Penetruje kosmos, chce wolności na Ziemi

2022-05-06, 09:38
Oceń ten artykuł
(1 głos)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

Elon Musk, miliarder i najbogatszy obecnie człowiek na planecie kupił Twittera, największą na świecie platformę mediów społecznościowych. Globalna lewica na tą hiobową wieść doznała szoku. – Kto teraz będzie kontrolować myśli milionów użytkowników Twittera, skoro Musk zapowiedział, że zniesie cenzurę i dopuści całkowitą wolność słowa – lamentuje.

Z Twittera korzystają miliony użytkowników na całym świecie. Wśród nich osoby bardzo wpływowe – politycy, głowy państw, rządów, biznesmeni, aktorzy, celebryci. Jest to więc platforma wpływowa, kształtująca w dużym stopniu światową opinię publiczną, globalne trendy kulturowe, polityczne mody oraz słuszne poglądy na powyższe zagadnienia zgodnie z lewicowym kodem kulturowym. Słowem, wszelką szeroko pojętą prawomyślność opartą na lewomyślności decydentów. Nie trzeba chyba dodawać, że wszelkie poglądy nieprawomyślne, jako konserwatywne, chrześcijańskie, tradycyjne były skrzętnie kontrolowane na platformie, a w razie potrzeby kasowane. No, może brzydko to brzmi, więc powiem, że była stosowana wobec takich poglądów „cancel culture”, czyli kultura wykluczenia. A taka „kultura” w świecie lewicowych urojeń jest stosowana z wielu powodów, bo np. wypowiedź uznano za mowę nienawiści, za dyskryminacyjną, za niedostatecznie empatyczną wobec różnorakiej różnorodności.

Na Twitterze pilnowano tego bardzo skrupulatnie. Czujnie banowano wszelką nieprawomyślność. Przy tym nie cofano się przed żadnym nazwiskiem, żadnym autorytetem. Nawet jeżeli było to nazwisko urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych. O Trumpie, rzecz jasna, mowa, nie o Bidenie. Ten został zablokowany na Twitterze dożywotnio po tym, gdy w styczniu 2021 roku tweetnął, że ostatnie wybory w Stanach Zjednoczonych zostały sfałszowane. Twitter uznał to za naruszenie jego polityki i wyznawanych wartości i radośnie zastosował wobec Trumpa „cancel culture”, choć, jako żywo, wątpliwości co do uczciwości i przejrzystości amerykańskich wyborów miało pół świata. Konserwatywny prezydent został uciszony na zawsze, a wielu oszołomionych Amerykanów zaczęło zadawać na poważnie pytanie o granice wolności słowa w kraju, pretendującym do roli etalonu demokracji na świecie.

Teraz to ma się zmienić, bo nowy właściciel Twittera (Musk nabył go za bagatela 44 mld dolarów) deklaruje uwolnienie platformy od kagańca cenzury. „Twitter ma niezwykły potencjał. Ja go uwolnię”, zapowiada Musk i zaraz dodaje, że „ma nadzieję, iż na Twitterze zostaną nawet najbardziej zagorzali jego krytycy, bo to właśnie jest wolność słowa”.

Problem jest jednak taki, że współczesna lewica inaczej definiuje wolność słowa. Dla niej pojęcie wolności słowa, debaty publicznej owszem istnieje, ale tylko w granicach wytyczonych przez nią samą. Te granice są warunkowane wyznawaną przez współczesną lewicę ideologią, poprawnością polityczną, wzorcami kulturowymi oraz na nowo zdefiniowanymi przez nią prawami człowieka. Jak ktoś ma poglądy tradycyjne, konserwatywne, domaga się szacunku dla wartości ukształtowanych przez cywilizację chrześcijańską jest niemal z mety uznawany przez lewicę za „prawicowego ekstremistę”, wroga postępu i eliminowany z dyskursu.

Nic więc dziwnego, że przejęcie Twittera przez miliardera, koniecznie z dopiskiem „kontrowersyjnego” (pewnie dlatego, że elektryczne baterie w Tesli ciężko się wymieniają), który nie czapkuje zamordyzmowi poprawności politycznej, wywołało u przedstawicieli lewicy histerię. „Czarny dzień dla Internetu”, tak zakup platformy przez Muska nazwał polski działacz lewicowy Bart Staszewski. Dlaczego skandaliście i działaczowi LGBT tak się wydało? Bo na Twitterze nie będzie już jak dotychczas polityki, która ograniczała mowę nienawiści, eliminowała toksyczne komunikaty i generalnie nie dopuszczała do obniżania poziomu debaty publicznej, wylicza strapiony Staszewski swe strachy. Teraz, gdy Musk ogłosił, że „wolność słowa jest podstawą funkcjonowania demokracji, a Twitter będzie cyfrowym placem, gdzie sprawy istotne dla ludzkości będą dyskutowane”, dla polskiego lewicowca zawalił się świat. Będzie można dyskutować na każdy temat i nawet bezkarnie cytować, nie przebierając, Pismo Święte. Zgroza.

Bart Staszewski obawia się wolności słowa, bo nie będzie mógł już tak swobodnie dopuszczać się prowokacji jak np. z rozmieszczeniem tablic ulicznych z napisem „Strefa wolna od LGBT” po różnych miejscowościach w Polsce i nie być przy tym wyśmianym w sieciach społecznościowych nie kontrolowanych przez lewicowy mainstream. „Jakość debaty publicznej” w jego oczach niewątpliwie spadnie, gdy się dowie prawdę o swych infantylnych kłamstewkach. Ale przejęciem Twittera przez Muska jest zaniepokojony nie tylko wspomniany Bart. Takim obrotem sprawy jest zmartwiona też administracja obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe’a Bidena, który dotychczas jako reprezentant amerykańskiej lewicy żył w pełnej komitywie z prywatnymi cyfrowymi gigantami, zwanymi jeszcze „Big Tech” (a więc m.in. Twitterem, Facebookiem, Google, YouTube, Instagram). Wspólnie kontrolowali, aby kulturowa lewica miała monopol na prawdę i nim zarządzała.

Gdy Twitter teraz się wyłamuje, administracja, której jednym z głównych  priorytetów jest narzucenie Ameryce i światu genderowej rewolucji, jest zaniepokojona. Planuje kontrposunięcie w postaci utworzenia coś w rodzaju orwelowskiego „Ministerstwa prawdy”, czyli „Rady Zarządzającej ds. Dezinformacji”. Oczywiście, z dezinformacją należy walczyć szczególnie dzisiaj w obliczu wojny na Ukrainie, ale amerykańskie media konserwatywne alarmują, że nowy urząd rządowy będzie decydował w sposób bardzo rozległy i arbitralny o działalności mediów społecznościowych. Nowa Rada miałaby bowiem definiować, co można w nich dyskutować, a czego nie można. Uważa się, że nie jest rzeczą przypadku, iż Rada powstaje własnie teraz, gdy Musk przejmuje Twittera. Amerykański lewicowy establishment uznał to za zagrożenie.

Mamy więc do czynienia z momentem krytycznym, jeżeli chodzi o dalsze fundamentalne prawa demokracji, czyli prawo do wolności słowa i debaty publicznej. Lewica chce ten segment demokracji sprychwatyzować, że użyję słowa modnego na początku lat 90., a używanego na wschodzie Europy w kontekście nielegalnego zawładnięcia dobrem publicznym przez skorumpowanych oligarchów. Używa do tego pieniędzy dużego kapitału. Histerycznie przy tym lamentuje, gdy ta operacja jej nie całkiem udaje się. W tym przypadku na zawadzie stanął „kontrowersyjny” miliarder, zwolennik absolutnej wolności słowa, który bezczelnie przejął Twittera i teraz grozi, że wyeliminuje cenzurę. Cenzurę de facto lewicową. A to przecież – jak każdy mądry skuma – jest otwarciem się na głoszenie „dowolnie skrajnych poglądów”. Chodzi oczywiście o skrajne poglądy prawicowe. Bo dowolne skrajne poglądy lewicowe nie są żadnym zagrożeniem. Są mile widziane wręcz i upowszechniane w sieciach Big Tech od samego początku ich istnienia.

A tu takie nieszczęście. Pojawił się nadziany kasą właściciel Tesli i kosmicznego projektu Space X, który nie dość, że penetruje kosmos, to jeszcze chce wolności na Ziemi.

Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#10 pytanie 2022-05-11 23:03
Tak zwany „Big Tech” czyli m.in. Twitter, Facebook, Google, YouTube, Instagram wspólnie kontrolowali, aby kulturowa lewica miała pełen i niczym nieograniczony monopol na prawdę i nim zarządzała według własnego widzimisię. Czyżby teraz coś się miało zmienić?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 Anna 2022-05-11 23:01
Owszem wolność w internecie jak najbardziej jest wskazana, pod warunkiem jednak, że nie przerodzi się w agresję, skrajną propagandę, szerzenie zła. A granica między wolnością słowa a tyranią słowa jest cienka.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 greg 2022-05-11 00:43
Penetruje kosmos, penetruje kieszenie ludzi, a wolnością będzie chciał ugrywać swoje (lub nie tylko swoje) cele. Bo jakoś trudno uwierzyć że to taki dobroczyńca...
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Andrzej 2022-05-10 17:22
Jeszcze nie tak dawno miliarder Musk w swoich biznesach wykorzystywał bitcoiny czyli kryptowalutę. Dało to jego biznesom wielomilionowe (miliardowe?) zyski. Po tym nagle ogłosił że rezygnuje z przyjmowania płatności w bitcoinach - i oczywiście wartość kryptowaluty poleciała w dół.
Coraz więcej wskazuje na to, że Musk nie jest żadnym zbawcą ludzkości, żadnym miłośnikiem pokoju wolności i demokracji, tylko zwykłym rekinem brudnego biznesu, potęgującym zyski swojego imperium.
Pewnie coś podobnego dzieje się z Twitterem, wywęszył możliwość wielkiego zysku, a przy okazji zdobył medium wpływające na wielkie rzesze ludzi. To giga-biznes, a nie żadna filantropia.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 do Janusza 2022-05-10 17:16
Masz rację, zapowiedź to jedno, ale jak będzie naprawdę to się dopiero przekonamy. Oby nie było szoku!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 pl-lt 2022-05-10 17:16
Musk, Zuckerberg, Gates, Bezos, Soros... Miliarderzy którym umyśliło się być panami świata w sensie dosłownym, narzucać ogółowi ludzi swoje zamysły, choćby czasem najbardziej szalone, niedorzeczne, niebezpieczne, nafaszerowane ideologicznymi bredniami.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 Jerzy 2022-05-09 11:37
Prawo do wolności słowa i debaty publicznej jest współcześnie mocno zagrożone i ograniczane. Jeśli nie wyznajesz "wartości" lewackich czy liberalnych, to stanowisz "zagrożenie" i podlegasz ostrym restrykcjom, a czasem nawet wykluczeniu (czego doświadczył na Twitterze nawet prezydent USA).
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 Aleks 2022-05-09 11:34
Zobaczymy czy "na Twitterze zostaną nawet najbardziej zagorzali jego krytycy, bo to właśnie jest wolność słowa”.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 marcin 2022-05-09 10:14
Plany są obiecujące, Musk zapowiedział, że zniesie cenzurę i dopuści całkowitą wolność słowa. Ale czy na pewno? Przecież wiadomo, że każde słowo zapisane w sieci nigdy nie ginie. Ktoś tymi zasobami administruje, może wykorzystywać wiedzę o użytkownikach. Dlatego zalecam dużą ostrożność.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#1 Janusz 2022-05-08 21:52
Jak to w praktyce będzie z tą wolnością Twittera to dopiero zobaczymy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • 29 marca 2024 

    Wielki Piątek

    J 18, 1-19, 42

    Słowa Ewangelii według świętego Jana

    Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24