Zawody pogotowia ratunkowego w Centralnej Przychodni Rejonu Wileńskiego

2019-03-21, 21:01
Oceń ten artykuł
(1 głos)
Pomoc pracowników pogotowia ratunkowego była bardzo skuteczna, ponieważ chory na cukrzycę wkrótce odzyskał świadomość Pomoc pracowników pogotowia ratunkowego była bardzo skuteczna, ponieważ chory na cukrzycę wkrótce odzyskał świadomość Fot. Irena Mikulewicz/Tygodnik Wileńszczyzny

Zaborcza i despotyczna matka doprowadza do próby samobójczej 16-letnią córkę. Zawiadomienie o targnięciu się na życie dziewczyny z jednej z podwileńskich miejscowości poprzez numer telefonu 112 – Centrum Powiadamiania Ratunkowego – natychmiast otrzymuje jedna ze stacji Pogotowia Ratunkowego Rejonu Wileńskiego. Przybyła na miejsce załoga pogotowia jednocześnie z ratowaniem córki, musi uspokoić oburzoną matkę, która nie pozwala wywieźć nastolatki do szpitala. Tymczasem z innej miejscowości rejonu pod numer 112 dociera wiadomość o tym, że w śpiączkę hipoglikemiczną (cukrzycową) zapadł starszy mężczyzna. Na miejsce wyjeżdża kolejna karetka pogotowia…

Na szczęście, powyższe sytuacje bezpośredniego zagrożenia dla życia zostały rozwiązane pomyślnie, ponieważ były jedynie częścią doskonale przemyślanego scenariusza współzawodnictwa pogotowia ratunkowego, które 8 marca po raz pierwszy zorganizowała Centralna Przychodnia Rejonu Wileńskiego. W zawodach wzięły udział załogi wszystkich sześciu brygad pogotowia ratunkowego, stacjonujących: w Czarnym Borze, Mickunach, Niemenczynie, Rzeszy, Skojdziszkach i wileńskich Poszyłajciach (przy CPRW).

Zadanie – ratować życie

Zanim jednak rywalizacja pomiędzy załogami rozpoczęła się na dobre przedstawicielkom płci pięknej, które, a propos, w tej dziedzinie nie stanowią zdecydowanej większości, panowie z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet wręczyli kwiaty. Na pewno taki wstęp przedsięwzięcia trochę rozładował napięcie, które zazwyczaj towarzyszy uczestnikom dowolnego rodzaju zawodów. Cóż dopiero mówić o wyścigu, w którym ratując ludzkie życie należało wykazać się szybkim działaniem i profesjonalizmem w najlepszym wydaniu.

– Nie bójcie się pomyłek, to tylko zawody. Najważniejsze, żeby w realnych sytuacjach, które mogą się zdarzyć w przyszłości, wasze działania i zachowanie były precyzyjne i bezbłędne. To wszystko służy celom szkoleniowym, chociaż zrozumiałe jest, że nieraz podczas zawodów bywa więcej stresu niż przy prawdziwym pacjencie. Starajcie się to przyjąć jako formę zabawy, wtedy wszyscy spędzimy czas treściwie i z pożytkiem – tytułem powitania zagaił spotkanie organizator Mindaugas Maslauskas, starszy pielęgniarz Oddziału Pogotowia Ratunkowego CPRW.


Męskie zarządzanie

Oficjalnego otwarcia zawodów dokonała Vida Žvirblienė, ordynator CPRW, która podzieliła się z obecnymi informacją, że w ostatnich latach udało się wprowadzić zmiany, znaleźć potrzebne środki, by Oddział Pogotowia Ratunkowego należycie zabezpieczyć i wyposażyć.

– Sukces waszej pracy zależy od operatywności, jakości świadczonej ludziom pomocy medycznej. Bardzo się cieszymy, że w ostatnich latach praktycznie nie musimy się obawiać o wasz profesjonalizm, ponieważ błędy praktycznie się nie zdarzają. Skarg jeszcze nie było. Długo się zastanawialiśmy, jak polepszyć wskaźnik operatywności, ponieważ dotąd nam się to nie udawało. Szukaliśmy różnych sposobów i nareszcie zespołowo zdecydowaliśmy, że należy wzmocnić zarządzanie pogotowiem ratunkowym. Przeznaczyliśmy na to dodatkowe środki z samorządu rejonu wileńskiego oraz z własnych zasobów. I dzisiaj bardzo męska drużyna zarządza waszym oddziałem. Jesteśmy zadowoleni z ich pracy. Udało się też wzmocnić bazę materialną, zatrudnić nowych pracowników, zwiększyć wypłaty – podkreśliła ordynator, która przy okazji uchyliła rąbka tajemnicy, że w tym roku pracownicy pogotowia ratunkowego wystroją się w nowe uniformy.

– Życzę wam zdrowia, pomyślności, pracujcie, ile możecie – sumiennie i dobrze – dziękując za pracę powiedziała Žvirblienė.

Czas nie czeka

Ponieważ w ratowaniu życia liczy się czas, wkrótce, po wysłuchaniu instruktażu Maslauskasa, wyposażone w potrzebny ekwipunek drużyny przystąpiły do realizowania zleconych zadań. Każda drużyna musiała się zmierzyć z 4 zadaniami, które należało wykonać według ustalonego przez kierownictwo Oddziału Pogotowia Ratunkowego harmonogramu. Przydzielenie zadań poszczególnym drużynom pomyślano w ten sposób, aby pozostały nieujawnione do chwili wezwania drużyny za pomocą krótkofalówki na miejsce wypadku. Tak więc, oprócz wspomnianych na początku dwóch wezwań, było jeszcze wezwanie do pacjenta, który doznał zawału serca. Natomiast nad jednym z zadań musiały pracować dwie drużyny naraz. W wyniku eksplozji w garażu poszkodowanych zostało 5 osób… Nieprzypadkowo tam należało skierować podwójne siły. Mimo poważnych urazów wszyscy ranni „przeżyli” i zostali przewiezieni do odpowiednich szpitali.

Każde z zadań zawierało dodatkowe utrudniające pracę lekarzy pogotowia haczyki. Podczas gdy lekarze zostają wezwani do pacjenta z podejrzeniem zawału mięśnia sercowego (infarktu miokarda) jeden z obecnych dławi się i potrzebuje natychmiastowej pomocy.

Podobnie wyglądał scenariusz wezwania pogotowia ratunkowego do nastolatki usiłującej targnąć się na własne życie. Tu podstawowy kłopot dla lekarzy stanowiła nadopiekuńcza matka, która stosowała wobec córki przemoc psychiczną i teraz nie chciała oddać jej w ręce lekarzy.

Top trójka

Wytężone zmagania rejonowych drużyn pogotowia ratunkowego trwały około czterech godzin. Ich pracę i kolejne kroki dokładnie monitorowali i analizowali najlepsi specjaliści z zakresu pogotowia ratunkowego: Andriejus Gorochovas, Siergiej Malkin, Roman Zacharewicz oraz Aleksiej Mazajew.

Najwięcej punktów zebrała i pierwsze miejsce zajęła drużyna pogotowia ratunkowego z Poszyłajć: Alan Smolski i Indrė Mackevičiūtė, specjaliści pogotowia ratunkowego oraz Paweł Połoczański, kierowca.

Na drugim uplasowała się brygada pogotowia stacjonująca w Rzeszy: lekarz Oleg Dietiukiewicz, specjalistka pogotowia ratunkowego Ilona Warnieło, Marian Bujko, kierowca-pomocnik ratownika medycznego. Trzecie przypadło załodze pogotowia z Mickun, którą stanowili: lekarz Anna Wołk, specjalistka pogotowia ratunkowego Alina Machniewicz i kierowca Wiktor Kołłątaj.

Najlepszym wręczono puchary, zaś wszystkim uczestnikom zawodów podziękowania.

Według uczestników zawodów, zadania były bardzo prawdziwe, również z tego względu, że cały czas równolegle z okazywaniem pomocy chorym, musieli wysłuchiwać różnych replik ze strony osób postronnych. To nagminne zjawisko, które nieraz bardzo przeszkadza w pracy.

Maslauskas w rozmowie z „Tygodnikiem” wyraził zadowolenie, że zawody przebiegały na wysokim poziomie, wszystkie brygady dobrze się uporały z zadaniami. Jednak nie ukrywał, że bardzo ciekawym i najtrudniejszym dla wszystkich drużyn zadaniem było wezwanie do centrum psychicznego, gdzie w kryzysowej sytuacji należało ratować nieletnią dziewczynę.

– Ważne, żeby lekarz pogotowia w pełni ocenił stan zdrowia pacjenta i wszystkie kolejne kroki wykonał stopniowo i precyzyjnie. Gdyby tego nie zrobili podczas zawodów, to musieliby cucić manekin. Jednak takiej potrzeby nie było. Wszyscy pacjenci przeżyli – śmieje się. Żadna z sytuacji nie zakończyła się tragedią, a defibrylatory wykorzystano jedynie na wykonanie EKG.

Mistrzostwa pogotowia ratunkowego na Litwie są organizowane od ponad 10 lat. Pracownicy przychodni rejonowej liczą na to, że pierwsze zawody w ich placówce nie będą jednocześnie ostatnie i też staną się piękną tradycją, która sprzyja utrwalaniu już posiadanej wiedzy, zdobywaniu nowej, wspaniałej integracji i dotrzymywaniu kroku coraz to nowym wyzwaniom codzienności.

Irena Mikulewicz
Tygodnik Wileńszczyzny

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • 29 marca 2024 

    Wielki Piątek

    J 18, 1-19, 42

    Słowa Ewangelii według świętego Jana

    Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24