Ścigana przez landsbergisowskie państwo

2022-06-25, 16:56
Oceń ten artykuł
(1 głos)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

Przyznaję, że miałem dzisiaj pisać komentarz o dorocznym przemówieniu prezydenta o stanie państwa, ale tego komentarza nie będzie. Przeczytałem bowiem, że Sygnatariuszka Zita Sličytė za mowę wygłoszoną z trybuny sejmowej 11 marca jest ścigana przez organa praworządności, i – przyznaję  – poczułem się nieswojo. Landsbergisowskie państwo, wprowadzając najwyższe standardy liberalnej demokracji w naszym kraju, nasyła na sędziwą, zasłużoną dla niepodległości Litwy osobę prokuraturę. O tym milczeć nie wolno.

Przypomnijmy na początek meritum sprawy. Zita Sličytė, Sygnatariuszka Aktu Restytucji Niepodległości, została wydelegowana tego roku przez Klub Sygnatariuszy, by w Święto 11 Marca wygłosić mowę z trybuny historycznej sali sejmowej. Oczywiście, działo się to wszystko w obecności litewskich parlamentarzystów, dyplomatów i ambasadorów krajów zaprzyjaźnionych.W takich sytuacjach Sygnatariusze mówią zazwyczaj zarówno o osiągnięciach Litwy za lata niepodległości, ale też o problemach i zagrożeniach, jakie czyhają na państwo, o którego wolność swego czasu walczyli. Sličytė nie była więc oryginalna: mówiła i o osiągnięciach, i o zagrożeniach. W tym ostatnim przypadku skoncentrowała się na polityce obecnego rządu w zakresie wdrażania na Litwie genderowej rewolucji, która już poczyniła na Zachodzie ogromne spustoszenia. 77-letnia mówczyni przestrzegła więc rządzących, by nie dążyli do „cynicznej i nachalnej homoseksualizacji Litwy”, bo będzie to miało w przyszłości „negatywne skutki co do jedności społeczeństwa i jego zgody”. W tym kontekście powiedziała też, że w przeszłości „nie jednej kulturze nie przyszła myśl, by związki homoseksualne zrównać z małżeństwem mężczyzny i kobiety”. Mówiła też o tym, że wspólnota mniejszości, „interpretując swoiście przyrodzone prawa człowieka, nastaje, by przemocą narzucić swój sposób życia dla wszystkich”. Przestrzegała, że „Konwencja Stambulska jest niebezpieczna tym, że orientuje nasze państwo, by zmienić pojęcie płci biologicznej na zmyślone pojęcie płci socjalnej”.

Popełniła też co najmniej faux pas, gdy mówiła imperatywnie, iż „człowiek jest stworzony jako mężczyzna i kobieta i żadna gender rewolucja nie zmieni tego faktu”. (A jak wiadomo gender nauka rozróżnia ostatnio minimum 56 różnych płci ludzkich). Na koniec zaś, odnosząc się do planów rządu, by uchwalić neutralne płciowo związki partnerskie, powiedziała, że „nie wszyscy ludzie na Litwie chcą stać się bezpłciowymi bytami”, więc taka ustawa jest zbędna, bo „prawa żyjących ze sobą osób homoseksualnych oraz ich interesy można efektywnie chronić innymi mechanizmami prawnymi”.

Oczywiście taka mowa nie mogła się spodobać ani rządzącym, ani ambasadorom progresywnych krajów, w których są już zalegalizowane małżeństwa homoseksualne oraz ich prawo do adopcji dzieci, ani – rzecz jasna – samym zainteresowanym. Niespodobanie się było jednak tak wielkie (a i pewnie też chęć uciszenia prostolinijnej Sygnatariuszki), że nie skończyło się tylko na demonstracyjnym opuszczeniu sali przez wierchuszkę konserwatystów oraz progresywnych ambasadorów w czasie przemowy Sličytė. Po trzech miesiącach od pamiętnego skandalu cała Litwa się dowiedziała, że jest ona podejrzana o popełnienie przestępstwa. Wszczęto bowiem postępowanie przedprocesowe, w którym bada się, czy nie mogła ona „dążyć do dyskryminacji grup ludzi w związku z ich orientacją seksualną, publicznie nie znęcała się, poniżała, zachęcała do nienawiści oraz wypowiedziała nieprawdziwą informację o osobach homoseksualnych”. Prokuratura poinformowała, że śledztwo wszczęto z nakazu Wileńskiego Sądu Okręgowego.

Dochodzenie udało się wszcząć dopiero z czwartego podejścia. Wcześniej odmówili tego Wileński Sąd Dzielnicowy, Prokuratura Okręgu Wileńskiego oraz Komisariat Policji Okręgu Wileńskiego. Wszystkie te odmowy jednak oddalił sąd wyższej instancji i, jak zauważa inny Sygnatariusz, adwokat z zawodu Egidijus Bičkauskas, w imieniu państwa zarządził dochodzenie mające wyjaśnić, czy Sličytė nie jest przestępczynią. Zapytany przez dziennikarzy adwokat, kto zatem został poszkodowany w sugerowanym przez Wileński Sąd Okręgowy przestępstwie, odpowiedział, że pewnie on sam jak i każdy z nas, bo przecież dochodzenie jest prowadzone w imieniu państwa. Potem dodał już w bardziej poważnym tonie, że sytuacja jest „absurdalna” i „szokująca”. A on nie pamięta, by w ponad 30-letniej historii wolnego państwa ktoś wszczynał postępowanie przedprocesowe za wystąpienie z trybuny sejmowej. Chyba nie o taką Litwę „Sajudisowi” chodziło, dodajmy od siebie.

Sama Sličytė odpierając zarzuty, że to nie czas i miejsce było, by poruszać takie tematy, jest przekonana, że właśnie był i czas, i miejsce. Mówiła przecież o realnych zagrożeniach, na co jako Sygnatariuszka miała prawo. „A jeżeli ktoś chciałby, bym mówiła: „Ačiu partijai, tevynei už talona patalynei (...) – to byłby jakiś inny orator, nie ja”, żartowała do dziennikarzy odważnie dodając, że nie ulegnie presji, ani szczuciu ze strony władzy. Nie będzie też składać żadnych zeznań w tej nonsensownej sprawie, bo każdy, kto chciał widzieć i słyszeć, widział i usłyszał, że z jej strony nie było żadnej intencji dyskryminacji homoseksualistów. Wręcz przeciwnie: zachęcała władze do rozwiązania ich oczekiwań za pomocą innych mechanizmów prawnych, nie kolidujących z wartościami wyznawanymi przez Litwinów.

Ale Sličytė jest zaszczuwana przez landsbergisowskie państwo z tak dużą determinacją (mniemam) z zupełnie innego powodu. Zasłużona dla niepodległości polityczka i społeczniczka ma być ukarana albo przynajmniej upokorzona, by wywołać efekt mrożący. Zastraszyć społeczeństwo, aby przestało sprzeciwiać się gender rewolucji. Bo jeżeli możemy to zrobić z Sygnatariuszką, to co dopiero stanie się ze zwykłym obywatelem w razie czego, gdyby coś. Argumenty, że to nie czas i miejsce, to jak mowa z arsenału aborcjonistów, którzy wściekle atakują zdjęcia pokazujące, jak wygląda abortowane dziecko. Wrzeszczą, że jest to zbyt makabryczny widok, by go wystawiać na widok publiczny. Mogą przecież zobaczyć dzieci, więc nie jest to miejsce, by takie zdjęcia eksponować. I wcale im przy tym nie przeszkadza, by w innej sytuacji podnosić inny wrzask, domagając się prawa abortowania dzieci, których zakrwawionego widoku znieść nie mogą. Tak samo Sličytė. Nie powinna z trybuny sejmowej mówić o genderowej rewolucji, bo jest to nieestetyczne. Należy działać bez rozgłosu, najlepiej z zaskoczenia, aż mówić będzie za późno.

Siła łaszenia się konserwatystów do nosicieli genderowej awangardy w Europie jest jednak tak wielka, że nie postawię nawet złamanego dolara na to, że Sličytė będzie uniewinniona. Doświadczony adwokat Bičkauskas mówi zresztą to samo, choć na zdrowy rozsądek, jak tłumaczy od strony branżowej, sąd nie musiałby mieć żadnej wątpliwości. Sygnatariuszkę próbuje się bowiem ukarać za posiadanie własnego zdania, co z wolnością słowa ma tyle wspólnego, co nocne tajne obrady konserwatystów mają wspólnego z demokracją. Pamiętać też należy, że sprawa nabrała również międzynarodowego rozgłosu. I teraz Unia, rozsadnik gender rewolucji, będzie oczekiwała od Wilna „praworządności”. Jeżeli przykładnie nie ukarze homofobki, bo tylko tak może być zakwalifikowana w Brukseli Sygnatariuszka, to Wilno może trafić na listę niepraworządnych razem z Polską i Węgrami. Konsekwencje są znane.

Sličytė ma więc realną perspektywę, by podpaść pod paragraf, który znajdzie się, oczywiście, jak wielu przed nią na Zachodzie. Pastor Ake Green w Szwecji odsiedział w więzieniu za cytowanie Biblii na temat związków jednopłciowych. Ks. prof. Dariusz Oko oraz ks. prof. Johannes Stöhr skazani na dotkliwe kary finansowe za artykuł naukowy o mafii lawendowej w niemieckim Kościele. Była minister spraw wewnętrznych Finlandii, posłanka  äivi Maria Räsänen ścigana sądownie za powiedzenie, że małżeństwa homoseksualne są wyzwaniem dla chrześcijan. Lista jest długa, a Sygnatariuszka Sličytė ma, niestety, szansę jeszcze ją wydłużyć...

Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#10 pytanie 2022-07-08 00:27
Kiedy się skończy ta nieustanna lewicowa, homoseksualna, neomarksistowska nagonka na ludzi o tradycyjnych poglądach?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 z Polski 2022-07-07 09:34
W takim razie nasuwa się pytanie, czy Litwa to państwo prawa czy bezprawia?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 cc 2022-07-04 13:42
Lietuvskie władze zachowują najgorsze opresyjne standardy
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Janusz 2022-06-30 00:15
Zite Sličytėp usiłuje się ukarać za posiadanie własnego zdania, co z wolnością słowa nie ma nic wspólnego.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 E.A. 2022-06-30 00:14
Landsbergisowskie państwo stosuje opresyjne metody nawet na leciwą, zasłużoną sygnatariuszkę. Za to tylko, że wypowiedziała swoje zdanie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 Adam 2022-06-28 21:34
Litwa mieni się państwem prawa, a tu mamy niejeden przykład państwowego bezprawia.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 Ewa 2022-06-28 19:57
Sygnatariuszka wyraziła zdanie pewnie większej części spoleczeństwa. Jakoże to zdanie rządu nie obchodzi i dalej pchają swoje "współczesne" pomysły ochodząc od prawdziwych wartości, tacy jak pani Sličytė stają się ofiarami "sprawiedliwości".
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 cc 2022-06-26 15:52
wysocy urzędnicy państwa lietuviskiego stosują opresyjne metody wobec tych których uznają za niebezpiecznych
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 Teresa 2022-06-25 21:26
Lista osób prześladowanych za przekonania jest długa. Zita Sličytė na Litwie, księża Dariusz Oko i Johannes Stöhr, pastor Ake Green w Szwecji, Maria Räsänen w Finlandii... To tylko przykłady. Takie są czasy, że siły zła chcą nam zamknąć usta i wmawiają, że białe jest czarne. A my mamy w takie brednie wierzyć, bo jak nie to zostaniemy potępieni i nawet skazani.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#1 Marek 2022-06-25 21:14
Słowa sygnatariuszki Sličytė są po prostu prawdą i oczywistością:
„człowiek jest stworzony jako mężczyzna i kobieta i żadna gender rewolucja nie zmieni tego faktu”.
Nagonka na nią jest przejawem terroru ze strony sił liberalnych i lewackich i nie ma to nic wspólnego z poszanowaniem prawa ani demokracją.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • 28 marca 2024

    Wielki Czwartek

    J 13, 1-15

    Słowa Ewangelii według świętego Jana

    Przed świętem Paschy Jezus wiedział, że nadeszła godzina Jego przejścia z tego świata do Ojca. A ponieważ umiłował swoich, którzy mieli pozostać na świecie, tę miłość okazał im aż do końca. Podczas wieczerzy, gdy diabeł zajął się już tym, by Judasz, syn Szymona Iskarioty Go wydał, Jezus świadomy, że Ojciec przekazał Mu wszystko w ręce, a także, że od Boga wyszedł i do Boga wraca, wstał od wieczerzy, zdjął szatę, wziął płócienny ręcznik i przepasał się nim. Następnie wlał wodę do miednicy i zaczął obmywać uczniom nogi oraz wycierać je płóciennym ręcznikiem, którym był przepasany. Gdy podszedł do Szymona Piotra, ten zapytał: „Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?”. Jezus mu odpowiedział: „Tego, co Ja teraz czynię, ty jeszcze nie rozumiesz, ale później to pojmiesz”. Mimo to Piotr sprzeciwił się: „Nigdy nie będziesz mi umywał nóg!”. Jezus więc powiedział: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną”. Wtedy Szymon Piotr powiedział: „Panie, umyj mi nie tylko nogi, ale też ręce i głowę!”. Jezus mu odrzekł: „Ten, kto się wykąpał, nie potrzebuje jeszcze raz się myć, chyba za wyjątkiem nóg, gdyż cały jest czysty. I wy jesteście czyści, lecz nie wszyscy”. Powiedział: „Nie wszyscy jesteście czyści”, gdyż znał swojego zdrajcę. Po umyciu im nóg Jezus nałożył szatę, ponownie zajął miejsce przy stole i zaczął mówić: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy nazywacie Mnie Nauczycielem i Panem – i słusznie mówicie, bo Nim jestem. Jeśli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wasze nogi, również i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam przykład, abyście tak postępowali wobec siebie, jak Ja postąpiłem względem was”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24