Wydrukuj tę stronę

W obronie prześladowanych chrześcijan

2017-11-19, 15:55
Oceń ten artykuł
(1 głos)
W obronie prześladowanych chrześcijan L24.lt

Już po raz trzeci odbył się Europejski Kongres w obronie prześladowanych chrześcijan. Do Krakowa 17 listopada zjechali przedstawiciele władz Polski, Węgier, Unii Europejskiej i organizacji pozarządowych, politycy i duchowni, którym bliski jest los osób prześladowanych za wiarę w Chrystusa.


Jak zaznaczają organizatorzy, kongres ma za zadanie wypracować kierunki działań prawnych i politycznych, mogące wpłynąć na ograniczenie prześladowań.

Do zebranych zwrócił się abp Marek Jędraszewski. Swoje wystąpienie oparł na przyjętej podczas Soboru Watykańskiego II deklaracji o wolności religijnej „Dignitatis humanae". Przypomniał, że duży wkład w tworzenie tego dokumentu miał abp Karol Wojtyła. - Nie możemy zapomnieć, że wtedy świat dzielił się na dwie części - wschód i zachód. Na tzw. Wschodzie wolność religijna była łamana w sposób systematyczny i głęboko zaplanowany. Chodziło o to, by upomnieć się o prawa człowieka do wyznawania swojej wiary - wyjaśnił metropolita krakowski.

Skupił się również na poruszanym w tej deklaracji prawie do wolności religijnej, które - zdaniem arcybiskupa - musi być osadzone w przestrzeni życia publicznego, a jednocześnie musi być osadzone w wolności cywilnej.

- Rozumiano to jako uzasadnienie i umocowanie w prawie obowiązującym w danym państwie. Dzisiejsza konferencja w moim przekonaniu musi mieć w tle te ważne fundamentalne stwierdzenia Soboru Watykańskiego II, ponieważ one w jakiejś mierze powinny kierować także naszym myśleniem o tym, jak wygląda wolność religijna dzisiaj, jak jest chroniona i co my jako z jednej strony obywatele Polski, także Europy, ale też jako chrześcijanie mamy obowiązek czynić, broniąc wolności religijnej naszych sióstr i braci prześladowanych w różnych częściach globu - czy to na Bliskim Wschodzie, czy Afryce, czy także niestety ciągle jeszcze w Europie - podkreślał.

Przypomniał, że deklaracja o wolności religijnej składa się z dwóch części. Pierwsza mówi o tym, że prawo do wolności wynika z godności osoby ludzkiej. Zdaniem abp. Jędraszewskiego, jest ono powszechne, niezależnie od tego czy wierzy się w Chrystusa czy nie. Druga część deklaracji stanowi z kolei podbudowanie teologiczne. - Jest to wskazanie tego, co Chrystus w swojej Ewangelii mówi o wolności. To jest ugruntowanie dla wierzących, jak mają być uwrażliwieni na wolność religijną wszędzie tam, gdzie ta wolność jest naruszana - powiedział.

- Nie zapominajmy, że w PRL-u wolność religijna też była zagwarantowana konstytucyjnie, ale by stwierdzić, jak to naprawdę wyglądało, wystarczy przypomnieć, co się wydarzyło rok po jej uchwaleniu. Został internowany kard. Wyszyński, aresztowany i torturowany jego najbliższy współpracownik bp Baraniak, a na początku 1953 roku odbył się pokazowy proces księży kurii krakowskiej. Można mieć zatem piękne zapisy prawne, mówić o wolności religijnej w wymiarze cywilnym, a wcale nie musi być to rzeczywistością odczuwaną przez obywateli - ocenił.

Nawiązując do słów deklaracji o wolności religijnej zauważył, że obecna sytuacja na świecie jest inna niż 50 lat temu. - Wiele się zmieniło. Jak wiemy, nie zawsze na lepsze. Tym bardziej potrzebna jest refleksja, co zrobić by bronić naszych braci-chrześcijan, gdy chodzi o Bliski Wschód, by bronić ich prawa do ojczyzny, do swobodnego wyznawania wiary, do tego żeby mogli - jeśli pragną - powrócić do swojej ojczyzny i zrobić możliwie wszystko, by w kraju, z którego pochodzą, stworzyć takie warunki, by mieli poczucie, że mają do czego wracać i na nowo odbudowywać - tłumaczył.

Odwołał się przy tym do doświadczeń Polaków, którzy w 1945 roku wracali do ojczyzny z różnych części świata, w tym do zburzonej Warszawy. - Wracali mając przekonanie, że jest poczucie jakiegoś bezpieczeństwa. Chodzi o stworzenie takich warunków, które muszą być jak najbardziej szerokie i wielorakie, łącznie z tym, żeby nasi bracia mieli zapewnione również bezpieczeństwo w wymiarze wyznawania swojej wiary - podkreślał.

Z kolei ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, mówił o trwającej od lat dyskusji spowodowanej falą uchodźczą na temat tego, co dzieje się w Iraku czy w Syrii.

- Z przykrością stwierdzamy, że temat ten został mocno upolityczniony, a zginął gdzieś człowiek, który przeżywa tragedię. My, Kościół w Polsce jako jedyni mamy na taką skalę rozbudowany dzień solidarności z Kościołem prześladowanym. Każda druga niedziela listopada jest dedykowana jednemu z krajów, w których sytuacja chrześcijan jest najbardziej dramatyczna - opowiadał.

Dodał, że w Iraku w 2003 roku było 1,5 mln chrześcijan, a dziś jest ich około 250 tys. - Bardzo boli nas ta sytuacja, kiedy wspólnoty chrześcijańskie w okolicach Mosulu istniejące niemal od I wieku, dziś nie wiedzą czy mogą powrócić do swoich siedzib. Wiele świątyń zostało zniszczonych, by jeszcze bardziej upokorzyć mieszkających tam chrześcijan - przyznał.

Przywołał też słowa papieża Benedykta XVI wygłoszone w Libanie, mówiące o tym, że Bliski Wschód bez chrześcijan nie będzie tym samym Bliskim Wschodem. - Oni rozumieją Arabów, oni mogą być jedynym pomostem, który będzie niósł Dobrą Nowinę i oni wnoszą ten dobry klimat pojednania i poszanowania. Sytuacja w wymiarze politycznym i gospodarczym jest bardzo skomplikowana. Ciągle mówimy o skutkach, a mało mówimy o przyczynach. Fala migracji, cierpienie niewinnych ludzi - to wszystko się skądś wzięło. Nie możemy milczeć wobec takich tragedii - apelował.

Podczas paneli dyskusyjnych uczestnicy kongresu rozmawiali m.in. o tym, czy prawo do powrotu jest wyzwaniem dla polityków oraz jaką rolę odgrywają w tym organizacje pozarządowe.

Na podst.: Paulina Smoroń, „Niedziela”

Dodaj komentarz