Muzeum Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie próbowało w tym roku odsłonić tajemnicę powstania opłatka wszystkim, którzy w tym roku wzięli udział w warsztatach wieczorów adwentowych. Uczniowie szkół Wileńszczyzny nie tylko zapoznali się z tradycjami, które przed laty panowały w czasie grudniowych wieczorów, ale wzięli też udział w wypiekaniu opłatków.
– Nie jestem zwolenniczką urządzania Bożego Narodzenia i śpiewania kolęd w adwencie. Tym bardziej, że z założenia nasza placówka powinna stać na straży zachowania i przekazywania świątecznych tradycji i obyczajów, a nie ulegać nowoczesnym trendom. Dlatego nasz program zajęć edukacyjnych w grudniu nawiązuje do obyczajów typowo adwentowych: wyplatamy słomiane ozdoby na choinkę, opowiadamy o tym, że wieczory spędzało się na przędzeniu i tkaniu, pokazujemy, jak wyglądały te czynności – w rozmowie z „Tygodnikiem” opowiadała Helena Bakuło, kierownik muzeum, która razem z Anną Taukiń po raz pierwszy w tym roku pokazała uczniom, jak kiedyś wypiekało się opłatki.
Jak opowiada pani Helena, do muzeum trafiły dwie formy do wypiekania opłatków: jedna elektryczna, a druga żeliwna. Przynieśli je mieszkańcy pobliskich wsi. Do nich „przywędrowały” po sprzątaniu strychów kościołów, które już nie potrzebowały tego sprzętu. Wszak teraz opłatki, jak hostie i komunikanty są zamawiane albo w wytwórniach-piekarniach, albo w zgromadzeniach zakonnych („Tygodnik Wileńszczyzny” w roku 2014 i w 2004 zamieścił reportaże z pracowni opłatków u eucharystek i benedyktynek w Wilnie).
– Przepis na opłatki, wydawałoby się jest prosty: woda i mąka. Jednak nasz produkt przeszedł metodę prób i błędów, zanim nadawał się do spożycia. Musiałyśmy zrobić ciasto o odpowiedniej konsystencji, a potem ustalić czas pieczenia opłatka – opowiadają pracownice muzeum, wycinając opłatki. Tłumaczą przy tym, że niedopieczony opłatek skręca się i nie nadaje się do użytku. Ze skrawków opłatkowych można robić ozdoby choinkowe. Pani Helena przypomina, że w jej dzieciństwie nad wigilijnym stołem zawieszona była Gwiazda Betlejemska wykonana z opłatka. Teraz podobne są zawieszone na belkach pod sufitem w sali muzeum.
– Pamiętam, że u nas na wsi kolorowym opłatkiem częstowano domowe zwierzęta, natomiast teraz kupuje się je specjalnie dla dzieci – opowiada o zmieniających się zwyczajach Helena Bakuło, zapraszając już na następny adwent wszystkich, którzy sami będą chcieli upiec sobie opłatek.
Teresa Worobiej
Fot. autorka
„Tygodnik Wileńszczyzny”
Zanim opłatek pojawi się na stole
2019-12-24, 10:07
Przed nami jeden dzień do Boże Narodzenia – świąt kojarzonych z rodzinnym ciepłem, przenikniętych aromatem domowych wypieków i sielankowego spokoju. Ten ostatni nieco zagubiliśmy w gorączkowym pędzie między pracą, domem, a sklepami. Nawet wigilia Bożego Narodzenia – na Litwie będąca dniem wolnym od pracy – mija w pośpiechu. Dopiero opłatek w naszym ręku w ciągu jednego momentu zmienia wszystko: ta jedna chwila – chwila spojrzenia w oczy swoich bliskich – zatrzymuje cały nasz świat. W czym tkwi moc kruchego białego chleba?...
Galeria
View the embedded image gallery online at:
http://l24.lt/pl/ciekawostki/item/334310-zanim-oplatek-pojawi-sie-na-stole?print=1&tmpl=component#sigProGalleria2ccf5ea856
http://l24.lt/pl/ciekawostki/item/334310-zanim-oplatek-pojawi-sie-na-stole?print=1&tmpl=component#sigProGalleria2ccf5ea856