Fot. pixabay.com/Capri23auto
Przybrzeżne łąki Wilenki, bogate w zioła i różnobarwne kwiaty wyglądały cudnie, niczym kobierzec, nad którym roztaczał się wonny zapach. Od tego zapachu przyjemnie wirowało w głowie. Ręka wprost sama się ciągnęła, żeby zerwać te piękne kolorowe kwiaty, aby móc z bliska się przypatrzyć płatkom, układającym się w złożone kształty i desenie.
Będąc dziećmi czasami przynosiłyśmy do domu łąkowe bukiety. Mama często pouczała nas, że kwiatki pięknie się patrzą i cieszą oko każdego spacerującego po łące, a zerwany kwiatek szybko więdnie i ginie, nie może dać nasion, by się rozsiać.
Bajeczny świat przyrody
Moja mama mi mówiła: „Nie rwij kwiatka, bo on zginie, woń utraci, zwiędnie wcale, pszczółka soku nie zastanie”. Ale my lubiłyśmy kwiatkami upiększać domki, pałace zbudowane z mokrego piasku po ulewie, kiedy wszelkie zioła szczególnie upajający zapach roztaczały nad łąką. Każdy kwiatka płatek kształtem swym i barwą, wonią delikatną wabił nas w ten uroczy bajeczny przyrody świat. Cieszył, mrok rozpędzał, serce uleczał, twórczej duszy dawał natchnienie, że przemijały prędko smutne chwile, bóle i cierpienia…
Nie bałyśmy się rosy biegając na bosaka, wracałyśmy do domu przemoknięte, gdyż trawa na łące była wysoka, sięgała nam do pasa. Często otrzymywałyśmy burę, że sukieneczki mokre, że kichamy wieczorem. Ale nas to nie bardzo martwiło, bo lubiłyśmy pić mleczko parzone z miodem i masłem, nawet trochę przychorować, bo wtedy nie rozbudzą wcześnie do roboty. Tak się chciało dłużej powylegiwać się w łóżeczku! Bywało, że taka dziecięca chytrość nie pomagała, gdyż latem pracy było moc.
Na teraźniejszych łąkach już nie spotykam takiego mnóstwa różnorodnych kwiatów i ziół. Tylko zostały gdzieniegdzie rumianki, krwawnik, mniszek, pokrzywa, lebioda, podbiał i in. Aż się łzy toczą po policzkach ze wzruszenia, że większość tamtych kwiatów z dzieciństwa wyginęło. Nie słychać tak intensywnego brzęczenia pszczół na lipach i trzmiele rzadziej się spotykają. Nie latają różnobarwne motylki. Niestety, teraz przyrodę „upiększają” tu i ówdzie rozbrzmiewające rozmowy prowadzone przez telefony komórkowe…
Żniwa z… biedronkami
Mniej więcej w wieku ośmiu lat, a było to już po wojnie, uczono nas żąć. Pamiętam jak uczono skręcać przewiąsła, którymi związywano snopy zżętego zboża. Ciekawa była ta pora żniw – wesoła i ciężka. Tyle niespodzianek przynosiła! Na żniwne pola zlatywały różne owady, nie mogłoby wśród nich zabraknąć biedronek. Nauczono nas wróżyć: „Boża, Boża krówko, co będzie deszcz czy pogoda, jak deszcze to siedź, jak pogoda to leć! Bzzz…”. I często ta wróżba okazywała się prawdą. Boże stworzenie odlatywało i była pogoda. „Skąd to maluśkie stworzonko o tym wiedziało, że będzie pogoda?” – zadawałyśmy sobie pytanie. Wiersz: „Boża krówka przyleciała w pięknym fraczku, w czarne kropki i usiadła cicho, cicho na liściu bławatka, pomóc zniszczyć tu szkodników na liściu bławatka, zatańczyła i spokojnie sobie soku popiła, odnowiła siły i znów przybyło ich i do pracy się rzuciła. Tu szkodnika już zniszczyła, tam dziecinę ucieszyła i bardzo była szczęśliwa. Bzzz”. Nigdy się nie zapomni tego pstrego kilimu, pszczół krążących nad kwiatami, kosmatego trzmiela zbierającego nektar i bujającego się na miodowym kwiatku. Śpiewu skowronka, a w nocnej ciszy treli słowika przy strumyku.
Sny pastuszków
Po takim obcowaniu z naturą nawet odpoczywając nocą śniło się, że fruwamy wysoko pod niebem z motylkami, które były ogromnych rozmiarów i w promieniach ciepłego słoneczka poszukują skarbów i najpiękniejszych kwiatów. Rozmawiałyśmy z nimi, byłyśmy lekkie jak puch, więc z podmuchem wiatru unosiło nas wysoko, gdzie można było porozmawiać z owadami, a pszczółki przynosiły nam w ładnych kielichach kwiatowych skrzący się złotymi odcieniami pachnący miodek. Rano nie chciało się budzić i wstawać. Lepiej było przebywać w tych bajecznych obłokach. Chciało się doczekać zakończenia fantastycznego snu, który pobudzał wyobraźnię. Jednak nikt nie zważał na nasze sny. Budzono nas o świcie, z zamkniętymi oczkami mówiłam, że powieki skleiły mi pszczółki, więc jak mogę wstać, jak będę chodzić? Przecież nic nie widzę… Ale nic nie pomagało, żadna przyczyna na dorosłych nie działała. Będąc na pastwisku czasem się udawało po kolei trochę zdrzemnąć. Zwracałyśmy się z prośbą do świętych aniołków stróżów, by przysłały bajkę, zakończenie nocnego snu. Szczera modlitwa pomagała. Aniołków stróżów udawało się uprosić, więc litowali się nad nami. Ach, ileż to radości sprawiało! A kto był tym szczęściarzem, klęcząc dziękował za piękny sen. Sny opowiadałyśmy sobie nawzajem, a każdy się starał to zrobić jak najciekawiej. Były i nagrody – kwiaty lub żywe raki, których w zakolach rzeki, na brzegu, było dużo.
Jak się robi miód?
Nawet my, dzieci, wiedziałyśmy, że zioła należy zbierać w słoneczne dni. Zazwyczaj zebrane zioła suszono w domu i stosowano do leczenia różnych dolegliwości i chorób. Babcie czarowały nad zielem, zaparzając zdrowotne herbatki. Pasąc bydło i bawiąc się na łące przyglądałyśmy się pszczółkom pracownicom, motylkom i owadom, jak skrzętnie pracują, jakie mają ubarwienie skrzydełek. Nadzwyczajnie ciekawy jest ten świat przyrody, bo takie malutkie stworzonka tak akuratnie zbierają słodki nektar, który przerabiają na wonny miód.
Hasałyśmy po łąkach, spokojnie rozglądając każdą roślinę i bardzo wesoło, pod akompaniament różnorodnych dźwięków i melodii całej orkiestry łąkowej – świergotania ptaków, czasami kumkania żabek oraz innych polnych orkiestrantów – z lekkością podskakiwałyśmy pod niebiosa. Zabawy w berka, ślepą kurkę z podśpiewywaniem Ole, ole Janku urozmaicały nasze chwile, spędzane na przyrodzie. Jednak nie zapominałyśmy o naszych obowiązkach pastuszków, choć krowy w gorące upalne dni lubiły „gilować”, harcować po łące, zwłaszcza, gdy żądliły je boląco bąki. Biedne krówki ryczały z bólu i prosiły naszej pomocy. Rodzice nakazywali, by każdy z nas miał przy sobie rózeczkę, czyli gałązkę z liśćmi, aby odpędzać te kąśliwe owady. W taki sposób ratowałyśmy nasze karmicielki i cielęta od ukąszenia.
Próżność nie zdobi
Na błotnistych miejscach rósł bohun, roślina o cierpkim zapachu, który kazano zbierać, jeżeli znajdziemy. Starsi przywiązywali jego gałązki przy drzwiach obory czy stajni, wtykali pod sufit za belką, koło zagródek dla świń. Obowiązków mieliśmy „po uszy” – tak nam mawiano.
„Tu jedną nogą, tam drugą, wiaterek z wami będzie biegać, pomagać. Jak koniki polne sprytnie będziecie skakać i uwijać się przy pracy, wykonując poręczenia. Próżność nie zdobi nikogo. Gdy prędko się sprawicie to znajdzie się czas na swawolę i zabawy – powtarzała babcia. Przy zabawach zapominano, że oczęta się przetarło o świcie.
Świeże powietrze nas orzeźwiało, chociaż byłyśmy zmęczone. Wieczorem wszystko smakowało, pochwały za nasze trudy i posłuszeństwo nas bardzo cieszyły. Do snu nie trzeba było zapraszać – bez bajeczek i kołysanek zasypiałyśmy, ledwo główki dotykały do mięciutkiej puchowej poduszki. Księżycowy blask oświecał drogę tym, którzy błądzili pogrążeni w sen po pracowitym Bożym dniu. Cdn.
Bernadetta Mikulewicz
Tygodnik Wileńszczyzny
Dodaj komentarz
|
EWANGELIA NA CO DZIEŃ
-
29 marca 2024
Wielki Piątek
J 18, 1-19, 42
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.
Czytaj dalej...
Miejsce na Twoją reklamę 300x250px
|