana o kwestię lustracji kandydatów w wyborach powiedziała: „Nie mamy możliwości, sił i chęci”.

„Moim zdaniem, jedynym rozwiązaniem jest upublicznienie list tajnych współpracowników KGB jak najszybciej” – mówił podczas konferencji Zbigniew Jedziński.

Do walki z Narkiewiczem prezydentura wybrała nadzorowanego przez KGB Rybnikowa

Przechodząc do sprawy szantażów wobec ministra łączności Jarosława Narkiewicza, poseł Jedziński przytoczył kilka cytatów z artykułu „Ojciec chrzestny: do walki z Narkiewiczem Rybnikow wybrał byłego studenta w prezydenturze”, który ukazał się na portalu Delfi. W artykule jest mowa o tym, że Rybnikow ukończył z wyróżnieniem w miejscowości Siemieliszki (lit. Semeliškės) w rejonie trockim szkołę średnią, a następnie wstąpił do ówczesnej wileńskiej Wyższej Szkoły Dowodzenia Obrony Przeciwlotniczej przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych ZSRR. Ukończył ją ze złotym medalem, a następnie przez ponad dekadę służył jako dowódca jednostki w tajnym ośrodku wojskowym w ówczesnym ZSRR na Dalekim Wschodzie, w regionie Amur, w pobliżu granicy ZSRR-Chiny. Tam uzyskał stopień majora. „Wyższe szkoły dowodzenia wojskowego byłego Związku Radzieckiego, takie jak ta, która działała w Wilnie do lutego 1992 r. były jednoznacznie nadzorowane przez KGB” – czytamy w cytowanym artykule.

„Dlatego pojawia się pytanie, czy te stare akta wspominane przez szefa VSD, nie zostały wyciągnięte. Stare akta, ale wciąż żywe” – mówił Jedziński.

Zdaniem posła, zastanawiający jest fakt, iż Rybnikow od razu w sprawie swojego udziału w sprawie rzekomych działań korupcyjnych Jarosława Narkiewicza, konsultował się z doradcą prezydenta Gitanasa Nausėdy, Dariusem Kuliešiusem. Fakt ten został w środę potwierdzony przez Prezydenturę.

„Pierwotny tytuł artykułu „Do walki z Narkiewiczem Rybnikow wybrał byłego studenta pracującego w prezydenturze” można sparafrazować w ten sposób: „Do walki z Narkiewiczem prezydentura wybrała Rybnikowa” – stwierdził Jedziński.

Powiązania między Okińczycem, doradcami Prezydenta i Rybnikowem są widoczne gołym okiem

Zdaniem Zbigniewa Jedzińskiego, warto w kontekście całej sprawy wspomnieć o jeszcze jednej osobie z bliskiego otoczenia prezydenta RL – Jarosławie Niewierowiczu, który jest spokrewniony z sygnatariuszem Czesławem Okińczycem i o którym wiele istotnych faktów podczas konferencji prasowej w 2018 roku przekazał inny sygnatariusz – Zigmas Vaišvila.

Dziennikarze zapytali Vaišvilę m.in. o to, czy wiadomo, kto wyniósł czy schował oryginalne dokumenty KGB z nazwiskami współpracowników. Sygnatariusz odpowiedział, że w 1991 roku kierował komisją, zajmującą się przejęciem i inwentaryzacją dokumentów oddziału KGB na Litwie. W jego nieobecność (był w dwutygodniowej delegacji służbowej) ochraniająca gmach KGB w Wilnie jednostka ARAS została bez jego wiadomości zamieniona na jednostkę „Geležinis vilkas” z Poniewieża, a „wiele dokumentów zostało wywiezionych w nieznanym kierunku”. „Mogę powiedzieć, że było wiele nieporozumień nie tylko, jeśli chodzi o wywożenie, ale też w sprawie Komisji Najwyższej Rady, kierowanej przez śp. Balysa Gajauskasa. Jej członkowie też wynosili dokumenty i ja sam, gdy byłem powiadamiany, zabierałem je z ochroną od członków komisji” – opowiadał Vaišvila. Dodał, że papiery zabierał od członków komisji i polskiej, i litewskiej narodowości. Zapytany, o konkretne nazwiska powiedział: „Wydaje mi się, że w komisji Balysa Gajauskasa był chyba jeden członek polskiej narodowości. Trzeba zajrzeć do listy”.

Jak wynika z dokumentów archiwalnych w Sejmie, jedynym Polakiem w Komisji Rady Najwyższej ds. badań działalności KGB na Litwie był Czesław Okińczyc, właściciel Radia Znad Wilii.

„Związek między byłym sygnatariuszem Czesławem Okińczycem, Jarosławem Niewierowiczem i Aleksandrem Rybnikowem widać gołym okiem” –skonstatował Zbigniew Jedziński.

Algimantas Urmonas danych nie posiadał, ale zaświadczenie Okińczycowi wydał!?


Poseł przypomniał, że po ujawnieniu tych informacji Czesław Okińczyc zwrócił się do przewodniczącego Komisji Lustracyjnej Algimantasa Urmonasa z prośbą o potwierdzenie lub zanegowanie jego współpracy z KGB – mówił poseł Jedziński. Dodał, że Okińczyc otrzymał „odpowiedź”, że Komisja nie posiada danych o jego tajnej współpracy ze służbami specjalnymi byłego ZSRR.

Pismo z taką informacją sygnatariusz otrzymał 12 lipca 2018 roku. Tę odpowiedź Czesław Okińczyc upublicznił w mediach i wszystkim udowadniał, że nie współpracował ze strukturami byłego ZSRR. Problem tkwi w tym, że cała utajniona informacja już w 2011 roku była przekazana do Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy.

„Czy Czesław Okińczyc nie wiedział, że Komisja Lustracyjna już nie posiada tych dokumentów, a mimo wszystko zwrócił się do niej? To tak samo, jeśli ktoś zwróciłby się o zaświadczenie o stanie zdrowia psychicznego nie do psychiatry, a do dentysty” – stwierdził Jedziński. „Przewodniczący Komisji Lustracyjny nie skłamał, że nie ma tych danych, on naprawdę ich nie posiadał” – dodał.

W tej kwestii poseł zwrócił się z zapytaniem do dyrektor Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy Teresy Birutė Burauskaitė. Burauskaitė zapytana o to, czy istnieje możliwość o wydaniu zaświadczenia o współpracy ze służbami ZSRR lub o jej braku, powiedziała, że nie ma takiej możliwości. Jak poinformowała, istnieją tylko dwa sposoby na ujawnienie byłego współpracownika służb ZSRR: jeśli kandydat w wyborach na prezydenta, do Sejmu, Parlamentu Europejskiego czy Rad samorządowych nie ukazał informacji o tym, że współpracował ze służbami specjalnymi byłego ZSRR, to Komisja Lustracyjna powinna przedstawić informację na ten temat, a Główna Komisja Wyborcza wykreślić tę osobę z listy wyborczej lub jeśli dana osoba sama chce przyznać się do tej współpracy.

„Żadnych zaświadczeń nikt nikomu nie wyda” – mówiła Burauskaitė.

„Te pisma Okińczyca nie wiem do kogo są skierowane, kto w nie uwierzy. Ale tak właśnie robi sygnatariusz, który możliwie sam współpracował z tymi strukturami” – podsumował poseł Jedziński.

LRT zainfekowane wirusem KGB

Na zakończenie Zbigniew Jedziński poruszył kwestię tzw. dochodzenia w sprawie ministra Narkiewicza, prowadzonego przez publicznego nadawcę LRT.

„Patrząc na cały pakiet dokumentów i informacji, można stwierdzić, że być może w LRT ten wirus KGB, te stare akta są również wyciągane” –mówił.

„Nie rozumiem, jak można o członku Sejmu, ministrze, cynicznie szerzyć zwykłe kłamstwo i to kłamstwo było powtarzane nie jeden raz” – nie krył oburzenia Zbigniew Jedziński.

Jedziński przytoczył jedną z nieprawdziwych informacji szerzonych przez LRT, jakoby Jarosław Narkiewicz wyasfaltował mu drogę. Na następny dzień po publikacji w LRT, reportaż na ten temat zrobiło TV3, które obaliło wszystkie wcześniej opublikowane kłamstwa. Zbigniew Jedziński zwracając się do Komisji Etyki Dziennikarskiej zażądał usunięcia kłamliwych materiałów, jednak mimo iż minęły 2 miesiące, nie doczekał się satysfakcjonującego rozwiązania. Komisja powtórnie zapytana zasłoniła się nadmiarem pracy. Ostateczny termin wyznaczono na koniec czerwca.

„Do ustalenia, kto wyasfaltował tę drogę, wystarczy 15 sekund. Wystarczy spojrzeć do dokumentów – tam czarno na białym jest napisane, kto się tym zajmował. Możemy zatem wyciągnąć wniosek, że ten wirus KGB, te stare akta – są wyciągana i będą nadal wyciągane, dopóki lista (przyp. tajnych współpracowników) nie zostanie upubliczniona” – powiedział Zbigniew Jedziński.

„Mogę powiedzieć, że na Litwie są też prawdziwi dziennikarze, którzy są rzetelni, np. dziennikarze z TV3, którzy zrobili reportaż rzetelnie i bez kłamstw” – dodał na zakończenie poseł Jedziński.

Komentarze   

 
#31 G.C. 2020-06-03 15:30
A propos Okińczyca - Polska pompuje kasę na jego media, ale czy polska strona zastanowiła się kogo tak naprawdę ten człowiek reprezentuje??? Czyje interesy? Bo na pewno nie nasze - Polaków mieszkających na Litwie. Nawet pisanie o sobie książek i nadawanie tytułu "autorytetu Wileńszczyzny" Okińczycowi nie pomoże, bo każdy z nas wie jaki to człowiek. Ale zdaje się, że to chyba mydlenie oczu właśnie dla strony polskiej żeby pozyskać pieniądze...
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#30 W.Litwin 2020-06-02 21:32
"We wtorek Sejm w drugim czytaniu odrzucił głosami konserwatystów, liberałów, „chłopów”, socjaldemokratów i posłów z mieszanej grupy zgłoszoną przez posła Zbigniewa Jedzińskiego z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin noweli ustawy lustracyjnej, która przewiduje ujawnienie wszystkich tajnych współpracowników służb specjalnych byłego Związku Sowieckiego.

Za odrzuceniem projektu, na wniosek sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, głosowało 50 posłów, wstrzymało się od głosu 22, a 14 było przeciwko."

Wstyd dla Litwy. Ja się pytam kto rządzi Komitetem Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony?
Czyjego bezpieczeństwa narodowego strzeże ten organ? Kolejny raz konserwatyści pokazali jakie DNA posiadają - komunistycznego Sajudisu z Landsbergisem na czele.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#29 Uważny 2020-05-29 11:27
A gdzie załatwiano biznesy??? Np na turniejach golfowych... Na zdjęciach Okińczyc, Olechnowicz, były ambasador Czubiński...

https://zw.lt/sport/poprzez-taki-kontakt-nastepuje-wymiana-dobrych-mysli-polsko-litewski-turniej-golfowy/

A wszystko opisane przez opłacanego cyngla Radczenkę.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#28 Malik 2020-05-29 11:18
A na fejsbukowym profilu ZW CENZURUJĄ nieprawomyślne, acz nieobraźliwe komentarze - jak za dawnego systemu. Przyzwyczajenia kagiebisty? Czy tylko prawda w oczy kole.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#27 Prawnik z Polski 2020-05-29 11:17
https://www.wprost.pl/tygodnik/115326/Skandal-litewski.html

"Część wyprowadzonych pieniędzy miałaby służyć skorumpowaniu litewskich polityków. O możliwości korupcji przy przetargu pisały litewskie media, a premier Gediminas Kirkilas zarządził w tej sprawie śledztwo. Osobą, która wiąże transakcje z rządem litewskim, jest Czesław Okińczyc, działacz polonijny i doradca premiera Kirkilasa. Jego kancelaria prawna doradzała Grupie Lotos i Petrobalticowi. Okińczyc brał także udział 20 grudnia 2006 r. w posiedzeniu zarządu Petrobalticu poświęconemu litewskim inwestycjom. – Moje opinie należą do firm, które je otrzymały – odpowiedział Okińczyc, pytany o transakcje litewskich spółek."

Już w 2007 roku wiązano sprawę korupcji z Okińczycem
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#26 marcin 2020-05-29 10:33
sprawiedliwość może i nierychliwa ale dosięgnie wszystkich przekręciarzy i agentów
a ludzie mają prawo wiedzieć kto oszukuje i podaje się za kogo innego niż jest naprawdę
zainfekowani wirusem kgb już nie mogą czuć się bezkarnie
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#25 Jerzy 2020-05-28 22:15
Przy okazji całej tej sprawy sypie się mit Okinczyca. Już wszyscy wiedzą o jego niechlubnej przeszłości i niejasnej teraźniejszości, o podejrzanych biznesach i wykorzystywaniu pozycji sygnatariusza, a możliwie też współpracownika sowieckiej KGB. Ten mit Czesława okazał się domkiem z kart.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#24 mac56 2020-05-28 19:38
Zdjęcie do artykułu mówi więcej niż tysiac słów. Cała ta nagonka na Jarosława Narkiewicza była dokładnie zaplanowaną akcją, a jakie służby maczały w tym palce nietrudno się domyślić, wystarczy popatrzeć na przeszłość "bohaterów" artykułu. Agenci szczególnie aktywni są przed wyborami.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#23 Ryś 2020-05-27 21:27
Jeżeli władze litewskie tak gorąco utajniają agentow KGB to znaczy że większość z nich są przy władzy i żaden agent nie chce być zdemaskowany.Zastanowcie się szanowni państwo...kto nami manipuluje i żądzi.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#22 Jan Kran 2020-05-27 19:38
Dla przypomnienia:

"Dziennikarze śledczy portalu L24.lt dotarli do osób wymienionych w artykułach na portalach kresowych, które potwierdziły, że te wydarzenia autentycznie miały miejsce. „Orlen” zainwestował potężne pieniądze w przejęcie „Mažeikių nafta”. Spółka, aby móc stabilnie funkcjonować, potrzebowała wybudować nowy rurociąg biegnący w stronę Morza Bałtyckiego. Co kilka lat litewskie Ministerstwo Energetyki musiało podpisywać dokument o wpływie inwestycji na środowisko. Zgodę tę, stosownym rozporządzeniem ministra energetyki, należało odnawiać co trzy lata.

Nie było z tym większych problemów do czasu, aż ministrem energetyki został siostrzeniec Okińczyca. Raptem „Orlen” zetknął się z trudnościami, ministerstwo nie zatwierdziło dokumentów, zwlekało z decyzją. W związku z tym szef „Orlenu Lietuva” Ireneusz Fąfara zwrócił się do litewskiego Ministerstwa Energetyki o wyjaśnienia. I tu rozpoczęła się dziwna gra na zwłokę. Tak oto całą sytuację wspomina ówczesna wiceminister energetyki Renata Cytacka: „Sytuacja była bardzo dziwna. Minister Niewierowicz osobiście nadzorował sprawę „Orlenu” i nikt inny nie miał całej wiedzy o zaistniałej sytuacji. Co więcej, minister próbował obarczyć odpowiedzialnością za brak decyzji Valentinasa Mazuronisa, ministra ochrony środowiska, jakoby ten blokował podpisanie zgody na dalsze korzystanie z rurociągu”. Jak mówi Cytacka, potrzebna była konfrontacja i ustalenie, kto mówi prawdę. W obecności przedstawiciela „Orlenu” Andrzeja Kupca, Renaty Cytackiej i przewodniczącego AWPL Waldemara Tomaszewskiego zatelefonowano w trybie głośnomówiącym do ministra Niewierowicza, ten twierdził, że to nie on, lecz minister środowiska blokuje wspomniany dokument. Wykonano zatem telefon do ministra Mazuronisa, który oznajmił, że nie podpisywał dokumentu na prośbę samego Niewierowicza. W taki oto sposób prawda wyszła na jaw, a kłamstwo zostało obnażone. Mazuronis niezwłocznie kontrasygnował dokument, a następnie, po dekonspiracji, podpisał stosowny dokument Niewierowicz. Powstaje pytanie, dlaczego tak dziwnie zachowywał się minister oraz dlaczego do tej niekorzystnej dla polskiego „Orlenu” sytuacji w ogóle doszło?"
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Piątek, 22 listopada 2024 

    Św. Cecylii, dziewicy i męczennicy, wspomnienie

    Łk 19, 45-48

    Słowa Ewangelii według świętego Łukasza

    Kiedy Jezus wszedł do świątyni, zaczął wyrzucać sprzedających, mówiąc im: „Napisano: «Dom mój będzie domem modlitwy», a wy zamieniliście go w kryjówkę bandytów”. I nauczał codziennie w świątyni. A wyżsi kapłani i nauczyciele Pisma, a także przywódcy ludu, szukali okazji, aby Go zgładzić. Lecz nie wiedzieli, co mogliby zrobić, bo cały lud słuchał Go z zapartym tchem.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24