Obecnie Litwa jest suwerennym krajem. Polacy tam żyjący to swoista mniejszość, bo nie napływowa, lecz rodzima. Udało im się to, czego może im zazdrościć Polonia w innych krajach. Są świetnie zorganizowani i niepodzieleni.
Na razie, gdyż właśnie polscy dyplomaci postanowili skończyć z tą idyllą. Bynajmniej nie w sposób dyplomatyczny, lecz siłowy. Po prostu wszczęli zadymę na Litwie. „Czuję się obrażony, oskarżony, poniżony i z tymi urzędnikami nie widzę żadnej możliwości współpracy, mimo mojej ogromnej miłości do Polski” – to słowa prezesa Związku Polaków na Litwie Michała Mackiewicza, który funkcję tę sprawuje od szesnastu lat. Właśnie został wybrany na kolejną kadencję.
Dzień przed wyborem jednak został wezwany do Ambasady Polskiej w Wilnie, gdzie pani ambasador krótko mu oznajmiła: „Jako przedstawiciel państwa polskiego mam zgłosić, że Pan nie może kandydować”. „Co to za dyplomacja?!” – oburzał się pan Mackiewicz.
To prawda, żadnych wyjaśnień, rozmowa trwała ok. półtorej minuty. Sprawa, jak się okazało, dotyczyła omyłkowych zapisów, które półtora roku temu znalazły się w sprawozdaniu Zarządu Głównego ZPL przedłożonego Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Gdy zorientowano się, że nastąpiła pomyłka, nie pozwolono pracownikom ZPL na żadną korektę. Natychmiast więc zwrócili oni środki do Polski. A przeznaczone były one na finansowanie polskiej prasy na Litwie.
To jednak nie wystarczyło fundacji, która postanowiła, zdaniem litewskiej Polonii, sprawę rozgrywać politycznie. Zgłosiła sprawę do polskiej prokuratury, a ta zwlekała ponad rok, aby nadać jej bieg. Tuż przed zjazdem prezes ZPL otrzymał bezpośrednio z prokuratury warszawskiej zawiadomienie, że jest podejrzany w sprawie o oszustwo i że ma się stawić na przesłuchanie. Nie jestem prawnikiem, więc poradziłem się innych prokuratorów, którzy złapali się za głowę. Jeden odpowiedział wprost, że za jego czasów taki tryb był nie do pomyślenia, ale może coś się w prawie zmieniło. Polski prokurator nie mógł wzywać obywatela innego kraju, który w dodatku jest parlamentarzystą litewskim i chroni go tamtejszy immunitet.
Zdaniem większości Polaków mieszkających na Litwie, sprawa jest wydumana i ma podtekst polityczny. Jak powiedziałem w jednym z wywiadów, donos na ZPL ze strony polskich władz to brutalna próba podzielenia Polaków na Litwie, która nie udawała się do tej pory władzom litewskim. To naprawdę kuriozum. Polacy, którzy od lat walczą o zachowanie polskości, polskiego języka, szkół, nazw ulic, szykanowani przez władze litewskie liczyli na sympatię, wsparcie i ochronę polskich władz. Teraz będą musieli, jak zapowiedział to pan Mackiewicz, chronić się za litewskim obywatelstwem i immunitetem litewskiego parlamentarzysty przed polskimi władzami. Polacy w litewskim Sejmie mają ośmiu przedstawicieli, co stanowi 6 proc. Izby. 10 tys. Polaków należy do ZPL. Ci, którzy wszczęli zadymę, oczywiście, dobrze zdają sobie z tego sprawę, dlatego niezwłocznie powinni zostać przez władze polskie zdymisjonowani.
Felieton prof. Mirosława Piotrowskiego opublikowany w Tygodniku Katolickim Niedziela
Komentarze
Zbadają sprawę i tyle. Ale zachowanie Falkowskiego, który jeździł jak opętany po wszystkich delegatach i jak się później okazało po pseudo organizacjach kilkuosobowych z żądaniem nie głosowania na Mickiewicza jest skandaliczne. A już próba wpłynięcia na prezydenta Lublina, który wręczył medale polskim działaczom pokazuje jak mały to cżłowiek
Podobnie wartościowy jest wkład mediów katolickich jak Radia Maryja, Tv Trwam czy Tygodnik Niedziela, bo podają informacje, które z przyczyn "samocenzury" i "poprawności" nie ukażą się w innych mediach.
Dzięki temu znamy inną wersję i okoliczności wydarzeń niż te nagłaśniane przez Falkowskiego, który stał się bardziej oskarżycielem niż szefem fundacji od pomocy.
– Naród pochodzi od rodu, a rody to rodzina. My jesteśmy rodziną Polską. (…) Polska jest nie tylko tu, w Polsce, ale tam, gdzie są Polacy. Jak tak jeździmy po świecie, dzięki Radiu Maryja ludzie nas zapraszają, to wszędzie jest niezwykłe serce. Wszędzie czujemy się jak u siebie w domu – powiedział o. Tadeusz Rydzyk CSsR.
Wstyd, że nie wszyscy to rozumieją a hańba tym, którzy rozumieją a działają przeciw Polakom
Ambasador podkreślił, że polepszanie sytuacji większości kosztem uszczuplania praw i stanu posiadania mniejszości narodowej jest sprzeczne z zasadami i prawem międzynarodowym. W udzielonej informacji nie znalazły się też tezy świadczące o woli poszukiwania kompromisu wobec bezsprzecznej woli społeczności szkolnej pozostawienia uczniów w dotychczasowym budynku przy ul. Antakalnio i propozycji rozwiązań przedstawianych przez środowiska broniące szkoły. W kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych i politycznego zaangażowania części władz Miasta trudno nie zauważyć, że w wyniku dotychczasowych wydarzeń społeczność szkolna stała się przedmiotem gry na litewskiej scenie politycznej."
Obecna pani Ambasador nawet się nie zająknęła w tej sprawie. To jest dowód jakie priorytety ma Doroszewska. Nie pomoc polskiej społeczności a intrygi i skandaliczne konszachty z pseudopolskimi działaczami oskarżonymi o działalność w KGB
"Państwo i polski rząd Zjednoczonej Prawicy powinni się zastanowić, kto i dlaczego wspiera finansowo media polskojęzyczne grupy ZW na Litwie należące do Okińczyca, które głosem swoich stałych publicystów mówią o zagrażającym pod rządami PiS „buldożerze autorytaryzmu” oraz straszą „wielkim krokiem do tyłu w rozwoju demokracji w Polsce”, jak komentował Andrzej Pukszto, dyżurny komentator ZW, w programie „Reporteris” w telewizji Lrytas.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.