Kiedy toczą się dyskusje na temat tego, czy wojsko polskie przyjdzie Litwie z pomocą w przypadku wojny, przebywający z wizytą na Litwie premier Polski Donald Tusk twierdzi, że solidarność Wilna i Warszawy nie stoi pod znakiem zapytania. Jak zauważa polityk – aby uniknąć dodatkowych spekulacji, w najbliższych dniach ministrowie spraw zagranicznych i obrony Polski i Litwy będą omawiać tę kwestię.
„Solidarność Polski i Litwy w przypadku agresji z pewnością nie podlega dyskusji. Wiecie, jak elastyczni jesteśmy we współpracy” – powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej.
„Premier i ja chcemy po prostu zakończyć tę sprawę, aby nie było spekulacji, aby nie było presji. Nasi ministrowie spraw zagranicznych i obrony w nadchodzących dniach usiądą przy tym samym stole i ustalą wszystkie szczegóły, aby nie było pytań i niejasności komunikacyjnych” – wyjaśnił.
na podst. ELTA
Komentarze
Najświeższym tego przykładem była pierwsza od zaprzysiężenia wizyta premiera Polski Donalda Tuska w Wilnie. W spotkaniach z litewskimi odpowiednikami była demonstrowana solidarność, wspólnota celów w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainie, strategiczne partnerstwo, wspólne plany gospodarcze. Wszystko to jest ważne, warte wsparcia, cenne w trudnych czasach zagrożenia ze Wschodu. Niemniej polska mniejszość na Litwie i tym razem przeżyła coś w rodzaju deja vu. Akurat w momencie pobytu Donalda Tuska w Wilnie Wileński Sąd Okręgowy wydał orzeczenie stwierdzające, że Polacy nie mogą w swych nazwiskach używać polskich znaków diakrytycznych. Mogą jedynie poprawnie zapisać literkę „w”. W sprawie zanków diakrytycznych głos ma zabrać Sejm RL przyjmując odpowiednie prawo. Sejm zaś, rzecz oczywista, ani myśli tą sprawą się zająć. Przynajmniej w tej kadencji.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.