Algimant Baniewicz, dyrektor MEW, o osiągnięciach i sukcesach placówki rozwodzić się nie lubi. Chętniej mówi o kolejnych wyzwaniach i zadaniach stojących przed pracownikami MEW-u, a tych, jak zawsze zresztą, nie brakuje.
W pierwszej kolejności trzeba „rozruszać" działalność nowej filii muzeum, która powstała na bazie byłej szkoły w Orzełówce. Wraz z Lokalną Grupą Działania Rejonu Wileńskiego realizowany jest projekt, po zakończeniu którego ma tam powstać Centrum Dziedzictwa Kulinarnego Wileńszczyzny. W Orzełówce ma się też rozlokować laboratorium digitalizacji i archiwizacji eksponatów muzealnych.
W planach jest też wydanie książki o śp. księdzu-prałacie Józefie Obrembskim oraz umieszczenie tablicy pamiątkowej poświęconej jego pamięci na budynku filii muzeum w Mejszagole, wydanie folderków o MEW, jego filiach oraz katalogu z najciekawszymi eksponatami. Planowane są też prace renowacyjne w Izbie Palm i Użytku Codziennego w Ciechanowiszkach oraz filii MEW w Sużanach.
– Nie mamy więc czasu, ani pieniędzy na huczne świętowanie, ale odznaczymy jubileusz 15-lecia działalności w gronie pracowników oraz najwierniejszych przyjaciół i sympatyków MEW – tłumaczył Baniewicz, który jest duszą i kołem napędowym kolektywu muzealnego.
„Nasze" muzeum
Idea powołania placówki muzealnej Wileńszczyzny zrodziła się w latach 90. ubiegłego stulecia. Początkowo była to inicjatywa stricte społeczna, ale w roku 1995 została wciągnięta do programu wyborczego Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, a później na mocy decyzji Rady samorządu rejonu wileńskiego, na potrzeby powstającego muzeum, przekazano gmach przedwojennej remizy strażackiej w Niemenczynie. Rozpoczęto mozolne prace w celu uzyskania eksponatów. Pierwsze z nich pozyskano z gminy sużańskiej, podbrzeskiej, bujwidzkiej, niemenczyńskiej wiejskiej, Niemenczyna.
6 lutego 2000 roku odbyło się oficjalne otwarcie Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny, którego pracownicy ostro wzięli się do roboty, a wydatną pomoc praktyczną okazało Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, z którym MEW pomyślnie współpracuje do dziś.
Od 2002 roku, na wzór rajdów organizowanych przez muzeum w Węgorzewie, zaczęto przeprowadzać krajoznawczo-etnograficzne wyprawy po Wileńszczyźnie, w których brali udział uczniowie szkoły rolniczej w Wojdatach i studenci z Uniwersytetu Warszawskiego.
Dzięki tym wyprawom zbiory muzealne się zwiększały, ale trzeba odnotować, że do muzeum ludzie zgłaszali się też sami, proponując różne przedmioty codziennego użytku, które „wyszły z obiegu", a stanowią ważne świadectwo bytu i kultury mieszkańców regionu.
Jak mówili, muzeum jest „nasze", bo obrazuje życie naszych ojców i dziadów, a ponadto nikt dotychczas nie podjął się inicjatywy zobrazowania życia tego wielokulturowego regionu.
– To muzeum jest o nas i dla nas, a także naszych dzieci i wnuków – zauważył jeden z ofiarodawców. Akcje i apele o przynoszenie kolejnych eksponatów i pamiątek, które będą zabezpieczone i być może w ten sposób uratowane, są przez MEW organizowane stale.
Nie tylko wycieczki
Szczególną cechą MEW jest jego wielka, wręcz magiczna moc przyciągania ludzi. Przy placówce działało i działa kilka kapel wiejskich i zespołów młodzieżowych, tutaj pomyślnie zaaklimatyzowało się Stowarzyszenie Fotografików. Ile placówka zorganizowało obrazków folklorystycznych, wieczorków poetyckich, koncertów, wystaw malarskich i fotograficznych, prezentacji i spotkań z autorami książek wprost trudno zliczyć. Przy udziale pracowników MEW ukazało się kilka książek, a dwoje z nich – Mirosław Gajewski i Janina Norkuniene – sami są autorami cennych edycji, dotyczących historii i kultury Wileńszczyzny.
Częstymi gośćmi w muzeum są dzieci i uczniowie. I nie chodzi tu tylko o obejrzenie wystawy eksponatów, ale też o praktyczne zajęcia np. z ceramiki. Pod bacznym okiem Łucji Żdanowicz (Niemenczyn), uczniowie lepią z gliny przeróżne wyroby, które po obróbce szkliwem i wypaleniu w piecu mogą później zabrać na pamiątkę. Zresztą zgłaszają się nie tylko dzieci, ale i dorośli np. podopieczni Centrum Zdrowia Psychicznego. Coroczne warsztaty ceramiczne podczas ferii przeprowadzą w filii w Glinciszkach Margaryta Czekolis.
Sztuki wicia słynnych podwileńskich palm w Ciechanowiszkach uczyły się nie tylko dzieci, ale też żony ambasadorów akredytowanych na Litwie, jak też przywódczyni kraju Dalia Grybauskaitė.
Ważna dziedzina
Ważną dziedziną działalności MEW jest współpraca międzynarodowa. Placówka od lat pomyślnie współpracuje z Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, Muzeum Warmii i Mazur w Szczytnie oraz Uniwersytetem Wrocławskim. MEW organizuje wyjazdy na przegląd-konkurs zespołów kolędniczych „Herody", międzynarodowy festiwal folkloru oraz „Jarmark Kaziukowy", „Święto Łowieckie" w Węgorzewie.
Z kolei w Szczytnie bierze udział w „Spotkaniach Wileńskich" oraz „Niedzieli Palmowej".
We współpracy z tymi placówkami był zorganizowany dwuletni projekt dla młodzieży z Polski i Litwy „Żyj z pasją", który, jak powiedział Jacek Protas, marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego, przyczynił się do sukcesu największej kampanii promocyjnej województwa „Mazury Cud Natury".
We współpracy z Uniwersytetem Wrocławskim prawie corocznie były organizowane ekspedycje krajoznawcze po Wileńszczyźnie, a niejako ich pokłosiem stała się książka dra Grzegorza Dąbrowskiego „Prosta etnografia Wileńszczyzny". Studenci z Uniwersytetu Wileńskiego i Wrocławskiego oraz młodzież z kółka krajoznawczego przy MEW byli uczestnikami projektu międzynarodowego „Integracja" w Niemenczynie i Glinciszkach.
Do tańca i różańca
Wracając zaś na grunt rodzimy warto podkreślić, że prawie żadne większe przedsięwzięcie w rejonie nie odbywa się bez zaangażowania i pomocy pracowników MEW. I nieważne, czy to są dożynki, czy Międzynarodowe Festiwale Kultury Polskiej „Kwiaty Polskie", czy zloty rodzinne AWPL-ZPL, zapusty, czy zlot kapel wiejskich. Ruchomą scenę, nagłośnienie, oświetlenie, ławy, stoły, dekoracje dostarczą i ustawią właśnie oni. Ponadto potrafią zadbać o kuchnię polową, zorganizowanie różnorodnych konkursów, sztafet, czy zawodów sportowych. Słowem, są „i do tańca, i do różańca".
Zygmunt Żdanowicz
Tygodnik Wileńszczyzny