Premier Algirdas Butkevičius, człowiek z plasteliny, na późniejszej konferencji prasowej bardzo pani prezydent dziękował za udzielenie jego rządowi zadań i obiecywał je wykonać (o ile starczy pieniędzy, nieśmiało zaznaczając). A nakazów było od „matki", jak później próbował wydarzenie obrócić w żart poseł Sysas, siedem. Rząd ma zwiększyć nakłady na wojsko, taki był punkt jeden od Grybauskaitė, dalszych punktów w porządku chronologicznych nie zapamiętałem, ale było z grubsza tak. Należy wesprzeć litewskich przedsiębiorców, którzy cierpią z powodu rosyjskiego embarga, sprawnie wprowadzić euro (bez żadnego tam sztucznego podbijania cen), zwrócić zaległe emerytury emerytom, niskie emerytury i płace podwyższyć, zadbać o zmniejszenie „socialinės atskirties". Aha, byłbym zapomniał, i oczywiście zapewnić Litwie energetyczną niezależność (czyli wybudować magazyny gazu skroplonego, most energetyczny do Polski, nową atomówkę itd.). Punkt nr 7 - to na nowo przyjąć specjalny program dla Litwy Wschodniej, gdzie sytuacja jest „jautri", jak wiadomo, i jeżeli nie zainwestujemy tam my, to uczynią to inni, przestrzegła wieloznacznie ministrów czujna na wszystko prezydent.
Mowa jej troskliwa, o dobro ojczyzny niespokojna, była nawet piękna. Wytyczone zadania słuszne. Niech ktoś spróbuje doczepić się. Rząd ma dać na wojsko, na emerytów, na przedsiębiorców, na mało majętnych. Zainwestować w projekty energetyczne i, co ważne, nie naruszyć przy tym dyscypliny fiskalnej, czego nie zapomniała przypomnieć premierowi Grybauskaitė. Czyli zadanie akurat dla takiego Salomona, który potrafiłby nalać z próżnego.
Butkevičius to jednak nie Salomon, więc z nalewaniem tym będzie wiadomo jak. Ale premier i tak dziękował prezydent za wytyczone cele do działalności. Pewnie chwilowo z wrażenia zapomniał, że rząd ma własny program. Ale to szczegół, kiedy na głowie są inne kłopoty. A number one z nich to utrata konstytucyjnej większości, co niechybnie może wykorzystać władcza gospodyni pałacu przy placu Daukantasa. Na samą myśl o tym respekt Butkevičiusa do prezydent zaczyna rosnąć w projekcji geometrycznej. Do pałacu zacznie biegać w podskokach i nie tylko w poniedziałki jak dotychczas.
Patrząc nieco ze strony na wyżej opisane inauguracje mam nieodparte wrażenie, że jako żywo upodabniamy się pod względem obyczajów politycznych do Kremla czy „bat'ki" z Białorusi. Bo to tam przecież „priezidient" wzywa ministrów (albo i cały rząd) jak podwładnych sobie bojarów, by zdali sprawę z wykonanej pracy i otrzymali kolejne polecenia. Trochę podśmiewamy z tych porządków wschodnich sąsiadów wbijając przy okazji im szpilkę z powodu braku demokracji. A że u siebie mamy powoli to samo, to już inna bajka.
Rządowi na czele z jego szefem na wszelki wypadek jednak przypominam, że jak na razie to na Litwie mamy ustrój gabinetowo-parlamentarny. Kompetencje w nim prezydent ma określone. Dotyczą one przede wszystkim obronności i polityki zagranicznej, które prezydent realizuje w porozumieniu z rządem. Cała reszta, jeżeli chodzi o inauguracje politycznych sezonów, to kalka prezydent Grybauskaitė jej politycznych „kumirów" ze Wschodu. Czego jednak Litwie gratulować nie chciałbym...
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
w ogóle jak to brzmi- specjalny program dla Litwy Wschodniej! jakby to był jakiś III świat. Nawet tutaj przemycają propagandę o zacofaniu polskich rejonów, choć rankingi np ranking w tygodniku Veidas pokazał, że jest wręcz przeciwnie!!!
dobre! i słuszne :) Butkevicius jak nikt zasłużył na miano plastelinowego ludzika, który w dłoniach Dalii G. przybiera dowolne kształty :P
słuszna uwaga. Dalia lubi przypisywać sobie cudze sukcesy, a o własnych porażkach przeważnie milczy.
Skoro jest umowa koalicyjna, to trzeba jej przestrzegać, nawet premiera ona zobowiązuje i nie wywiązywanie się z niej jest zachowaniem całkowicie niepoważnym i nieodpowiedzialnym. Co to za premier, dla którego na pierwszym miejscu są zachcianki pani prezydent???
Udział w rządzie z takimi nierzetelnymi koalicjantami jak socdemi, nie miał sensu. Bo jak współpracować z ludźmi, którzy poddają się politycznym szantażom? (tutaj wszyscy wyborcy socjaldemokratów powinni się głęboko zastanowić, czyje interesy oni reprezentują skoro uginają się pod naciskami innych grup politycznych). Jak pracować z ludźmi, którzy dają się wciągać w polityczne zagrywki i rozrachunki Dalii G.? A na dodatek stają się jej narzędziem wykonawczym!!! Co można myśleć o ludziach, którzy w ramach swoich chorych ambicji pozbywają się ludzi kompetentnych i uczciwych? Czy takie osoby na pewno myślą o dobru kraju i społeczeństwa? Jak współdziałać z tymi, którzy nie dotrzymują słowa, mają za nic umowę koalicyjną i po prostu kłamią?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.