© AFP / Scanpix (fot. Janek Skarżyński)
Beata Szydło, posłanka, wiceprezes PiS, reprezentantka partii w kwestiach finansów państwa, współtwórczyni sukcesu wyborczego prezydenta Andrzeja Dudy i "twarz" zwycięskiej kampanii parlamentarnej PiS została premierem nowego rządu.
Kandydatura Szydło na premiera to zwieńczenie jej dotychczasowej działalności politycznej oraz działań w dwóch tegorocznych kampaniach wyborczych: prezydenckiej i parlamentarnej. Z mało do niedawna znanej szerszej opinii publicznej posłanki PiS, dzięki wyborczym sukcesom stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków tej partii.
Jej kandydaturę na szefa rządu, jeśli PiS wygra wybory, ogłosił w czerwcu prezes partii Jarosław Kaczyński. Uzasadniając swoją decyzję na konwencji PiS mówił o roli, jaką Szydło - szefowa kampanii - odegrała w zwycięstwie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Ocenił, że wykazała się cechami potrzebnymi do realizacji "ogromnego przedsięwzięcia, jakim jest naprawa Rzeczypospolitej": rozwagą, pracowitością energią, umiejętnością stworzenia zespołu, współpracy z innymi, podziału zadań. Jak podkreślił, Szydło jest młoda, ale jednocześnie dojrzała, jest "jednocześnie zupełnie niezwykłą, a jednocześnie zwykłą polską kobietą".
W pierwszym przemówieniu już jako kandydatka PiS na premiera Szydło podkreśliła swą podmiotowość. "Powiem krótko: nazywam się Szydło. Beata Szydło. Mam swoje zdanie, mam swoje opinie, potrafię być uparta, o czym wie najlepiej mąż, i nie dam sobą na pewno sterować, co nie znaczy, że nie będę słuchać ludzi, słuchać ekspertów, ludzi, którzy mają coś do powiedzenia" - mówiła.
Tę postawę miała okazję potwierdzić niedługo po wyborczym zwycięstwie PiS. W niektórych mediach pojawiła się informacja, że kandydatura Szydło nie jest jedyną braną pod uwagę na stanowisko premiera. W tym kontekście padło nazwisko prof. Piotra Glińskiego, który był już w przeszłości kandydatem na szefa tzw. rządu technicznego. O ostatecznej decyzji ws. nominacji Szydło miało zdecydować jej ponadgodzinne spotkanie "w cztery oczy" z Kaczyńskim. Według informacji PAP z kierownictwa PiS doszło do niego tuż przed powyborczym posiedzeniem Komitetu Politycznego partii.
Duda: Szydło nadaje się doskonale
Jeszcze w trakcie kampanii parlamentarnej dziennikarze pytali Kaczyńskiego, czy Szydło będzie premierem przez cztery lata. Odpowiedział wówczas, że jeśli będzie dobrym premierem, to ma taką gwarancję. Dopytywany, co w sytuacji, gdyby tak się nie stało odpowiedział, że wtedy ważny będzie interes Polski.
Pochwał Szydło nie szczędził prezydent Andrzej Duda podkreślając, że Szydło do roli szefowej rządu nadaje się doskonale. Jak mówił, "córka górnika wychowana w trudnych warunkach czekania na tego ojca" łączy w sobie "wielki talent zarządczy" z "uwzględnieniem potrzeb społecznych".
Kwestie społeczne, doprowadzenie do "dobrej zmiany", stały się jednym z najważniejszych elementów kampanii parlamentarnej PiS, a Szydło jej centralną postacią. O programie partii i planach legislacyjnych po wyborach mówiła spotykając się z mieszkańcami w całym kraju. Zapowiadała obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, dobrowolność posyłania 6-letnich dzieci do szkoły, projekt świadczenia wynoszącego 500 zł na dziecko, podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł.
Postulaty prezentowała m.in. w dwóch telewizyjnych debatach. W pierwszej spotkała się "jeden na jeden" z premier Ewą Kopacz. W drugiej debacie wzięli udział reprezentanci wszystkich ośmiu ogólnopolskich komitetów wyborczych. Opinie, kto debaty wygrał były podzielone. Natomiast większość obserwatorów zgodziło się, że otoczenie Szydło zapewniło jej profesjonalne wsparcie, np. w porównaniu do sztabu PO.
Szydło po debacie z Kopacz stwierdziła, że nie obiecuje rzeczy, których nie zrealizuje. "Mam konkrety w ręce. Te konkrety to są projekty ustaw, które chcemy w ciągu pierwszych stu dni przeprowadzić i zrealizować" - oświadczyła wówczas. Zwycięską, jak się później okazało, parlamentarną kampanię wyborczą, wypełnioną objazdem po Polsce, kandydatka PiS na premiera zakończyła w Chrzanowie - to w okręgu chrzanowskim zdobywała mandat poselski w dotychczasowych wyborach.
W PiS od dziesięciu lat
Szydło jest związana z PiS od 2005 r., kiedy to z listy tej partii zdobyła mandat poselski. Przed wyborami 2005 r. wahała się pomiędzy startem z listy PO a kandydowaniem z listy PiS. Ostatecznie wybrała PiS, bo ówczesny polityk tej partii Zbigniew Ziobro zaproponował jej drugie miejsce na liście w okręgu chrzanowskim. Została wybrana na posła V kadencji z najlepszym wynikiem w tym okręgu (14 499 głosów). W wyborach parlamentarnych w 2007 r. po raz drugi uzyskała mandat poselski, otrzymując 20 486 głosów.
Początkowo jednak mało było o niej słychać. W 2010 r. po katastrofie smoleńskiej - w której zginęło wielu czołowych polityków PiS, w tym dwie główne specjalistki od gospodarki Grażyna Gęsicka i Aleksandra Natalli-Świat - Szydło, jako członkini sejmowej Komisji Finansów Publicznych, zaczęła reprezentować PiS w debatach gospodarczych. W lipcu 2010 roku została niespodziewanie wybrana na wiceprezesa PiS. Był to okres kolejnego "exodusu" z tego ugrupowania - PiS opuszczali założyciele formacji Polska Jest Najważniejsza, m.in. Joanna Kluzik-Rostkowska, Paweł Poncyljusz czy Elżbieta Jakubiak.
W wyborach do Sejmu w 2011 roku z powodzeniem ubiegała się o reelekcję, otrzymując 43 612 głosów. O jej rosnącej pozycji świadczył też fakt, że we wrześniu 2014 roku została wybrana na skarbnika PiS, w miejsce bardzo dotąd wpływowego Stanisława Kostrzewskiego. W partyjnej karierze pomogło jej też to, że kierowana przez nią małopolska struktura PiS osiągnęła bardzo dobry rezultat zarówno w wyborach do Parlamentu Europejskiego w maju 2014 roku, jak i w wyborach samorządowych w listopadzie tego samego roku.
To Szydło również wypowiadała się w imieniu PiS w debacie nad budżetem na 2015 rok. Ironizowała m.in., że słuchając przedstawicieli PO, można odnieść wrażenie, że "żyjemy w kraju jak z powieści Harlequin", a - jej zdaniem - "realnie żyjemy tymczasem w kraju raczej jak z filmu katastroficznego".
Zarzuciła też rządowi, że przez siedem lat proponował, by kraj "rozwijał się w najprostszy, a zarazem najbardziej destrukcyjny z możliwych sposobów - czyli poprzez zadłużanie". "W stosunku do bogatszych krajów UE przypominamy raczej zabiedzonego dłużnika ze smutną miną. W ciągu ostatnich siedmiu lat zadłużyliście nasze państwo niemiłosiernie" - wytykała.
Rola Szydło jeszcze bardziej wzrosła, gdy w styczniu 2015 roku została wybrana na szefową sztabu kandydata PiS na prezydenta Andrzeja Dudy.
Nie odbyło się to bez zgrzytów, bo według informacji medialnych główną kandydatką na szefową sztabu była kandydatka PiS na prezydenta Wrocławia Mirosława Stachowiak-Różecka. W efekcie sporów w partii, czy ma ona kierować kampanią, czy nie, została tylko szefową tzw. rady kampanii, a na czele "technicznego sztabu" stanęła Beata Szydło. Formalnie techniczny sztab miał odpowiadać za takie sprawy jak kontakty medialne czy plan wizyt Dudy, ale w efekcie stanowił główny ośrodek kampanii.
Potrafi reagować ostro
"Nie dzielimy Polaków i ich głosów na ważniejsze i mniej ważne, Andrzej Duda zabiega o głos każdego wyborcy" - przekonywała Szydło już po pierwszej turze wyborów. Ale potrafiła wypowiedzieć się i ostrzej, gdy np. zażądała odwołania aktora Tomasza Karolaka z komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego po tym, gdy w programie Tomasza Lisa w TVP komentował on rzekomą wypowiedź córki Dudy, Kingi. Szydło podkreślała, że "jako matka i kobieta" nie wyobraża sobie, że można w kampanii zaatakować dziecko kontrkandydata. "To jest niewyobrażalne, że posunięto się w sposób tak niegodny i podły do ataku na dziewczynę" - powiedziała.
Nie stroniła też od bezpośredniej politycznej walki. W toku kampanii zaprezentowała m.in. nagranie ze spaceru prezydenta Komorowskiego ulicami Warszawy i jego rozmowy z kobietą poruszającą się na wózku inwalidzkim - widać było na nim, że za Komorowskim stała jego współpracowniczka, która według napisów zamieszczonych na filmie podpowiadać miała mu reakcję na wypowiedzi pani Bogusławy, skarżącej się na trudności, jakie spotykają ją jako osobę niepełnosprawną. "Pan prezydent po raz kolejny wyszedł na ulice Warszawy i okazało się, że musi mieć ze sobą suflera, żeby móc rozmawiać z Polakami" - komentowała Szydło. Dodała, że kiedy Komorowski wychodzi na spacer "jest nieprzewidywalny i właściwie strach pomyśleć, co wydarzy się na kolejnym spacerze".
Beata Maria Szydło (z domu Kusińska) urodziła się 15 kwietnia 1963 w Oświęcimiu. W 1989 ukończyła studia w Katedrze Etnografii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W latach 1989–1995 była doktorantką na Wydziale Filozoficzno-Historycznym UJ. W 1997 ukończyła studia podyplomowe dla menedżerów kultury w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, a w 2001 w Akademii Ekonomicznej w Krakowie w zakresie zarządzania terytorialnego.
Od 1987 do 1995 pracowała jako asystent w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa, następnie kierowała działem merytorycznym w Libiąskim Centrum Kultury w Libiążu. W latach 1997–1998 była dyrektorem ośrodka kultury w Brzeszczach. W 1998 objęła stanowisko burmistrza gminy Brzeszcze, które zajmowała do 2005. Obejmując to stanowisko była najmłodszym burmistrzem w Małopolsce - miała zaledwie 35 lat. Pełniła także funkcję radnej powiatu oświęcimskiego z listy Akcji Wyborczej Solidarność (1998–2002). W 2004 została wiceprezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w gminie Brzeszcze. Jej mężem od 1987 jest Edward Szydło, mają dwóch dorosłych synów: Tymoteusza i Błażeja. (PAP)
Dodaj komentarz
|
EWANGELIA NA CO DZIEŃ
-
29 marca 2024
Wielki Piątek
J 18, 1-19, 42
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.
Czytaj dalej...
Miejsce na Twoją reklamę 300x250px
|