Uroczystość tę wprowadził do liturgii Kościoła katolickiego papież Pius XI na zakończenie roku jubileuszowego dnia 11 grudnia 1925. Uroczystość została wprowadzona w całym Kościele encykliką Quas Primas. Papież nakazał nadto, aby we wszystkich kościołach tego dnia po nabożeństwie głównym przed wystawionym Najświętszym Sakramentem odmówiono litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu.
Początkowo święto obchodzone było w ostatnią niedzielę października. Reforma soborowa (1969) zmieniła nazwę święta (z Chrystusa Króla na Chrystusa Króla Wszechświata) oraz przeniosła święto na ostatnią niedzielę roku kościelnego dla podkreślenia, że wszystko, co rodzaj ludzki w nadprzyrodzonym i przyrodzonym porządku posiada i czego się spodziewa, ma swój początek i mieć będzie swój chwalebny koniec w Jezusie Chrystusie. Poprzednie umiejscowienie w kalendarzu wiązało się z podkreśleniem, że obchodzone 1 listopada święto wszystkich świętych jest konsekwencją społecznego królowania Chrystusa.
***
Piłat powiedział do Jezusa: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?”. Jezus odpowiedział: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?”. Piłat odparł: „Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Co uczyniłeś?”. Odpowiedział Jezus: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd”. Piłat zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś królem?”. Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”. (J 18,33b-37)
Rozważanie
Dialog z Piłatem na dziedzińcu pretorium, krew brocząca spod cierniowej (nie złotej) korony, trzcina zamiast berła, szkarłatny, skrwawiony płaszcz zamiast królewskich szat. A później wywyższenie, krzyż zamiast tronu. „Czy Ty jesteś Królem żydowskim? […] Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”. Oto Bóg. Oto Król. Oto człowiek! Po ludzku – coś tu nie gra. Bóg – słaby? To dlatego chcemy „nadrobić” Jego niemoc, wyobrażając Go sobie na wzór bizantyjskich władców? Nie ma w tym złej woli. Raczej... bezradność.
Niesamowite jest, jak inaczej widział Chrystusa Króla św. Brat Albert Chmielowski. Jednym z najcenniejszych polskich obrazów religijnych jest namalowany przez niego wizerunek Jezusa zatytułowany „Ecce Homo”. Pozowały doń różne postacie. To jednak nie wystarczyło artyście. Podanie, utrwalone piórem Karola Wojtyły w poemacie „Brat naszego Boga”, głosi, że obraz powstawał wiele lat. Malarz czerpał inspirację z rysów twarzy żebraków, bezdomnych i tych, których spotykał na co dzień. Dzieła nigdy nie skończył, bo i skończyć nie mógł – odbicie ewangelicznej sceny stało się „przestrzenią otwartą”.
Który wizerunek jest prawdziwszy? Który bardziej „chciany” przez Jezusa?
Królestwo Boże – i królowanie Chrystusa – nie jest rzeczywistością potencjalną, przyszłą. Nie jest utopijną wizją, która ma się dopiero spełnić. Przecież każdego dnia wołamy: „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja!”. Ono już jest! Dopełnia się w widzialnym świecie. W codziennej wierności, miłości, przysłowiowym kubku wody podanym do picia, traceniu swojego życia dla Niego i braci.
Jezus chce być Królem mojego i twojego życia. W tej sekundzie, gdy czytasz ten tekst. Gdy staniesz przed drugim człowiekiem, zanurzysz się w szaroburej codzienności, uklękniesz do codziennej modlitwy. Gdy poczujesz, jak TWÓJ krzyż wrzyna się boleśnie w twoje ramię…
Tu i teraz.
Ks. Paweł Siedlanowski
„Nasz Dziennik”