Jak powiedział Romuald Babicz, pracownik spółki z o.o. „Tuvlita" w niemenczyńskim punkcie przeglądu technicznego, z warunków pracy jest zadowolony. – Jeszcze przed rokiem pracowaliśmy w zapomnianej przez Boga dziurze w miasteczku nad Wilią, gdzie zarówno warunki pracy, jak i nasze możliwości przepustowe pozostawiały wiele do życzenia – bez ogródek stwierdza pan Roman, który w tej branży przepracował już ponad 20 lat.
Nowsze i bezpieczniejsze
– Obecnie w ciągu dnia możemy dokonać przeglądu stanu technicznego od 40 do 60 pojazdów, a przedtem daj Boże połowę tego – z satysfakcją odnotowuje Babicz. Dodaje też, że ku wygodzie pracowników jest tu niewielka kuchenka, prysznic, pokój do odpoczynku itd.
Według doświadczonego pracownika, za ostatnie lata stan techniczny samochodów polepszył się: są one nowsze, bezpieczniejsze, a gratów raczej nikt do punktu nie zgłasza. Chociaż, według niego, stan techniczny i wygląd środka transportu w dużej mierze zależy od jego właściciela. Jako przykład wskazuje na motocykl „Iż" (1950 roku produkcji), który utrzymywany jest w idealnym porządku i bez kłopotów przeszedł przegląd techniczny. Pan Roman informuje, że rozszerzyła się też strefa usług niemenczyńskiego punktu i do przeglądu technicznego zgłaszają się nie tylko właściciele środków transportu z Niemenczyna i okolic, ale też z Wilna, Podbrodzia, Malat, Święcian.
Nie traktują klienta z wysoka
W czym tkwi tajemnica tak szybko zyskanej popularności punktu? Otóż Ula Tulevičiūtė, 26-letnia stylistka ubioru i odzieży, twierdzi, że ujęła ją miła obsługa, kreatywność i kompetencja pracowników, którzy życzliwie doradzają, podpowiadają, jak usunąć drobne usterki, a najważniejsze jest to, że nie traktują klientów z wysoka. Ula od sześciu lat jeździ skuterem. W Niemenczynie ma daczę, a więc latem bywa tu często i przy okazji dokonuje przeglądu technicznego swego jednośladu. – Mój wierny przyjaciel i pomocnik mnie nie zawiódł i przegląd techniczny mam już w kieszeni – z rozbrajającym uśmiechem mówi amatorka jazdy na skuterze.
Częstym „gościem" w niemenczyńskim punkcie jest też lekarz Leonardas Varnas. Sam jest wilnianinem, ale jego rodzinne strony znajdują się w rejonie święciańskim, więc jest mu po drodze. Posiada sześć samochodów i najczęściej przeglądu ich stanu technicznego dokonuje w Niemenczynie, bo mu tak wygodnie, a ponadto można zawczasu zapisać się na określony dzień i godzinę, a więc nie traci się czasu na stanie w kolejkach.
Prezent dla szesnastolatka
Zainteresowanie kierowców (w dniu pobytu dziennikarza) wzbudzał mikrosamochód francuskiej firmy motoryzacyjnej „Auxam". Ten lekki czterokołowiec jest skierowany do nastolatków, gdyż mogą nim kierować już od 14 lat. Spala dwa litry oleju dieslowego na 100 km i rozwija szybkość do 60 km na godzinę. Słowem, same plusy, ale odstrasza cena, gdyż za jednoletni czterokołowiec (sprowadzony z Wrocławia) nabywca musiał zapłacić 10 tys. euro. Właścicielem tego interesującego pojazdu jest 16-letni Witalij Iwickij. Od 11 roku życia pasjonuje się on sportami samochodowymi, uczęszcza na treningi do Wileńskiego Centrum Nauki Jazdy Rajdowej i brał m.in udział w mistrzostwach Polski. Ojciec postanowił sprawić mu prezent...
Ludzie dobrze poinformowani
W tym samym pomieszczeniu co „Tuvlita" – na zasadzie dzierżawy – rozmieściła się też filia spółki państwowej „Regitra". Przeniosła się tutaj z Podbrodzia i, jak twierdzi Gintautas Valutis, zastępca kierownika wileńskiej filii spółki, był to strzał w dziesiątkę.
– W Podbrodziu znajdowaliśmy się na uboczu, nie wszyscy o nas wiedzieli, a teraz znajdujemy się przy samej szosie, żadnych kłopotów z dojazdem, a ponadto jest tu dość duży parking i klienci nie muszą głowić się, gdzie zaparkować samochód – cierpliwie tłumaczył Valutis. Dodał też, że pomimo zwiększenia obciążenia pracowników, związanego z wejściem w życie od 1 lipca nowych przepisów o rejestracji środków transportu (obowiązkowy jest przegląd techniczny, zaświadczenie z celni itd.), nie wybiło to z rytmu doświadczonych pracowników „Regitry" i praca toczy się normalnym trybem. Zresztą ludzie są dobrze poinformowani o nowych wymogach, dlatego problemów i konfliktów prawie nie ma.
Nie zostali w tyle
Na tym, że w jednym miejscu rozmieściły się „Tuvlita" i „Regitra" zyskała stacja paliwowa i sklep, należący do spółki „Baltic Petroleum". Kierownictwo odnotowało znaczne ożywienie obrotów, a żeby nie pozostawać w tyle, również zainwestowali w rozbudowę infrastruktury usługowej i utworzyli nowoczesną myjnię, która otwarła swe podwoje zaledwie przed miesiącem. Do wyboru klientów są cztery warianty mycia samochodów, których cena (obecnie w ramach akcji promocyjnej stosowane są zniżki od 20 do 40 proc.) waha się w granicach 12 – 18 litów. Przy myjni można też podpompować koła i skorzystać z odkurzacza samochodowego (5 Lt za 7 minut). Ponadto przy stacji paliwowej działa nowoczesny sklep, a więc wszystko jest w zasięgu ręki, co, oczywiście, cieszy kierowców.
Zygmunt Żdanowicz
Fot. autor