Odeszła królowa – symbol dawnej epoki

2022-09-15, 16:38
Oceń ten artykuł
(1 głos)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

W zeszłym tygodniu świat obiegła smutna wiadomość z Anglii. W wieku 96 lat odeszła królowa Zjednoczonego Królestwa Elżbieta II. Była nie tylko najdłużej na świecie panującą monarchinią, ale też uosobieniem, symbolem pewnej epoki. Epoki, która właśnie przemija na naszych oczach. Starą dobrą Europę, bogatą w tradycje monarchistyczne Wielką Brytanię (zbudowanych na chrześcijaństwie i prawie rzymskim), zamienia epoka lewicowych radykalizmów, która nie ma nic wspólnego z naszą cywilizacją.

 Na brytyjskim tronie zmarłą królowę zastąpi jej najstarszy syn jako Karol III. Jeszcze nie usiadł na Kamieniu Przeznaczenia, na którym przez wieki siadali podczas koronacji brytyjscy monarchowie (ważącemu 150 kg głazowi przypisuje się mityczne pochodzenie jeszcze z czasów biblijnych; miał służyć jako poduszka patriarsze Jakubowi w Betel), już nasilają się spekulacje o możliwych turbulencjach, jakie czekają Zjednoczone Królestwo w najbliższej przyszłości. Historyk, profesor Norman Davies, autor „Bożego Igrzyska”, książki o historii Polski – być może – najlepiej opisanej przez obcokrajowca, wieszczy prawdziwe klęski, które, możliwie, spotkają monarchię brytyjską po śmierci Elżbiety II. Tłumaczy, że gdy nie stało królowej, która przez dekady niejako „sklejała” Zjednoczone Królestwo, „klej” ten może przestać działać. Zauważa, że tylko osobisty autorytet i poważanie przez poddanych królowej Elżbiety w wielu przypadkach utrzymywało brytyjską monarchię w jedności. Np. Australia nie wyłamała się z poddaństwa brytyjskiej koronie tylko dzięki królowej, zauważa historyk, który „nie wyobraża sobie, jak żyć bez niej, bo ona zawsze była”. Przypomina jednak, że gdy Elżbieta II w wieku zaledwie 25 lat wstępowała w roku 1953 na tron brytyjski, to wówczas była ona głową aż 32 państw. W chwili śmierci królowej tych państw zostało już tylko 14. I choć ponure prognozy historyka, jak na razie się nie spełniają (Australia i Nowa Zelandia już uznały za swego prawowitego monarchę syna Elżbiety Karola III), to nie wiadomo, co podyktuje najbliższa przyszłość.

Davies zauważa, że odejście królowej Elżbiety, filaru niejako byłego porządku, nastąpiło w bardzo trudnym dla Wielkiej Brytanii momencie. Zaledwie w trzy dni po wstąpieniu na urząd nowej premier Liz Truss, którą królowa jeszcze zdążyła namaścić na najważniejsze w kraju polityczne stanowisko. Nową szefową z Downing Street czekają nie lada wyzwania związane z napiętą sytuacją polityczną i gospodarczą, problemami ekonomicznymi mającymi często strukturalny charakter. W takich momentach zawsze wzmagają się tendencje odśrodkowe, tlejące w Szkocji i Irlandii Północnej nastroje separatystyczne mogą się zatem nasilić. Kolejne próby wyemancypowania się spod kurateli Londynu drogą referendów niepodległościowych – to tylko kwestia czasu, uważa uczony.

Każda śmierć jest traumą i zawsze przychodzi nie w czas. Ale odejście królowej Elżbiety, która swą osobowością powstrzymywała niejako procesy separatystyczne, które – być może – są nieuniknione, nastąpiło naprawdę w możliwie najgorszym okresie: niestabilności, wojen, zawirowań ekonomicznych i chwiania się dotychczasowego światowego porządku. Królowa zdobyła miłość i szacunek swych podwładnych jeszcze zanim została koronowana, gdy w czasie II wojny światowej odmówiła opuszczenia Londynu bombardowanego przez Niemców. Została z narodem na dobre i złe, a potem od roku 1953, gdy na skronie włożono jej koronę, a na młode, delikatne barki ogromną odpowiedzialność, tej odpowiedzialności ani służby narodowi nigdy nie zrzekła się. Wiernie, z iście królewską klasą, służyła krajowi przez długie 70 lat mimo zmiany kolejnych gabinetów i premierów. Jej rządy objęły premierowanie legendarnego Churchilla, a zakończyły się na Liz Truss. Po drodze była jeszcze Żelazna Dama angielskiej polityki, konserwatystka z krwi i kości, Margaret Thatcher, czy wyróżniający się wśród laburzystowskich premierów Tony Blair. Łącznie 16 premierów o różnych charakterach, temperamentach, różnych poglądach politycznych, a królowa zawsze ta sama. Uosobienie stabilności i konserwatyzmu. Była silną mimo zawirowań, a nawet tragedii rodzinnych. Reprezentowała sobą całą epokę w Anglii, ale też na Starym Kontynencie. Wraz z jej odejściem symbolicznie – można by rzec – przemija Stara Dobra Europa. Europa wartości, które ją wydźwignęły do najwyższych osiągnięć w różnych  dziedzinach – osiągnięć gospodarczych, w dziedzinie kultury, nauki, polityki, filozofii. Słowem Europa narodzona z cywilizacji chrześcijańskiej.

Oczywiście, przemijanie nastąpiło nie w momencie śmierci monarchini, tylko dużo wcześniej. Za czasów długiego panowania Elżbiety Anglia zmieniła się nie do poznania: od dżentelmena Winstona Churchilla, który pytał swoją żonę o pozwolenie, czy może przyjść na noc do jej sypialni, do czasów wszechobecnego relatywizmu i norm kulturowych narzucanych przez radykalną lewicę. W Anglii te normy są szczególnie bezwzględne, nawet jak na standardy Europy, a ideologiczne szaleństwa, zdaje się, nie mają żadnej miary. Szczęście, że w Anglii królową obowiązywała etykieta dworska zabraniająca jej ujawniania poglądów politycznych. Jedno bowiem nieopatrzne słówko krytykujące gender czy jakiś inny transgender, jak to stało się np. w przypadku popularnej pisarki J. K. Rowling, którą cancel culture natychmiast – mimo wcześniejszej popularności pisarskiej autorki przygód Harry Pottera – „wygumkowała” z życia publicznego za podważenie teorii nieistnienia płci ludzkich, mogłoby zniszczyć również królową. Rewolucjoniści nie znają bowiem żadnego pardonu, ani nie zważają na żadne rangi czy dostojeństwa. Niszczą dosłownie każdego, kto wytknie im szaleństwo.

Kilka dni temu przeczytałem w prasie lewicowej, że „Szwecja spokojnie spada w przepaść”. Dlaczego spada? Bo nawet lewica zaczęła dostrzegać do czego doprowadziła ten kraj nielegalna, niekontrolowana imigracja. Szwecja „dorobiła się” swych gangów, alarmuje wspomniana gazeta, cytując lewicową pisarkę i tłumaczkę z języka szwedzkiego Małgorzatę Tubylewicz. Pisarka, o zgrozo, przyznaje, że gangi, które ze Szwecji uczyniły Dziki Zachód (tylko w tym roku w strzelaninie padło już ponad 40 gangsterów), mają charakter „etniczny”. Czyli gangsterzy, innymi słowy, są z puli  „ubogacających” Europę imigrantów. Strzelają się w Malmö i innych szwedzkich miastach w biały dzień, w centrach handlowych, na ulicach i innych ludnych miejscach, zabijając nie tylko siebie nawzajem, ale też i przypadkowych przechodniów. Gdy przed 7 laty Jarosław Kaczyński przestrzegał w polskim parlamencie przed przyjmowaniem z rozdzielnika brukselskiego nielegalnych imigrantów z krajów muzułmańskich, podając jako przykład sytuację Szwecji, gdzie wytworzyło się setki tzw. stref no go, to liberalno-lewicowy establishment zarzucał mu wtedy  rasizm i ksenofobię. Dobra pamięć jest skarbnicą umysłu (głosi porzekadło), która jednak u lewicy, jak widać, jest pusta. Warto ją wypełnić więc faktami, by rządząca od dekad na Starym Kontynencie trochę oderwała się od trudzenia się w ogródku własnych wyobrażeń. Zaczęła widzieć skutki swych rządów i słuchać rad, którymi ze względów ideologicznych gardzi. Dziś obciążona „pustą skarbnicą” Tubylewicz wszczyna larum, że Szwedzi chcą głosować na partię Szwedzkich Demokratów, którzy są przeciwni napływowi obcych kulturowo emigrantów. Są konserwatywni w wyznawaniu wartości i sprzeciwiają się modernizmowi. A zatem, proste jak to u lewicy, są faszystami.

Taka era polityków z pustą skarbnicą umysłu nastąpiła bynajmniej nie tylko w Szwecji, ale i w Anglii i na całym niemal Starym Kontynencie.

Sędziwa monarchini, która odeszła, tej nowej ery i jej bujnego rozwoju już więcej oglądać nie będzie. Odeszła do świata, gdzie panuje konserwatyzm oparty na odwiecznym Słowie Stwórcy.

Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#8 Stanisław 2022-09-20 14:17
To zabrzmialo bardzo patetycznie: Odeszła do świata, gdzie panuje konserwatyzm oparty na odwiecznym Słowie Stwórcy. Ale tak właśnie jest, że chyba dopiero na tamtym świecie mozna odetchnąc od nachalnej lewicowo liberalnej propagandy
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 cc 2022-09-19 22:16
nic nie jest wieczne na tej ziemi i pewne było że pożegnanie królowej musi kiedyś nastąpić
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 Andrzej 2022-09-19 22:08
Dla wielu mieszkańców Wielkiej Brytanii królowa Elżbieta II była zawsze - bo tak długie było jej panowanie. Pożegnanie królowej trwało wiele dni, a co przyniesie przyszłość i jak odnajdzie się w nowej roli jej syn, obecnie król Karol III, dziś trudno przewidywać. Na pewno wiele się zmieni, bo ludzie kochali Elżbietę, ale Karola już nie darzą taką sympatią, pamiętając choćby jego trudne relacje i ostatecznie rozwód z Dianą - "królową ludzkich serc". Jak ten już przecież starszy pan odnajdzie się w nowej roli monarchy w tak niełatwych czasach?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 rafał 2022-09-15 22:38
Długie 70 lat jej panowania odcisnęło piętno, zwłaszcza na Brytyjczykach, ale też na całym świecie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 Janusz 2022-09-15 22:33
Karol - czyli Karol III długo czekał na koronę, ma już 73 lata. Jest najstarszą osobą obejmującą tron Wielkiej Brytanii.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 wolski 2022-09-15 22:32
Coś się kończy, coś się zaczyna. Było pewne że kiedyś nastanie czas "po Elżbiecie" i właśnie jesteśmy tego świadkami.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 pytanie 2022-09-15 16:53
Niejedne poddany królowej teraz pyta z bezsilnością: jak żyć bez niej, bo ona zawsze była ?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#1 obserwator 2022-09-15 16:49
We współczesnych dziejach na pewno Elżbieta II była postacią znaczącą. Aż 70 lat jej panowania to długie dekady, podczas których zmieniała się Wielka Brytania i zmieniał się świat. A ona była symbolem pewnej stałości.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • 29 marca 2024 

    Wielki Piątek

    J 18, 1-19, 42

    Słowa Ewangelii według świętego Jana

    Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24