Polacy mecz zaczęli fatalnie. Amerykanie bardzo szybko objęli prowadzenie 11:6, a w biało-czerwonym zespole nie było praktycznie obrony. Bardzo słaby serwis jeszcze dodatkowo ułatwiał zadanie rywalom. Antiga spróbował zmian. Wprowadził Dawida Konarskiego, Grzegorza Łomacza i Rafała Buszka. Odrodzenie przyszło przy stanie 15:22. Wówczas mistrzów świata do walki poderwał Konarski. Przy jego serwisie Polacy zdobyli pięć punktów z rzędu i doszli ekipę USA na 20:22.
Dodatkowo pomógł im Matthew Anderson, który seryjny psuł ataki. Później jednak Buszek zaserwował w aut, a Konarski został zatrzymany i Stany Zjednoczone wygrały 25:22. Polacy mieli zaledwie 26-procentową skuteczność w ataku i 30-procentową w przyjęciu.
Drugą partię zaczęli z Łomaczem na rozegraniu. Znowu mistrzowie świata potrafili dotrzymać kroku rywalom do stanu 10:10. Gdy z rzędu stracili cztery punkty ponownie na boisku za Kurka pojawił się Konarski. Mnożyły się jednak błędy w zagrywce, a ten element znakomicie wychodził Amerykanom. W końcówce Polacy doszli USA po fenomenalnej serii zagrywek Mateusza Miki. Nie wystarczyło tego i seta wygrali rywale 25:23.
W decydującej partii biało-czerwoni bardzo długo prowadzili. Było nawet 23:19, ale wówczas znowu zaszkodził zagrywką Sander. Amerykanie doszli Polaków i zwyciężyli 25:23.
To trzecia z rzędu porażka mistrzów świata, którzy w ostatnim meczu grupowym ulegli Serbom 2:3, a w półfinale Francuzom 2:3. USA to bardzo niewygodny rywal. Drużyna Antigi w tym sezonie grała z nimi sześciokrotnie i tylko raz wygrała.
Po przegranej z USA Stephane Antiga, szkoleniowiec biało-czerwonych powiedział: „Przyjechaliśmy do Rio de Janeiro po medal. Nie udało się. Mieliśmy fatalne przyjęcie, a to sprawiło, że bardzo trudno nam się grało. Nie wiem, dlaczego ten element teraz nie zafunkcjonował. Oczywiście, że jestem rozczarowany, ale w tej chwili to normalne. Najważniejsze, że byliśmy w Final Six i walczyliśmy. Można powiedzieć, że jesteśmy zespołem równym z Serbią, Francją, USA i Brazylią. Teraz będzie czas na odpoczynek, a później 5-6 tygodni ciężkiej pracy. I wiem, że możemy grać lepiej".
Polacy po raz ostatni na podium Ligi Światowej stali w 2012 roku, kiedy w Sofii jedyny raz triumfowali. Wówczas w finale pokonali... USA. (PAP)