„Nie możemy milczeć, gdy nasz kraj jest atakowany w sposób niesprawiedliwy i stronniczy”. Wystąpienie premiera Polski w Parlamencie Europejskim

2021-10-19, 16:08
Oceń ten artykuł
(4 głosów)
„Nie możemy milczeć, gdy nasz kraj jest atakowany w sposób niesprawiedliwy i stronniczy”. Wystąpienie premiera Polski w Parlamencie Europejskim Fot. KPRM

We wtorek w Parlamencie Europejskim premier Polski Mateusz Morawiecki wziął udział w debacie dotyczącej kwestii praworządności w Polsce oraz prymatu prawa unijnego nad krajowym.

Wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego w Parlamencie Europejskim:

Panie Przewodniczący, 

Pani Przewodnicząca,

Panie i Panowie Posłowie,

Staję tu dziś przed Państwem w Parlamencie, żeby rozwinąć nasze stanowisko w kilku podstawowych kwestiach, które uważam za fundamentalne dla przyszłości Unii Europejskiej. Nie tylko dla przyszłości Polski, ale właśnie dla przyszłości całej naszej Unii.

Po pierwsze, powiem o kryzysach, przed którymi stoi dziś Europa – i którymi się powinniśmy się zająć.

Po drugie, powiem o standardach i regułach – które powinny być zawsze takie same dla wszystkich – i to, że zbyt często takie nie są.

Po trzecie, przedstawię pogląd na temat zasad, zgodnie z którymi żaden organ władzy publicznej nie powinien podejmować działań, do których nie ma podstawy prawnej.

Punkt czwarty mojego wystąpienia będzie dotyczył wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego – i tego, co ten wyrok oraz inne podobne wyroki dla Unii oznaczają.

A także o tym, jak ważna jest różnorodność i wzajemny szacunek.

W dalszej kolejności, po piąte, przedstawię nasze spojrzenie na pluralizm konstytucyjny.

Następnie wskażę na potężne ryzyka dla całego społeczeństwa, wynikające z zastosowania wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, które już się w Polsce materializują.

Wreszcie na koniec podsumuję wszystkie wnioski i spojrzę, uważam, z nadzieją w przyszłość.

Zacznę od sprawy podstawowej – od wyzwań, które są kluczowe dla naszej wspólnej przyszłości. Wyska Izbo, nierówności społeczne, inflacja i rosnące koszty utrzymania, które uderzają we wszystkich obywateli Europy, zagrożenia zewnętrzne, rosnący dług publiczny, nielegalna imigracja czy kryzys energetyczny zwiększający wyzwania polityki klimatycznej, przekładają się na niepokoje społeczne i wydłużają katalog potężnych problemów.

Kryzys zadłużeniowy, postawił pierwszy raz po wojnie pytanie o to, czy potrafimy zapewnić lepsze życie następnym pokoleniom.

Wokół naszych granic jest coraz bardziej niespokojnie. Na Południu, napór milionów ludzi uczynił basen Morza Śródziemnego miejscem tragicznym. Na Wschodzie mierzymy się z agresywną polityką Rosji, która posuwa się nawet do wojen, by zablokować wybór europejskiej drogi wśród krajów naszego sąsiedztwa.

Dziś stoimy u progu ogromnego kryzysu gazowego i energetycznego. Rosnące gwałtownie ceny – spowodowane m.in. celowym działaniem rosyjskich firm – już dziś stawiają wiele firm w Europie przed wyborem, czy ograniczać produkcję czy przerzucać koszty na konsumentów. Skala tego kryzysu już w najbliższych tygodniach może wstrząsnąć Europą. Wiele przedsiębiorstw może zbankrutować, a miliony gospodarstw domowych, dziesiątki milionów ludzi – kryzys gazowy może wpędzić w ubóstwo i niedostatek przez niekontrolowany wzrost kosztów w całej Europie. Trzeba też liczyć się z ryzykiem domina – jeden kryzys może pociągać w kaskadowy sposób kolejne załamania.

Za każdym razem mówię „my” – ponieważ żadnej z tych spraw nie rozwiążemy w pojedynkę. Nie każdy z tych problemów dotknął mojego kraju w stopniu tak dramatycznym jak to miało miejsce w innych krajach Unii Europejskiej. Nie zmienia to faktu, że uznaję wszystkie te problemy za „nasze problemy”.

Teraz powiem kilka słów o tym jaki wkład Polska wnosi w nasz wspólny projekt.

Integracja europejska to dla nas wybór cywilizacyjny i strategiczny. Tu jesteśmy, tu jest nasze miejsce i nigdzie się stąd nie wybieramy. Chcemy Europę na powrót uczynić silną, ambitną i odważną. Dlatego nie patrzymy tylko na krótkoterminowe korzyści, ale także na to, co możemy Europie dać.

Polska zyskuje na integracji przede wszystkim z powodu wymiany handlowej na wspólnym rynku. Transfery technologii i transfery bezpośrednie są też bardzo ważne. Ale Polska nie weszła do Unii z pustymi rękoma. Proces integracji gospodarczej poszerzył możliwości firm z mojego kraju, ale otworzył też ogromne możliwości firmom niemieckim, francuskim czy holenderskim. Przedsiębiorcy z tych krajów w ogromnym stopniu korzystają na rozszerzeniu Unii.

Wystarczy policzyć ogromny wypływ dywidend, zysków z odsetek i innych instrumentów finansowych – z krajów Europy Środkowej, tych mniej zamożnych – do Europy Zachodniej – tych bardziej zasobnych. Chcemy jednak, aby w tej współpracy nie było przegranych – ale wyłącznie zwycięzcy.

To Polska była promotorem ambitnego funduszu odbudowy, by dzisiejsza odpowiedź na wyzwania transformacji klimatycznej, energetycznej i postpandemicznej była adekwatna do potrzeb. By wzrost gospodarczy był silny, by dawał nadzieję, nie pozostawiał samych sobie, bezbronnych wobec globalizacji, milionów dzieci, kobiet i mężczyzn. W tych sprawach mówiliśmy jednym głosem z Parlamentem Europejskim.

Polska wspiera mocno Jednolity Rynek Europejski. Chcemy autonomii strategicznej, wzmacniającej 27 państw.

Dlatego Polska, czy Niemcy, Czechy i inne kraje Europy Środkowej, promuje rozwiązania zwiększające konkurencyjność europejskiej gospodarki w duchu egzekwowania czterech podstawowych swobód. Swobody przepływu towarów, usług, kapitału i ludzi. Bez popierania działalności o charakterze rajów podatkowych, co niestety wciąż czynią niektóre państwa Europy Zachodniej, ogołacając w ten sposób swoich sąsiadów. Tak – Wysoka Izbo – raje podatkowe, które tolerujemy w Unii, to zabór pieniędzy przez najbogatszych. Czy to jest sprawiedliwe? Czy to pomaga poprawić los klasy średniej lub najmniej zamożnych? Czy to mieści się w katalogu wartości europejskich? Bardzo w to wątpię.

Polska i Europa Środkowa opowiada się też za ambitną polityką rozszerzeniową, która wzmocni Europę w rejonie Bałkanów Zachodnich. Dopełni geograficznie, historycznie i strategicznie integrację europejską. Chcemy globalnych aspiracji Unii i opowiadamy się za silną europejską polityką obronną – w strukturze w pełni spójnej z NATO!

Dziś, gdy wschodnia granica Unii jest obiektem zorganizowanego ataku, cynicznie wykorzystującego migracje z Bliskiego Wschodu do destabilizacji, to Polska daje Europie bezpieczeństwo, stanowiąc wraz z Litwą i Łotwą zaporę, która chroni tę granicę. A poprzez umocnienie naszego potencjału obronnego – wzmacniamy bezpieczeństwo Unii w jak najbardziej tradycyjnym znaczeniu.

Stojąc dziś tu przed Państwem chcę podziękować służbom polskim, litewskim, łotewskim, a także wszystkim państwom południa Europy, naszej straży granicznej i służbom mundurowym, za trud i profesjonalizm w ochronie granic Unii…

Bezpieczeństwo ma wiele wymiarów. Dziś, gdy wszyscy odczuwamy rosnące ceny gazu – doskonale widać jakie mogą być rezultaty krótkowzroczności w sprawach bezpieczeństwa energetycznego. Już dziś polityka Gazpromu i przyzwolenie na Nord Stream 2 przekładają się na rekordowe ceny gazu.

Gdy dziś w państwach, które zakładały Wspólnoty, poziom zaufania do Unii spadł do historycznie niskich poziomów, takich jak 36 proc. we Francji, w Polsce to zaufanie do Europy utrzymuje się na najwyższym poziomie. Ponad 85 proc. Polskich obywateli mówi jasno: Polska jest i pozostanie członkiem Unii. Mój rząd i większość parlamentarna, która za tym rządem stoi jest częścią tej proeuropejskiej większości w Polsce.

Nie oznacza to, że Polacy nie przeżywają dziś wątpliwości i niepokojów o kierunek zmian w Europie. Ten niepokój jest widoczny i – niestety – uzasadniony.

Mówiłem o tym, jak wiele Polska wniosła do Unii. Ale niestety! Wciąż słyszymy o podziale na lepszych i gorszych... Za często mamy do czynienia z Europą podwójnych standardów. I teraz powiem, dlaczego musimy z tym modelem skończyć.

Dziś wszyscy Europejczycy oczekują od nas jednego. Chcą byśmy wyszli naprzeciw wyzwaniom, jakie stwarza kilka kryzysów jednocześnie, a nie przeciwko sobie, nie na siłę szukając winnych – czy raczej tych, którzy w rzeczywistości winni nie są, ale których wygodnie jest winą obarczyć.

Niestety widząc niektóre praktyki w instytucjach Unii wielu obywateli naszego kontynentu zadaję sobie dzisiaj pytanie: Czy skrajnie różne orzeczenia i decyzje Brukseli i Luksemburga wobec różnych krajów członkowskich, a zapadające przy podobnych okolicznościach, de facto utrwalające podział na kraje silnej, starej i nowej Unii, na silnych i słabszych, bogatych i mniej zamożnych to jest rzeczywiście równość?

Udawanie, że problemy nie istnieją, ma bardzo złe skutki. Obywatele nie są ślepi, nie są głusi. Jeżeli zadowoleni z siebie politycy i urzędnicy tego nie dostrzegą, stopniowo będą tracić zaufanie. A wraz z nim – zaufanie będą tracić instytucje. I to już się dzieje, Wysoka Izbo.

Polityka musi opierać się na zasadach. Naczelną zasadą, którą wyznajemy w Polsce i która stanowi podstawę Unii Europejskiej jest zasada demokracji.

Dlatego nie możemy milczeć, gdy nasz kraj – także na tej sali – jest atakowany w sposób niesprawiedliwy i stronniczy.

Reguły gry muszą być takie same dla wszystkich. Ich przestrzeganie to obowiązek wszystkich – także instytucji, które w tych traktatach zostały ustanowione. Na tym polega praworządność.

Niedopuszczalne jest rozszerzanie kompetencji, działanie metodą faktów dokonanych. Niedopuszczalne jest narzucanie innym swoich decyzji bez podstawy prawnej. Tym bardziej niedopuszczalne jest używanie do tego celu języka szantażu finansowego, mówienie o karach czy używanie jeszcze dalej idących słów wobec niektórych państw członkowskich.

Odrzucam język gróźb, pogróżek i wymuszeń. Nie zgadzam się na to, by politycy szantażowali i straszyli Polskę. By szantaż stał się metodą uprawiania polityki wobec któregoś z państw członkowskich. Tak nie postępują demokracje.

Jesteśmy dumnym krajem. Polska jest jednym z państw o najdłuższej historii państwowości i rozwoju demokracji. W XX wieku trzy razy kosztem wielkich ofiar, walczyliśmy o wolność Europy i świata. W 1920 roku, ratując Berlin i Paryż przed bolszewicką nawałą, potem w 1939 roku, idąc jako pierwsi na morderczy bój z Niemcami, z III Rzeszą, co miało wpływ na losy wojny – wreszcie, w 1980 roku, kiedy „Solidarność” dała nadzieję na obalenie innego totalitaryzmu – okrutnego systemu komunistycznego. Powojenna odbudowa Europy możliwa była dzięki poświęceniu wielu narodów, ale nie wszystkie mogły z tego skorzystać.

Wysoka Izbo. Teraz parę słów o praworządności. O praworządności można mówić wiele, a każdy będzie rozumiał to pojęcie do pewnego stopnia inaczej. Ale myślę, że większość z nas zgodzi się, że nie może być mowy o praworządności bez kilku warunków. Bez zasady podziału władz, bez niezawisłych sądów, bez przestrzegania zasady, że każda władza ma ograniczone kompetencje, a także bez przestrzegania hierarchii źródeł prawa.

Prawo unijne wyprzedza prawo krajowe – do poziomu ustawy i w obszarach przyznanych Unii kompetencji. Taka zasada obowiązuje we wszystkich krajach unijnych. Ale najwyższym prawem pozostaje Konstytucja.

Jeżeli instytucje powołane w Traktatach przekraczają swoje kompetencje – państwa członkowskie muszą mieć narzędzia, aby zareagować.

Unia jest wielkim osiągnięciem państw Europy. Jest mocnym sojuszem gospodarczym, politycznym i społecznym. Jest najsilniejszą, najbardziej rozwiniętą organizacją międzynarodową w historii. Ale Unia Europejska nie jest państwem. Państwami jest 27 krajów członkowskich Unii! To Państwa pozostają europejskim suwerenem – są „panami traktatów” – i to państwa określają zakres kompetencji powierzonych, przyznanych Unii Europejskiej.

W traktatach powierzyliśmy Unii bardzo duży zakres kompetencji. Ale nie powierzyliśmy jej wszystkiego. Wiele dziedzin prawa pozostaje kompetencją państw narodowych.

Nie mamy wątpliwości co do nadrzędności prawa europejskiego nad krajowymi ustawami we wszystkich obszarach, gdzie kompetencje zostały powierzone Unii przez państwa członkowskie.

Ale, podobnie jak Trybunały wielu innych krajów, polski Trybunał stawia pytanie o to, czy monopol Trybunału Sprawiedliwości na określanie faktycznych granic powierzenia tych kompetencji jest rozwiązaniem słusznym. Skoro określanie tego zakresu wchodzi w materię konstytucyjną, ktoś musi się wypowiedzieć także w sprawie zgodności z Konstytucją takich ewentualnych nowych kompetencji, zwłaszcza gdy Trybunał Sprawiedliwości wyprowadza z traktatów coraz to nowe kompetencje dla instytucji unijnych.

Inaczej nie byłoby sensu wpisywać do traktatu o Unii artykułu 4., który mówi o szacunku Unii dla struktur politycznych i konstytucyjnych państw członkowskich. Nie byłoby sensu wpisywać do traktatu artykułu 5., który mówi o tym, że Unia może działać tylko w granicach kompetencji powierzonych, przyznanych. Oba te artykuły byłyby puste, tak, puste!, jeśli nikt poza Trybunałem Sprawiedliwości nie mógłby się wypowiedzieć w tej sprawie od strony konstytucyjnych uwarunkowań porządku krajowego.

Zdaję sobie sprawę, że niedawny wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego stał się przedmiotem zasadniczego nieporozumienia. Gdybym sam usłyszał, że Trybunał Konstytucyjny w innym kraju unieważnił unijne traktaty, byłbym też pewnie tym zaskoczony. Ale przede wszystkim postarałbym się sprawdzić, co tak naprawdę orzekł Trybunał.

I również w tym celu zwróciłem się o głos w dzisiejszej debacie. Aby przedstawić państwu to, co jest rzeczywistym przedmiotem sporu. A więc nie wymyślanie z politycznych powodów bajki o „polexicie” czy kłamstwa na temat rzekomego naruszania praworządności.

Dlatego w kolejnej sekcji mojego wystąpienia chcę przedstawić państwu fakty. A żeby to zrobić, najlepiej wprost przedstawię kilka cytatów:

W krajowym porządku prawnym, prymat prawa Unii nie ma zastosowania do przepisów Konstytucji – to Konstytucja usytuowana jest na szczycie wewnętrznego systemu prawnego.

Zasada pierwszeństwa prawa wspólnotowego (…) nie może podważać w krajowym porządku prawnym najwyższej mocy Konstytucji.

Trybunał Konstytucyjny może dokonywać badania przesłanki ultra vires (…) to znaczy określić, czy działania instytucji Unii naruszają zasadę przyznania, gdy instytucje, ciała, organy i agendy Unii przekroczyły zakres swych kompetencji w sposób, który narusza tę zasadę. W efekcie takiej decyzji akty ultra vires nie stosują się na terytorium państwa członkowskiego.

Konstytucja zakazuje przekazywania kompetencji w takim zakresie, który oznaczałby, że państwo nie może być uważane za kraj suwerenny i demokratyczny.

Kilka kolejnych cytatów pominę, żeby nie zabierać Państwu za dużo czasu. Przejdę jeszcze do dwóch ostatnich.

Konstytucja jest najwyższym prawem Polski w stosunku do wszystkich wiążących ją umów międzynarodowych, w tym także umów o przekazaniu kompetencji w niektórych sprawach. Konstytucja korzysta z pierwszeństwa obowiązywania i stosowania na terytorium Polski.

I ostatni cytat:

Przekazanie kompetencji Unii Europejskiej nie może naruszać zasady nadrzędności Konstytucji i nie może łamać żadnych przepisów Konstytucji.

Widzę na państwa twarzach poruszenie.

Rozumiem, że się z tym państwo, przynajmniej częściowo na tej Sali, nie zgadzacie. Tylko nie rozumiem dlaczego. Bo te cytaty dotyczą decyzji francuskiej Rady Konstytucyjnej, duńskiego Sądu Najwyższego, niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Pominąłem cytaty włoskiego i hiszpańskiego sądu.

A cytaty z orzeczeń polskiego Trybunału dotyczą 2005 i 2010 roku. A więc już po tym, gdy Polska została członkiem Unii Europejskiej. Doktryna, której dziś bronimy, jest ugruntowana od lat.

Warto też zacytować prof. Marka Safjana, byłego prezesa polskiego Trybunału Konstytucyjnego, a dziś – sędziego Trybunału Sprawiedliwości: „Na gruncie obowiązującej Konstytucji nie ma podstaw dla tezy o nadrzędności prawa wspólnotowego w stosunku do całości porządku krajowego łącznie z normami konstytucyjnymi. Nie ma podstaw! Zgodnie z brzmieniem samej Konstytucji jest ona najwyższym prawem Rzeczpospolitej Polskiej (art. 8 ust.1). Omawiana już wyżej regulacja zawarta w ust. 2 art. 91 przewiduje expressis verbis pierwszeństwo przepisu wspólnotowego w wypadku kolizji z normą ustawową, ale nie z normą konstytucyjną”. Takie stanowiska krajowych sądów konstytucyjnych to żadna nowość. Mógłbym cytować kolejne dziesiątki orzeczeń z Włoch, Hiszpanii, Czech, Rumunii, Litwy czy innych państw.

Słyszę także głosy, że niektóre z tych wyroków dotyczyły innych spraw, o mniejszym zakresie. To prawda – każdy wyrok zawsze dotyczy czegoś innego. Ale – na miły Bóg! – mają one jedną wspólną rzecz: potwierdzają, że krajowe trybunały konstytucyjne uznają swoje prawo do kontroli. Prawo do kontroli! Tylko tyle i aż tyle! Do kontroli tego, czy prawo Unii stosowane jest w granicach tego co zostało jej powierzone.

Teraz kilka zdań poświęcę Unii jako przestrzeni pluralizmu konstytucyjnego.

Wysoka Izbo. Są wśród nas kraje, gdzie nie istnieją trybunały konstytucyjne – i takie, gdzie istnieją. Są takie, które mają obecność w Unii Europejskiej wpisaną do Konstytucji – i takie, które jej nie mają. Są państwa, gdzie sędziowie wybierani są przez demokratycznie wybranych polityków – i takie, gdzie wybierani są przez sędziów.

Konstytucyjny pluralizm oznacza, że jest między nami, naszymi systemami prawnymi przestrzeń do dialogu. Ten dialog odbywa się także przez orzeczenia sędziów. Jak inaczej mają porozumiewać się sądy, jeżeli nie przez swoje orzeczenia? Nie może być natomiast zgody na wydawanie państwom instrukcji i rozkazów. Nie na tym polega Unia Europejska.

Mamy ze sobą bardzo wiele wspólnego, chcemy mieć ze sobą coraz więcej wspólnego – ale są między nami różnice. Jeśli mamy ze sobą współpracować, musimy się godzić na istnienie tych różnic, musimy je akceptować, musimy się szanować.

Unia nie rozpadnie się od tego, że nasze systemy prawne będą się od siebie różnić. Funkcjonujemy w taki sposób od siedmiu dekad. Być może kiedyś, w przyszłości dokonamy takich zmian, które jeszcze bardziej zbliżą do siebie nasze ustawodawstwo. Ale żeby to nastąpiło, konieczna jest decyzja suwerennych państw członkowskich.

Dziś są dwie postawy, jakie możemy przyjąć: albo zgadzać się na wszystkie pozaprawne, pozatraktatowe próby ograniczania suwerenności państw Europy, w tym Polski, na pełzające rozszerzanie kompetencji instytucji takich jak Trybunał Sprawiedliwości, na „cichą rewolucję”, odbywającą się nie w oparciu o demokratyczne decyzje, ale za pomocą orzeczeń sądowych – albo powiedzieć: „Nie, moi drodzy” – jeśli chcecie tworzyć z Europy beznarodowościowe superpaństwo, to najpierw uzyskajcie na to zgodę wszystkich krajów i społeczeństw Europy.

Powtórzę jeszcze raz: najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej jest Konstytucja. Wyprzedza ona inne źródła prawa. Od tej zasady nie może odejść żaden polski sąd, żaden polski parlament ani żaden polski rząd.

Warto jednak podkreślić także, że polski Trybunał nie stwierdził nigdy, również w ostatnim wyroku, że przepisy Traktatu o Unii nie są w całości niezgodne z polską Konstytucją. Wręcz przeciwnie! Polska w pełni przestrzega Traktatów.

Dlatego właśnie polski Trybunał stwierdził, że niezgodna z Konstytucją jest jedna, bardzo konkretna interpretacja niektórych przepisów Traktatu, będąca skutkiem ostatniego orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości.

Aby to wyjaśnić, przejdę teraz do kolejnej części mojego wystąpienia: do zagrożeń dla całego systemu społecznego, w przypadku kwestionowania statusu sędziego przez innego sędziego.

Otóż, zgodnie z interpretacją Trybunału z Luksemburga, sędziowie polskich sądów mieliby być zobowiązani do stosowania zasady prymatu prawa europejskiego nie tylko nad przepisami krajowymi rangi ustawowej – co nie budzi wątpliwości – ale także do naruszania Konstytucji i wyroków własnego Trybunału Konstytucyjnego!

Przyjęcie takiej interpretacji w konsekwencji może doprowadzić do uznania, że miliony wyroków wydanych w ostatnich latach przez polskie sądy mogą zostać arbitralnie podważone, a tysiące sędziów może zostać pozbawionych urzędów. Miliony wyroków! Działoby się to wbrew zasadzie niezawisłości, nieusuwalności oraz stabilności i pewności prawa do sądu, wynikających wprost z polskiej Konstytucji. Czy nie zdajecie sobie Państwo sprawy do czego mogą prowadzić takie decyzje? Czy ktokolwiek z was naprawdę chce wprowadzić w Polsce anarchię, zamęt i bezprawie?

Konsekwencją byłoby zasadnicze obniżenie konstytucyjnego standardu ochrony sądowej polskich obywateli oraz niewyobrażalny chaos prawny.

Na taką interpretację nie może zgodzić się żadne suwerenne państwo. Zgoda na nią oznaczałaby, że Unia przestała być związkiem wolnych, równych i suwerennych krajów – i że sama, metodą faktów dokonanych przekształciłaby się w centralnie zarządzany organizm parapaństwowy, którego instytucje mogłyby wymusić na swoich „prowincjach” cokolwiek uznają za słuszne. Na to nie było nigdy zgody.

Nie na to umawialiśmy się w Traktatach.

Z pewnością warto dyskutować o tym, czy Unia powinna się zmieniać. Czy nie powinna tworzyć większego budżetu? Czy nie powinniśmy więcej łożyć na wspólne bezpieczeństwo? Czy wydatki na obronę nie powinny być wyjęte poza procedury dotyczące deficytu budżetowego? Polska to właśnie proponuje!

Czy nie powinniśmy wzmocnić naszej odporności na niebezpieczeństwa o charakterze hybrydowym, na cyberzagrożenia? Czy nie powinniśmy lepiej kontrolować inwestycji w strategiczne sektory gospodarki? Jak sprawiedliwie i skutecznie finansować transformację energetyczną i klimatyczną? Jak uczynić nasz proces decyzyjny bardziej efektywnym? Co zrobić, by nasi obywatele nie czuli się w Unii coraz bardziej wyalienowani?

Stawiam te pytania bo uważam, że to odpowiedzi na nie zadecydują o przyszłości Unii.

O tym wszystkim powinniśmy dyskutować.

Teraz zatem kilka zdań poświęcę zagadnieniu granic kompetencji Unii i jej instytucji.

Ważne decyzje nie powinny być podejmowane przez zmianę interpretacji prawa.

Sukces integracji europejskiej polegał na tym – że prawo było pochodną mechanizmów łączących nasze państwa w innych dziedzinach.

Próba odwrócenia tego modelu o 180 stopni – i narzucania integracji poprzez mechanizmy prawne – to odejście od założeń, które stały u źródeł sukcesu Wspólnot Europejskich.

O zjawisku deficytu demokracji mówi się od lat. I ten deficyt się pogłębia. Nigdy dotąd jednak nie było to tak widoczne, jak w ostatnich kilku latach. Coraz częściej poprzez aktywizm sędziowski decyzje zapadają za zamkniętymi drzwiami i następuje zagrożenie dla krajów członkowskich. Coraz częściej bez jasnej podstawy w traktatach, lecz w drodze kreatywnej ich reinterpretacji, bez żadnej kontroli. I to zjawisko narasta od lat.

Dziś ten proces osiągnął taki etap, że trzeba powiedzieć: stop. Kompetencje Unii Europejskiej mają swoje granice. Nie wolno nam dłużej milczeć, gdy są one przekraczane.

Dlatego mówimy TAK dla europejskiego uniwersalizmu – i NIE dla europejskiego centralizmu.

Ja – tak jak każdy z państwa na tej sali – poddaję się demokratycznej kontroli. Wszyscy będziemy w ten sposób rozliczeni – ze wszystkich naszych działań. Reprezentuję rząd, który został wybrany w 2015 po raz pierwszy w historii Polski uzyskując samodzielną większość. Dlatego podjął ambitny program reform społecznych.

I Polacy zadecydowali: w kolejnych wyborach w 2018, 2019, 2020 roku dokonali demokratycznej oceny naszego rządu. Przy największej w historii frekwencji wyborczej uzyskaliśmy najsilniejszy w historii mandat demokratyczny. Przez 30 lat żadna partia, żadna partia! nie uzyskała takiego wyniku wyborczego jak Prawo i Sprawiedliwość. I to nie mając wsparcia zagranicy, wsparcia wielkiego biznesu, nie mając nawet ćwierci tego wpływu na media co nasi konkurenci, którzy urządzali Polskę po 89 roku.

Dobiegające do nas paternalistyczne pouczania o demokracji, praworządności, o tym jak mamy kształtować własną Ojczyznę, że dokonujemy złych wyborów, że jesteśmy zbyt niedojrzali, że nasza demokracja jest rzekomo „młoda” – to fatalny kierunek narracji proponowanej przez niektórych.

Polska ma długą tradycję demokratyczną. Rzeczywiście też tradycję solidarności.

Kary, represje silniejszych gospodarczo krajów wobec tych, które wciąż zmagają się z dziedzictwem pozostawania po złej stronie żelaznej kurtyny – to nie jest dobra droga

Wszyscy musimy pamiętać o jej konsekwencjach.

Polska przestrzega zasad Unii, ale nie da się zastraszyć. Polska w tej sprawie oczekuje dialogu.

Aby usprawnić proces tego dialogu, warto zaproponować zmiany instytucjonalne. Dla trwałego dialogu, w sposób zgodny z zasadą checks and balances, można utworzyć Izbę Trybunału Sprawiedliwości – składającą się z sędziów wskazywanych przez sądy konstytucyjne państw członkowskich. Przedstawiam dziś Państwu taką propozycję. Ostateczna decyzja musi należeć do demosu i do państw, ale sądy powinny mieć taką platformę do szukania wspólnego mianownika.

Kończąc, Wysoka Izbo, musimy także odpowiedzieć sobie na pytanie skąd Europa czerpała przez wieki swoją przewagę. Co sprawiało, że europejska cywilizacja była tak silna.

Historia odpowiada na to pytanie tak: staliśmy się potężni, bo byliśmy najbardziej różnorodnym kontynentem na globie.

Niall Ferguson pisze tak: „Monolityczne imperia Orientu stłumiły innowacyjność, natomiast w górzystej, poprzecinanej rzekami zachodniej Eurazji liczne monarchie i miasta-państwa twórczo rywalizowały i stale się ze sobą komunikowały”.

Europa wygrała więc zachowując równowagę między twórczą rywalizacją a komunikacją. Między konkurencją a współpracą. Dziś znowu potrzebujemy jednego i drugiego.

Wysoka Izbo. Chcę Europy silnej i wielkiej, walczącej o sprawiedliwość, o solidarność, o równe szanse. Europy zdolnej stawić tamę autorytarnym reżimom. Europy stawiającej na najnowsze recepty gospodarcze. Europy szanującej kulturę i tradycje, z której wyrosła. Europy rozpoznającej wyzwania przyszłości i pracującej nad najlepszymi rozwiązaniami dla całego świata.

To wielkie zadanie dla nas. Dla nas wszystkich, Drodzy Przyjaciele. Tylko tak obywatele Europy odnajdą w sobie nadzieję na lepsze jutro. Odnajdą w sobie wolę działania i wolę walki. To trudne zadanie. Ale podejmijmy je. Podejmijmy je razem. Niech żyje Polska, niech żyje Unia Europejska suwerennych państw, niech żyje Europa, najwspanialsze miejsce w świecie!

Dziękuję bardzo

Media

Komentarze   

 
#2 z Wilna 2021-10-19 17:19
Zaledwie kilka dni temu, 14 października, Sejm Republiki Litewskiej głosował w sprawie włączenia do porządku dziennego obrad rezolucji w obronie polskiej suwerenności.
Z inicjatywą wystąpili posłowie AWPL-ZChR.
Niestety, głosami dziś rządzących Litwą rezolucja w obronie Polski została na razie zablokowana. Niektórzy posłowie, szczególnie z koalicji rządzącej, jedynie na słowach deklarują dobrą współpracę i wzajemne poparcie dla swojej sąsiadki – Polski. Gdy zaś zachodzi potrzeba potwierdzenia tych deklaracji, głosują oni przeciwko albo się wstrzymują od głosu.
Przeciw Polsce opowiedzieli się m.in. Gabrielius Landsbergis, Ingrida Šimonytė, Viktorija Čmilytė-Nielsen oraz - Ewelina Dobrowolska, która niekiedy podaje się za Polkę.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#1 Janusz 2021-10-19 17:04
Wystąpienie merytoryczne. Ale nie przekona większości posłów PE ani Komisji Europejskiej, bo lincz na Polsce i Węgrzech nie opiera się na logicznych argumentach, tylko na światopoglądowej ofensywie lewactwa, a raczej neomarksizmu, który panoszy się w instytucjach unijnych i w większosci rządów państw zachodnich.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • 29 marca 2024 

    Wielki Piątek

    J 18, 1-19, 42

    Słowa Ewangelii według świętego Jana

    Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24