Janina Lisiewicz
fot. Radio Wilno
Równo przed 30 laty – podczas wizyty na Litwie ministra spraw zagranicznych Polski Krzytsztofa Skubiszewskjiego w dniach 12-14 stycznia 1992 roku – w Wilnie została podpisana Deklaracja o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy pomiędzy Rzeczypospolitą Polską i Republiką Litewską.
Zapoczątkowany przed z górą 30 laty rozpad ZSRR i powstawanie niepodległych państw dały początek nowej erze w polityce międzynarodowej. Państwa Zachodniej Europy, jak i wychodzące z tzw. wschodniego bloku państwa Europy Środkowo-Wschodniej, stawiały pierwsze kroki w nawiązywaniu stosunków dyplomatycznych. Nie był to łatwy proces, tym bardziej na tych terenach, gdzie jeszcze stacjonowały wojska ZSRR. Tak było też w przypadku Polski i Litwy, gdzie dodatkowe komplikacje w dwustronnych stosunkach występowały z powodu określonego biegu historii i zaistniałych faktów, które ciążyły na pamięci historycznej obu narodów i niejednokrotnie były wykorzystywane przez polityków i politykierów.
Na fali zmian politycznych w Polsce i na Litwie w latach 1989-1990, nastąpiło nawiązanie ściślejszych kontaktów pomiędzy działaczami ugrupowań niedawnej opozycji w obu krajach, którzy w wyniku wyborów parlamentarnych uzyskali władzę i to właśnie grupy parlamentarne zapoczątkowały zmiany. M. in. w tragicznych dniach stycznia 1991 r. polscy parlamentarzyści też byli obecni w Wilnie.
Polska jednak nie należała do tych krajów, które jako pierwsze uznały niepodległość Litwy – zrobiła to wraz ze zdecydowaną większością państw po sierpniowym puczu (26 sierpnia 1991 r.), jako siedemnasty z kolei kraj. Zaś wymiana listów ministrów spraw zagranicznych Polski i Litwy w sprawie nawiązania stosunków dyplomatycznych odbyła się w Wilnie 2 września 1991 r. i po trzech dniach stosunki te zostały przywrócone.
Ten kalendarz rozwoju wydarzeń kładł pewien cień na rozwój i postęp tych stosunków. Jednak najbardziej negatywny odcień nakładały zaszłości z okresu międzywojnia oraz stosunki pomiędzy władzami niepodległej Litwy a polską mniejszością. To właśnie w tym okresie Rada Najwyższa Litwy rozwiązała tzw. polskie samorządy (rejonów wileńskiego i solecznickiego). A w retoryce nie tylko politykierów, ale też liderów litewskiego odrodzenia nie brak było antypolskich akcentów.
Jednak procesy zachodzące w regionie wymagały nowych realiów politycznych i w dniach 12-14 stycznia 1992 r., podczas wizyty w Wilnie ministra spraw zagranicznych RP Krzysztofa Skubiszewskiego, podpisana została Deklaracja o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Podpisali ją Krzysztof Skubiszewski oraz ówczesny minister spraw zagranicznych Litwy Algirdas Saudargas. Dotyczyła ona najistotniejszych problemów w stosunkach dwustronnych. Miała gwarantować poszanowanie suwerenności i integralności terytorialnej, rezygnację z roszczeń terytorialnych, kierowanie się standardami europejskimi w stosunku do mniejszości narodowych, prawo używania przez osoby należące do mniejszości ich imion i nazwisk w brzmieniu i pisowni języka ojczystego – zgodnie z dokumentami KBWE, powstrzymanie się od działań, które prowadziłyby do zmian narodowościowych na obszarach zamieszkanych przez mniejszości narodowe, a także ochronę zabytków historii i kultury.
Wizyta polskiego ministra spraw zagranicznych na Litwie w styczniu 1992 r. oraz podpisanie Deklaracji miały przełomowe znaczenie w procesie układania normalnych stosunków między obydwoma państwami, choć przebiegała w napiętej atmosferze. Lata wybijania się Litwy na niepodległość i początki historii niepodległego państwa obfitowały w antypolskie wypady, wyraźnie dało się odczuć nie tylko na słowach, ale też w praktycznych poczynaniach. Nieufność do Polski, a szczególnie do Polaków mieszkających na Litwie, wypominano „okupację Wilna” i działalność Armii Krajowej. Zaś wszystkie obawy miejscowych Polaków o swą tożsamość narodową i prawo do korzystania z demokratycznych swobód określone siły polityczne ubierały w szaty sympatyzowania sowietom. O antypolskiej atmosferze z tamtych lat może świadczyć fakt, że w czasie wizyty ministra Skubiszewskiego litewscy politycy utożsamiający się z patriotycznym, a faktycznie nacjonalistycznym nurtem, zorganizowali pikietę. Żądano, aby polski rząd przed podpisaniem Deklaracji potępił „agresję” generała Żeligowskiego i „okupację” Wilna.
Jednak Deklaracja została podpisana, podjęto polityczną decyzję, do której przyczynił się minister Algirdas Saudargas. Wbrew antypolskim nastrojom i deklarowaniu wizji Litwy w gronie państw skandynawskich, bardziej trzeźwi politycy zdawali sobie sprawę, że to Polska (m.in., w której upatrywał możliwość pracy w tragicznych styczniowych dniach też minister spraw zagranicznych) jest partnerem i drogą Litwy do szeroko pojmowanej Europy – jej struktur i gospodarki.
Mija 30 lat od dnia podpisania Deklaracji. W ciągu tych trzech dziesięcioleci Litwa i Polska przeżywały różne fazy w dwustronnych stosunkach. Podpisanych zostało setki umów m.in. dotyczących współpracy gospodarczej, wojskowej, kulturalnej, oświatowej, zrealizowano i jest realizowanych wiele projektów gospodarczych, międzynarodowych, m.in. w sferze energetyki, transportu. Jeszcze w 1997 roku powołano Radę Konsultacyjną przy prezydentach obu krajów, powstało Polsko-Litewskie Zgromadzenie Parlamentarne, które w ciągu kilkunastu lat miało zawieszenie swojej pracy, m.in. z powodu nie wykonywania przez stronę litewską zapisów, które znalazły się m.in. zarówno w Deklaracji, jak i przyjętym na jej podstawie w kwietniu 1994 roku Traktacie o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy między Rzeczypospolitą Polską i Republiką Litewską. Obok takich zapisów, jak powstrzymywanie się od działań, które prowadziłyby do zmian narodowościowych na obszarach zamieszkałych przez mniejszości narodowe, których nikt na Litwie już nie pamięta, przywrócenia praw własności do znacjonalizowanej ziemi (w Wilnie jest nadal sprawą wymagającą należytego rozwiązania), pozostaje kwestia pisowni nazwisk w oryginalnej wersji.
Po trzydziestu latach, akurat w styczniowych dniach, znów powraca ona pod obrady Sejmu Litwy. Niestety, o ile nawet stanie się cud i wersja zapisu imienia i nazwiska z użyciem liter alfabetu łacińskiego na pierwszej stronie paszportu zostanie przyjęta i nawet otrzymają do tego prawo nie tylko kobiety, które wyszły za mąż za obcokrajowców i ich dzieci, ale też litewscy Polacy, to brak możliwości używania znaków diakrytycznych nie pozwoli na posiadanie niewykoślawionych nazwisk. Jest tak, że w tym temacie zapisy Deklaracji oraz Traktatu noszą charakter deklaratywny – polegający na czczej deklaracji, nie płynący z przekonania, gołosłowny, jak podaje słownik języka polskiego. Mowa o tym, że nawet możliwość zapisu nazwiska bez znaków diakrytycznych jest pierwszym krokiem do realizacji sławetnych założeń międzypaństwowych dokumentów jakoś nie napawa optymizmem.
Na ten „pierwszy krok” czekamy 30 lat. Czy na drugi będziemy czekali tyle samo? Nie wierząc w możliwość posiadania nazwisk w oryginalnej wersji za życia, z wisielczym humorem stwierdzaliśmy: na nagrobkach przynajmniej mamy je autentyczne. Jednak te 30 lat zniekształconych imion i nazwisk spłatały nam figla – tu i tam na cmentarnych pomnikach widzimy nazwiska w „wersji oficjalnej”, takie, jakie zmarli mieli za życia w dokumentach. Deklaratywność Deklaracji sprawiła, że nekropolie przestają być autentycznymi świadkami historii...
Janina Lisiewicz Nasza Gazeta nr 1 (1451)
Dodaj komentarz
|
EWANGELIA NA CO DZIEŃ
-
29 marca 2024
Wielki Piątek
J 18, 1-19, 42
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.
Czytaj dalej...
Miejsce na Twoją reklamę 300x250px
|
Komentarze
Litwini w Polsce wszystko to mają. A dlaczego myśmy nie?
Gudele są położone w pięknej okolicy, lasy, pagórki, jeziora. Litewska komunistyczna nomenklatura postanowiła na początku lat 90. na ziemiach należących do Polaków wybudować swoje osiedla. Miało powstać 200 willi dla urzędników, wyższych oficerów wojska i policji, prokuratorów. Zaprotestowali przeciwko temu przedstawiciele miejscowego samorządu i mieszkający tu Polacy. 27 kwietnia 1993 r. policja i wojsko chciały złamać opór protestujących. Wojsko urządziło w tym dniu tam manewry ze strzelaniną na szczęście w powietrze. Dzięki odważnej i zjednoczonej pozycji miejscowych Polaków niedoszli osadnicy wycofali się ze swoich zamiarów.
Na przejmowanie ziemi przez przybyszy zezwalała ustawa podpisana przez prezydenta Vytautasa Landsbergisa w 1991 r. Po naszych wielkich protestach dwa lata później została wstrzymana. W 1997 r. powrócono do niej. W 1999 r. weszła w życie ustawa, która mówiła, że prawa do własności można było przekazywać innym. Dotąd wiele osób przenosiło prawo do ziemi krewnych. Nowe przepisy sprawiły, że tak zwane przenosiny wzrosły tysięcy razy, a otrzymywały je głównie osoby związane z rządem. Działo się tak, ponieważ o przekazywaniu ziemi decydowały rządowe służby rolne niepodlegające samorządom. Decyzje reprywatyzacyjne były podejmowane z pominięciem Polaków i polskich władz samorządowych. Prezydent V. Landsbergis przeniósł ziemię zarówno swojej rodziny jak i żony, które otrzymały grunty pod Wilnem w Bezdanach i Awiżeniach. Litewskie elity bardzo wzbogaciły się na tym procederze niemającym analogii prawnych w świecie.
Na Litwie niestety były i nadal są ingerencje administracyjne, które uderzają w skład narodowościowy polskiego zwartego skupiska na Wileńszczyźnie.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.