Wydrukuj tę stronę

„Nowa świecka tradycja”

2019-12-12, 12:16
Oceń ten artykuł
(3 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

Magistrat miasta stołecznego Warszawy przed kilkoma dniami oświadczył, że w tym roku w Ratuszu nie będzie tradycyjnego świątecznego opłatka. Miasto Syrenki i Chopina staje się bowiem miastem „nowej świeckiej tradycji”.

Rządząca w Warszawie liberalno-lewicowa koalicja pod wpływem ekstremistów pokroju radnej Agaty Dziduszko-Zyglewskiej zrezygnowała z religijnego świętowania Bożego Narodzenia i zadecydowała, że odtąd w stołecznym grodzie władze będą świętowały zgodnie z „nową świecką tradycją”. Co świętowały? Właściwie nic. Będą świętować i tyle, taka bowiem jest sama formuła „nowej świeckiej tradycji”, by świętować nie wiadomo co.

Wcześniej (to znaczy przed Anno Domini 2019), gdy opłatek był jeszcze tradycyjny, czytano Pismo Święte, modlono się, śpiewano kolędy i, oczywiście, łamano się, zgodnie z polską tradycją, opłatkiem. Życzono też sobie tradycyjnie – wesołych, błogosławionych świąt Bożego Narodzenia etc. Owszem, w ostatnich latach ekstremiści od Dziduszki próbowali opłatek zakłócać, zachowując się ordynarnie, np. wpychając do grona kapłanów jakieś kreatury z durszlakiem na głowie oraz wykrzykując swe poronione pomysły. Ale dla ludzi normalnych opłatek jednak był.

Teraz rządzący Warszawą nowocześni działacze, po poskrobaniu się po głowie w zadumie bądź w innym miejscu, którym myślą, orzekli, że opłatka nie będzie. Zastąpi go świecka tradycja świętowania. Na czym ma ona polegać, jak na razie nie jest wiadome. Wiadomo tylko, że nie będzie jeszcze obowiązkowa. „Przyjdzie każdy, kto chce”, zapowiadają inicjatorzy nowej tradycji. Z wyprzedzeniem możemy się jednak domyślić, że rygor podczas nowego świeckiego świętowania będzie surowy. Ani pary z gęby na temat święta, które właśnie jest świecko świętowane.

Z życzeniami akurat problemu nie będzie. Można je przecież tak zmodyfikować, że nikt nawet nie skuma, o co chodzi. Zamiast wstecznych, bo religijnych, życzeń, można będzie sobie nawzajem wygłaszać laudacje w rodzaju: „Życzę ci koleżanko albo kolego, albo neutralna płciowo osoba, wesołej choinki, wspaniałego reniferka i cudownego śledzika na talerzu”. Bardzo świecka i neutralna światopoglądowo forma, którą można by też uznać za proekologiczną. Bo przecież w życzeniu upomina się i drzewko (sztuczne, oczywiście, bo naturalne wesołym być nie może, gdy jest już w doniczce, co byłoby niedopuszczalnym ograniczeniem praw drzewka), i zwierzątko reniferek, który musi być kontent sam z siebie, co podkreśla przymiotnik „wspaniały”. Gdyby nie był wspaniały, to dopiero wtedy można byłoby domniemywać, że reniferek jest smutny i przez jakiegoś rasistę opresjonowany.

Tylko z tym śledzikiem na talerzu, to jest problem. Czujna jak żuraw Dziduszko-Zyglewska takiego życzenia, pachnącego tradycją, nie przepuści do swej nowej świeckiej obyczajowości, zwłaszcza, że pada wówczas podejrzenie, iż wśród świętujących nie wszyscy są weganami, bo niektórzy jedzą ryby, a może nawet i mięso, co, jak wiadomo, zgodnie z nową świecką modą, jest faszyzmem.

Gdy o nowej świeckiej tradycji świąt w Warszawie przeczytałem, wstrząśnięty za bardzo nie byłem. Za bardzo tkwi mi jeszcze w pamięci podobna tradycja z lat dziecięcych, kiedy w sowieckiej Litwie świąt Bożego Narodzenia oficjalnie nikt nie świętował. Taka była wówczas świecka komunistyczna tradycja, by obchodzić hucznie tylko Nowy Rok z jego nieodłącznymi atrybutami w postaci Dieda Moroza i Snieguroczki. W pojęciu komunistów Boże Narodzenie świętował tylko ciemny lud, na co w ramach politowania towarzysze przymykali oczy.

Nie dziwi mnie też zachwyt pewnego dziennikarza z „Gazety Wyborczej”, który „nową świecką tradycję” à la Dziduszko nazwał „normalnością”. „Wreszcie normalność”, wypisał na łamach swej genderowej gazety. Cóż rzec na takie „dictum acerbum”. Chyba tyle tylko, że każdy czas, każda epoka ma swych „pożytecznych idiotów”. Stalin kiedyś takim mianem określał zachodnich komunistów, którzy jego krwawy, komunistyczny reżim wychwalali pod niebiosa w swych ojczyznach, zachęcając rządy swych krajów do jego naśladowania. Dziś pożyteczni idioci z „Gazety Wyborczej” zachwycają się świecką tradycją, docierającą do Polski od skretyniałych zachodnich „nowoczesnych” ludzi „postępu”, którzy zamiast Boga za kult czczenia obrali lalkę Barbie.

Dziduszko-Zyglewska oryginalną więc za bardzo nie jest. Kopiuje to, co kiedyś już było i co Polacy odesłali na śmietnik historii, czyli sowiecki, bolszewicki ateizm.

Tym razem będzie tak samo. Polacy wcześniej czy później panią Dziduszko, facetów z durszlakami na głowie wraz z ich odlotowymi atrybutami nowej świeckiej tradycji wyślą tam, gdzie ich miejsce. Na śmietnik.

Tadeusz Andrzejewski

Komentarze   

 
#20 Wojak 2019-12-20 15:17
Agata Diduszko-Zyglewska, żona Wojciecha Diduszko, który prowokacyjnie kładł się na ulicy pod Sejmem, by pokazywano go potem w polskich i zagranicznych mediach, to szara eminencja warszawskiej kultury i prawa ręka Hanny Gronkiewicz–Waltz. Lewicowa działaczka i publicystka, której mąż dokonał niebezpiecznej prowokacji pod parlamentem, kreuje od kilku lat politykę kulturalną stolicy i będzie to robiła prawdopodobnie do 2020 roku. Zażarta przeciwniczka kościoła katolickiego wspiera też polityczną hucpę opozycji.

Kim jest wpływowa żona Wojciecha Diduszko? To członkini redaktorka w „Krytyce politycznej” - jednej z najbardziej lewackich i ekstremalnych społecznie redakcji w Polsce, członkini Inicjatywy Warszawa 2020, miejskiego zespołu sterującego ds. wdrażania Programu Rozwoju Kultury w Warszawie, członkini prezydium Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury; współautorka dokumentu „Miasto kultury i obywateli. Program rozwoju kultury w Warszawie do roku 2020”. Wszystkie te zajęcia związane są z olbrzymimi projektami Hanny Gronkiewicz-Waltz związanymi z kulturą w Warszawie. Lewicowe poglądy i ostre wypowiedzi polityczne Agaty Diduszko-Zyglewskiej nie przeszkadzają prezydent Warszawy, by właśnie Diduszko powierzać niezwykle wpływowe funkcje w ratuszu.

Wpływy Diduszko sięgają jednak dalej. Jej „Stowarzyszenie Pasaż Antropologiczny” (Diduszko jest tam prezesem zarządu) korzystała z hojnych dotacji ministerstwa kultury w latach, gdy kierowała nim ekipa z Platformy Obywatelskiej. W 2012 roku fundacja otrzymała 23 tys. złotych grantu, była też wspierana przez warszawski ratusz oraz inne fundacje.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#19 Prawnik z Polski 2019-12-20 15:13
Diduszko: Rodzice nie mają monopolu na wychowywanie dziecka, rodzice są tylko ich opiekunami.

Dalej: pedofilia najczęściej zdarza się w rodzinach, to wujkowie, ojcowie gwałcą dzieci

Może by tak te panią na leczenie?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#18 Prawnik z Polski 2019-12-20 15:08
W połowie września radna m. st. Warszawy Agata Diduszko-Zyglewska rozesłała do dyrektorów warszawskich szkół w trybie dostępu do informacji publicznej ankietę, zawierającą sześć pytań dotyczących organizacji lekcji religii i etyki oraz form ekspresji religijnej w szkole. We wniosku przypomniała, że władze m. st. Warszawy zwróciły się do dyrektorów szkół z prośbą o uwzględnienie podczas tworzenia planu lekcji na kolejny rok szkolny ich rekomendacji dotyczących umieszczania lekcji religii i etyki jedynie na początku lub końcu dnia zajęć.

Radna sugerowała także, że lekcje religii nie wymagają skupienia i przyswajania wiedzy naukowej, dlatego nie powinny odbywać się w porach sprzyjających nauce. Jej zdaniem umieszczanie lekcji religii w środku dnia rzekomo przyczynia się do niszczenia wspólnoty szkolnej „niepotrzebnymi podziałami religijnymi”. Radna wskazała również, że zwracała się już wcześniej do dyrektorów o usunięcie krzyży ze szkół, co motywowała rzekomym wymogiem neutralności religijnej szkół.

Fakt wydania tych rekomendacji jest sprzeczny z prawem. Uzasadnianie wskazujące, że przesłane wytyczne są realizacją obowiązującego stanu prawnego mija się z prawdą. Radna m.in. powołuje się we wniosku na przepisy konstytucyjne niemające zastosowania do organizacji lekcji religii w szkole, używa pojęć nieznanych polskiemu systemowi prawnemu, lekceważąc jednocześnie ład konstytucyjny oraz faktycznie obowiązujące przepisy prawa oświatowego. Część dyrektorów zwróciła się do Instytutu Ordo Iuris z prośbą o pomoc w przygotowaniu odpowiedzi. Instytut udzielił dyrektorom stosownej pomocy prawnej.

„Nauczanie religii jest jedną z form działalności dydaktyczno-wychowawczej szkoły, która jednocześnie jako jedyna gwarantowana jest przez Konstytucję. Wobec tego nauczanie religii nie może być traktowane gorzej niż nauczanie innych przedmiotów szkolnych. Umieszczanie lekcji religii jedynie na początku lub końcu dnia zajęć stanowi niedopuszczalną dyskryminację zarówno samych zajęć jak również uczniów, którzy korzystając z wolności sumienia i religii oraz prawa do nauki, chcą w szkole pogłębiać swoją wiedzę religijną” - skomentował Łukasz Bernaciński z Centrum Analiz Ordo Iuris

źródło: ordoiuris.pl
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#17 Irek 2019-12-18 14:46
Po prostu brak słów.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#16 AnnA 2019-12-18 12:59
Swoją drogą ciekawe jest to, że większość tych idiotycznych, absurdalnych i paranoicznych pomysłów jest "dziełem" kobiet.
- Senyszyn, Biejat, Nowacka, Tokarczuk, Lubnauer, Falej, Scheuring-Wielgus, Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein, Hübner, Ochojska... ciekawy jest też fakt sporej ilości obcojęzycznych nazwisk
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#15 1234 2019-12-18 12:44
Zbliżające się dni to dni NARODZIN BOGA! Nikt tego nie zmieni. Nawet tak śmieszni, wręcz żałośni w swoich pomysłach lewaccy samorządowcy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#14 Anakin 2019-12-18 12:40
Widzę, że jedynym zajęciem opozycji oraz liberalno-lewicowych środowisk stało się "ściąganie krzyża" oraz prześciganie się w absurdalnych pomysłach względem wiary.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 Wojak 2019-12-18 12:38
"Kiedy organizujecie tradycyjną wigilię?" - pyta kolegę jeden z bohaterów filmu "Rozmowy kontrolowane", komunista i oficer milicji. Na informację, że 24 grudnia, odpowiada: "Ach, to jeszcze przed świętami, bardzo słusznie".

Ten sam bohater na owej wigilii oznajmia przy braku opłatka: "to nic, najważniejsza jest tradycja - podzielimy się jajeczkiem". Scena ta bawi właśnie przez swój absurd.
A właściwie bawiła. Bo ten absurd stał się rzeczywistością w wykonaniu radnych Warszawy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 Paweł 2019-12-18 12:37
Co będą świętować? Przecież to święta Bożego Narodzenia! Święto katolickie. Co oni chcę świętować?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 Ewa 2019-12-16 23:42
Jak to brzmi - "gdy opłatek był jeszcze tradycyjny"...
Kto nie szanuje historii i tradycji własnego rodu, ten sam nie zasługuje na szacunek. Dedykuję to prezydentowi Warszawy i jego aparatczykom.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz