We wtorek wieczorem siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego, armatek wodnych i gumowych pałek przeciwko dziesiątkom tysięcy demonstrantów, aby odepchnąć ich od parlamentu. Sytuacja uspokoiła się dopiero w nocy.
Na środę zaplanowano kolejne demonstracje. Protestujący wyrażają sprzeciw wobec procedowanej tzw. ustawy o zagranicznych agentach, dzięki której władze chcą ograniczenia rzekomych obcych wpływów na społeczeństwo obywatelskie. W środę w gruzińskim parlamencie trwa drugie czytanie projektu tej ustawy.
Wśród zatrzymanych jest Lewan Chabeiszwili, przewodniczący największej partii opozycyjnej „Zjednoczony Ruch Narodowy” (ENM). Opozycjonista opublikował zdjęcie swojej zakrwawionej i opuchniętej twarzy. Oświadczył, że został pobity przez funkcjonariuszy. Zaatakowano także dziennikarzy.
Protesty zaczęły się z powodu projektu ustawy, nakładającej na organizacje pozarządowe obowiązek ujawniania źródeł finansowania zagranicznego. Partia rządząca „Gruzińskie Marzenie” twierdzi, że dąży do większej przejrzystości i kontroli zagranicznych wpływów, bo wiele projektów promocji demokracji w Gruzji jest finansowanych przez Zachód i USA. Krytycy obawiają się, że ustawa ta na rosyjski wzór będzie wymierzona w organizacje pozarządowe, opozycję, media.
Będące u władzy od 2012 roku „Gruzińskie Marzenie” staje się coraz bardziej autorytarne przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Proeuropejscy demonstranci obawiają się, że taki kurs oddali Gruzję od UE. Gruzja jest krajem kandydującym do UE.