W Wielkim Tygodniu stała się rzecz symboliczna. W Paryżu spłonęła katedra Notre Dame. Zapadła się iglica sakralnej perły średniowiecza. Główny kościół chrześcijaństwa (obok bazyliki św. Piotra w Rzymie) wypalił się od środka. Mury ledwie ocalały. Dzielny ksiądz-strażak uratował najcenniejszą relikwię, przechowywaną w murach Notre Dame, koronę cierniową Zbawiciela. Cudownie też ocalał obraz Czarnej Madonny, który Polacy tam niedawno zamieścili.
Dla chrześcijan, w których wiarę wpisane są symbole, są to wydarzenia prorocze – wieszczące nadciągające klęski i kataklizmy. Dla bezbożników, chrześcijan letnich lub nowoczesnych takie myślenie – to zabobon. Pożar jak pożar, racjonalizują nieszczęście przekonując, że to nic nadprzyrodzonego. – Przecież w tym samym czasie w Jerozolimie płonął meczet, dodają jako argument. Nie dostrzegają przy tym, że tak się zmaterializowali, tak się przywiązali do ciasnoty własnego umysłu, że utracili zdolność myślenia w kategoriach symboli, dostrzegania świata niematerialnego. Zapomnieli, że to Bóg jest Panem wydarzeń i jeżeli dopuszcza do tak radykalnego nieszczęścia w wymiarze europejskim, a nawet światowym – więc to nie może nie być Znakiem.
Ale oświeceniowa Francja myśli inaczej. Oderwana od swych chrześcijańskich korzeni, wypłukana niemal do cna z religijnych wartości, boleje tylko nad utratą zabytku, cennego owszem, ale tylko dzięki swej unikatowej architekturze, starożytności. Teraz głowi się, jak zabytek odbudować, co zresztą zapowiedział prezydent kraju Emmanuel Macron. Zapewnił, że Notre Dame będzie odbudowana w ciągu 5 lat, choć nie uściślił w jakim kształcie. Czy np. zabytkowy dach, który niemal w całości strawił ogień, będzie odbudowany w oryginale, czy może na jego miejsce powstanie szklany sufit, jak suflują już niektórzy. Nie wiadomo też, czy na iglicę katedry powróci krzyż, bo to – jak się okazuje – będzie dopiero tematem dyskusji i deliberacji.
Francja przecież, nie zapominajmy, jest krajem laickim, gdzie nawet kościoły są własnością państwa, które nie dba o nie, wstydliwie akceptując dewastację świątyń, ich bezczeszczenie, okradanie, podpalanie. Ostatnio to już średnio ponad 1 000 takich przypadków rocznie.
Za to „wybitnym” osiągnięciem Republiki jest to, że francuska przestrzeń publiczna została niemal totalnie uwolniona od wszelkich znaków religijnych. Od krzyżów zwłaszcza. Ostatnio, jako Polacy, śledziliśmy jeden z bardzo charakterystycznych dramatów tego oczyszczenia w małym prowincjonalnym miasteczku Ploermel, gdzie lokalna wspólnota postanowiła uczcić Świętego Papieża Polaka, wystawiając mu pomnik. Na donos członka miejscowej loży masońskiej zażądano od fundatorów pomnika usunięcia z jego ekspozycji krzyża. Krzyż chciano wyrwać papieżowi z rąk, bo we Francji jest Republika, która – jak kiedyś Sowieci – krzyże toleruje tylko wtedy, gdy są w ukryciu. Pomnik miano więc ocenzurować, na co zezwolił też sąd i tylko dzięki wybiegowi profanacji w majestacie prawa udało się zapobiec. Pomnik bowiem miejscowa wspólnota postanowiła przesunąć o sto metrów na teren prywatny, co zapobiegło planowanej dewastacji.
Nie wiadomo jednak, czy krzyż ocaleje na katedrze Notre Dame, bo Republika jest zaborcza. Gdy oczyściła przestrzeń publiczną od krzyży, przyszedł czas na kościoły, co to też mają być wielowyznaniowe, różnorodne, łączące, a nie dzielące, niedyskryminujące nikogo – słowem nijakie. Pozbawione krzyży, a nawet sacrum.
Nie wiem jak będzie ostatecznie, bo garstka francuskich katolików, zahukana i zastraszona przez Republikę, pod wpływem wstrząsu i bólu, jaki wywołał widok płonącej katedry, postanowiła Republice się postawić. Obolali i niemal śmiertelnie zranieni w swej tożsamości katolicy wyszli na ulice i skwery, i zaczęli (o zgrozo) publicznie odmawiać różaniec. Więcej, ulicami Paryża przeszły dość liczne procesje katolickie ze sztandarami i krzyżami, co pewnie tak zaskoczyło władzę, że ta nawet nie odważyła się za tak antyrepublikański czyn proceśników ukarać. Do czasu oczywiście, bo Republika przecież swych sztandarów dobrowolnie nie zwinie. Potrzebna jest dopiero duchowa kontrrewolucja Francuzów. Ale do tego droga jest jeszcze daleka, bo chrześcijaństwo we Francji praktycznie zanikło – non est, praktykujący nad Sekwaną stanowią dziś zaledwie jakieś 5 proc. społeczeństwa.
Na razie scenariusz na starożytnych ziemiach Galów pisany jest tak: gdy chrześcijaństwo tam ostatecznie samo się wypali, jak katedra Notre Dame, na wytworzoną pustkę duchową wkroczą wyznawcy z chorągwią Mahometa, którą triumfalnie zamierzają zamieścić finalnie na kopule bazyliki św. Piotra w Rzymie. Tymczasem w ramach oczyszczania przedpola podbiją kraj gnuśnych Galów, co to bajają, że przybywających uchodźców zintegrują. Pytanie z czym? Z pustką? Czy może z lalką Barbie?
Otóż nie trzeba być ani prorokiem, ani nawet scholastykiem, by przewidzieć, że integracja odbędzie się... tylko, że w stronę odwrotną. To silni duchem i swą wiarą muzułmanie nakłonią Francuzów perswazją, groźbą bądź inną uciążliwością (dla niektórych wystarczy specpodatek dla niewiernych) do przyjęcia koranu i burki, co to na razie jest przez Republikę zabroniona.
Ten scenariusz może być też odwrócony, choć dziś wydaje się to niepodobieństwem. Pamiętamy jednak, że w słowniku Pana Boga nie ma słowa „niepodobieństwo”. Dla Boga wszystko jest możliwe pod warunkiem, że uwierzymy w Niego i Mu zaufamy.
Wtedy zarówno mury Notre Dame, jak i nasza upadła natura odrodzą się jak feniks z popiołu. Na zgliszczach symbolu chrześcijaństwa są wciąż ciągle wypisane dwa scenariusze...
Tadeusz Andrzejewski
Komentarze
I mam nadzieję, że ta duchowa kontrrewolucja wyjdzie od narodu Polskiego, że wyjdzie z takich ruchów jak Europa Christi. A wyjść musi, bo stopień zepsucia osiągnął już zenit.
I właśnie tu obnaża się cała obłuda i zepsucie lewactwa. Bo czyż nie powinno się starać doprowadzić do takiego stanu, aby "takie coś" nie miało miejsca??? Gdzie tu jest tolerancja? Poszanowanie prawa do wiary, religii???
„Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem | Polska jest Polską, a Polak Polakiem”.
Należy dodać, że podobnie jest z Europą...
Może to być także początek odrodzenia się w sercach chrześcijaństwa i stanięcia twardo na nogi, aby bronić wiary i aby głosić Słowo Boże.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.