Na scenie miejscowego Wielofunkcyjnego Ośrodka Kultury wystąpiło około 80 aktorów – dzieci, nastolatki i dorośli, którzy na swój sposób zinterpretowali słynny balet Piotra Czajkowskiego.
Sala Ośrodka Kultury była wypełniona, bo na przedstawienie, do którego społeczność obu centrów szykowała się długo i niezwykle odpowiedzialnie, przybyło wielu gości, znajomych, przyjaciół, wolontariuszy i zwykłych widzów.
„Kochajcie dzieci!"
Przed rozpoczęciem spektaklu przedstawiciele różnych organizacji, instytucji, placówek oświatowych i socjalnych, wojska i policji, nadleśnictwa złożyli świąteczne życzenia podopiecznym centrów oraz wręczyli prezenty. Gospodarze nie pozostali dłużni i obdarowali pozdrawiających własnoręcznie wykonanymi upominkami.
W imieniu samorządu rejonu wileńskiego życzenia bywalcom centrum złożyli – Silvija Lukoševičienė, kierowniczka służby ochrony praw dziecka oraz Robert Komarowski, zastępca dyrektora administracji.
– Bądźcie szczęśliwi, pomyślnego wam losu – mówił Komarowski. – Spełnienia najskrytszych i najśmielszych marzeń – dodała pani Silvija. Samorządowcy również nie przybyli z pustymi rękoma i dołożyli kolejne pakunki do sterty prezentów, które ledwo mieściły się na scenie.
Ksiądz Arūnas Kesilis, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Niemenczynie, podziękował tym, którzy otaczają dzieci, ciężko doświadczone przez los, stałą, troskliwą opieką.
– Możemy podarować dzieciom to, czym obdarzył nas Bóg, czyli ofiarować im swoją miłość. Kochajcie dzieci! – apelował duszpasterz.
Przedstawienie zbliżyło
Wkrótce zabrzmiały pierwsze dźwięki słynnego „Walca kwiatów" z baletu wybitnego rosyjskiego kompozytora i... przedstawienie się rozpoczęło. Trzeba oddać należne wykonawcom, bo spektaklowi nie brakło dynamiki – wszystko odbywało się w dobrym tempie, bez zbędnych przerw i przestojów. Piosenka zmieniała taniec, jak w kalejdoskopie zmieniały się też nastroje – od lirycznego walca do wybuchowych współczesnych rytmów, a na scenie złośliwe Myszy szalały na rowerze, hulajnodze, które dały też popis swych akrobatycznych zdolności. I chociaż było to na wskroś współczesne przedstawienie, nie brakowało próbek baletowych (taniec Księcia z Klarą). Ważne jest również to, że na scenie wystąpiły nie tylko dzieci, ale też pracownicy, wolontariusze – ogółem około 80 osób. Słowem, sztuka w tym świątecznym okresie zjednoczyła, zbliżyła i skonsolidowała cały zespół jeszcze mocniej i trwalej. Trzeba podkreślić też, że stroje były niezwykle kolorowe, pomysłowe i trafnie dobrane. A więc wielkie brawa należą się reżyserowi i scenografowi muzycznego przedstawienia, w roli której wystąpiła Rugilė Ladauskienė, zastępca dyrektora Centrum Socjalnego Dzieci i Nastolatków.
Zawsze coś nowego
Jak zaznaczyła z kolei Jurgita Pukienė, dyrektorka placówki, do przygotowań przedstawienia była zaangażowana cała społeczność centrum i trwały one dwa miesiące.
– Stroje wypożyczyliśmy, uszyliśmy sami, ludzie przynosili, grunt że się udało i to najważniejsze – mówiła zadowolona kierowniczka. Dodała, że podopieczni takie większe święta szykują dwa razy do roku: jedno na Dzień Ochrony Praw Dziecka, a drugie przed Bożym Narodzeniem. – Dlaczego wybór padł na „Dziadka do orzechów"? Powodu specjalnego nie było, po prostu zawsze staramy się pokazać coś nowego, oryginalnego – tłumaczyła pani Jurgita.
W libretcie do baletu Książę i Klara wędrują przez Krainę Słodyczy. Takąż podróż w tych dniach odbywają aktorzy, gdyż po zakończeniu przedstawienia na scenę wkroczył św. Mikołaj wraz z pomocnikami, którzy dźwigali ogromniaste wory z prezentami...
Zaraźliwy wolontariat
Wolontariusz Mariusz Tumasz był pełen podziwu dla artystów i nie szczędził im komplementów. Sam na scenie nie występował, ale myślami i uczuciami był z nimi. Wolontariatem „zaraził się" przed kilkoma laty. Młody chłopak tak się w to wciągnął, że podjął się wyzwania objęcia opieką jednego z wychowanków i zakwaterowania go w swym mieszkaniu. Przedtem sprawował nad nim opiekę w centrum.
Nie jest tajemnicą, że podopieczni tęsknią za ciepłem prawdziwego domu, chcą czuć dotyk rodzicielskich rąk, opieki dorosłych. Niestety, dla niektórych pomieszczenia centrum stały się ich zastępczym domem, przystanią, gdzie zawsze mogą liczyć na słowa otuchy i własny kąt. Wymownym tego przykładem jest Ewelina Michalienė z Jałówki, która studiuje w Polsce, ale na wakacje przyjeżdża do „swego" domu w niemenczyńskim centrum...
Cudzoziemcy aktywniejsi
Jak tłumaczyła Silvija Lukoševičienė, zgodę na sprawowanie opieki nad dzieckiem otrzymać nie jest łatwo i trzeba spełnić długą listę wymogów.
– Kandydat bądź rodzina pragnąca adoptować albo sprawować opiekę nad dzieckiem, czy nastolatkiem powinna ukończyć specjalne kursy i szkolenia według programu „GIMK". Badana jest jego sytuacja materialna i psychofizyczna, warunki mieszkalne, otoczenie, stan cywilny, skłonności i zainteresowania, czy nie ma nałogów itd., itp. – wyliczała pani Silvija.
Cieszę się, że Mariusz wszystkie te wymagania spełnił i od wiosny tego roku opiekuje się szesnastoletnim Danielem.
Jak poinformowała kierowniczka służby ochrony praw dziecka rejonu wileńskiego, w 2015 roku adoptowano 13 dzieci z rejonu wileńskiego. Najbardziej aktywni pod tym względem są cudzoziemcy, którzy z tej „trzynastki" zaadoptowali dziesięcioro dzieci, przeważnie w wieku od 5 lat. Najwięcej z nich wyjechało do słonecznych Włoch.
Obywatele Litwy wolą noworodki albo maluchy w wieku do dwóch lat, ale nie są tak aktywni jak zagraniczniacy – stwierdziła Lukoševičienė.
Zygmunt Żdanowicz
"Tygodnik Wileńszczyzny"