– W ciągu jednego dnia, 20 września 1941 roku, została wymordowana prawie cała społeczność żydowska miasta Niemenczyn. To jest straszna tragedia, o której musimy stale pamiętać, by była przestrogą dla potomnych i oby nigdy się nie powtórzyła – powiedział Mieczysław Borusewicz, starosta miasta, podczas uroczystości upamiętniających męczeńską śmierć niemenczyńskich Żydów, które odbyły się w ubiegły piątek.
W apelu pamięci wzięli udział uczniowie klas 7 Gimnazjum im. K. Parczewskiego na czele z wychowawczyniami Wandą Woronecką i Edytą Pakietur, dyrektor gimnazjum Tadeusz Grygorowicz, Marian Kaczanowski, dyrektor Szkoły Sportowej Samorządu Rejonu Wileńskiego, pracownicy starostwa.
Zebrali się oni przy pomniku pomordowanym Żydom, którzy zostali rozstrzelani w lesie w kilku kilometrach od Niemenczyna, by uczcić ich pamięć i oddać hołd niewinnie pomordowanym dzieciom, kobietom, starcom i mężczyznom, składając wieńce i zapalając znicze. Przed 73 latami w tym miejscu rozstrzelane zostały 403 osoby, a ich wina polegała na tym, że mieli nieszczęście urodzić się Żydami. Jak i w większości kresowych miasteczek II RP, Żydzi stanowili znaczny odsetek mieszkańców Niemenczyna i odgrywali w nim istotną rolę. Byli to przeważnie ludzie wykształceni, przedsiębiorczy i pracowici. Zajmowali się handlem, rzemiosłem, byli też aptekarzami, lekarzami, zegarmistrzami i fryzjerami. Przed wojną w Niemenczynie nie było konfliktów na tle narodowościowym, a dla wielu, jak stwierdził starosta, Żydzi byli wzorem do naśladowania.
– Nie układa się to po prostu w głowie, ale w jednym dniu świat się im zawalił i wszyscy oni, niezależnie od wieku i płci, zostali zamordowani. Uratować udało się tylko nielicznym osobom – z żalem powiedział Borusewicz, zwracając się przede wszystkim do młodzieży gimnazjalnej.
Opowiedział historię dziewczynki żydowskiej Nechamy Sznajder-Niemenczyński, która spod zakrwawionych ciał rodziców wydostała się z dołu i cudem ocalała. Obecnie mieszka w Kanadzie, ale pamięć i zgroza tamtych okropnych czasów pozostała do dziś. Gdy córka pokazała jej nagranie z miejsca, gdzie doszło do mordu, sędziwa staruszka zemdlała...
– Niech ta lekcja historii będzie dla nas wszystkich nauczką i przestrogą, bo i dzisiaj grzmią działa, leje się krew i istnieje zagrożenie dla pokoju, ale takie zbiorowe pomniki zdawałoby się wołają: „Nigdy więcej wojny!" – emocjonalnie zakończył swe przemówienie starosta.
Dzięki zabiegom władz lokalnych w Niemenczynie pamięć o mieszkańcach miasteczka narodowości żydowskiej jest zachowana i kultywowana: na gmachu niedobudowanej przed wojną synagogi umieszczono pamiątkową tablicę, a na byłym cmentarzu żydowskim postawiono pomnik, doglądany jest też teren wokół zbiorowej mogiły, a jedna z ulic miasta nosi nazwę Żydowskiej.
Zygmunt Żdanowicz
"Tygodnik Wileńszczyzny"