Wydrukuj tę stronę

Piękny i wielki marsz polskości

2018-05-08, 20:58
Oceń ten artykuł
(19 głosów)
Prof. dr hab. Andrzej Zapałowski historyk, wykładowca akademicki, ekspert ds. bezpieczeństwa, prezes rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego (były poseł na Sejm RP i do Parlamentu Europejskiego) Prof. dr hab. Andrzej Zapałowski historyk, wykładowca akademicki, ekspert ds. bezpieczeństwa, prezes rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego (były poseł na Sejm RP i do Parlamentu Europejskiego)

Po dwudziestu latach wróciłem do Wilna, tam, gdzie bije polskie serce i dusza tęskni do Polski. Przyjechałem na wspaniały marsz Polaków ulicami Wilna w 100. rocznicę odzyskania niepodległości przez naszą Ojczyznę. Już sama organizacja marszu budzi wielki szacunek. Porządek, każdy wiedział co ma robić. W tym wszystkim widać niezwykły autorytet miejscowych polskich działaczy. Dla mnie postawa Waldemara Tomaszewskiego, Michała Mackiewicza, przemiłych wicemer Wilna Edyty Tamošiūnaitė i mer rejonu wileńskiego Marii Rekść, to dowód wielkiej odpowiedzialności za polskość, także za Polskę. Ten piękny i wielki marsz polskości zakończony Mszą pod Ostrą Bramą na długo pozostanie w mojej pamięci.

Najważniejsi muszą być nasi Rodacy
Przed laty pracując jako poseł na Sejm RP w Komisji Łączności z Polakami za Granicą rozmawiałem z władzami Litwy o prawach mieszkających tam Polaków. Nie były to tylko kurtuazyjne rozmowy, ale to też była inna komisja niż w późniejszych latach. W tamtych czasach uzyskaliśmy mnóstwo lokali dla naszych rodaków na Ukrainie, Białorusi, Łotwie, Estonii. Na Litwie, z nielicznymi wyjątkami, zawsze jednak był problem z małością i dyplomatycznym prostactwem naszych ambasadorów tam akredytowanych. Teraz nie jest lepiej.

Patrząc na dzisiejszą kondycję naszych Rodaków na Litwie widać ich dojrzałość organizacyjną i wielką pracę jaką przez te lata wykonali. Z drugiej strony spacerując po Wilnie widziałam jak ciągle zamazuje się znaki Polski i Rzeczypospolitej. Wielu obecnie rządzących tym państwem polityków nie zdaje sobie chyba sprawy z tego, że dziedzictwo Rzeczypospolitej to także ich dziedzictwo. Patrzenie na wspólną przeszłość dzisiejszą rzeczywistością, to patrzenie przez krzywe zwierciadło. Przed siedmioma wiekami nasze wspólne państwo było oparte na niepodważalnej wartości jaką jest i było bezpieczeństwo. Wielu obecnie złudnie sobie wyobraża, że jest nim wyłącznie NATO i obecność obu państw w tym pakcie. Patrząc obecnie na spory i konflikty Grecji z Turcją i ubożenie armii Europy Zachodniej widać, iż NATO to praktycznie USA. To państwo ma jednak ciągle interesy. Tak więc prawdziwą gwarancją bezpieczeństwa Litwy może być tylko oddany sąsiad, którego społeczeństwo jest zdeterminowane do pomocy. Jednak zaangażowanie Polaków w bezpieczeństwo państwa litewskiego tak naprawdę, a nie tylko deklaratywnie umowami politycznymi, będzie zawsze warunkowane gwarancją praw dla Polaków tam mieszkających przez władze Litwy. Jako osoba zajmująca się na co dzień bezpieczeństwem międzynarodowym wiem, że wszystkie sojusze oparte na gwarancjach politycznych są czasowe (większość z nich w ostateczności, w razie rzeczywistego kryzysu nie jest dotrzymywana). Jedyną gwarancją wszelkich sojuszy jest stały interes państw oparty o żywotny czynnik, czyli w tym wypadku o bezpieczeństwo i respektowanie należnych praw mieszkających tam naszych Rodaków.

Kilka spostrzeżeń
Wracając do moich spostrzeżeń z wyjazdu do Wilna nie mogę nie odnieść się do marszu polskiego przez Wilno pozbawione wszelkich polskich napisów na ulicach, co jest niezgodne ze standardami europejskimi, gdzie żyją dziesiątki tysięcy naszych Rodaków. Z drugiej strony trąciło mnie negatywnie brak na marszu oficjalnego przedstawiciela rządu. Obecność europosłów Piotrowskiego i Hetmana to wynik ich indywidualnych decyzji. Z kolei obecność wicemarszałka Senatu Adama Bielana to za mało. Przecież nie była to jakiaś tam lokalna impreza, a wielki marsz Polaków na Litwie. Jeżeli rząd faktycznie chce wspierać Polaków na Litwie, to powinien tam być co najmniej wicepremier i marszałkowie Sejmu i Senatu. To byłby właściwy przekaz do władz litewskich!

Byłem dumy z ich dumy
Jednak to co powinno cieszyć naszych Rodaków na Litwie to jest to, że w Polsce powoli do głosu dochodzi nowe pokolenie wyborców i polityków. Oni nie są już tak naiwni w swojej większości jak obecna elita polityczna Polski. Dla nich Polacy na wschodzie są istotną częścią polskości. Ich polityka wschodnia będzie bardziej przypominać politykę Budapesztu. Oni już w mediach i na forach internetowych prezentują takie stanowisko. Sam wracając z moją córką do Polski po stokroć, nawet przez chwilę, nie żałowałem, że się tam znalazłem. Wśród moich Rodaków, którzy utrzymali przepiękną mowę charakterystyczną tylko dla Wileńszczyzny. Ten śpiewny polski język jest częścią polskiej duszy i trzeba o niego dbać. Widziałem tam dumnych kombatantów walczących pod Wilnem o Polskę, która tam trwała przez wieki. Byłem dumy z ich dumy, bo to ich postawa uczy młodych jak się należy zachowywać w trudnych czasach. W Polsce trzeba więcej pokazywać życie Polaków na Wileńszczyźnie. To jest dla nas wszystkich wyzwanie. Należy doprowadzić do tego, aby Polacy w „Koronie” myśleli o problemach Rodaków znad Wili i Niemna jak o swoich. I myślę, na to także przyjdzie czas.

Chciałbym także podziękować wszystkim tym na Wileńszczyźnie, którzy ratowali i ratują polską oświatę, tożsamość, polski folklor, kulturę i rozbudzają u młodych dusze tak dumne jak opisywane przez Sienkiewicza u szlachty laudańskiej. Polacy na Litwie muszą dokumentować swoją działalność i przesyłać do Polski. To także pomoże naszemu krajowi, aby nie ulegał dyktatom zagranicznych ośrodków. Wyście wytrwali oderwani od Polski i idziecie naprzód właściwą drogą. Jestem przekonany, iż niedługo przyjdzie czas na wsparcie dla Was z kraju. Młodzież polska w Polsce i na Litwie jest naszą przyszłością i to było widać na marszu polskim na ulicach Wilna.

Prof. dr hab. Andrzej Zapałowski
historyk, wykładowca akademicki, ekspert ds. bezpieczeństwa, prezes rzeszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego
(były poseł na Sejm RP i do Parlamentu Europejskiego)

Komentarze   

 
#27 Ewa 2018-05-20 14:00
Pan Zapałowski powrócił do Wilna po 20-tu latach i można to nazwać powrotem niejako sentymentalnym. Moim zdaniem dla każdego Polaka, gdziekolwiek mieszka, pobyt w Wilnie powinien być obowiązkowym przystankiem na drogach życia. To tutaj można prawdziwie poczuć, czym naprawdę jest polskość, patriotyzm, tradycja, wiara.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#26 Krystian 2018-05-19 13:55
Po niektórych obecnych dyskutantach, którzy biją pianę na medialnym portalu należącym do agenta KGB widać było niesmak z powodu takiej dużej liczby osób. Zresztą przechodząc przy nich dało się usłyszeć kpiny i określenia typu "ciemnogród". To oddaje pełen obraz, który znany był już wcześniej, liberalizmu i pozoranctwa polskości.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#25 Samson 2018-05-15 13:09
Byłem tam i duma mnie rozpierała. Każdy się czuł dumny, że jest Polakiem.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#24 Mariusz 2018-05-11 19:30
Wszyscy Polacy stanowią jedną wielką rodzinę i warto to pielęgnować. Razem jest nas 60 milionów na świecie, to wielka siła.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#23 Darek 2018-05-11 09:53
Cytuję Poprawka:
O ile wiem żaden wicemarszałek Senatu RP, ani ambasador w Wilnie udziału w Paradzie nie brali. Przybyli tylko pod Ostrą Bramę, gdzieś tam w tłumie, jakby się wstydząc, postali w czasie Mszy św., odmówili zając miejsce wśród gości honorowych w samej Ostrej Bramie. Nawet nie przedstawiając się dla organizatorów cichutko odeszli.Czy coś im jak zwykle nie odpowiadało, czy co?


W Paradzie Polskości pod biało-czerwonymi barwami maszerowało radośnie kilkanaście tysięcy ludzi, od małych dzieci po dostojnych seniorów. Jednak widocznie godzinny marsz był ponad siły pani ambasador. Za to pędzi ona na różne spotkania organizowane przez instytucje i władze litewskie, często z byle błahego powodu. A jak dobrze pamiętamy poprzedni ambasadorowie maszerowali z ludźmi.
Jak wiadomo ambasadorem się bywa, to placówka kadencyjna. Wczoraj gdzieś tam, dzisiaj tutaj, a jutro znowu gdzie indziej.
Za to Polacy na Litwie są zakorzenieni u siebie, na ziemi uświęconej pracą i krwią wielu pokoleń. Nie pokonała ich ani zawierucha wojenna, ani mroczne lata komunizmu. Teraz też dają radę, pomimo dyskryminacyjnych praktyk władz litewskich i niekiedy co najmniej dziwnych zachowań polskiej dyplomacji.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#22 bard polski 2018-05-10 20:42
„W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie”
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#21 z Polski 2018-05-10 14:02
Znowu wspaniały dowód dali Wilniucy swej polskiej tożsamości, którą dzielnie bronią od lat i wciąż rozwijają. Dziękuję wam za przykład, z którego można się uczyć kochania Polski oraz tej swojej małej Ojczyzny.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#20 Dudak 2018-05-10 11:26
Niestety,ale z ważnych powodów natury osobistej i rodzinnej nie uczestniczyłem w marszu.Sprawdzę się jednak innym razem !
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#19 Zbyś 2018-05-10 10:58
Dziekuje Panu
To przesłanie z serca płynące
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#18 Poprawka 2018-05-09 23:30
O ile wiem żaden wicemarszałek Senatu RP, ani ambasador w Wilnie udziału w Paradzie nie brali. Przybyli tylko pod Ostrą Bramę, gdzieś tam w tłumie, jakby się wstydząc, postali w czasie Mszy św., odmówili zając miejsce wśród gości honorowych w samej Ostrej Bramie. Nawet nie przedstawiając się dla organizatorów cichutko odeszli.Czy coś im jak zwykle nie odpowiadało, czy co?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz