Tradycja dywanów kwietnych na procesje Bożego Ciała
Fot. Joanna Banik/NID
Tradycja dywanów kwietnych, która towarzyszy procesjom Bożego Ciała, jest jedną z najwdzięczniejszych estetycznie na ziemiach polskich. Istnieje nieprzerwanie od ponad 200 lat. Z dywanów kwietnych szczególnie słyną miejscowości: Spycimierz (woj. łódzkie) oraz Klucz, Olszowa, Zalesie Śląskie i Zimna Wódka (woj. opolskie). W kwietniu 2020 r. Polska złożyła wniosek o wpis tej tradycji na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO.
Utworzenie dywanu usypanego z tysięcy kwiatów w trakcie procesji Bożego Ciała nawiązuje do tradycji średniowiecznej, kiedy to królewskie ogrody przekazywały na rzecz Kościoła kwiaty, które posłużyć miały do przyozdobienia katedr dla uświetnienia uroczystości. Jeden z najsłynniejszych dywanów kwietnych jest tworzony corocznie w angielskiej katedrze w miejscowości Arundel w hrabstwie West Sussex. Jego sponsorem jest rodzina hrabiowska wierna katolicyzmowi nieprzerwanie od czasów średniowiecza.
Boże Ciało z tradycją dywanów kwietnych w Spycimierzu
W Polsce najsłynniejsze dywany układane są co roku w parafii Spycimierz. Miejscowość, położona nad Wartą w miejscu krzyżowania się ważnych szlaków, ze strategicznie zlokalizowaną kasztelanią broniącą tych ziem przed najazdami, ma bardzo ciekawą historię. Podobnie bogatą historię ma sama parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Spycimierzu, która należy do kilku najstarszych w Polsce i liczy ponad 900 lat.
Przy okazji obchodów Bożego Ciała w Spycimierzu, oprócz dekoracji poziomej, wytworzyła się tradycja tzw. dekoracji pionowej w formie kwietnych bram. Kiedyś było ich kilka, wspominano nawet o ośmiu bramach stawianych na trasie procesji. Dzisiaj są dwie. Bramy mają szerokość kilku metrów i odpowiednią wysokość. Zbudowane są tradycyjnie z drewna oplecionego girlandami ze świerku. Wszystko jest udekorowane kwiatami, flagami i zwieńczone krzyżem. Przygotowanie kwietnej bramy, podobnie jak w przypadku dywanów, jest pracochłonne i trwa parę dni.
„Spycimierski dywan kwiatowy” usypywany jest najczęściej z kolorowych płatków oraz całych kwiatów ogrodowych i polnych. Są to kwiaty ogrodowych i dzikich róż, czerwonych polnych maków, modrych chabrów, jaśminów, rumianków, bzów, kosaćców, białej i kolorowej akacji, żarnowca, piwonii, koralowej kaliny i kolorowych łubinów. Do dekoracji używane są różne rośliny z tych stron. Układane są nie tylko kwiaty, ale i szyszki, liście paproci, palmy, kwiaty i liście kasztanowca, mech, bukszpan, pałka wodna, kora, nasiona różnych roślin i pocięta trawa – wszystko, co pięknie wygląda i pachnie, w zależności od wzoru i pomysłu twórców. Wzory i formy ich wykonania każdego roku różnią się od siebie i zależą od inwencji autorów danej kompozycji.
Przez lata sposób kompozycji kwietnych kobierców zmieniał się i ewoluował. Początkowo do wystroju używano żółtego piasku i gałązek, później zaczęto wykorzystywać kwiaty. Przed wojną, jak opowiadali najstarsi parafianie, zbierano kwiaty i mieszano kolory, a następnie rozsypywano je na drogę. Obecny sposób ubierania trasy ukształtował się po 1945 r. Powstają nowe rodzaje wzorów i technologie układania kwietnych dywanów. Można też zobaczyć nowe materiały przy dekoracji trasy, np. podejmowane były próby wykorzystywania kolorowego piasku czy barwionych trocin. W większości te eksperymenty nie przyjmują się na dłużej.
Można zauważyć również pewne prawidłowości i charakterystyczny styl dekoracji na danym odcinku, będące wyrazem zdolności artystycznych, możliwości i zaangażowania danej rodziny. Istnieje też w dekoracji odniesienie do aktualnych wydarzeń z życia Kościoła, np. co roku przy jednym z ołtarzy jest aktualne logo danego roku duszpasterskiego.
Obecna trasa Bożego Ciała w Spycimierzu, przystrojona kwietnymi kobiercami, liczy ponad kilometr długości. Przed rokiem 2006 biegła przez parafię różnymi drogami, często polnymi, do różnych posesji i ustawionych tam ołtarzy. Po ułożeniu kostki brukowej na gruntowej części trasy zmienił się również sposób tworzenia barwnych kompozycji. Inaczej układa się kwiaty na polnej drodze, która po ulewie bywała grząska, a w czasie upałów pylista, a inaczej wygląda układanie kwiatów na kostce, która w słońcu nagrzewa się, co z kolei grozi wysuszeniem kwiatów i porwaniem ich przez wiatr. Jednak miejscowi twórcy – jak wówczas, tak i dzisiaj – mają swoje metody, by niezależnie od pogody kwiaty wyglądały świeżo i efektownie. Pomaga w tym podsypywanie wilgotnego piasku pod kwiaty, aby zachować wilgoć, tworzenie konturów wzoru z mokrej ziemi bądź piasku i spryskiwanie kwiatów wodą po ułożeniu. Wcześniej trasa jest odpowiednio wysprzątana, a pobocza przystrojone są młodymi drzewkami brzozy i olchy, sznurami proporczyków i wstążek.
Czwartek jest dniem najbardziej uroczystym w całej parafii, ale i najbardziej pracowitym. Praca zaczyna wcześnie rano od przygotowania drogi jako podłoża dekoracji, posortowania kwiatów i całego materiału dekoracyjnego. Samo ubieranie kwietnych dywanów, będące zwieńczeniem rocznych przygotowań, rozpoczyna się zwykle około godziny dziewiątej i trwa do godzin popołudniowych, w zależności od liczby osób, organizacji pracy czy długości odcinka. Wiele zależy też od warunków pogodowych. Kiedyś istniał dodatkowy problem z rozpoczęciem dekoracji, ponieważ tą samą drogą wypędzano bydło na pastwiska i trzeba było poczekać. Obecnie około godz. 9.00 następuje zmiana organizacji ruchu na terenie parafii – niektóre odcinki trasy są wyłączone z ruchu kołowego, inne muszą być częściowo dostępne i trzeba uważać na wzmożony ruch samochodowy. Około godz. 14.00 parafianie i pomagający im bliscy kończą pracę dekoratorską zmęczeni, ale i dumni ze swego dzieła dla Pana Jezusa. Pozostaje zaledwie parę godzin, by przygotować się do głównej Mszy św. i procesji. Wielu z nich należy do asysty parafialnej, miejscowej orkiestry dętej i Ochotniczej Straży Pożarnej.
O godz. 17.00 na ołtarzu polowym rozpoczyna się główna Msza św. z procesją eucharystyczną do czterech okolicznościowych ołtarzy zbudowanych na trasie. W procesji za krzyżem i służbą liturgiczną podąża asysta w regionalnych strojach, niosąc obrazy religijne, figury, chorągwie i feretrony, następnie idą poczty sztandarowe i miejscowa orkiestra dęta OSP. Przed niosącym Najświętszy Sakrament w zabytkowej odzyskanej po wojnie monstrancji celebransem idą dziewczynki sypiące kwiatkami, a za baldachimem tysiące wiernych z całej Polski i nie tylko. Przy ostatnim ołtarzu składa się podziękowania i błogosławieństwo na cztery strony świata.
Boże Ciało z tradycją dywanów kwietnych w Kluczu, Olszowej, Zalesiu Śląskim i Zimnej Wódce
Tradycja dywanów kwietnych przygotowywanych przez mieszkanki i mieszkańców wsi Klucz, Olszowa, Zimna Wódka (wchodzących w skład parafii pw. św. Elżbiety Węgierskiej w Kluczu) oraz Zalesie Śląskie (parafia pw. Św. Jadwigi Śląskiej) jest związana z obchodami Bożego Ciała na obszarze Śląska Opolskiego na terenie dwóch gmin: Ujazd i Leśnica. Zjawisko istnieje nieprzerwanie od ponad 120 lat, jest przekazywane na drodze bezpośredniej transmisji międzypokoleniowej. Tradycja jest pokłosiem wielopokoleniowej wiedzy dotyczącej praktyk kulturowych i religijnych. Na Śląsku Opolskim procesje Bożego Ciała są ważnym wydarzeniem dla społeczności lokalnych, których przedstawiciele wspólnie przygotowują swoją parafię na uroczystości związane z przebiegiem procesji. W ten sposób wyrażają swoje przywiązanie do miejsca zamieszkania, identyfikując się z działaniami podejmowanymi przez członków wspólnoty parafialnej. W kultywowanie tradycji zaangażowane są całe, wielopokoleniowe rodziny, które w sposób zwyczajowy każdego roku angażują się w układanie dywanów kwietnych. Zjawisko jest ważne dla mieszkańców miejscowości, ale także dla całego regionu Śląska Opolskiego, stanowi ich wyróżnik kulturowy i przyczynia się do budowania tożsamości lokalnej i regionalnej.
Opracowanie: Joanna Kuczyńska-Cichy/MKDNiS
Dodaj komentarz
|
EWANGELIA NA CO DZIEŃ
-
29 marca 2024
Wielki Piątek
J 18, 1-19, 42
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.
Czytaj dalej...
Miejsce na Twoją reklamę 300x250px
|