Wydrukuj tę stronę

Propolskie afekty pani kanclerz?

2021-09-19, 22:57
Oceń ten artykuł
(4 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

16 lat minęło odkąd urząd kanclerza Niemiec pełni „najmocniejsza kobieta-polityk na świecie”, czyli Angela Merkel. Ale era jej rządów właśnie się kończy. Po jesiennych wyborach Merkel przestanie być kanclerzem, pozostawiając Niemcy na rozdrożu, pełne wewnętrznych napięć i niepewności jutra.

Tymczasem Angela Merkel, córa protestanckiego pastora z NRD, która przeszła długą drogę polityczną od aktywistki komunistycznej młodzieżówki po szefową największej niemieckiej partii CDU, żegna się z wielką polityką. W minionym tygodniu z pożegnalną wizytą gościła w Polsce, gdzie spotkała się z premierem Mateuszem Morawieckim i nie spotkała się z prezydentem Andrzejem Dudą, który miał zaplanowane inne zajęcia i nie znalazł w związku z tym czasu na spotkanie z niemiecką kanclerz, jakie to spotkanie strona niemiecka chciała zaaranżować ad hoc (bez uzgodnień z kancelarią polskiego głowy państwa).

W Polsce mainstreamowe media (de facto w większości niemieckie) oraz tzw. totalna opozycja Angelę Merkel niemalże ubóstwiają i uważają za „najbardziej propolską polityk”. Nie podają jednak przy tym żadnych dowodów na jej propolskie inklinacje. Jednocześnie zaś znawcy niemieckiej polityki, oceniający ją z pozycji propolskich właśnie, mają zupełnie inny ogląd sprawy. Historyk, profesor Bogdan Musiał, ekspert problematyki niemieckiej, uznaje wręcz, że „od kadencji Merkel stosunki polsko-niemieckie nie są złe, tylko one są fatalne”. Bo, jak uzasadnia, to właśnie Merkel jest odpowiedzialna za wszystkie niekorzystne niemieckie projekty gospodarczo-polityczne jak np. Nord Stream I i Nord Stream II oraz za wszystkie „prymitywne ataki” na Polskę dokonywane przez Brukselę.

Nie innego zdania jest też Piotr Cywiński, niegdysiejszy wieloletni korespondent polskich mediów w Bonn, który oskarża niemiecką kanclerz „o bezczelną wręcz ingerencję w wewnętrzne sprawy Polski”. Do antypolskich grzechów Merkel Cywiński dodaje jeszcze konsekwentne ignorowanie potrzeb polskiej mniejszości w Niemczech, której, nawiasem mówiąc, nawet nie został przywrócony status mniejszości, zabrany kiedyś bezprawnie przez Adolfa Hitlera. Nie mówiąc już o majątku, który zagrabiły polskiej mniejszości władze Trzeciej Rzeszy. Cywiński przypomina też, że to za długich rządów Merkel w Niemczech z niemiecką skrupulatnością prowadzono politykę historyczną, która zakładała podzielenie się odpowiedzialnością za zbrodnie holocaustu z Polakami (stąd uporczywe pojawianie się w przestrzeni publicznej Niemiec określenia „polskie obozy koncentracyjne”).

Do kompletu obciążającego sumienie Merkel wobec Polaków prof. Musiał dodaje jeszcze pielęgnowanie za jej czasów w niemieckich mediach oraz ogólnie w dyskursie publicznym antypolskich uprzedzeń, przyprawionych sosem słynnej niemieckiej wyższości wobec słabszego gospodarczo sąsiada ze Wschodu. Te urojenia wyższości narodu Göthego wynikały z prostego raczej przekonania, że my jesteśmy lepsi, bo my jesteśmy my. Mamy lepszą Wirtschaft (czyli gospodarkę), jesteśmy bardziej europejscy, ukulturowieni, obyci, bogatsi. A Polen to jakiś katolicki zaścianek Europy, zabobonny, nieznośnie konserwatywny, pielęgnujący wartości rodem ze średniowiecza. No i na dodatek jeszcze ta słynna „polsnische Wirtschaft”. Schrecklich (okropne).

Jeżeli zaś chodzi o osiągnięcia kanclerz Merkel w polityce europejskiej, to bezwzględnie i na zawsze będzie jej zapamiętane otwarcie granic dla niekontrolowanej migracji spoza Europy. Słynne Willkommenspolitik, niekonsultowane z żadną europejską stolicą, przecież na zawsze odmieni oblicze starej dobrej Europy, która już nigdy nie będzie taką, jaką była przez wieki. Po prostu arbitralna decyzja „najmocniejszej kobiety-polityk na świecie” będzie miała cywilizacyjne znaczenie dla Starego Kontynentu i zmieni bezpowrotnie oblicze wielu europejskich państw i miast. Jak niedawno pisała w tym kontekście francuska generalicja w liście otwartym do prezydenta Emanuela Macrona, może dojść do krwawych walk z muzułmanami na śmierć i życie o obronę wartości Republiki i chlubnej historii Francji.

Za „chadeckich” rządów Merkel doszło też w Niemczech do zmian cywilizacyjnych, gdzie lobby LGBT oraz ideolodzy gender wywalczyli wszystko, co ich dusza zapragnęła. „Chadecka” kanclerz usłużnie przyzwoliła im na małżeństwa jednopłciowe, na adopcję dzieci przez nie, szkolną indoktrynację i całkowitą kontrolę nad dyskursem publicznym. Słowem pełna „hulanka i swawola” ideologii LGBT. A jak ktoś pisnąłby słówko prawdy np. na temat mafii lawendowej, to czeka go los ks. profesora Dariusza Oko. Czyli sąd i drakońska kara: pieniężna względnie więzienie do wyboru.

Wracając zaś do tematu (przybierającego postać coraz to ostrzejszego sporu politycznego) konfliktu Brukseli z Warszawą, trudno nie dostrzec w nim inspiracji Berlina i, oczywiście, „propolskiej” kanclerz. Oddaję ponownie słowo profesorowi Musiałowi, który mówi wprost: „To są ataki inspirowane z Berlina, które wykonuje Bruksela. Merkel nie chce w to mieszać się oficjalnie i twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego, ale Ursula von der Leyen to jest jej człowiek. Przecież to ona ją stworzyła i wysłała do Brukseli”. Profesor w niczym nie przesadza, zgódźmy się. Mówią same fakty.

Merkel podczas swej pożegnalnej wizyty w PL nawet wykonała pewien piruet w tej sprawie. Mianowicie obłudnie zapewniła, że jest wielce zatroskana pogarszającymi się stosunkami Warszawy z Komisją Europejską. Dlatego jako kanclerz Niemiec zaangażuje się w ten spór osobiście. Oczywiście, w celu wybitnie szlachetnym, by obniżyć temperaturę sporu pomiędzy jej wysłanniczką Ursulą (która wcześniej była ministrem obrony w rządzie pani kanclerz) a polskim rządem. Obaczymy, czym się zakończy wspaniałomyślna wspaniałomyślność niemieckich polityczek.

Era Angeli Merkel zakończy się już wkrótce. Zostawi po sobie Niemcy raczej osłabione, podzielone politycznie oraz spenetrowane przez muzułmańskich migrantów do tego stopnia, że niemieckie kobiety już nie mogą się czuć bezpiecznie na ulicach własnych miast, bo może stać się im tak, jak w Kolonii w pamiętną sylwestrową noc. Niemiecka policja ogłasza zresztą oficjalnie, że podczas masowych imprez np. w święta – jak to mówi się w świeckiej nowomowie – „wolnych dni grudniowych” Niemkom przed napaściami seksualnymi może pomóc już tylko w specjalnych strefach bezpieczeństwa.

Następcą Merkel na urzędzie kanclerza ma być tyleż bezbarwny, ile bezradny i pozbawiony charyzmy Armin Laschet, który właśnie dostał kolejnego lania politycznego w debacie przedwyborczej z konkurentem z SPD Olafem Scholzem. CDU traci kolejne punkty poparcia i wydaje się, że po tym, gdy era Merkel całkowicie się zakończy, Niemcy czeka zamęt, niestabilność oraz walka o sukcesję. Polska może ten okres niemieckiej smuty wykorzystać, by jeszcze bardziej wyemancypować się spod kurateli zachodniego sąsiada.

Kanclerz zaś swoją pożegnalną wizytę w Polsce chyba może podsumować słowami Hegla: „Ten jeden mnie zrozumiał, a i tak mnie nie zrozumiał”. Propolskość Angeli Merkel dostrzegają w Polsce bowiem, chyba że zależni od niej przedstawiciele totalnej opozycji oraz niemieckie media dla Polaków. Nikt inny nie jest w stanie pojąć, na czym niby polegają propolskie afekty pani kanclerz z Berlina...

Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#21 Krzysztof 2021-09-30 16:24
Żadnej propolskości Merklowej nie zauważyłem. Ani solidarności europejskiej. Ona budowała niemiecką potęgę i przywództwo w Unii, która zamiast być organizacją państw równorzędnych, tak naprawdę stała się zależne od Berlina i posłusznie wykonuje płynące stamtąd rozkazy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#20 www 2021-09-29 20:47
Powiadają, że będziemy tęsknić za Merkel. Jakoś mi się nie wydaje.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#19 Zbyszek 2021-09-28 13:23
Cytuję Jerzy:
Historia surowo oceni Angele Merkel, która koncentrowała się jedynie na interesie niemieckim (co zresztą oczywiste) ale dla innych państw w tym Polski była - delikatnie mówiąc - mało łaskawa.

Merkelowa budował silną pozycję Niemiec w Europie i to był jej nadrzędny cel. A sprawy polskie traktowała przedmiotowo, wyłącznie podporządkowując je interesom własnego państwa. Nic dobrego Polska od niej nie doświadczyła. Co nie znaczy, że w przyszłości nie może być jeszcze gorzej.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#18 obserw. 2021-09-28 13:21
Teraz w Niemczech będzie jakiś czas polityczny chaos powyborczy. Tzw. chadecy uzyskali najsłabszy wynik w historii. Zapewne powstanie nowa koalicja, a kanclerzem może zostać socjalista.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#17 Watcher 2021-09-25 11:30
Wszystko wskazuje na to, że uprawdopodobnia się utworzenie rządu o zabarwieniu socjalistycznym – tak zwanej „czerwono-czerwono-zielonej” koalicji z udziałem postkomunistów.

Nie wróży to dobrze przyszłości UE.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#16 1234 2021-09-25 11:23
pamiętam jak niejednokrotnie polskojęzyczni anty-działacze i etatowi krzykacze z ZW Okińczyca zarzucali długoletnie prezesowanie w organizacjach, do których często nawet nie należeli. Tymczasem Merkel na najważniejszym stanowisku siedziała 16 lat. I jakoś nikt jej nie zarzucał długoletniego panowania.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#15 marcin 2021-09-24 15:26
Postawa Angeli Merkel jest wyjątkowo obłudna, udaje przymilną, ale twardo realizuje niemiecki interes kosztem innych, np. polskich spraw. Przykładów tego jest bardzo wiele. To choćby robiony z Moskwą interes Nord Streem, czy kłamstwa o rzekomo "polskich" obozach koncentracyjnych celowo powtarzane w niemieckich mediach. To wszystko ona ma na sumieniu.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#14 Janowski 2021-09-24 15:23
Cytuję Antoni M.:
Obłudnie udaje niby propolskie nastawienie, ale tak naprawdę za jej długich lat rządzenia Niemcy wielokrotnie i mocno atakowały Polskę na różnych "frontach", szczególnie napuszczając na Warszawę brukselskich eurokratów. haniebne jest także rozmydlanie niemieckiej odpowiedzialności za II wojnę i holokaust oraz próba zrzucania odpowiedzialności na Polaków. Bezrozumne otwarcie drzwi dla islamskich nachodźców stało się bodźcem do ich zwiększonego kulturowego najazdu na stary kontynent. Natomiast gospodarcze konszachty z Moskwą, realizowanie gazociągów Nord Streem I i II to już prawdziwy cios w nasz region Europy oraz podważanie unijnej solidarności.
Czyli rządy Angeli Merkel z punktu widzenia interesu polskiego oraz krajów naszej części Europy to pasmo podstępnych działań i brutalnych ataków, niekiedy wykonywanych cudzymi rękoma. Dla Niemiec zapewne była przywódcą skutecznym, ale dla nas - fatalnym. I tak oto ją zapamiętamy.

Tymczasem takie wiadomości nie przebijają się w gazetach wydawanych w Polsce, bo właściciela i wielu z nich jest... oczywiście kapitał niemiecki. Czyli nawet zaplecze medialne dobrze sobie przygotowali, żeby mieć wpływ na kształtowanie opinii publicznej w Polsce według własnych zamierzeń.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 Prawnik z Polski 2021-09-21 20:09
Nareszcie jej epoka się kończy. Mam nadzieję, że teraz po odejściu "żelaznej babci" pozostali przywódcy wyjdą w końcu z cienia, wyzbędą się strachu przed Merkel i odejdą od szaleńczej i jak widzimy zgubnej koncepcji unijnego superpaństwa.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 Cezary 2021-09-21 20:07
Jest to odpowiedni moment, aby kraje członkowskie w końcu zebrały się na odwagę i przywróciły unię na właściwe tory, czyli na współpracę gospodarczą. Tak jak było w początkach zjednoczonej Europy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz