Wydrukuj tę stronę

Lekcja od „Sąjūdisu”: podziały – to marginalizacja

2018-06-05, 19:49
Oceń ten artykuł
(16 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

30 już lat minęło, od kiedy – wzorujący się na polskiej „Solidarności” – litewski Ruch Przebudowy „Sąjūdis” rozpoczął swą walkę o wolność, która zakończyła się ostatecznie restytucją niepodległości Bursztynowej Republiki.

Litewskie media wypełniły się ciepłymi, czasami nieco przypudrowanymi wspomnieniami z tamtych historycznych już czasów. Wspominamy bohaterów tamtego okresu, wciąż od nowa przywołujemy ich heroizm i poświęcenie dla Litwy. Tak, „Sąjūdis” był tą litewską marką, która rozsławiła nasz kraj w owym czasie na świecie, a i przyczyniła się ostatecznie do całkowitej erozji Związku Sowieckiego. Dobrze jest więc o tym pamiętać, nauczać potomnych, dbać, by świat też nie zapominał litewskiego wkładu w obalenie żelaznej kurtyny, bo przecież taki był finalny etap tego, co zaczęło się w Polsce, przerzuciło się potem płomieniem wolności na Litwę i w konsekwencji na inne republiki bałtyckie i cały ZSRR, a kończyło się obaleniem Muru Berlińskiego.

Czcząc „Sąjūdis” i jego ludzi, nie możemy jednak jednocześnie nie pamiętać, że budowali oni ową „litewską markę” na modłę i wzór niepodległej Litwy z okresu międzywojennego, a więc w dużym stopniu w oparciu o antypolonizm. Nowa Litwa miała być monoetniczna, w której mniejszościom narodowym przewidywano rolę tylko li kwiatka u kożucha. Czyli rolę wybitnie dekoracyjną. Wtedy to właśnie, pamiętamy, działacze „Sąjūdisu” próbowali forsować legendę, że na Litwie wręcz nie ma Polaków, są tylko spolonizowani Litwini. Do miary symbolu tamtych czasów można by chyba zaliczyć jedną z karykatur w prasie sajudisowskiej, przedstawiającej polskiego „Malucha”, który na przyczepie wiezie grób Piłsudskiego z Wilna do Polski. Tak w znacznej mierze elity „Sąjūdisu” widzieli wtedy rozwiązanie polskiej sprawy. Chodziło im po prostu o pozbycie się polskości z Wilna i Wileńszczyzny.

Dlatego trudno też jest nie docenić ogromnej determinacji społeczności polskiej tamtych czasów na drodze do samoorganizacji. Było wśród ówczesnych liderów Polaków na Litwie przekonanie, że tylko dobrze zorganizowani i świadomi własnych praw przetrwamy. Związek Polaków na Litwie, który na początku pod szyldem Stowarzyszenia Oświatowo-Kulturalnego Polaków na Litwie rozpoczął swą działalność, podjął się tego wyjątkowo nieprostego zadania.

Organizacja od początku miała charakter masowy. Zrzeszała Rodaków nie tylko z Wileńszczyzny, ale i z najdalszych nawet zakątków Litwy. Działała prężnie, na ogromnym entuzjazmie swych znanych i nieznanych działaczy i działaczek, których etalonem postępowania było słynnych „pięć prawd Polaka” (Litwa – Ojczyzną, Polska – Macierzą, mowa ojców – naszą mową, Polak Polakowi bratem, oto esencja tych prawd). Dzięki ZPL-owi, z którego wyrosło później wiele innych organizacji branżowych, polskość na Litwie odrodziła się i też, w różnych potrzebach będąc, obroniła. Budowanie niepodległej Litwy przez „Sąjūdis” odbywało się zatem, jak już wspomniałem, w kontrze do polskości, ale też przy współudziale zorganizowanej społeczności polskiej, która wolne i demokratyczne państwo widziała z kolei jako „sprawiedliwe dla wszystkich niezależnie od narodowości”, jak to wtedy ZPL formułował.

ZPL więc od początku istnienia był ruchem reprezentacyjnym, masowym, ale też asertywnym wobec władz, próbujących ograniczać prawa litewskich Polaków. Organizacja, reprezentująca litewskich Polaków, była przy tym zawsze lojalna wobec swego państwa, co potwierdzała w różnych, czasami ciężkich momentach dziejowych Litwy (chociażby wtedy, gdy u zarania proklamacji niepodległości wezwała litewskich Polaków, by unikali służby w wojsku sowieckim, a przy nadarzającej się możliwości również z niego dezerterowali). Domagać się należnych praw, a przy tym być dobrym obywatelem swego kraju, tak w jednym zdaniu scharakteryzowałbym filozofię działania ZPL przez 30 lat jego istnienia.

ZPL pozostawał wierny swym zasadom, choć często trzeba było płacić za to wysoką cenę. Dlatego ciężko jest przyjąć, a nawet uwierzyć, że dzisiaj również niektóre środowiska, również w Polsce, próbują organizację posądzać o generowanie konfliktu zarówno wśród Polaków, jak i na linii polsko-litewskich stosunków. Nie pierwszy to raz czyni środowisko związane z „Gazetą Polską”, której niektórzy dziennikarze z uporem wartym lepszej sprawy, namolnie wręcz, ostatnio próbują przylepić czy to ZPL, czy wcześniej AWPL łatkę prorosyjskich. Taki wydźwięk ma np. ostatnie oświadczenie Klubu „Gazety Polskiej”, które sugeruje, że to ZPL wygenerował ponoć ostatni konflikt, z którego korzyści czerpać będą obce nam siły i obcojęzyczne media.

Troska niby słuszna, tylko, zapytać trzeba, kto do niepomiernych wręcz rozmiarów w mediach próbuje rozdmuchiwać zamieszanie wokół sprawy urzędowej i technicznej (do wyjaśnienia owszem, ale w zaciszu gabinetu). Kto próbuje ją upolityczniać? Jakie portale na Litwie i z kim związane czynią to? No, chyba nie ZPL. Jeżeli więc Polakom i Polonii życzymy dobrze (jak to w oświadczeniu pobrzmiewa), to chyba musi nam zależeć, by sprawy nie upolityczniać, tylko zostawić ją do wyjaśnienia osobom zainteresowanym. Do życzliwego, dodajmy, wyjaśnienia bez uszczypliwości w rodzaju próby zablokowania przez prezesa Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie lubelskich samorządowców, pragnących wyróżnić prestiżowymi nagrodami miasta Unii Lubelskiej właśnie działaczy Związku Polaków na Litwie.

Niepotrzebnie nagłośniony urzędniczy incydent wokół ZPL (zdarzyło się, padły tam niepotrzebne słowa z obu stron) coraz bardziej niepokoi środowiska patriotyczne w Macierzy, które uczciwie i od lat wspierają Polaków na Wileńszczyźnie. O niedzielenie Polaków na Litwie kilkakrotnie apelował europoseł profesor Mirosław Piotrowski, wzywały do tego media katolickie i kresowe.

Wsłuchując się w ten głos, warto pamiętać też, że „Sąjūdis” zmarginalizował się w dużej mierze wskutek wewnętrznych podziałów, a ZPL przetrwał, bo nie dał się podzielić...

Tadeusz Andrzejewski

Komentarze   

 
#18 do ??? 2018-06-20 12:05
Między innymi dlatego frakcja AWPL-ZCHR domaga się lustracji i z determinacją wraca do sprawy, żeby oczyścić politykę z agentów i współpracowników sowieckich służb bezpieczeństwa.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#17 ??? 2018-06-18 20:23
Ktoś powiedział, że Sajudis jest jak Solidarność. Po części bardzo się z tym zgadzam. Było tak samo wielu agentów komunistycznego aparatu wśród jednych i drugich. Jedni i drudzy dogadali się z tymi co nie przefarbowali się na opozycję tylko zostali komunistami z nazwy. Jedni i drudzy rozwalili gospodarki swoich krajów i wyprzedali majątek narodowy. Jedni i drudzy odmówili lustracji, no bo sami siebie musieliby lustrować.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#16 Kruk 2018-06-17 21:24
Dzięki determinacji, pryncypialnym zasadom ZPL uchodzi dziś za wzór dla innych Polaków rozsianych po świecie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#15 pilni uczniowie 2018-06-16 12:48
Sajudis nauczył nas jedności i organizacji. I dzięki temu mamy dzisiaj to co mamy i drążymy skałę chcąc więcej
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#14 Autonomia dla Wileńszczyzny 2018-06-13 21:59
Sajudis dzisiaj to dla Lietuvisów synonim nie niepodległości, a prywaty, terroru, agentury, zrujnowanej gospodarki i łapówkarstwa
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 prawda 2018-06-12 19:27
to właśnie sajudis i jego wódz landsbergis jest odpowiedzialny za nowy lietuviski nacjonalizm i antypolskość
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 Aleksy 2018-06-09 10:39
Słabo wyszło rządzenie Sajudisu - nie dość, że kraj doprowadzili do ruiny, zagrabili Polską ziemię, zastosowali cały system korupcyjny między biznesem a politykami, to jeszcze wprowadzili antypolski nacjonalizm.

Główny winowajca Landsbergis i jego poplecznicy
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 Ormian 2018-06-09 00:05
"Niepotrzebnie nagłośniony urzędniczy incydent wokół ZPL (zdarzyło się, padły tam niepotrzebne słowa z obu stron) coraz bardziej niepokoi środowiska patriotyczne w Macierzy, które uczciwie i od lat wspierają Polaków na Wileńszczyźnie. O niedzielenie Polaków na Litwie kilkakrotnie apelował europoseł profesor Mirosław Piotrowski, wzywały do tego media katolickie i kresowe."

Nie wiem czemu kilku urzędników tak się oburzyło na słowa Mackiewicza - kiedy mamy dyskusję partii rządzącej i opozycji w Polsce to słychać o wiele gorsze przywary i epitety

Dorzynanie watahy pamięta ktoś?!
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 wilniuk 2018-06-08 12:14
Tak tam oliwa na wierzch wypływa(w komentarzach).
http://prawy.pl/72741-jak-werbowalo-sb/
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 Paweł 2018-06-07 21:34
Sajudis pięknie oszukał historię i swoich krajan. Pod płaszczykiem demokracji i niepodległości stworzyli sitwę komunistyczną a wszystkie przekręty przykryli nienawiścią do Polaków
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz