Tak zwaną przypowieść o synu marnotrawnym można by nazwać przypowieścią o Bogu. Opisany w niej ojciec wcale nie przypomina ziemskiego ojca. Taki, obrażony przez syna, siedzi skwaszony w domu i czeka, aż syn go przeprosi. A kiedy syn wraca, on początkowo jest trochę naburmuszony, nadęty i dopiero potem daje się przebłagać.
W przypowieści ojciec wybiega na spotkanie syna, który go obraził. Wyciąga do niego ręce. Jest obrazem miłości pokaleczonej, a wciąż oczekującej, pragnącej dawać.
Ks. Jan Twardowski