Cieniutki, cichy, biały jak śnieg. Czasem pachnie choinką, ale nie zawsze. Kiedy go połamię, zapach zostaje jeszcze na talerzyku, jak zapach suszonych kwiatów na bibule. Pachnie najprościej, jak chleb... (Ks. Jan Twardowski, „O opłatku") Już wkrótce ten biały chleb dobrych życzeń zagości na naszych stołach wigilijnej wieczerzy jako główna potrawa – jedyne danie, które nie zostało przygotowane przez gospodynie, a którego smak zapamiętujemy na cały rok. Dlaczego? Może dlatego, że jest tak bardzo „otulony" dobrymi życzeniami, matczynymi łzami i wspomnieniami tych, których już z nami nie ma.
Przyniesiony z kościoła, gdzie kapłani poświęcili go w pierwszą niedzielę adwentu, staje się symbolem wielkich rzeczy. Skąd się bierze, jaką drogą wędruje, zanim zajmie zaszczytne miejsce wśród 12 wigilijnych potraw?... W Wilnie są dwa miejsca, gdzie zakonnice od lat trudzą się nad wypiekaniem opłatków, oba w wileńskiej dzielnicy Zwierzyniec. To spod rąk sióstr eucharystek i benedyktynek wychodzą opłatki, które rozpowszechniają parafie Wileńszczyzny wśród wiernych. W tym roku rodziny zespołu redakcyjnego „Tygodnika Wileńszczyzny" przełamią się opłatkami, które wypiekły siostry ze Zgromadzenia Sióstr Służebnic Jezusa w Eucharystii. O historii opłatka – zanim trafi do naszych domów – opowiedziały siostry: przełożona Nijola Mazur, Helena Kukjan i s. Anna Mizavets.
Wtulone w modlitwę
„Opłatki u eucharystek wypiekano od dawna, chyba odkąd dom zgromadzenia jest w Wilnie" – wspomina s. Helena, która swoją „opłatkową" przygodę zaczynała ponad 60 lat temu. Ile tysięcy opłatków wyszło spod jej rąk, nie potrafi zliczyć. Trudno nawet policzyć, ile opłatków siostry wypiekają w ciągu sezonu. I choć ostatnio zapotrzebowanie na nie spadło, wypiekanie rozpoczyna się już od września, aby do parafii trafiły na początek adwentu.
Przepis na opłatek jest prosty: woda i mąka lepszej jakości. Zamieszane do odpowiedniej konsystencji ciasto wlewa się do specjalnych form. Gotowe opłatki – jest ich z jednej formy 8-10 sztuk – wyjmuje się i nawilża, potem każdy należy wykroić i zapakować do pudełek. Ale to zaledwie zewnętrzna otoczka powstania opłatka, jest jeszcze inna – duchowa, być może to ona sprawia, że, biorąc chleb biblijny do rąk, braćmi się znowu stajemy. Bowiem każda porcja opłatków jest przez siostry omodlona, niektóre z sióstr poprzez odmawianie Zdrowasiek odmierzają czas pieczenia. „Kiedy wypiekam opłatki, zawsze proszę o Boże błogosławieństwo dla rodzin, do których trafią. Praca przy wypiekaniu opłatków mobilizuje mnie do tego, aby z miłością podchodzić do pracy, zapomnieć o rozgoryczeniach, niepowodzeniach, niedobrym nastroju" – przyznaje s. Helena, która piecze opłatki od końca lat 90.
Gdy siostry zaczynają wypiekanie opłatków, włącza się cała wspólnota. Młodsze pracują przy pieczeniu, starsze – przychodzą do kuchni i odmawiają na głos modlitwy. Czasami przy pracy konferencje, czy też modlitwy są odtwarzane z płyt lub kaset. Jak zauważają siostry, aby łatwiej było „doliczyć paciorki na różańcu".
Jedna Zdrowaśka – jeden opłatek
„Kiedyś forma była na jeden opłatek, taka owalna, nieco większa od złożonych dłoni. Piekłyśmy na płycie na ogniu. Gdy już siostra miała większe doświadczenie w pieczeniu, to wiedziała kiedy opłatek jest gotowy. Mnie starczało odmówić raz „Zdrowaś, Maryjo..." i opłatek był gotowy" – wspomina s. Helena, podkreślając, że na opłatkowe ciasto wśród naczyń kuchennych jest przeznaczona specjalna misa, której nigdy się nie używa do innych dań. Z czasem pojawiły się formy na dwa i cztery opłatki. Wielkim uproszczeniem dla sióstr są formy elektryczne, z których teraz korzystają.
Obecnie siostra Helena już nie trudzi się wypiekaniem opłatków, pracą tą zajmują się młodsze siostry. Ewentualnie pomaga przy wycinaniu i pakowaniu. Żeby opłatek można było wyciąć, należy go odpowiednio nawilżyć, siostry potocznie nazywają to „prasowaniem". „Na folię kładzie się wilgotne płótno, na nie drugie – suche, na to opłatki, które przykrywa się kolejnym płótnem. Kiedy opłatki będą odpowiednio nawilżone, można je wycinać. Należy uważać, żeby nie były zbyt wilgotne, gdyż potem się deformują" – opowiada s. Helena.
Wzory i kolory
Wzory opłatków i kolory są różne. S. Helena przypomina, że kiedyś kolorowe opłatki wykorzystywało się do robienia różnych ozdób. „Wyklejano gwiazdki, serduszka, aniołki, którymi się obdarowywano podczas świąt" – wspomina siostra, opowiadając o zwyczaju na wsi dzielenia się kolorowymi opłatkami z domowymi zwierzętami.
Dzisiaj kolorowe opłatki w Wilnie (być może na Litwie) wypieka się tylko u sióstr eucharystek. Do ciasta dodaje się barwnik spożywczy. Parafie je zamawiają, ponieważ wierni chcą takie też mieć. Zainteresowane nimi są przede wszystkim dzieci. S. Nijola zauważa, że popyt na kolorowe opłatki jest w Kownie, gdzie zamawiają opłatki w kolorach narodowych – żółte, zielone, czerwone. „To takie szczególne podkreślenie swojej narodowej tożsamości. Z kolei Wilno szczyci się opłatkiem z Matką Boską Ostrobramską. Skąd zwyczaj takiego wzoru na wileńskich opłatkach niewiadomo, być może wzięło się to z tradycji wysyłania opłatków do krewnych w listach" – opowiada siostra przełożona, podkreślając, że najwięcej tych opłatków trafia do parafii pw. św. Teresy w Wilnie.
Chleb, który oswaja niebo
Jak nakazuje zwyczaj wigilijnego wieczoru, trzeba wyjść do innych, nie wolno skupić się wyłącznie na sobie. Zwyczaj dzielenia się opłatkiem, zawędrował do szkół i miejsc pracy. W tym okresie chcemy wypowiedzieć jak najwięcej życzeń, które wychodzą daleko poza obręb naszych domów. Natomiast przez wysyłanie opłatków do krewnych, znajomych i przyjaciół geografia opłatkowych podróży jest bardzo rozległa. Zakonnice bezpośrednio dostarczają je przede wszystkim do parafii archidiecezji wileńskiej. W czasach sowieckich wędrowały także za wschodnią granicę – na Białoruś, do Rosji, a nawet dalekiego Kazachstanu.
Na wzorach dominuje święta Rodzina; jest betlejemska szopka, Maryja z Dzieciątkiem, są opłatki z napisem „Gloria in excelsis Deo", czy też Pax, co w tłumaczeniu na polski oznacza: „Chwała na wysokości Bogu" i „Pokój". Bowiem dzielenie się opłatkiem ma nieść pokój, miłość, pojednanie, aby było tak, jakby gwiazda najdalsza przyleciała i stanęła w lufciku jak oswojony ptak (ks. Jan Twardowski).
I gdy podczas tegorocznej wieczerzy wigililijnej staniemy do dzielenia się opłatkiem, wspomnijmy z wdzięcznością też o tych, których ręce go wypiekły, usta omodliły, a serca „owinęły" dobrymi życzeniami.
Teresa Worobiej
"Tygodnik Wileńszczyzny"
http://l24.lt/pl/ciekawostki/item/47962-glowne-danie-na-wigilijnym-stole?print=1&tmpl=component#sigProGalleria04385c360c
Fot. autorka i archiwum ss. eucharystek