Wydrukuj tę stronę

Razem wilczym tropem

2018-02-20, 15:08
Oceń ten artykuł
(7 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

W okolicach 1 marca, kiedy to w Polsce i w bardzo wielu polskich diasporach rozsianych po całym świecie, obchodzony jest Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, również na Litwie nie zabrakło słów uznania i przyjaznych gestów wobec niezłomnych żołnierzy polskiego podziemia.

Znany dziennikarz Virginijus Savukynas poświęcił całą audycję w litewskiej telewizji publicznej z cyklu „Detektywi historii” tematyce żołnierzy Wileńskiej Armii Krajowej, którzy nie złożyli broni również po okupacji Wilna i Wileńszczyzny przez armię sowiecką. Niekryjący się z propolskimi sympatiami dziennikarz tym razem przedstawił Armię Krajową litewskim widzom w całkowicie innej perspektywie, diametralnie różniącej się od tej, jaką zwykli dotychczas oglądać. Mówił o faktach, które pewnie nigdy wcześniej nie dotarły do ucha przeciętnego Litwina. Użył takiej narracji, która – nie wątpię – zadziwiła wielu, a pewnie też wielu po prostu przygniotła. Tym razem bowiem nie było o AK, która walczyła z Litwinami bardziej niż z Niemcami, która prześladowała, gnębiła i terroryzowała litewskich wieśniaków.

Savukynas opowiadał o żołnierzach Armii Krajowej jako o bohaterach, którzy walczyli najpierw z niemieckim okupantem na Wileńszczyźnie, a potem też z sowieckim. I, o dziwo, zdaniem litewskiego dzienikarza, robili to również dla Litwy. Cytuję: „Widzimy, że historia nie jest tak jednostronna. Ci, których uważaliśmy za wrogów, byli podczas II wojny światowej jedynymi naszymi przyjaciółmi. Oto dlaczego można mówić, że żołnierze AK w lipcu 1944 roku walczyli na swój sposób też i o Litwę”. Koniec cytatu.

Trudna jest ta mowa, któż może ją słuchać, pewnie wyrwało się niejednemu litewskiemu patriocie, wychowanemu na książce Vilnii „Armija Krajova Lietuvoje”, w której akowcy są odsądzani od czci i wiary przez „świadków”, których najkrócej można by scharakteryzować słowami: „wiesz tyle, co wesz”. Pamiętam jak jeszcze niedawno z namaszczeniem urywki z tej książki były cytowane przez niektórych radnych z ław opozycyjnych w Radzie samorządowej rejonu wileńskiego, którzy sprzeciwili się nadaniu nazwy jednej z ulic w rejonie imienia Tadeusza Konwickiego tylko dlatego, że w młodości był w AK. Pisarza o wielkich prolitewskich sentymentach ten jeden incydent dyskwalifikował w oczach litewskich konserwatystów, bo – ich zdaniem – AK dążyła do zlikwidowania niepodległego państwa litewskiego (sic!).

Tymczasem Savukynas o wileńskich akowcach mówi zupełnie innym językiem, przypomina zupełnie inne fakty o ich walkach i prawdziwych celach ich zmagań. Cytuję dalej: „Sikorski z samozaparciem przy każdej okazji przypominał o konieczności zapewnienia wolności dla Litwy. Podczas jednego ze spotkań z Churchillem stwierdził, że Polska będzie zawsze przeciwko aneksji Litwy (do ZSRR)”, wyjaśnia swym rodakom cele polityki zagranicznej polskiego rządu na uchodźstwie litewski dziennikarz. Uznaje przy tym, że „wsparcie Polaków przy pokonaniu Niemców w Wilnie było znaczące”, co później próbowała tuszować sowiecka propaganda.

Puentą programu Savukynasa było przypomnienie litewskim widzom o braterstwie broni, jaka zaistniała pomiędzy partyzantami z Armii Krajowej i litewskimi „leśnymi braćmi” po lipcu 1944 roku, kiedy wspólnie musieli stawiać czoła sowieckim okupantom. Dziennikarz przypomina, że według szacunków NKWD w listopadzie 1944 roku na szeroko pojętej Wileńszczyźnie działały 84 oddziały bądź grupy partyzanckie akowców, których liczebność szacowano na 4 tysiące. Miesiąc później meldunek NKWD donosił, że zlikwidowano 985 „bandytów”. To wtedy właśnie przyszedł na Wileńszczyznę czas masowych represji i terroru.

Wtedy to wspólna niedola zjednoczyła polskich i litewskich partyzantów, wyklętych przez komunistyczne władze własnych państw. Nastąpiły wspólne akcje przeciwko władzom komunistycznego reżimu, wzajemne przychodzenie sobie z pomocą w sytuacjach ataków na partyzantów przez enkawudzistów (do zawarcia formalnej umowy o wzajemnej pomocy i wymianie informacjami wywiadowczymi doszło 19 marca 1945 roku we wsi Piliūnai na dawnym polsko-litewskim pograniczu). W litewskich archiwach dokumentujących działalność braci leśnych zachowało się niemało sprawozdań o wspólnych akcjach z żołnierzami AK na posterunki sowieckie oraz innych przykładów świadczących o braterstwie broni. Z nich m. in wynika, że polskie poakowskie oddziały partyzanckie najdłużej w sowieckiej Litwie przetrwały w lasach święciańskich. Wzmianki o nich w kronikach litewskich oddziałów „leśnych braci” można spotkać jeszcze w roku 1950.

Virginijus Savukynas, mówiąc na trudny temat w dziejach najnowszej historii polsko-litewskiej, nie maluje ją tylko w postaci laurki, nie zapomina bowiem też o zdarzeniach złych i tragicznych. Nie pomija milczeniem Glinciszek i Dubinek, nie przemilcza faktu używania przez Niemców litewskiej policji do tropienia członków polskiego podziemia, nie zapomina o korpusie Plechavičiusa i jego bitew z AK pod Graużyszkami i Murowaną Oszmianką, które skończyły się dla plechavičiusów marszem w kalesonach do domu (a nie kulką w łeb, co podkreśla autor). To wszystko było, nie ukrywa Savukynas. Ale przypomina zarazem, że była też historia po historii. Historia „braterstwa broni”, o której na Litwie mało kto cokolwiek wie. „Polscy partyzanci również muszą być przypominani jak i partyzanci litewscy. Nie godzi się bowie zapominać o braciach po broni”, kończy swą opowieść.

Nie godzi się zapomnieć o tych, co razem chodzili wilczym tropem, dodam od siebie...

Tadeusz Andrzejewski

Komentarze   

 
#20 wierszokleta 2018-03-17 16:59
WYKLĘTEMU

już ta rana się blizny bielą nie pokryje
nie żołnierz mi ją zadał, ale kat w mundurze
nie opatruj, niech ziemia mej krwi się napije
cywilizacji wzmocni zwątlone przedmurze
niech przesiąknie czerwienią, niech czerwień wypluje
jak najdalej od dzieci ojczyzny pod knutem
niech rąk na grobie moim nikt nie załamuje
śmierć trwalsza niż posągi z marmuru wykute

pomóż mi, weź różaniec, palce połamane,
nie dam rady przesuwać a modlitwa koi
jak mnie wlekli widziałem niebo zapłakane
i mur, ten co miał runąć, dalej silny stoi

nie utulaj mnie mocno, bo zabrudzisz szatę
zetrzyj, tam wiadro, woda krwią mą nie skalana
zgnieciono ducha zdradą sąsiadów, jak szmatę
lecz ty musisz siłą naszą trwać niepokonana
a kiedy zamknę oczy zaśpiewaj o sadach
niech mi się wyśni spacer po wiosennej ścieżce
na nic mi obce słońce, tylko to się nada
na epitafium, słowa co bym zrobił jeszcze...


Shork
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#19 Wiki 2018-03-11 19:50
Historia naszych narodów (krajów) przeplata się przez setki lat. Trzeba sobie spojrzeć w oczy i mieć odwagę powiedzieć jak było. Ale czy zakompleksiony naród nowolitwinów na to stać?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#18 Owal 2018-03-08 20:10
"Pisarza o wielkich prolitewskich sentymentach ten jeden incydent dyskwalifikował w oczach litewskich konserwatystów, bo – ich zdaniem – AK dążyła do zlikwidowania niepodległego państwa litewskiego (sic!)."

Lietuviski "banderyzm" bije z ust niektórych nacjonalistów, którzy są albo tak głupi i nie znają historii albo tak cyniczni, że kłamią w żywe oczy
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#17 z Polski 2018-03-07 19:37
Zobaczymy jak to będzie wyglądało po wizycie premiera Morawieckiego
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#16 harcerz 2018-03-07 16:54
"Puentą programu Savukynasa było przypomnienie litewskim widzom o braterstwie broni, jaka zaistniała pomiędzy partyzantami z Armii Krajowej i litewskimi „leśnymi braćmi” po lipcu 1944 roku, kiedy wspólnie musieli stawiać czoła sowieckim okupantom. " i tylko szkoda, że wcześniej lietuvisi stali po drugiej stronie barykady u boku nazistów
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#15 harcerz 2018-03-07 16:50
Cytuję common:
Widziałem ten program. Savukynas dość odważnie się wypowiada i pokazuje wszystko w nowym świetle. Pewnie bardzo straci na popularności wśród Litwinów.


Wśród nacjonalistycznych Lietuvisów, bo normalni Litwini nic do nas nie mają
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#14 ana.logia 2018-03-07 16:49
Savukynas odważny gość, czekam na reakcję nacjonalistycznych dziadków, może jakąś pikietkę zrobią w tej sprawie?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 Wilk 2018-03-07 13:50
Zdecydowana większość nowoletuvisów,którzy mają nikłą wiedzę o prawdzie historycznej jaką wynieśli ze szkół z wielką naleciałością propogandową,bardzo antypolską,raczej antyhistorią nie mają zielononego pojęcia o prawdziwych dziejach ówczesnago okresu czasu,tymbardziej że cała propaganda lietuviska była zawsze antyAKowska i antypolska. W rozmowie znajomego mi AKowca z litewskim wetetanem z"vietine rynktine"zapytany czy oni odpuścili by AKowców gdyby wzięli ich do niwoli jak to uczynili Polscy partyzanci pod Murowaną Oszmianką...?odpowiedział...że Polacy już dawno "gryżliby" ziemię. Taka prawda.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 Wilk 2018-03-07 13:27
Kto wie jak znależć ten film w litewskiej telewizji,niech poda link z przeglądem.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 pokstas 2018-03-07 11:30
Pewnie wielu patriotasów przebierało nogami i nerwowo gryzło paznokcie przed telewizorami. Efektem nie będzie zmiana poglądów tylko wyalienowanie Savukynas'a.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz