Wydrukuj tę stronę

„Zabezpieczenie”, które nie działa

2014-08-04, 18:05
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

Niemieckie media obszernie napisały o uroczystościach obchodów wybuchu I wojny światowej z udziałem prezydentów Francji i Niemiec – Francoisa Hollande i Joachima Gaucka, którzy uczcili na wzgórzu Hartmannswillerkopf pamięć żołnierzy wojny rozpoczętej w Europie przed stu laty.

„Nürnberger Nachrichten" relacjonując wydarzenie przypomniały, że „Katastrofy 1914/18 i 1939/45 przyczyniły się do gruntownego wytrzebienia z głów większości Europejczyków, a przede wszystkim dzielnych ojców-założycieli UE, złowrogiego nacjonalizmu. Nie do końca się to udało. Gauck i Hollande ostrzegali przed pospolitymi populistami, którzy, mówiąc źle o Europie, uderzają ponownie w szowinistyczny ton, osiągając zastraszające sukcesy wyborcze. W zasadzie są to fanatycy. Wystarczy wysłuchać ich „rozpalających umysły” wystąpień, by dostrzec, że nie chodzi tu o rozsądek, o rzeczową politykę, lecz o rozniecanie negatywnych nastrojów”.

Trudno byłoby zaprzeczyć oczywistemu faktowi narastania w Europie nastrojów nacjonalistycznych, o których wspomina niemiecka gazeta, pisząc jednocześnie o wytrzebieniu z głów większości Europejczyków złowrogich nacjonalizmów. Owszem, w krajach tzw. starej Europy lekcja „wytrzebienia” rzeczywiście miała miejsce i dała wymierne rezultaty. Społeczeństwo Zachodnie w absolutnej większości piętnuje postawy skrajnych nacjonalistów czy neofaszystów. I gdy w dobie kryzysu postawy nacjonalistyczne wzrastają w poszczególnych krajach europejskich, rośnie tam też opór opinii publicznej, elit politycznych wobec brunatnej ideologii. Weźmy chociażby Niemcy, gdzie w Dreźnie neofaszyści organizują swe marsze z okazji rocznicy odwetowego zbombardowania miasta przez aliantów. Manifestacja „podgolonych głów” jest natychmiast kontrowana przez przeciwników (których z reguły jest wielokrotnie więcej) brunatnej ideologii, którzy „witają” neonazistów hasłami w rodzaju: „Braune Schweine raus aus unseren Stadt” („Brunatne świnie precz z naszego miasta”). Politycy, media, autorytety moralne bez żadnych ogródek potępiają marsze spod znaku swastyki, która nota bene jest zabroniona w Niemczech, a ich uczestnicy znajdują się pod ogólnym pręgierzem.

Tymczasem na Litwie stało się już twardą rzeczywistością, że we wszystkie święta narodowe ulice dużych miast, jak Wilno czy Kowno, są okupowane przez marszowiczów, których ideologia i hasła są bardzo zbliżone do tych kultywowanych w Dreźnie przez „brunatne świnie”. W litewskich miastach może jest jeszcze nie tak odważnie i wprost jak w Dreźnie, ale duch jest niewątpliwie jednaki w obydwu przypadkach. Zresztą „łysogłowi” marszerowicze z Niemiec są miłymi gośćmi na marszach w Wilnie albo Kownie, o czym niejednokrotnie przekonaliśmy się. I cały problem Litwy polega na tym, że w tym kraju takich ekscesów nikt „nesureikšmina”. Marsze skrajnych nacjonalistów są w najlepszym przypadku bagatelizowane i przemilczywane przez polityków czy większość mediów. Szef litewskiej Saugumy, odczytując w Sejmie ostatni raport o zagrożeniach dla państwa, nie widział żadnego problemu w narastających w siłę szowinistycznych marszach czy, dajmy na to, rocznicach organizowanych w ksenofobicznym stylu przez „tautininkasów” z okazji odzyskania Wilna od Polski. Prezydent Dalia Grybauskaitė zapytana kiedyś przez litewskiego dziennikarza, co sądzi „o marszach nacjonalisów” odparowała do rozmówcy bez ogródek w stylu: „To Pan sądzi, że są nacjonalistami. Ja tak nie sądzę. Uważam ich za młodzież narodową”. Słowem „młodzież narodowa” na Litwie czuje się, jak ryba w wodzie. Zamiast słów potępienia od najwyższych rangą polityków słyszy słowa otuchy i afirmacji.

Czy zatem Europa odrobiła lekcję historii po dwóch krwawych wojnach, które słusznie nazywamy światowymi? Sądzę, że tylko po części możemy pozytywnie odpowiedzieć na to pytanie. W wielu krajach europejskich zwłaszcza spoza żelaznej kurtyny wirus skrajnego nacjonalizmu odżywa, szerzy się i znowu zaczyna truć. Na Litwie obserwujemy swego rodzaju mutację tej groźnej bakterii porażającej mózg przede wszystkim młodzieży. Dla opinii publicznej serwuje się coś w rodzaju podmiany pojęć. Państwowy agresywny nacjonalizm z supremacją jednego tylko państwowego języka jest powszechnie gloryfikowany, natomiast aspiracje mniejszości narodowych, by zachować przynajmniej to, co miały przed akcesją do UE (i co ma cała Europa zresztą), pokazuje się jako działania karygodne, skrajne, nieprzyjazne wobec państwa.

„Dzisiejsza Europa jest zabezpieczeniem od pokus i przemocy, zabezpieczeniem, nad którym trzeba stale pracować. Konflikty należy rozwiązywać w sposób pokojowy i bronić również wspólnych wartości takich jak wolność jednostki i równość wobec prawa. Są to główne nauki płynące z uwikłania się w wielką europejską rzeź sprzed stu lat", napisał „Frankfurter Allgemeine Zeitung” z okazji rocznicy wybuchu I wojny światowej.

To „zabezpieczenie” jak na razie nie działa na Litwie...

Tadeusz Andrzejewski

Komentarze   

 
#18 Alina 2014-08-12 13:47
Cytuję common:
Wątpliwości nie ma, że nacjonalizm na Litwie coraz bardziej rośnie. Młodzieży ciągle się wbija do głow, że Polacy są źli. Młodzież polska bojąc się często stygmatyzacji zdradza kulturę i ideały przodków.


ja bardziej wierzę w naszą młodzież!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#17 coś 2014-08-11 20:44
"wirus skrajnego nacjonalizmu odżywa, szerzy się i znowu zaczyna truć" a tak się dzieje tylko dlatego, że Europa jest słaba. Na topie są brodate kobiety. Popierając takie dewiacje rozbudzamy w ludziach nienawiść i dzielimy społeczeństwo. Im więcej sobie pozwolisz tym niżej się stoczysz. Te wszystkie odchyły nie są wyznacznikiem zaawansowanej cywilizacji. Chciałbym widzieć UE jako wspólnotę różnych kultur a nie polem do pochłaniania zgubnych dewiacji.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#16 WWW 2014-08-11 20:22
„Dzisiejsza Europa jest zabezpieczeniem od pokus i przemocy"- coś mi tutaj śmierdzi. Dzisiejsza Europa raczej już się poddała prawie wszystkim pokusom i przeżywa rozpad moralno duchowy. Przemoc się przekształciła w skryte metody oddziaływania. Ja nie uważam, że wszystko jest dobrze.
Musimy dbać o swoją tożsamość by nie zniknąć w kosmopolitycznej, zdemoralizowanej Europie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#15 common 2014-08-11 19:50
Wątpliwości nie ma, że nacjonalizm na Litwie coraz bardziej rośnie. Młodzieży ciągle się wbija do głow, że Polacy są źli. Młodzież polska bojąc się często stygmatyzacji zdradza kulturę i ideały przodków.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#14 mieszkaniec 2014-08-08 13:51
dzisiejsza Europa jest zabezpieczeniem pod jednym warunkiem- kiedy wykazuje dobrą wolę, by przeciwstawiać się złu. Na Litwie tego brakuje i żadne tłumaczenia tego nie usprawiedliwią.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 mieszkaniec 2014-08-08 13:51
dzisiejsza Europa jest zabezpieczeniem pod jednym warunkiem- kiedy wykazuje dobrą wolę, by przeciwstawiać się złu. Na Litwie tego brakuje i żadne tłumaczenia tego nie usprawiedliwią.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 Jan Kran 2014-08-06 13:36
niestety litewski nacjonalizm rośnie w siłę nie przypadkowo. Moim zdaniem jest sterowany z zewnątrz, konkretnie z Moskwy. Sojusz polsko-litewski stoi na drodze Rosji, by odzyskać swe wpływy w państwach bałtyckich m.in. na Litwie, dlatego wciąż podsycane są nastroje antypolskie. Jeśli samo społeczeństwo tego nie zrozumie, chyba niewiele można zdziałać.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 vega 2014-08-06 11:12
do RSS i Alina: ciekawe czy sauguma weźmie na siebie odpowiedzialność jeśli nie daj Bóg dojdzie do tragedii??? Ja rozumiem, że jak w każdej pracy wynik musi być, więc powstają te durne raporty. Powinny one jednak być w zgodzie z rzeczywistością, a nie być typowym bajkopisarstwem.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 Marianna 2014-08-05 18:57
dzisiejsza Europa nie powinna popadać w samozachwyt i bliżej się przyglądać, co dzieje się na jej peryferiach np. na Litwie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 RSS 2014-08-05 15:17
Cytuję Alina:
"Szef litewskiej Saugumy, odczytując w Sejmie ostatni raport o zagrożeniach dla państwa, nie widział żadnego problemu w narastających w siłę szowinistycznych marszach czy, dajmy na to, rocznicach organizowanych w ksenofobicznym stylu przez „tautininkasów” z okazji odzyskania Wilna od Polski."

Departament bezpieczeństwa- zamiast kojarzyć się z zapewnienien mieszkańcom spokoju i bezpieczeństwa, wzbudza u ludności poczucie zagrożenia, jątrzy, mąci i skłóca. Zamiast dostrzegać realne niebezpieczeństwo, czepia się Wileńszczyzny, gdzie ludzie żyją spokojnie od wieków i tylko chcą by respektowano ich prawa. Dobrze wiemy komu w takich warunkach najlepiej funkcjonować, bo może wykreować się na obrońcę narodu....


no nieźle to sobie sauguma wymyśliła. My Litwini to jesteśmy niewinni jak baranki, a na Wileńszczyźnie czai się zło... Ciekawe tylko czemu te wszystkie bzdurne raporty wyciekają zazwyczaj przed wyborami? Zbieg okoliczności? Nie sądze....
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz