Wydrukuj tę stronę

Diabelski i barbarzyński sojusz

2020-08-30, 14:00
Oceń ten artykuł
(5 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

23 sierpnia minęła kolejna 81. już rocznica tragicznego dla losów Polski i Litwy wydarzenia, jakim było podpisanie paktu Ribbentrop-Mołotow. Potępiony przez społeczność światową pakt w dzisiejszej Rosji jest jednak „pudrowany” na typowy dla tamtych czasów dokument międzynarodowy, który w żadnej mierze nie był powodem wybuchu II wojny światowej.

Rosyjskie MSZ reagując na newralgiczną dla siebie datę 23 sierpnia tym razem wydało lakoniczne oświadczenie na Twitterze o treści następującej: „Fakty! Sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji był jedynie ostatnim z długiej listy paktów zawartych między Hitlerem i zachodnimi mocarstwami w przededniu II wojny światowej. Został podpisany tylko dlatego, że Zachód wielokrotnie odtrącał sowieckie próby zbudowania antyhitlerowskiej koalicji”.

„Fakty” rzeczywiście zostały przytoczone przez rosyjskich dyplomatów w stylu gazety „Prawda”. Musimy to docenić (oddat’ dołżnoje). Rosyjski komunikat objaśnia bowiem światu mniej więcej to. Przyjaciele z Europy, musicie zrozumieć, że wtedy wszyscy z Hitlerem podpisywali umowy i pakty, więc my co, mieliśmy być łysi? My i tak opieraliśmy się do ostatku i dlatego pakt podpisaliśmy jako ostatni. A na dodatek zrobiliśmy to pod wielkim przymusem, wynikającym z tego, że „wy gospoda choroszije” Anglicy i Francuzi nie chcieliście wtedy podpisać z nami paktu antyhitlerowskiego.

Cóż, dwa stwierdzenia „faktów” i kłamstwa też dwa. Wyrafinowane zresztą i obłudne. Bo jako żywo państwa zachodnie w tym Polska podpisały z Hitlerem umowy międzynarodowe. Tyle tylko, że ich jedynym celem było powstrzymanie (może naiwne, ale jednak) fuhrera przed agresją i zagwarantowanie przynajmniej na papierze pokoju w Europie. Były więc to rzeczywiście pakty o nieagresji. Tymczasem pakt Ribbentrop-Mołotow tylko dla niepoznaki był nazwany paktem o nieagresji. W rzeczywistości był paktem o agresji. W swym tajnym protokole bardzo precyzyjnie przecież regulował, jakie ziemie przypadną ZSRR, a jakie III Rzeszy w przypadku, no wiecie sami... nieprzywidzianych wydarzeń. Porównywanie więc paktów zawartych z Hitlerem przez zachodnie mocarstwa z paktem Ribbentrop-Mołotow, to jak porównywanie krzesła z krzesłem elektrycznym.

Drugie kłamstwo dotyczące odtrącenia przez Anglię i Francję umowy antyhitlerowskiej ze Stalinem jest jeszcze bardziej wyrafinowane niż pierwsze. Bo rzeczywiście taki fakt miał miejsce, tylko że rosyjskie MSZ „zapomniało” dopisać, że Stalin równolegle do negocjacji z Anglikami i Francuzami prowadził też tajne rozmowy z Hitlerem. I pierwsze negocjacje traktował tylko jako formę nacisku na swego partnera z wąsikiem na zasadzie, że jeżeli nie zgodzisz się na nasze warunki, to my dogadamy się z twoimi wrogami.

Dlatego też prof. Andrzej Zawistowski, ekspert Instytutu Pileckiego, nie ma wątpliwości, że pakt Ribbentrop-Mołotow „nie był zwykłym dokumentem dyplomatycznym”. Nie był też narzędziem taktycznego manewru Stalina, który w ten sposób chciał ograć Hitlera. „Był to faktyczny wyrok wydany na miliony mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej”, uważa prof. Zawistowski, który dalej wyjaśnia, że Stalin nie miał złudzeń, jaki los czeka Polaków i Żydów pod niemiecką okupacją. Podobnie Hitler raczej nie wątpił, jak zachowa się jego wspólnik w stosunku do podbitych Litwinów, Łotyszy, Estończyków, Finów, Polaków czy Żydów. Umowa pomiędzy Hitlerem a Stalinem była w rzeczywistości paktem między dwoma zbrodniczymi reżimami, które wzajemnie się inspirowały w ludobójczych know-how, podsumowuje sprawę inny polski historyk dr Jerzy Rohoziński. Tyle że Niemcy zostały rozliczone ze swych zbrodni, bo wojnę ostatecznie przegrały. Natomiast dla ZSRR upiekło się, gdyż Stalinowi udało się przeskoczyć do zwycięskiego obozu Aliantów. Ale nie zmienia to faktu – jak napisał premier Mateusz Morawiecki – że pakt Ribbentrop-Mołotow „był diabelskim i barbarzyńskim sojuszem dwóch najbardziej antyludzkich systemów”.

Współczesne Niemcy nie próbują symulować, że tego nie rozumieją. Wręcz przeciwnie w jasny sposób potępiają pakt, przyznając przy tym, jakie były jego faktyczne intencje. W roku 1989 na fali demokratycznych reform również Duma rosyjska potępiła pakt, uznając jego agresywny charakter. Potem jednak w miarę jak procesy demokratyczne w Moskwie zaczęły buksować, a nawet przekształcać się w pseudodemokrację, coraz więcej rosyjskich polityków zaczęło głośno kwestionować wydźwięk paktu, relatywizować jego rolę w wybuchu II wojny światowej, aż w końcu uznano go za normalny dokument tamtych czasów. Równolegle zaczęła rosnąć karta Stalina w rosyjskich elitach aż do takiego stopnia, że podobizna generalissimusa została uwieczniona w świeżo wybudowanej największej moskiewskiej cerkwi, dedykowanej chwale rosyjskiego oręża (świątynia została konsekrowana z okazji 75-lecia zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej). I tylko liczne protesty zwykłych Rosjan, którzy pamiętają wyczyny „bohatera” w stosunku również do ich przodków, spowodowały, że fresk Stalina został zdemontowany i zastąpiony w prawosławnej świątyni... czerwonym sztandarem, co też wiele mówi o hierarchach tego chrześcijańskiego jakby nie było Kościoła.

Polskie MSZ na wpis twitterowy rosyjskiego odpowiednika zareagowało operatywnie. Przypomniało Kremlowi, że „zapomniał on nadmienić, iż w wyniku paktu 17 września sowieccy żołnierze przyłączyli się do nazistowskich Niemiec w agresji na Polskę (...) i w ten sposób „13 mln Polaków znalazło się pod sowiecką okupacją i stali się oni obiektem represji i morderstw”.

Pakt Ribbentrop-Mołotow był przyczynkiem największej tragedii ludzkości naszych czasów. On otworzył drogę, wcześniej nie znaną, do masowej eksterminacji ludności cywilnej, holocaustu, wojny totalnej. Stosunek narodów i ich elit do tego wydarzenia jest więc swoistym papierkiem lakmusowym demokracji, pokazującym na ile dana nacja odrobiła lekcję z historii, która nie może się nigdy powtórzyć.

W Rosji Putina nastąpił wyraźny regres na tym polu, co musi podwoić czujność wszystkich Europejczyków.

Tadeusz Andrzejewski,
radny rejonu wileńskiego

 

Komentarze   

 
#16 Pożyteczni idioci 2020-09-03 21:17
Taka to już jest ta moskiewska propaganda. Prym wiódł Zarząd Propagandy i Agitacji Komitetu Centralnego. Później trochę "obowiązki" propagandowe przejęło KGB. Zapewne stąd analogiczna propaganda oparta na kłamstwach uprawiana w ZW Okińczyca, który został wskazany jako współpracownik KGB.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#15 Edyta 2020-09-01 22:15
Dzień 1 września zawsze skłania do głębszych przemyśleń nad tragiczną i trudną historią, jaka była udziałem naszego narodu.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#14 Lidka 2020-08-31 21:02
Analogiczną "prawdę" w odniesieniu do sytuacji na Litwie uprawia medialna grupka Okińczyca. Zresztą miał się gdzie uczyć, bo Okińczyc został wskazany jako współpracownik KGB, którego nazwisko widnieje na liście Tomkusa. A pisujący u niego Balcewicz był w latach 70. i 80. tych etatowym kagiebistą w Wilnie, więc to taka drużyna specjalnej troski.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 Belfer 2020-08-31 20:59
Tylko prawda jest ciekawa... A niestety w dzisiejszej epoce postprawdy, coraz trudniej nad tym zapanować. Niemniej obowiązkiem rządów jest bronić prawdy o II wojnie światowej.

Brakuje także zdecydowanego i jasnego stanowiska Niemiec. A wszyscy pamiętamy obraz kiedy podczas zeszłorocznych obchodów D-Day pojawiła się Merkel w gronie przywódców państw alianckich!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 Paweł 2020-08-31 20:35
Ktoś wspomniał o polskim MSZ, które od lat pozostaje najsłabszym ogniwem. A Czaputowiczowi po odejściu rozwiązał się język i udzielił wywiadu, który dużo mówi o nim jako o człowieku i byłym, na szczęście urzędniku: https://www.rp.pl/Polityka/308309973-Jacek-Czaputowicz-Premier-strona-w-sporze-z-Ziobra.html
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 jan71 2020-08-31 18:56
Choć przyjęło się że oficjalną datą zawarcia porozumienia jest 23 sierpnia, to tak naprawdę przedłużające się negocjacje i bankiet sprawiły, że pakt podpisano dopiero nad ranem następnego dnia - to ten moment uwiecznili niemieccy i sowieccy fotografowie na znanych fotografiach.
Nad ranem Stalin ponownie podszedł do Ribbentropa i rzekł: mogę zaręczyć słowem honoru, że Związek Radziecki nie zdradzi swojego sojusznika.
I tak się stało, gdy 17 września wojska ZSRR ruszyły na Polskę realizując zapisy tajnego protokołu.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 Tomek 2020-08-31 18:52
Układ między III Rzeszą i ZSRS zadecydował o losach wielu milionów ludzi w Europie. Nazywany przewrotnie paktem o nieagresji, wbrew swojemu zaborczemu charakterowi, ostatecznie położył kres ładowi wersalskiemu i bezpośrednio przyczynił się do wybuchu II wojny światowej. Kilka tygodni później jego sygnatariusze przypieczętowali swoje przymierze krwią. Ale niestety była to krew polskich kobiet, mężczyzn i dzieci.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 E.A. 2020-08-31 18:25
Skutki paktu Ribbentrop-Mołotow odczuwamy do dzisiaj, szczególnie jeśli chodzi o mapę Europy i strefy wpływu mocarstw. Obecna sytuacja na Ukrainie czy Białorusi to także wynik tamtego podziału i umowy dyktatorów, bo po II wojnie światowej pakt wprawdzie potępiono, ale skutki jego wprowadzenia pozostały.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 Dzień Pamięci 2020-08-31 18:22
Właśnie 23 sierpnia - w nawiązaniu do dnia podpisania układu Ribbentrop-Mołotow, obchodzimy Europejski Dzień Pamięci o Ofiarach Totalitaryzmów.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Adam 2020-08-31 18:12
Najpierw na chłodno zaplanowali zbrodnię a potem zaczęli ją realizować. Hitler napadł na Polskę 1 września, a Stalin 17 września - to był efekt tego szatańskiego paktu.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz