Wyborcze manipulacje
Każde wybory na Litwie przynoszą jakieś „niespodzianki”. Te również nie były pod tym względem wyjątkiem. Mam na myśli wyborcze manipulacje i sztucznie tworzone przeszkody, byleby osłabić pozycję polskiej partii. Są to działania różnych instytucji i władz państwowych, którym w sukurs idą litewskie media, zawsze atakujące podczas kampanii polityków AWPL–ZChR. W tym dziele bardzo często do ataków przyłącza się medialna grupa ZW, która od dłuższego już czasu uderza w jedność organizacyjną Polaków na Litwie. I tym razem reklamowała partie litewskie, i różne tak zwane sekcje polskie przy nich, chociaż bez żadnego efektu. Polacy na Wileńszczyźnie jeszcze raz udowodnili przy urnach, że nawet perfidna manipulacja w języku polskim nie potrafi ich zdezorientować. Bo Wilniucy umieją odróżnić ziarno od plew. W podobny sposób niektóre media i instytucje litewskie dwoją się i troją w medialnym manipulowaniu oraz rzucaniu kłód pod nogi Polaków. Historia tych poczynań jest długa, a rozpoczyna ją rozwiązanie polskich samorządów na Wileńszczyźnie. Później wprowadzono próg wyborczy dla mniejszości narodowych, pomimo, że łamie to standardy europejskie, dla przykładu w Polsce takiego progu nie ma w ogóle. Niezgodnie z konwencją Rady Europy i zaleceniami Komisji Weneckiej zmieniano wielokrotnie granice okręgów wyborczych na niekorzyść polskiej społeczności. W wyborach prezydenckich utrudniano rejestrację kandydata polskiej partii. Podobne problemy czyniono z rejestracją bloku wyborczego AWPL. Ostatnio zaś zmieniono przepisy w sprawie zawiązywania koalicji wyborczych oraz utrudniono kandydowanie merom i posłom do PE, odbierając im możliwość wyboru mandatu po wyborach. Pomimo tych ewidentnych przeszkód, Polacy na Litwie, dzięki doskonałej organizacji i sprawnemu zarządzaniu, które mogą służyć za wzór innym wspólnotom polonijnym, w każdych wyborach pokonują trudności i uzyskują imponujące wyniki. To te osiągnięcia są solą w oku wszystkich tych, którzy źle życzą polskości na Wileńszczyźnie. Miniona pierwsza tura wyborów parlamentarnych może posłużyć jako przykład i ostrzeżenie, jak nie powinny wyglądać rzetelne wybory. Oto kilka faktów.
Wybory bez exit polls
W systemie demokratycznym przejrzystość aktu wyborczego ma podstawowe znaczenie. Cecha ta, jeśli jest spełniona, buduje zaufanie do wybranych przedstawicieli władzy i samego państwa. Po ostatnich wyborach na Litwie pozostał co najmniej niesmak i podejrzenie o próbę zafałszowania rzeczywistego wyniku wyborczego. Dziwne przypadki, czy wręcz manipulacje, pojawiły się na samym początku wyborów. Natomiast miarą rzetelności wyborów, w jakimś sensie również jej gwarancją, jest uczciwe liczenie głosów, jasny sposób głosowania oraz podawanie wyników badań exit polls. Spełnienie tych warunków minimalizuje możliwość fałszerstw. Jak pokazały wybory, ze wszystkimi z nich mieliśmy na Litwie problemy. Najpierw exit polls, ku zdziwieniu obserwatorów z zagranicy, w minionych wyborach parlamentarnych w ogóle nie skorzystano z tej możliwości badań, choć jest to powszechnie przyjętą praktyką na całym świecie. Nie podano wyników sondażowych po zamknięciu lokali wyborczych, choć są one skuteczną zaporą przed pokusą „kombinowania” przy wynikach wyborów. A to dlatego, że przybliżone słupki poparcia pojawiają się na kilka godzin przed oficjalnymi wynikami podawanymi przez komisje wyborcze. Sondaże takie są zazwyczaj przeprowadzane przez prywatne firmy medialne, co odcina je od wpływu władzy na nie. Dlaczego nie skorzystano z badań exit polls, pozostaje tajemnicą i jednocześnie budzi podejrzenia o złe intencje państwowych instytucji. Bo w ten oto sposób wyeliminowano niezależne, renomowane zachodnie firmy sondażowe z obiektywnego procesu informacji wyborczej.
Noc wyborczych dziwów
Rzecz następna to nieudolne liczenie głosów, fatalny program komputerowy i powyborcza cisza informacyjna, przypadek czy celowe działanie? W trakcie głosowania dochodziło do przerywania połączeń internetowych pomiędzy komisjami, a system zliczania głosów popełniał proste błędy arytmetyczne przy sumowaniu i podawaniu liczby głosów oddanych w komisjach oraz poprzez pocztę. Mimo tych błędów, o dziwo, system informatyczny uznawał wyniki za prawidłowe. Podobno program, z którego skorzystano, był zakupiony za 5 milionów euro tuż przed wyborami i nie został należycie sprawdzony w tak zwanych symulacjach przedwyborczych. Rzecz nie do pomyślenia w innych krajach, przypadek to czy celowe działanie? Skandaliczne okazało się także samo liczenie głosów, szczególnie w części dotyczącej okręgów jednomandatowych. Za przykład posłużyć może przypadek z Justyniszek, gdzie kandydatka AWPL-ZChR Danuta Narbut zdobyła więcej głosów, niż podawano oficjalnie. Prawda wyszła na jaw po ponownym przeliczeniu głosów, które odbyło się w środę. Okazało się, że różnica głosów pomiędzy Narbut a Krivickasem jest jeszcze większa. Głosy mają też być przeliczone ponownie w okręgu jednomandatowym Troki-Jewje, gdzie różnica pomiędzy kandydatem z ramienia AWPL-ZChR Jarosławem Narkiewiczem, który zajął trzecie miejsce, a kandydatką Partii Pracy Danutė Mikutienė, wynosi zaledwie 30 głosów. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że liczba głosów wyborców AWPL-ZChR była zaniżana we wszystkich okręgach wyborczych na Litwie. Przypadek to, czy celowe działanie?
Wymowna też była „martwa cisza” ze strony VRK, która zapadła tuż po zamknięciu lokali wyborczych. Trzeba było czekać grubo ponad trzy godziny na jakiekolwiek zdawkowe dane z wynikami głosowania. Komentatorzy i zdziwieni politycy rozmawiali w telewizji przez długi czas o pogodzie, zanim przedstawiciele państwowej komisji wyborczej raczyli wydać pierwszy komunikat. A potem całą długą niedzielną noc i poniedziałkowy długi poranek w ślimaczym tempie pojawiały się kolejne cząstkowe wyniki, które zaskoczyły niejedną osobę. Cedzenie informacji przypominało raczej grę w pokera, niż solidną bazę informacyjną. Nie tak powinny wyglądać uczciwe wybory w kraju unijnym. A może tak miało być, może tak to właśnie zaplanowano, by w stworzonym chaosie wyborczym wyeliminować polską partię. Bo jak odebrać wypowiedź byłego premiera Kubiliusa, który zanim jeszcze przeliczono głosy, bez wyników exit polls, których w tych wyborach nie przeprowadzono, powiedział przed kamerami, że „w seimasie znajdą się tylko cztery partie”. Dlaczego tak powiedział, skąd miał takie wieści? A może jego zadaniem było przygotowanie opinii publicznej na to, co chciano po cichu zrealizować. Jeśli tak, to próba ta się nie udała, a AWPL-ZChR, na przekór wszystkim przeszkodom i przeciwnościom, odniosła kolejny z rzędu sukces wyborczy.
Wysokie poparcie dla AWPL-ZChR
W takich skrajnie nieprzychylnych warunkach przyszło startować AWPL-ZChR. Trzeba przyznać, że partia spisała się na przysłowiowy medal, bo wbrew temu, co wieszczono przed wyborami, wbrew wyborczym manipulacjom i na przekór czarnej propagandzie i skoordynowanej, przedwyborczej medialnej nagonce oraz zamówionych artykułach wymierzonych w tę partię, Akcja osiągnęła imponujący wynik. Podczas gdy większość partii znajdujących się w seimasie straciła realne poparcie wyborców, AWPL-ZChR realnie zwiększyła swoje poparcie. Oto przykłady. Zacząć należy od frekwencji w tych wyborach, wyniosła ona 50 procent, czyli mniej niż cztery lata temu, wówczas była na poziomie 54 procent. Oznacza to, że mniej wyborców poszło do urn, a mimo to AWPL-ZChR zdobyła aż 5,8 procent ważnych głosów, co w liczbach bezwzględnych dało 70 tysięcy głosów. Takiego wysokiego poziomu nie utrzymała większość z sejmowych partii. Ponadto, w tych wyborach zmniejszyła się o sto tysięcy liczba wyborców na Litwie z 2,6 miliona do 2,5 miliona. A mimo to, Akcja jako wyjątek na litewskiej scenie politycznej potrafiła utrzymać swój stan posiadania wyborców, co oznacza, że pomimo odpływu ludzi z Litwy, partia pozyskała nowy elektorat, dzięki czemu zachowa, a być może po drugiej turze nawet powiększy swój stan posiadania w seimasie. Osiągnięty wysoki wynik pokazuje również, że Akcja pozyskała w tych wyborach więcej głosów polskich, ponieważ w tym roku z list AWPL nie startowała Litewska Partia Ludowa, tak jak cztery lata temu, Vaidotasa Prunskusa. Ta partia startowała obecnie samodzielnie i uzyskała około 13 tysięcy głosów, a mimo to nie doszło do spadku poparcia dla Akcji. Co oznacza wprost przypływ nowych wyborców do partii kierowanej przez Waldemara Tomaszewskiego, który dzięki swojej taktyce jednania ludzi, prowadzeniu polityki uczciwej i nakierowanej na każdego obywatela, potrafi pozyskać dla partii nowe rzesze sympatyków. A tak przedstawia się konkretne porównanie poprzednich wyborów z obecnymi i porównanie wyników AWPL na tle innych ugrupowań. W 2012 roku Partia pracy uzyskała 19,8%, a teraz 4,6%, Socjaldemokraci mieli 18,3%, a teraz mają 14,4%, Droga Odwagi uzyskała 7,9%, a teraz 0,2%, Porządek i Sprawiedliwość miał 7,3%, a teraz ma 5,3%, AWPL uzyskała 5,8%, a teraz AWPL-ZChR ma również 5,8% głosów ważnych i 5,5% od ogółu głosujących. Biorąc pod uwagę niższą w tych wyborach frekwencję oraz mniejszą liczbę wyborców, na tle innych partii, Akcja realnie poprawiła swój wynik, pokazując stale wysokie poparcie.
Po pierwszej rundzie zdobyto już siedem mandatów, gdy poprzednio sześć
Po pierwszej rundzie wyborów, Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin zdobyła siedem mandatów poselskich (poprzednio sześć), pięć z listy krajowej (zdobyto około 70 tysięcy głosów, czyli 5,8 procent głosów ważnych w skali kraju) i dwa w okręgach jednomandatowych już w pierwszej rundzie, Czesław Olszewski i Leonard Talmont. Do zdobycia ósmego mandatu w pierwszej turze zabrakło zaledwie kilku procent w okręgu niemenczyńskim, gdzie Rita Tamasuniene zdobyła 46 procent głosów i na pewno wygra w drugiej rundzie. Partia potwierdziła więc wysoką pozycję na litewskiej scenie politycznej. Po raz drugi z rzędu będzie posiadać silną reprezentację w litewskim sejmie w postaci własnej frakcji parlamentarnej. To olbrzymi sukces.
Za dwa tygodnie odbędzie się druga runda wyborów w okręgach jednomandatowych. W trzech z nich AWPL-ZChR będzie mieć swoich przedstawicieli, którzy mają duże szanse na wygraną. To wielkie osiągnięcie, zważywszy na to, że w wyborach tych mieliśmy do czynienia ze szczególnie nieprzychylną sytuacją i dziwnymi incydentami wyborczymi. Osiągnięty wynik w wyborach parlamentarnych jest kolejnym wielkim sukcesem polskiej wspólnoty na Litwie i mniejszości narodowych ją popierających. Nie ma drugiej tak dobrze zorganizowanej polskiej społeczności polonijnej na świecie, która mogłaby poszczycić się takimi osiągnięciami. Jest to możliwe dzięki wielkiej determinacji, jedności i wierności zasadom, które cechują Polaków z Wileńszczyzny.
dr Bogusław Rogalski, politolog
Komentarze
Read more: http://www.pch24.pl/kancelaria-sejmu-zakazala-konferencji-o-historii-polakow-z-wilenszczyzny-chcacych-autonomii,46801,i.html#ixzz4NuMbIUz5
AnnA nie oczekuj, że te osobniki cokolwiek docenią. Ich zadaniem jest rozbić naszą jedność. To zwykłe kundle lietuvisów, a jątrzą tu, bo ich zazdrość zżera.
Radczenko wypoci zaraz kolejną analiże godną wczesnego troglodyty, brat zrobi z nim reportaż, zaproszą kilku swoich przydupasów pseudo znawców w stylu pukszto, którzy potrafią tylko wylewać pomyje. Ich bronią jest tylko i wyłącznie manipulowanie faktami i wciskanie nam uwielbienia do ZSRR. Na tyle starcza im inteligencji. Natomiast uczciwość AWPL nie pozwala na znalezienie popularnego 'haka', więc z błahostek robi się aferę rangi najwyższej. Blogerek roztrząsa to na szczegółowe elementy aby z wykałaczki widły zrobić. Zamiłowanie do dawnego systemu mają najważniejsze osoby w państwie. Take w partiach, które wygrywają w tych wyborach. Blogerek podpiera się badaniami, jak to rzekomo Polacy sa manipulowani przez rosyjskie telewizje, że polskiego nie znają. Badania te opracowują kolesie ze spędu jemu podobnych. takich samych aroganckich i pustych ludzi, których kompleksy przewyższają nawet ich ego.
Także rogalu, jeśli sprawia ci przyjemność pisanie tu takich bzdur i manipulowanie to jesteś smutnym człowiekiem. Zacznij myśleć po wileńsku, tak jak cała reszta. Chyba, że srebrniki wypaliły szare komórki
Wyciągasz bzdurne teorie jak twój protoplasta Radczenka. Trzeba docenić to, że pomimo mniejszej frekwencji poparcie jest na tym samym poziomie.
Nachalnie promowany i nagłaśniany przez Kurier Wileński oraz radio i portal Znad Wilii Zygmunt Klonowski startujący w barwach liberałów zuokasistów dostał jedynie 504 głosy i zajął ósme miejsce.
W dzielnicy zdecydowanie wygrał i zassał głosy (także mniejszości narodowych) kontrowersyjny populista Paleckis 3815 głosów.
Jeśli więc ktoś ma się wstydzić, to cyniczni rozbijacze Klonowski i Okińczyc.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.