Najstarszy pątnik Lucjan niósł pielgrzymkowy krzyż
Fot. Marta Ołowniuk/FB Międzynarodowa Pielgrzymka Piesza Suwałki-Wilno
„Pod sercem Matki jest najlepiej”; „Pielgrzymowanie daje odpoczynek dla ducha”; „Pozwala wzmocnić wiarę i naładowuje akumulatory nasze duszy”; „To są rekolekcje na piechotę” – takie i wiele innych wypowiedzi można było usłyszeć od pielgrzymów, którzy w ciągu 10 dni pielgrzymowali z Suwałk do Ostrej Bramy.
Jak co roku w sobotę, 24 lipca, przed tronem „Tej, co w Ostrej świeci Bramie” modlili się pątnicy z Polski. Tradycyjna pielgrzymka w tym roku odbyła się po raz 31., a hasłem przewodnim były słowa Chrystusa z Ewangelii wypowiedziane do trędowatego „Chcę, bądź oczyszczony”. Ze względów obostrzeń związanych z pandemią pielgrzymować w tym roku mogli wyłącznie osoby zaszczepione lub ozdrowieńcy, posiadający tzw. paszport covidowy. W związku z tym pielgrzymka liczyła niecałe 200 osób. Niemniej jednak na Mszę św. wieńczącą 10-dniowe rekolekcje w drodze przybyli też pielgrzymi autokarami z Sejn i okolicznych parafii, którzy w latach poprzednich chodzili do Ostrej Bramy, zaś w tym roku z różnych powodów nie mogli wybrać się z pielgrzymami na piechotę.
Mniej niż zwykle
Tegoroczna pielgrzymka – oprócz obostrzeń związanych z pandemią – przyniosła też i inne zmiany pod względem organizacji. Jej przewodnikiem po raz pierwszy został ks. Michał Słojewski. Wspomagał go w roli kwatermistrza ks. Aleksander Mastalerz. Obaj kapłani – to salezjanie, wszak to ich zgromadzenie od lat zajmuje się organizacją tej pielgrzymki, która wychodzi z salezjańskiej parafii pw. Matki Boskiej Miłosierdzia w Suwałkach. Natomiast pomocą organizacyjną na Litwie wspierał Stanisław Łabowicz, który towarzyszy pątnikom od pierwszych lat zainicjowania pielgrzymki.
– Jako organizatorzy pielgrzymki podkreślamy uczestnikom, że Jezus chce naszego oczyszczenia, tzn. naszej wolności, naszego szczęścia, abyśmy nie byli chorzy ani od strony fizycznej (pandemia koronawirusa czy też inne dolegliwości), ani od strony duchowej (nie chce, abyśmy byli w grzechu, abyśmy mieli jakieś złe relacje i w nałogach). Jezus chce naszego szczęścia i my powinniśmy o tym nieustannie uświadamiać – w rozmowie z „Tygodnikiem” zauważył ks. Michał Słojewski. Dodał przy tym, że – jak się popatrzy na pielgrzymów, którzy szli przez te 10 dni, na pewno na ich twarzach maluje się wielka radość i wdzięczność za to, że mogli pielgrzymować.
Przewodnik pielgrzymki przypomniał też, że ci pielgrzymi, którzy w tym roku szli pieszo do Ostrej Bramy, pamiętali o tych, którzy zostali w Polsce i z różnych przyczyn nie mogli wziąć udziału w pielgrzymowaniu. – My o nich pamiętamy, ich intencje też niesiemy przed tron Matki Boskiej – powiedział ks. Michał.
Niegościnne Orany
Pielgrzymi wyruszyli z Suwałk 15 lipca, po dwa noclegi mieli jeszcze na terenie Polski – w Krasnopolu i Berżnikach. Inne były już na terytorium Litwy: w Lejpunach, Mereczu, Ejszyszkach, Solecznikach, Turgielach i Niemieżu.
W tym roku pielgrzymów czekała niemiła niespodzianka w Oranach. Władze rejonu orańskiego nie pozwoliły pątnikom zatrzymać się ani przejść przez miasto, nie podając przyczyny takiego zachowania. Wszystkie prośby, które pielgrzymi kierowali do władz rejonowych, zostały bez odpowiedzi. Na obrzeżach miasta spotkał ich wyłącznie proboszcz parafii w Oranach ks. Ernest Maslianikas, który pobłogosławił pątników. Ci zaś autobusami pojechali do Koleśnik, gdzie miejscowi mieszkańcy – Polacy przywitali ich z wielką radością.
W Koleśnikach pielgrzymka zazwyczaj miała postój kolejnego dnia na obiedzie. Teraz mieli nocleg w szkole i następnego dnia stamtąd wyruszyli już znajomą trasą do Ejszyszek. Miejscowi mieszkańcy zawsze podejmowali pielgrzymów suto zastawionymi stołami, w tym roku również stanęli na wysokości zadania i z proboszczem ks. Tadeuszem Švedavičiusem przywitali pielgrzymów.
Intencje zbierane po drodze
W ubiegłym roku – kiedy sytuacja z pandemią była jeszcze bardziej nieokreślona – na pieszą pielgrzymkę szli wyłącznie kapłani – przewodnicy poszczególnych grup oraz przedstawiciele służb organizacyjnych. Wtedy w jednym dużym plecaku nieśli wypisane intencje tych, którzy od lat wędrowali i tych, którzy przesłali swoje prośby za wstawiennictwem Maryi. W tym roku było podobnie: każdy mógł przesłać swoją intencję, a pielgrzymi codziennie wspominali o tych braciach i siostrach, którzy nie wybrali się w tym roku na pielgrzymi szlak. Przed pandemią pielgrzymka liczyła około 500-600 osób, w niektórych latach, jak 2000 rok jubileuszowy liczba pątników z Suwałk wynosiła do dwóch tysięcy, potem było do tysiąca osób. Ta pielgrzymka zawsze uchodziła za największą wśród tych, które chodzą do Ostrej Bramy.
Modlitewna wędrówka – to, jak mówią pielgrzymi ze stażem oraz ci, którzy od lat ich witają na trasie, wzajemne obdarowywanie się. Pątnicy zabierają intencje gospodarzy, poznają ich historie, zaś w ciągu roku niejednokrotnie starają się odwiedzać, wspierać pomagać. Historyk, ks. Jarosław Wąsowicz (od 20 lat pielgrzymujący z Suwałk) troszczy się o patriotyczny charakter pielgrzymki, opowiada pątnikom historię mijanych miejscowości. To m.in. dzięki jego organizacji niejedna grupa dzieci z polskich szkół Wileńszczyzny ma zapewnione wakacje w Macierzy. W rozmowie z „Tygodnikiem” zdradził swoje plany na przyszłe lata: zabierze dzieci z Dziewieniszek do Polski.
Pielgrzymi z Polski są pełni podziwu i wdzięczności za gościnność, której doświadczają po drodze, szczególnie w miejscowościach, które zamieszkałe są przez miejscowych Polaków w rejonie solecznickim i wileńskim. Mieszkańcy okolic Koleśnik, Dowgidańc, Purwian, Ejszyszek, Emiliszek, Dojlid, Janczun, Butrymańc, Strzelc, Solecznik, Bohuszy, Obałów, Kamionki, Wiktorowa, Turgiel, Rudomina, Skojdziszek, Niemieża spotykają pątników, częstują posiłkami, przyjmują na noclegi.
– Na pielgrzymce jestem już bodajże piętnasty raz. W Solecznikach nocuję często u tej samej rodziny. Pamiętam czasy, gdy pielgrzymów było bardzo dużo i gospodyni przyjęła pod swój dach 14 osób. Nam udostępniła swój dom, a sama spała na dworze – dzieli się wspomnieniami Zofia Stróżyk, która pochodzi z Wolsztyna w Wielkopolsce.
Najmłodsi pątnicy
Największą sensację na pielgrzymce budzą najmłodsi, natomiast ich rodzice są podziwiani za odwagę i determinację, że się wybierają na tak trudną drogę z małymi pociechami. W tym roku najmłodsza pątniczka to 5-miesięczna Jagoda i 4-letni Franek.
– Tę pielgrzymkę znamy od lat, dlatego zdecydowaliśmy się w tym roku wybrać się z naszą pierworodną córeczką Jagodą – opowiada mama Karolina, która dołączała na różne etapy do pielgrzymów. Jej mąż Marcin Kochanowski, od lat należy do służby porządkowych, kierujących ruchem pielgrzymkowym. Rodzice się zapoznali na tej pielgrzymce i, jak podkreślają, pielgrzymkę stale mają w swoim sercu i chcą to zamiłowanie do pieszego pielgrzymowania zaszczepić swemu dziecku.
Podobnie rodzice Franka – Monika i Artur Bylińscy – na pielgrzymce odkryli swoje rodzinne powołanie. Artur, ratownik medyczny z Warszawy, od 15 lat posługuje pielgrzymom, kierując karetką. Tutaj spotkał Monikę, z którą założył rodzinę, a teraz już jako rodzice Franciszka, dziękują Bogu za dar wzajemnej miłości.
Ewa Meyza, mieszka w Sejnach. Przez wiele lat chodziła z pielgrzymami, modląc się za rodziny swoich córek. W tym roku przyjechała do Wilna na wejście pielgrzymów, żeby się wspólnie pomodlić w intencji córki, która już wkrótce spodziewa się rozwiązania.
– Magda po raz drugi spodziewa się bliźniąt. Już ma córeczkę i dwóch chłopców, zaś w sierpniu na świat mają przyjść kolejni chłopcy. W maju chorowała na koronawirusa, dlatego szczególnie zawierzam ją i jej dzieci Matce Najświętszej, wierząc i ufając, że wszechmogący Bóg najlepiej się nami zaopiekuje – dzieli się swoim doświadczeniem wiary Ewa.
U Matki pod sercem
W sobotę, 24 lipca, w godzinach południowych pielgrzymi mieli Mszę św. w Ostrej Bramie. Odprawiali ją kapłani z pielgrzymki pod przewodnictwem abp. Stanisława Gądeckiego, metropolity poznańskiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski oraz biskupa ełckiego Jerzego Mazura. Ta Msza – to kulminacyjny moment całej wędrówki. Dla tych kilku godzin spędzonych przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej pątnicy znoszą 10-dniowy trud pielgrzymowania, niedogodności związane z bólem nóg czy niedospaniem lub niedojedzeniem.
– Nie przestraszyliście się pandemii koronawirusa, zeszliście z kanapy i weszliście w pielgrzymie buty, by pokonać kolejny etap razem z Maryją i Chrystusem. (…) Pamiętajmy, że droga przez Maryję do Jezusa jest nie tylko aktualna, ale szczególnie zadana nam przez Pana Boga na ten trudny czas. Ona do nas mówi, jak w Fatimie: „Mój Syn pragnie, bym była bardziej znana i kochana”. Słowami św. Jana Bosko chcę do was powiedzieć: „Zawierzcie się Maryi, a zobaczycie, co to są cuda”. Jak się przyjmie Maryję za Matkę i weźmie się ją do swego życia i serca, to ona nam wyjedna każdą łaskę u swojego Syna – mówił podczas homilii ks. bp Jerzy Mazur.
Po nabożeństwie, pielgrzymi, umocnieni duchowo, wyruszyli w swoje strony. Pamiętając przy tym, że egzamin z pielgrzymki zdają w ciągu roku, kiedy czerpią siły duchowe z tego pielgrzymkowego źródła. Ogółem pokonali około 250 km.
Teresa Worobiej
Dodaj komentarz
|
EWANGELIA NA CO DZIEŃ
-
29 marca 2024
Wielki Piątek
J 18, 1-19, 42
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.
Czytaj dalej...
Miejsce na Twoją reklamę 300x250px
|