Kolejne spotkanie absolwentów „Piątki”

2013-05-17, 12:17
Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Co roku w ostatnią niedzielę czerwca przy byłym gmachu Piątej Szkoły, dziś Wileńskiej Szkoły Średniej im. Joachima Lelewela tłumnie zbierają się jej absolwenci. Przybywają przeważnie ci, którzy pamiętają lekcje  w starym gmachu szkoły na Piaskach, którzy pamiętają swych   profesorów, ludzi o głębokiej erudycji i wysokiej etyce, kolegów, z którymi dzielili się częstokroć ostatnim kawałkiem chleba. Mimo biegnących dziesięcioleci ze szkołą nie mogą się rozstać. Przybywają nie tylko wilnianie, ale wielu przyjeżdża też z różnych miast Polski, a nawet innych krajów - los rozrzucił absolwentów wileńskiej „Piątki” po całym świecie. Ich wspomnienia, to dokument naszej historii, o której w podręcznikach się nie pisze. Są to losy ludzkie, trudne i tragiczne.

W tym roku również się spotkamy. Jak zwykle na Piaskach, w ostanią niedzielę czerwca, która  przypada na 30 czerwca.

Skąd się wziął pomysł nostalgią i wspomnieniami pisany? Może od spotkania jednej promocji z roku 1950, którego inicjatorami byli Zbigniew Rymarczyk, wieloletni nauczyciel i zast. dyrektora tej samej Piątki, Olgierd Korzeniecki, znany na Litwie okulista oraz Jan Pakalnis z zawodu ekonomista, a dla historii szkoły i utrzymania polskości – skrupulatny archiwista.

Po raz pierwszy spotkali się po dwudziestu latach od ukończenia szkoły. Był to czerwiec roku 1970. Każdy miał zadanie domowe-musiał odpowiedzieć na ankietę o swoich dalszych losach, o swych wspomnieniach szkolnych. Kolejna karta dziejów życia Polaków, którzy zostali w Wilnie i którzy wyjechali do Polski. Wertujemy opasłe księgi historii, wypisanej przez uczniów a zachowanych przez Jana Pakalnisa. Boże, ileż ciekawych spostrzeżeń! Materiał do poważnego wydawnictwa wprost niezastąpiony!

Chociażby jedno z takich wspomnień, niezapomnianego Zdzicha Tuliszewskiego, z zawodu wziętego adwokata,  z duszy - tancerza, a później, gdy kostium sceniczny się „skurczył”, chórzysty w „Wilii”, w sporcie znakomitego szermierza, prezesa federacji szermierki w Wilnie,  sędziego szermierki klasy wszechzwiązkowej. Dla kolegów - niezastąpiony dowcipniś, miły rozrabiaka i wierny przyjaciel. Już na wstępie swej „spowiedzi” przed klasą pisze, że ukończył „Uniwersystet Wileński (czyli Stefana Batorego)”. A dalej...

„Jestem już od 15 lat członkiem zespołu „Wilia”. To nie byle co! Ale, ale, Panowie, czy wszyscy wiecie, co to jest „Wilia”. Jakie znaczenie ma dla Polaków wileńskich! Jeżeli nie wiecie, służę informacją... Wszystko lub prawie wszystko, co było w szkole wydaje mi się miłym. Nawet te dwóje, które się czasami łapało, nie zakłócają miłych wspomnień. Co najbardziej pamiętam? Może o tych pączkach i herbacie, co to w latach 1944-45 przydzielano; może o tych polanach, co się przynosiło, by w szkole napalić w piecu; może o ucieczce całą klasą (wagary) do kina. Szczególnie jedną taką, całą klasą wraz ze starostą, którego wzięliśmy pod ręce i poszliśmy do kina. Na film z Janem Kiepurą, który w tym filmie śpiewał Ninon („Pieśń o miłości”)... Może o lekcjach litewskiego? Jazda ławkami, niczym w lożach teatralnych i Szwedowicz, co to w szynelu milicjanta, z karabinem na ramieniu chadzał po klasie. Może naukę tańca pod mój „organkowy” akompaniament. A może nasze niezapomniane defilady z okazji różnych świąt, kiedy tak dziarsko maszerowaliśmy i śpiewaliśmy „Marsz, marsz Polonio”, że kobiety na ulicach z radości płakały, bo „to nasi” a kierownictwo dało drapaka”... I podpis - Były Tulik, Cyba, Tulipan etc, obecnie mecenas Z. Tuliszewski.
Jakże przedwcześnie zmarł. W archiwum jest uniklane zdjęcie wesołego Zdzicha zrobione przez kolegów (Korzenieckiego i Pakalnisa) w szpitalu. Nazajutrz Zdzicha już nie było.

Wpisy, wpisy. Wiele tu i każdy na wagę złota.

Czesław Ambrosewicz z Polic k. Szczecina był nad wyraz szczery. „Niestety, nie mogę skorzystać ze spotkania. Posiadam fermę reprodukcyjną królików rasy Baran Francuski Biały. Ta okoliczność nie pozwala mi na dłuższy wyjazd...”

Nie przybył na spotkanie Bogdan Uszkiewicz, zresztą szkoły razem z tą klasą nie ukończył, bo cztery lata „spędził” w Ałtajskim Kraju.

Bronisława Rudalewicza los zarzucił również do Szczecina. Na całą stronę swojej ankiety ogromnymi literami zamiast wypowiedzi o swych osiągnięciach napisał „BEZ WILNA TRUDNO ŻYC”.

Rozpoczęte przed ponad 40 laty spotkania trwają do dziś. Każdej klasy osobno i wszystkich razem.

Spotykamy się więc razem 30 czerwca o godz. 15.00, jak zwykle przy starym gmachu szkolnym na Piaskach. Wspomnień zapewne będzie wiele, znów poczujemy smak życia szkolnego, opowiemy sobie o naszych zmartwieniach, kłopotach i radościach.

Tych, którzy zechcą spędzić kilka godzin przy herbatce lub kawie, prosimy o kontakt telefoniczny pod nr 85 2443771 do 25 czerwca.

Krystyna Adamowicz
W imieniu Towarzystwa Absolwentów „Zawsze wierni „Piątce”

l24.lt 

Komentarze   

 
#1 B. Kernowska 2013-05-19 09:22
Piękny artykul.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Sobota, 1 czerwca 2024 

    Św. Justyna, męczennika, wspomnienie

    Mk 11, 27-33

    Ewangelii według świętego Marka

    Jezus i uczniowie przyszli do Jerozolimy. Kiedy Jezus przechadzał się po świątyni, podeszli do Niego wyżsi kapłani, nauczyciele Pisma i starsi i zapytali Go: „Jakim prawem to czynisz? Kto Ci dał władzę, aby tak czynić?”. Jezus im odpowiedział: „I ja wam postawię jedno pytanie. Jeśli Mi odpowiecie, to i Ja wam odpowiem, jakim prawem to czynię. Czy chrzest Janowy pochodził z nieba, czy od ludzi? Odpowiedzcie Mi!”. Oni rozważali między sobą: „Jeśli powiemy: «Z nieba», to zapyta: «Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?». Mamy więc powiedzieć, że od ludzi?”. Obawiali się jednak tłumu, ponieważ wszyscy uważali Jana rzeczywiście za proroka. Odpowiedzieli więc Jezusowi: „Nie wiemy”. Jezus im rzekł: „To i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24