Powstanie Warszawskie: trzy narracje

2020-07-31, 16:55
Oceń ten artykuł
(4 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

Mimo że obchodziliśmy już 76. rocznicę Powstania Warszawskiego, to jednak w różnych środowiskach ciągle jeszcze w rozmaity sposób mówi się na temat tego największego zrywu wolnościowego Polaków. Pomijając większość, która z dumą mówi o Powstaniu, można jeszcze wyróżnić trzy narracje: komunistyczną, narrację realistów oraz narrację zwolenników tzw. „pedagogiki wstydu”.

W tym ostatnim przypadku mamy do czynienia z szerszym zjawiskiem zawstydzania Polaków ich własną historią (która ponoć była dla nich w znacznej mierze wstydliwa właśnie), tak by nie czuli dumy z dziejów swych przodków. W tym procederze od lat przoduje skrajnie kosmopolityczne środowisko „Gazety Wyborczej”, które zadaje ton takiej debacie, instruując swych wyznawców, jak i z czego muszą się wstydzić. W przypadku Powstania Warszawskiego, dla przykładu, gdy cała Polska świętuje bohaterstwo i poświęcenie dla Ojczyzny powstańców, „G.W.” na siłę wyszukuje jakiejś skazy w ich szeregach. Tak było np. przy okazji okrągłych rocznic Powstania, gdy ów organ wydobywał na światło dzienne marginalne przypadki antysemityzmu wśród 50-tysięczej rzeszy powstańców. Dyżurni historycy gazety potem problem wyolbrzymiali, generalizowali, próbując rzucać cień na całość polskiego społeczeństwa, które – wiadomo – było i przed wojną, i tym bardziej w jej trakcie antysemickie. Cel dywagacji był prosty: uniemożliwić albo przynajmniej uprzykrzyć obchody jednego z najbardziej doniosłych wydarzeń w historii Polski, by Polacy za bardzo się nie szczycili chwałą swych bohaterów.

Realiści obrali inną taktykę. Oni bohaterstwa powstańców nie kwestionują, a nawet je gloryfikują, jednocześnie jednak podważają sens ich walki. W tym przypadku podważanie sensu Powstania odbywa się na następującej pokrętnej logice. Owszem, byliście mężni, walczyliście jak lwy, ale, niestety, wasi przywódcy was oszukali, bo wydali was na pastwę nieporównywalnie silniejszego wroga, z którym mieliście zero szans na wygraną. Więc wasza krew była szafowana na daremnie.

„200 tysięcy zabitych niewinnych cywiliów”, „dorobek życia stracony przez ponad 1 mln ludzi”, „kompletnie zniszczona stolica”, „0 szans na sukces”, takim wpisem na twitterze popisał się poseł Konfederacji Jacek Wilk w dniu 1 sierpnia – rocznicy wybuchu Powstania. A potem jeszcze dopisał: „Czcimy dziś żołnierzy-bohaterów za ich poświęcenie. A kiedy wreszcie osądzimy zbrodniarzy, którzy wydali rozkaz samobójstwa Warszawy?”.

Gładko gada ten Wilk, trzeba przyznać. Uderza w czułe struny duszy Polaków, dokładnie jak ten „arcypies” i „rakarz” Kuklinowski z „Potopu”, co to zawodził nad losem obrońców Jasnej Góry, którzy przez swój nierozsądny opór mieli się narazić na duży gniew Szwedów. Powstańcy warszawscy też swym oporem rozsierdzili tylko Niemców, za co zostali okrutnie ukarani, bo nie mieli żadnych szans, komentuje wydarzenie post factum poseł Konfederacji, posługując się przy tym intelektualnym szalbierstwem.

Planując powstanie jego przywódcy brali pod uwagę różne scenariusze. Jednak najbardziej prawdopodobnym wydawał się ten, że najpóźniej po trzech dniach Warszawa zostanie ogarnięta przez Front Wschodni i w polskiej stolicy się powtórzy scenariusz ze zdobycia Wilna, gdzie AK razem z Armią Czerwoną ramię w ramię opanowywali miasto. W przypadku polskiej stolicy, można było domniemywać, że Stalin jednak nie odważy się na areszt „aliantów, jego aliantów”, bo byłby to zbyt jawny i nieuzasadniony gwałt, który Zachodni Alianci nie mogliby puścić płazem wschodniemu satrapie. Nikt tymczasem nie mógł przewidzieć, że Armia Czerwona nagle „stanie z bronią u nogi” (co sama do niedawna zarzucała AK) i nie skorzysta z okazji zdobycia Warszawy przy pomocy powstańców.

Przywódcy Powstania musieli też brać pod uwagę fakt, że w stolicy są skoncentrowane duże siły AK, które przez ostatnie lata i miesiące szykowały się właśnie na ten jeden moment – uderzenia na wycofujących się Niemców. Gdyby rozkaz do uderzenia nie padł? Co wtedy? Kto wziąłby odpowiedzialność za możliwy samoistny wybóch powstania, którego skutki byłyby o wiele bardziej tragiczne? Poseł Wilk, czy może jego pryncypał Janusz Korwin-Mikke, najbardziej dzisiaj znana w Polsce „ruska onuca”.

„I umierając we własnych łożach, za wiele lat, czy chcielibyście zamienić te wszystkie dni, od dziś do wtedy, za jedną szansę, jedną jedyną szansę, aby tu wrócić i powiedzieć naszym wrogom, że mogą odebrać nam życie, ale nigdy nie odbiorą nam wolności!”, przypomniał Wilkowi słowa bohatera narodowego Szkotów W. Wallace’a przed bitwą pod Stirling internauta. Być może Powstanie Warszawskie było akurat tą ceną, tą daniną krwi, którą zapłacili nasi bohaterscy przodkowie, by my, ich potomni, mogli być dziś wolni i dumni.

Komuniści i ich ideowi spadkobiercy z lewicy nigdy Powstania Warszawskiego nie uznają za swoje, bo ono zawsze będzie zadrą na ich poplamionym zdradą sumieniu. Zawsze będą świadomi, że ich mocodawca, satrapa ze Wschodu, z zimnym sadyzmem utopił powstanie we krwi, za co mu później musieli dziękować. Więc dla nich Powstanie zawsze będzie „awanturnictwem”, „zbrodnią”, „obłędem”.

Tymczasem jest bardzo ważne, jak będą pamiętać o Powstaniu Warszawskim Polacy. Jak słusznie zauważył dziennikarz Piotr Gursztyn, „jeżeli Polacy przestaną czcić Powstanie Warszawskie, przestaną czuć dumę z tego wielkiego wysiłku, który wtedy wykonała wspólnota narodowa, to nie będziemy lepsi, nie będziemy silniejsi (...)”. I o to dla wielu środowisk w Polsce chodzi. O to też pewnie chodzi dla niektórych sąsiadów Polski, którym nie zależy na jej sile, na mocy duchowej Polaków, tylko raczej na tym, by się sami potępiali za nierozwagę, awanturnictwo, antysemityzm swych przodków i swych przywódców.

Niech komuniści i ich dzisiejsi ideowi spadkobiercy sami, nawet do końca dziejów, połykają swój wstyd i swoją zdradę, niech realiści racjonalizują po czasie wybory i postawy naszych wodzów i przywódców, używając przy okazji argumentów komunistów, niech wreszcie wyznawcy pedagogiki wstydu zawstydzą się na śmierć, Polakom nic do tego.

Polacy zawsze będą dumnie czcić i przekazywać kolejnym pokoleniom legendę bohaterów Powstania Warszawskiego.

Tadeusz Andrzejewski, radny rejonu wileńskiego

Komentarze   

 
#11 Arek 2020-08-13 15:08
W 2009 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej z inicjatywy prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego ustanowił Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego. Ma on status święta państwowego i obchodzony jest corocznie 1 sierpnia.

Dzisiaj ci najbardziej zajadli krytykanci Powstania Warszawskiego jednocześnie pieją peany pochwalne na wszelkie ruchy demonstracyjne na Majdanie czy teraz na Białorusi... Polacy zrobili wtedy to samo licząc, że sojusznicze państwa wkroczą i pomogą...
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 W.Litwin 2020-08-13 14:48
Wystarczy przeczytać serię "Resortowe Dzieci" - wtedy będzie wiadomo skąd ta komunistyczna narracja w dalszym ciągu funkcjonuje w publicznej przestrzeni.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 Artem 2020-08-11 19:26
Komuniści i ich ideowi spadkobiercy z lewicy nigdy Powstania Warszawskiego nie uznają za swoje, bo ono zawsze będzie zadrą na ich poplamionym zdradą sumieniu. Zawsze będą świadomi, że ich mocodawca, satrapa ze Wschodu, z zimnym sadyzmem utopił powstanie we krwi, za co mu później musieli dziękować. Więc dla nich Powstanie zawsze będzie „awanturnictwem”, „zbrodnią”, „obłędem”.

Nie inaczej jest z Żołnierzami Niezłomnymi, których komuniści i komunistyczne sądy wyklęły i próbowały wymazać z pamięci.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 W.Litwin 2020-08-11 19:25
Brak lustracji powoduje, że dzisiaj komunistyczne "resortowe dzieci" prowadzą antypolską narrację w sferze historii.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Wojak 2020-08-10 17:10
Dla normalnych ludzi zawsze będzie to bohaterski acz tragiczny zryw.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 Ż 2020-08-10 17:10
Słabo się robi czytając szmatławe opinie gadzinówki michnikowskiej zwanej Gazetą Wyborczą. Prawda jest taka, że Powstanie było - fakt niezaprzeczalny. A podjęte działania wymagały niesamowitej odwagi, która wynikała zapewne z rozpaczy, bezsilności, złości i Bóg jeden wie z jakich jeszcze powodów.

Zastanawianie się dzisiaj czy było warto czy nie - jest co najmniej pozbawione sensu. Raczej należy analizować podejmowane wówczas decyzje pod kątem czy można było zrobić coś lepiej, a gdzie popełniono błędy. I to jest to czym powinni zajmować się historycy, a już na pewno nie lubujący się w tworzeniu nowej historii i manipulacji faktami - pseudo dziennikarze "Wybiórczej".
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 Marek 2020-08-10 08:33
Polacy w swej zdecydowanej większości doceniają ofiarę, męstwo i krew przelaną przez Powstańców.
Cześć i chwała Bohaterom Powstania Warszawskiego!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 E.A. 2020-08-09 14:43
Chwała bohaterskim powstańcom!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#3 Stanisław 2020-08-09 14:43
Wielka ofiara Polaków. Haniebna postawa Armii Czerwonej która zatrzymała wojska na Pradze i patrzyła na krwawiącą Warszawę. Barbarzyństwo Niemców którzy mordowali powstańców i cywili, a po wszystkim starli stolicę Polski z powierzchni ziemi. A jednak Warszawa powstała z popiołów i dziś jest wielkim i ludnym miastem Europy. Siła ludzkiego ducha jest niewyobrażalna.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#2 Adam 2020-08-09 10:48
Polacy zawsze stawiali wysoko takie wartości jak wolność, ojczyzna, wspólnota. Z punktu widzenia militarnego powstanie jest oceniane różnie. Ale nikt nie może odmówić powstańcom szczerych intencji, wielkiego zaangażowania i poświęcenia.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • 29 marca 2024 

    Wielki Piątek

    J 18, 1-19, 42

    Słowa Ewangelii według świętego Jana

    Jezus udał się z uczniami za potok Cedron, do znajdującego się tam ogrodu. I wszedł do niego On i Jego uczniowie. Judasz, Jego zdrajca, też znał to miejsce, gdyż Jezus często spotykał się tam ze swymi uczniami. Judasz więc przybył tam wraz z oddziałem żołnierzy oraz służącymi wyższych kapłanów i faryzeuszów, zaopatrzonymi w pochodnie, lampy i broń. Ponieważ Jezus wiedział o wszystkim, co Go spotka, wyszedł im naprzeciw i zapytał: „Kogo szukacie?”. Odpowiedzieli Mu: „Jezusa z Nazaretu”. Wtedy On powiedział: „Ja jestem”. A wśród nich znajdował się Judasz, Jego zdrajca. Kiedy zaś usłyszeli: „Ja jestem”, cofnęli się i upadli na ziemię. Zapytał ich więc powtórnie: „Kogo szukacie?”. A oni zawołali: „Jezusa z Nazaretu”. Wówczas Jezus im rzekł: „Powiedziałem wam, że Ja jestem. Skoro więc Mnie szukacie, pozwólcie im odejść”. Tak miały się spełnić słowa, które wypowiedział: „Nie utraciłem nikogo z tych, których Mi powierzyłeś”. Wtedy Szymon Piotr, który nosił miecz, wydobył go i uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa zaś nazywał się Malchos. Jezus zwrócił się do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy! Czy nie mam wypić kielicha, który podał Mi Ojciec?”. Żołnierze więc ze swym dowódcą oraz słudzy żydowscy pochwycili Jezusa, związali Go i zaprowadzili najpierw do Annasza, teścia Kajfasza, który sprawował w owym roku urząd najwyższego kapłana. To właśnie Kajfasz poradził Żydom: „Lepiej przecież, aby jeden człowiek umarł za naród”. Tymczasem za Jezusem podążał Szymon Piotr oraz jeszcze inny uczeń. Uczeń ten był znany najwyższemu kapłanowi, dlatego wszedł z Jezusem aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Piotr natomiast pozostał na zewnątrz przy bramie. Ten inny uczeń, znany najwyższemu kapłanowi, wrócił jednak, porozmawiał z odźwierną i wprowadził Piotra do środka. A służąca odźwierna zapytała Piotra: „Czy i ty jesteś jednym z uczniów tego człowieka?”. On odpowiedział: „Nie jestem”. A wokół rozpalonego na dziedzińcu ogniska stali słudzy oraz podwładni najwyższego kapłana i grzali się, bo było chłodno. Także Piotr stanął wśród nich i grzał się. Najwyższy kapłan postawił Jezusowi pytanie o Jego uczniów oraz o Jego naukę. Jezus mu odpowiedział: „Ja otwarcie przemawiałem do ludzi. Zawsze nauczałem w synagodze i świątyni, gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Niczego nie powiedziałem w ukryciu. Dlaczego więc Mnie wypytujesz? Zapytaj tych, którzy Mnie słuchali, o czym ich uczyłem; oni wiedzą, co im powiedziałem”. Po tych słowach jeden ze stojących tam sług wymierzył Jezusowi policzek, mówiąc: „W taki sposób odpowiadasz najwyższemu kapłanowi?”. Jezus mu odrzekł: „Jeśli źle coś powiedziałem, to udowodnij, co było złe, a jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”. Następnie Annasz odesłał związanego Jezusa do najwyższego kapłana Kajfasza. Tymczasem Piotr stał na dziedzińcu i grzał się. Wtem zapytano go: „Czy i ty jesteś jednym z Jego uczniów?”. A on zaprzeczył, stwierdzając: „Nie jestem”. Jeden ze sług najwyższego kapłana, krewny tego, któremu Piotr odciął ucho, zwrócił się do niego: „Czyż nie widziałem cię razem z Nim w ogrodzie?”. Piotr jednak znowu zaprzeczył i zaraz kogut zapiał. Wczesnym rankiem przeprowadzono Jezusa od Kajfasza do pretorium. Oskarżyciele nie weszli jednak do pretorium, aby się nie skalać i móc spożyć wieczerzę paschalną. Dlatego też Piłat wyszedł do nich i zapytał: „Jakie oskarżenie wnosicie przeciwko temu człowiekowi?”. Oni odpowiedzieli: „Nie wydalibyśmy Go tobie, gdyby On nie był złoczyńcą”. Piłat im odparł: „Zabierzcie Go sobie i osądźcie zgodnie z waszym prawem”. Wówczas Żydzi rzekli: „Nam nie wolno nikogo zabić”. Tak miała wypełnić się zapowiedź Jezusa, w której zaznaczył, jaką poniesie śmierć. Piłat więc znowu wrócił do pretorium, przywołał Jezusa i zapytał Go: „Czy Ty jesteś królem Żydów?”. Jezus rzekł: „Mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci to o Mnie?”. Wówczas Piłat powiedział: „Czyż ja jestem Żydem? To Twój naród i wyżsi kapłani wydali mi Ciebie. Co zrobiłeś?”. Jezus odpowiedział: „Moje królestwo nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata, moi podwładni walczyliby, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś moje królestwo nie jest stąd”. Wówczas Piłat rzekł Mu: „A więc jesteś królem”. Jezus odparł: „To ty mówisz, że jestem królem. Ja urodziłem się i przyszedłem na świat po to, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, jest mi posłuszny”. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „A cóż to jest prawda?”. I gdy to powiedział, znowu wyszedł do Żydów, stwierdzając wobec nich: „Ja nie znajduję w Nim żadnej winy. Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą. Wówczas Piłat zabrał Jezusa i kazał ubiczować. A żołnierze spletli koronę z cierni i włożyli na Jego głowę. Narzucili Mu purpurowy płaszcz, podchodzili do Niego i mówili: „Bądź pozdrowiony, królu Żydów”. Bili Go też po twarzy. Piłat zaś znowu wyszedł na zewnątrz i oznajmił im: „Oto wyprowadzam Go do was, abyście wiedzieli, że nie znajduję w Nim żadnej winy”. I Jezus wyszedł na zewnątrz w cierniowej koronie i purpurowym płaszczu. Wtedy Piłat powiedział do nich: „Oto człowiek!”. Gdy wyżsi kapłani i słudzy zobaczyli Go, zaczęli krzyczeć: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!”. Piłat im odparł: „Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ponieważ ja nie znajduję w Nim żadnej winy”. Żydzi mu odpowiedzieli: „My posiadamy Prawo i zgodnie z Prawem powinien umrzeć, gdyż uznał się za Syna Bożego”. Gdy Piłat usłyszał ten zarzut, bardzo się przestraszył. Wrócił ponownie do pretorium i zapytał Jezusa: „Skąd pochodzisz?”. Lecz Jezus nie dał mu żadnej odpowiedzi. Wtedy Piłat rzekł do Niego: „Nie chcesz ze mną rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę Cię uwolnić i mam władzę Cię ukrzyżować?”. Jezus mu odpowiedział: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdybyś nie otrzymał jej z góry. Stąd większy grzech popełnił ten, kto wydał Mnie tobie”. Od tej chwili Piłat usiłował Go uwolnić, lecz Żydzi zaczęli głośno wołać: „Jeśli Go wypuścisz, przestaniesz być przyjacielem cesarza. Kto bowiem uznaje siebie za króla, przeciwstawia się cesarzowi”. Kiedy Piłat usłyszał te słowa, polecił wyprowadzić Jezusa na zewnątrz i posadzić na ławie sędziowskiej, znajdującej się na miejscu zwanym Lithostrotos, a w języku hebrajskim Gabbata. Był to zaś dzień przygotowania Paschy, około godziny szóstej. Następnie Piłat rzekł do Żydów: „Oto wasz król!”. Ci natomiast zakrzyknęli: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!”. Piłat więc ich zapytał: „Waszego króla mam ukrzyżować?”. Wyżsi kapłani odpowiedzieli: „Nie mamy króla oprócz cesarza”. Wtedy Piłat wydał Go im na ukrzyżowanie. Oni zaś zabrali Jezusa. A Jezus, dźwigając krzyż dla siebie, przyszedł na tak zwane Miejsce Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a wraz z Nim – z jednej i drugiej strony – jeszcze dwóch innych; Jezusa zaś w środku. Piłat kazał też sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: „Jezus Nazarejczyk, król Żydów”. Wielu Żydów czytało ten napis, ponieważ miejsce ukrzyżowania Jezusa znajdowało się blisko miasta i był on sporządzony w języku hebrajskim, łacińskim i greckim. Wyżsi kapłani żydowscy mówili więc Piłatowi: „Nie pisz «król Żydów», lecz: «To On powiedział: Jestem królem Żydów»”. Piłat jednak odparł: „To, co napisałem, napisałem”. Żołnierze po ukrzyżowaniu Jezusa zabrali Jego tunikę i płaszcz, który podzielili na cztery części – dla każdego żołnierza po jednej. Tunika nie była szyta, lecz z góry na dół cała tkana. Dlatego też postanowili wspólnie: „Nie rozrywajmy jej, lecz losujmy, do kogo ma należeć”. Tak miało wypełnić się Pismo: „Podzielili między siebie moje ubrania i o moją szatę rzucili los”. To właśnie uczynili żołnierze. Przy krzyżu Jezusa stała zaś Jego Matka, siostra Jego Matki, Maria, żona Kleofasa oraz Maria Magdalena. Gdy Jezus zobaczył Matkę i stojącego obok ucznia, którego miłował, zwrócił się do Matki: „Kobieto, oto Twój syn”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto twoja Matka”. I od tej godziny uczeń przyjął Ją do siebie. Potem Jezus, wiedząc, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł: „Pragnę”. A znajdowało się tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną octem i podano Mu do ust. Kiedy Jezus skosztował octu, powiedział: „Wykonało się”; po czym skłonił głowę i oddał ducha. Ponieważ był to dzień przygotowania Paschy, i aby ciała nie wisiały na krzyżach w szabat – był to bowiem uroczysty dzień szabatu – Żydzi poprosili Piłata o połamanie nóg skazańcom i usunięcie ich. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie pierwszemu, a potem drugiemu, którzy byli z Nim ukrzyżowani. Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że On już nie żyje, nie połamali Mu goleni, natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: „Nie będziecie łamać jego kości”. Pismo mówi też w innym miejscu: „Będą patrzeć na Tego, którego przebili”. Po tym wszystkim Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. Gdy Piłat wyraził zgodę, przyszedł i wziął Jego ciało. Przybył także Nikodem, który po raz pierwszy zjawił się u Jezusa nocą. On przyniósł około stu funtów mirry zmieszanej z aloesem. Zabrali oni ciało Jezusa i zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania owinęli je w płótna wraz z wonnościami. W miejscu ukrzyżowania znajdował się ogród, w ogrodzie zaś nowy grobowiec, w którym jeszcze nikt nie był pochowany. Tam więc, ponieważ grobowiec był blisko, złożono ciało Jezusa ze względu na żydowski dzień przygotowania.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24