© Scanpix/AFP (fot. Juan Mabromata)
Z dr. hab. n. med., dr. n. praw. Jakubem Pawlikowskim, kierownikiem Samodzielnej Pracowni Socjologii Medycyny Katedry Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, rozmawia Paulina Gajkowska
Czy nauka dostrzega związek pomiędzy religijnością a stanem zdrowia człowieka?
– Badań w tym zakresie jest bardzo dużo. Pierwsze badania empiryczne na temat związku pomiędzy religijnością a określonymi zachowaniami zdrowotnymi były prowadzone już pod koniec XIX wieku. Socjolog Emil Durkheim pierwszy zaobserwował w Szwajcarii, że u osób bardziej religijnych jest mniej samobójstw niż u osób niereligijnych. Dodatkowo jego obserwacje doprowadziły do konstatacji, że u katolików odsetek samobójstw jest mniejszy niż u protestantów. Najczęściej używana jest w tym obszarze socjologiczna kategoria religijności, dzięki której staramy się uchwycić to, co jest zmysłowo obserwowalne. Nie jesteśmy w stanie dokładnie zbadać, jak głęboka jest pobożność danej osoby. Staramy się bazować na przejawach pobożności. Najczęściej mierzalnym przejawem jest częstość uczestnictwa w praktykach religijnych. W naukach społecznych zostało to przyjęte jako standard mierzenia zaangażowania religijnego.
Czego zatem dokładnie dotyczą związki pomiędzy religijnością a stanem zdrowia?
– Są one bardzo rozległe. Dotyczą one zarówno zdrowia psychicznego, czyli mniejszej liczby samobójstw, niższej zapadalności na depresję i szybszego wychodzenia ze stanów depresyjnych, rzadszych stanów lękowych, jak i niektórych przejawów zdrowia fizycznego, zwłaszcza w obszarze chorób sercowo-naczyniowych. Częściowo może się to wiązać z bardziej zdrowym stylem życia, a więc większą aktywnością fizyczną, mniejszą częstością palenia papierosów czy nadużywania alkoholu, a także wyższą aktywnością społeczną, a tym samym większym wsparciem ze strony wspólnoty. W licznych badaniach na całym świecie wykazano, że u osób bardziej religijnych jest więcej pozytywnych zachowań zdrowotnych, a mniej tych, które szkodzą zdrowiu.
Kto prowadzi takie badania?
– Są one prowadzone od kilku lat w najbardziej prestiżowych ośrodkach naukowych i publikowane w poważnych medycznych periodykach. W latach 90. dopiero przebijały się do naukowego mainstreamu, natomiast w ostatnich 5-6 latach coraz częściej pojawiają się artykuły na ten temat w głównych czasopismach naukowych. W sierpniu tego roku ukazał się artykuł dotyczący omawianych zagadnień „Journal of the American Medical Association”, które jest jednym z najbardziej wpływowych czasopism medycznych na świecie. Był to artykuł podsumowujący najważniejsze badania z ostatnich lat napisany przez autorów z Uniwersytetu Harvarda. Warto też w tym miejscu podkreślić, że pojawia się coraz więcej skutecznych programów polityki zdrowotnej opartych na odniesieniach do treści religijnych. Przy użyciu metod naukowych coraz wyraźniej zauważa się, że na zdrowie znaczący wpływ ma stan duchowy człowieka.
Czy są również badania wykazujące, że wiara pomaga w długotrwałych terapiach, takich jak np. onkologiczne?
– Tak. Zauważa się mianowicie zależność pomiędzy tym, co po angielsku nazywamy „copingiem”, czyli sposobem radzenia sobie z trudną sytuacją, w tym również z chorobą, a religijnością. Okazuje się, że osoby bardziej religijne, z pogłębioną duchowością, szybciej adaptują się do trudnych sytuacji i lepiej sobie z nimi radzą. Oczywiście cały czas mówimy o statystyce, a więc jednostkowe obserwacje mogą być odmienne od obserwowanych społecznych prawidłowości.
Uczestniczył Pan w projekcie naukowym na Uniwersytecie Harvarda w USA, w którym dokonywał Pan analiz zależności pomiędzy duchowością a zdrowiem. Jakie są najważniejsze wnioski z tych badań?
– Podstawowy wniosek jest taki, że taki związek istnieje i bez uporządkowania w sferze duchowej trudno uzyskać dobrostan w sferze uczuciowo-emocjonalnej, społecznej, a wieloletnie nieuporządkowanie może skutkować nawet negatywnymi konsekwencjami dla zdrowia fizycznego. Znaczenie sfery duchowo-religijnej można zauważyć również przez porównanie ze sobą m.in. poszczególnych regionów w naszym kraju. Jeśli nałoży się mapy religijności w Polsce na mapy wyników zdrowotnych, to można zauważyć bardzo ciekawe różnice. Wiele wskaźników zdrowotnych jest korzystniejszych w regionach o wysokiej religijności. Jako przykład można podać zapadalność na raka górnych dróg oddechowych u mężczyzn albo średnią długość życia u mężczyzn. Jeśli dokonamy porównania regionów o silniejszej religijności, czyli województwo podkarpackie i małopolskie, z województwami o bardzo niskiej religijności takimi jak np. zachodniopomorskie czy łódzkie, to widzimy spore różnice zarówno w średniej długości życia (mogą one sięgać nawet do 3 lat), jak również silne różnice, jeśli chodzi o zapadalność na nowotwory układu oddechowego. Trudno to wyjaśnić za pomocą klasycznych determinant zdrowotnych.
To znaczy?
– W analizach epidemiologicznych i z zakresu zdrowia publicznego zazwyczaj odwołujemy się w wyjaśnieniach do takich kulturowo-społecznych determinant zdrowia jak jakość opieki zdrowotnej, poziom życia, zatrudnienie, edukacja, zanieczyszczenie środowiska. Sprawdzamy, czy np. w danym regionie jest za mało szpitali, lekarzy, specjalistów. Jednak jeśli porówna się takie wskaźniki w poszczególnych województwach o najwyższej i najniższej religijności, to okazuje się, że więcej onkologów jest województwie łódzkim niż w podkarpackim. Nie widać również spektakularnych różnic w zakresie obciążenia czynnikami związanymi z wykonywaniem zawodu.
Społeczną determinantę wpływającą na zdrowie mogą stanowić różnice w dochodzie w danym regionie. Sytuacja powinna teoretycznie wyglądać tak, że zdrowie powinno być gorsze tam, gdzie jest niższy dochód, a tak nie jest. Podobnie jest z edukacją czy poziomem zanieczyszczeń.
Okazuje się zatem, że klasyczne determinanty nie wyjaśniają różnic. Widoczną natomiast determinantą, która powinna być brana pod uwagę, jest poziom religijności. Ekspozycja na treści religijne dość wyraźnie bowiem modyfikuje zachowania. Można tu przywołać np. przyrzeczenia abstynenckie, poszanowanie własnego życia i zdrowia wynikające z wierności przykazaniom, zwłaszcza przykazaniu piątemu w chrześcijaństwie. U osób o tradycyjnej, silnej religijności ich sposób życia może przekładać się na wyniki zdrowotne. Determinantą socjologiczną jest również to, że w regionach o większej stabilności kulturowo-społecznej, w tym z utrwaloną strukturą wyznaniowo-religijną, wypracowano przez dziesięciolecia pewne wzorce prawidłowych zachowań, zasad i postaw przekazywane z pokolenia na pokolenie. W rejonach południowo-wschodnich nie było dużych migracji ani znacznego odsetka ludności napływowej. Była za to spora autonomia w zakresie kształtowania życia społecznego.
Nie można jednak również przeceniać czynnika religijno-duchowego w trosce o zdrowie, ponieważ w wielu przypadkach kluczową rolę odgrywają też inne czynniki biologiczne, osobowościowe, środowiskowe i społeczne. Z drugiej strony warto jednak zasypywać przepaść, która niesłusznie powstała pomiędzy religią a życiem społecznym i wskazywać na widoczne zależności i oczywiste związki.
Wynika z tego, że postawa życiowa, zwłaszcza oparta na wierze, sprzyja zdrowiu. Czy wiedza o tym jest wykorzystywana w medycynie i nauce?
– Medycyna, a zwłaszcza zdrowie publiczne w niektórych krajach korzysta do pewnego stopnia z tych doświadczeń m.in. przy tworzeniu programów zdrowotnych czy profilaktycznych. Chodzi o programy promujące np. zerwanie z nałogiem tytoniowym, odwołujące się do głęboko uświadomionej troski o własne życie, która częściowo może wynikać również z motywacji religijnej. Można też wykorzystywać metody oparte na treściach religijnych w psychoterapii niektórych grup chorych, zwłaszcza osób wierzących. Okazuje się, że element wiary jest ważnym elementem sprzyjającym powrotowi do zdrowia. Poza tym są liczne wspólnoty i stowarzyszenia religijne, które z wiary religijnej czerpią inspirację do opieki nad chorymi i terapii uzależnień, np. w Polsce można zetknąć się ze Wspólnotą Cenacolo, która prowadzi ośrodki opieki nad osobami uzależnionymi, z sukcesem wyprowadzając wiele osób z nałogów. Po wojnie niewiele jest w Polsce placówek leczniczych prowadzonych przez Kościół katolicki i inne związki wyznaniowe. Myślę jednak, że z czasem będzie powstawać ich coraz więcej, co byłoby też dobrym rozwiązaniem dla osób wierzących, ponieważ w takich miejscach uzyskiwałyby nie tylko pomoc zdrowotną, ale również duchową zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Dziś mamy również modę na zdrowe żywienie, a przecież umiarkowanie i posty to elementy bardzo silnie związane z wiarą i duchowością.
– Wiele problemów zdrowotnych nie bierze się dziś z niedoboru, ale z nadmiaru, z przesytu, a więc ma w pewnym sensie wymiar etyczny. Przyczynia się do tego konsumpcyjny sposób życia i brak czasu na krytyczną refleksję. Wiele chorób cywilizacyjnych pochodzi z wygody, niewłaściwego stylu odżywiania, dlatego też wszelkie próby uporządkowania przez okresowe posty czy diety będą działać pozytywnie na zdrowie. Do tego dochodzi też brak umiejętności odpoczynku, silny stres. Uporządkowanie własnego życia poprzez klasyczne cnoty polegające na umiarkowaniu w jedzeniu i piciu, regularności posiłków, odpoczynku i aktywności bywa często powiązane z wewnętrzną dyscypliną i wyrabianiem w sobie cnoty. Czyli znów dotykamy źródła wypływającego z duchowości.
Dziękuję za rozmowę.
Paulina Gajkowska
"Nasz Dziennik"
Dodaj komentarz
|
EWANGELIA NA CO DZIEŃ
-
29 marca 2024
Wielki Piątek
J 18, 1-19, 42
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.
Czytaj dalej...
Miejsce na Twoją reklamę 300x250px
|
Komentarze
Czas świąt kojarzy się także z obfitymi biesiadami, spotkaniami w gronie rodziny i znajomych. Dlatego warto sobie wziąć do serca wezwanie do umiarkowania w jedzeniu i piciu.
Artykuł opublikowany na stronie: http://naszdziennik.pl/polska-kraj/192979,uzdrowiona-w-gietrzwaldzie.html
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.