Lecąca mazda po drodze zahaczyła o rosnące w sadzie jabłonie, łamiąc jedno z drzew. Wzywanie służb ratowniczych nie było potrzebne, ponieważ dwaj jadący samochodem mężczyźni o własnych siłach wydostali się z pojazdu. Obaj byli pijani.
Mężczyźni natychmiast zostali przewiezieni do szpitala. Z salonu samochodu wypadły butelki po wódce i piwie.
Według wstępnych danych, mazda w powietrzu leciała kilkadziesiąt metrów. Na miejscu wypadku przez całą noc dyżur pełnili funkcjonariusze policji. Aby wyciągnąć samochód, nie uszkadzając ogrodzenia, był potrzebny dźwig.