Spłacić kredyt zaufania

2018-03-20, 13:27
Oceń ten artykuł
(5 głosów)
Tadeusz Andrzejewski Tadeusz Andrzejewski

Stosunki polsko-litewskie normalizują się i nie sposób z tego nie cieszyć się. Ale czy budowanie od nowa relacji nastąpi na przysłowiowej biblijnej skale, czy tylko na piasku – to dzisiaj jest pytanie najważniejsze.


Statystą nie jestem, jak mawiano w średniowieczu, dlatego nie wiem do końca, na ile litewska klasa polityczna odrobiła lekcję z długich i bezpłodnych lat braku relacji, jakie sobie zaliczyliśmy ostatnio. Ten okres dziwnego pokoju przypominał wręcz po trochę czasy z okresu międzywojnia, kiedy polsko-litewska granica, markowana tylko symboliczną słomianą wiechą, była nieprzekraczalna dla polityków z jednej i drugiej strony. Przez ponad pięć ostatnich lat było zupełnie podobnie. Czyli nienormalnie.

Państwa na szczeblu swych najwyższych władz przestały obcować, bo utraciły wzajemne zaufanie. Nasze ówczesne władze przyczyniły się do tej utraty w lwiej części. Składały często i gęsto swym partnerom obietnice rozwiązania problemów polskiej mniejszości, by potem demonstracyjnie wręcz łamać te obietnice. Na kolejnych spotkaniach następował słowotok kolejnych pustych obiecanek, które tylko pogłębiały rowy nieufności. Defraudacja słowa w końcu postąpiła tak daleko, że polscy politycy, zrezygnowani, musieli wreszcie powiedzieć, że kolejne spotkania nie mają sensu.

Nastąpił okres zamrożenia relacji, który był też wyrazem protestu ze strony polskiej wobec postępującego regresu w prawach litewskich Polaków. Bo zamiast spełniania obietnic władze litewskie posunęły się do uszczuplania gwarantowanych już wcześniej swym obywatelom polskiej narodowości praw. Tak oto po 10 latach bytności w UE litewski parlament w awangardzie z konserwatystami anulował Ustawę o mniejszościach narodowych, docisnął śruby w polityce oświatowej względem mniejszości narodowych, zakpił wręcz z projektu Ustawy o pisowni nazwisk. Tymczasem władze wykonawcze stosowały drakońskie kary wobec osób, które ośmieliły się wywiesić na swych domach dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic, a tzw. žemetvarka dokończyła grabieży podwileńskiej ziemi jej prawowitym właścicielom.

Takie zachowanie partnera musiało się skończyć kryzysem, by nie powiedzieć katastrofą w stosunkach bilateralnych Wilna i Warszawy. Symbolem upadku były słowa ówczesnego litewskiego szefa dyplomacji Audroniusa Ažubalisa, który bezczelnie wygarnął „strategicznemu partnerowi”, że nie zamierza spełniać żadnych obietnic, bo sam osobiście nikomu niczego nie obiecywał.

Po pięciolatce bezpłodnej stagnacji w dwustronnych „nierelacjach” na szczęście zaszły zmiany polityczne, i to kardynalne, w obydwu państwach. W Polsce do władzy doszła konserwatywna prawica, tradycyjnie przychylna Litwie, ale też tradycyjnie dbała o losy Rodaków poza granicami państwa. Na Litwie stery władzy objęła partia znikąd, ale z charyzmatycznym premierem i na szczęście (jak mniemam) zrozumieniem, że po aroganckich rządach poprzedników w relacjach z Polską należy zarządzić duże sprzątanie.

Reset więc nastąpił z obopólnym zrozumieniem, że jest to jedyne słuszne rozwiązanie, korzystne dla obydwu stron. Po korowodzie wszystkich najwyższych rangą polityków polskich w Wilnie próbuję więc się zarazić optymizmem, że tym razem jednak obietnice będą dotrzymane. Problemy litewskich Polaków będą sukcesywnie ubywać.

Zarażając się optymizmem, nie mogę jednocześnie zdusić gdzieś głęboko w duszy tkwiącego zwątpienia, takiej drzazgi wbitej poprzednimi doświadczeniami, że tyle raz już obiecywano i nic, że i tym razem będzie jak zawsze czyli: „obiecanki cacanki, a głupiemu radość”. Zwłaszcza, że elita polityczna na Litwie do odważnych nie należy. Rejteruje w krzaki natychmiast, gdy usłyszy tylko szmer niezadowolenia wyborców wykrzykujących: „gieda”. Ile już to raz przerabialiśmy, że jak tylko następuje jakaś nadzieja na poprawę stosunków, na normalizację sytuacji mniejszości narodowych zgodnie z kanonem europejskim, natychmiast odzywają się wszelkiej maści niezadowoleni - jako pokrzywdzeni przez los twardogłowi patriotai, zwolennicy Litwy czystej etnicznie, lankofobai czy różnego autoramentu prowakatorzy i agenci wpływu.

„Polska uprawiając przez wieki obłudną politykę, z której powodu Litwa zniknęła z mapy świata, wiele osiągnięć Litwy przypisując domniemanym osiągnięciom państwa polskiego, nigdy nie będzie naszym prawdziwym domem” – na dzień dobry powitał polskich polityków w Wilnie radny rejonu wileńskiego z ramienia konserwatystów Gintaras Karosas. W swej sążnistej paplaninie o byłych wspólnych dziejach i doznanych w nich litewskich krzywdach zgodę z Polską uzależnił od przeprosin Warszawy za okupację Wilna w okresie międzywojennym, dodając na desert następujące - cytuję: „Jeżeli nasze państwo odtąd nie postawi żadnego kroku wstecz w kierunku samookłamywania się czyli, w zakresie języka i pisowni, napisów publicznych, odpaństwowienia oświaty (...), a zaprzestanie siebie niszczyć okłamując was, współobywateli z południowo-wschodnich kresów, że jesteście nie wiadomo skąd pochodzącą polską mniejszością i Litwa musi zagwarantować wam bycie Polakami”, uff! koniec cytatu, to łaskawie z wami pogodzimy się. Tekst cudny wręcz, należy przyznać. Odzwierciedla jak w krzywym źwierciadle pokrętne myśli współobywateli, których poraził deficyt wyobraźni podszyty kompleksem niższości. Wypada jedynie życzyć (po takiej lekturze, której cytuję tylko mały fragment) szanownemu koledze radnemu najpierw pogodzić się z własnym rozumem, a potem dopiero stawiać warunki zgody sąsiadom.

Jeżeli jednak na poważnie zakończyć komentarz, to chciałbym przedstawicielom naszej klasy politycznej uświadomić rzecz znamienną, że oto w ostatnich dniach i tygodnich obdarzyliśmy się jako Litwa i Polska ogromnym kredytem wzajemnego zaufania. A zaufanie, chciałbym zauważyć, jest w polityce rzeczą absolutnie nadrzędną. Warto więc mieć świadomość, że jeżeli kredytu nie spłacimy, tylko znowu zaczniemy frymarczyć i uprawiać polityczną lichwę, oszukując partnera, to przegramy. Zwyciężą inni. Wrogowie.

Tadeusz Andrzejewski

Komentarze   

 
#20 Wojak 2018-03-27 20:38
Jestem ciekaw ile etatów jest umieszczonych pod pseudonimem fra???
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#19 fra 2018-03-24 23:28
Cytuję POL:
w tym zakompleksionym, wiejskim kraju nie ma miejsca na zrozumienie i otwartość. To nie Litwa, to Lietuva.

Tak, Lietuva a Litwa to NIE to samo.
Prawdziwe, jest też pierwsze zdanie. Jednak lepsze jest uczciwe przyznanie się do tych chutorskich wad. Tak, szeregowi wytrwali "chłopi" nie ufają, nie tylko słowianom wileńskim, lecz i Lietuvisom stołecznym, a się nie bali qpdać do Polski na zakupy ... jest nadzieja, by tylko ich bogaci przywódcy nie brali wzorców od pseodoludowej konserwy miejscowej
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#18 fra 2018-03-24 23:03
"Na Litwie stery władzy objęła partia znikąd ..."
Akyrat ta partia na kitwie nie jest znikąd, Jest ona z chlopów, kolćhozników, i obywateli miałomiasteczkowych, czyli, jest autentyczna litewskanarodowapaetia. To konserwatyści nie mają gruntu, wLaśnie dla tego budowali się na wizerunku WROGA.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#17 Daria Sawicka 2018-03-22 19:40
Masz rację wiki. To przez takich jak Landsbergis i reszta Litwa zamiast od dawna być gospodarczym partnerem i normalnym krajem z ustabilizowaną gospodarką, w każdej gałęzi jest pośmiewiskiem, i zakompleksionym - właściwie nie wiadomo kim - bez tożsamościowym quazi państwem. Smutne. Oby nie było za późno. Dajcie porządzić Polakom to zobaczycie - w 10 lat sytuacja znacznie by się polepszyła
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#16 wiki 2018-03-22 17:09
Największym szulerem i wyłudzaczem zaufania okazał się Lansbergis i jego komunistyczny Sajudis. Z komuchów radzieckich stali się komuchami litewskimi i samozwańczymi "patriotami"; "konserwatystami" z naszywką "nacjonalista". Nawet nie powinno się ich nazywać konserwatystami, bo zgodnie z definicją konserwatyzm to "ideologia, która bazuje na hasłach obrony porządku społecznego oraz umacniania tradycyjnych wartości, takich jak: religia, naród, państwo, rodzina, hierarchia, autorytet. Konserwatyści chcą obronić stary porządek ze względu na przekonanie o ewolucyjnym, a nie rewolucyjnym charakterze zmian kulturowo-politycznych."

A jak wiadomo u komunistów tylko rewolucja
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#15 POL 2018-03-22 15:01
w tym zakompleksionym, wiejskim kraju nie ma miejsca na zrozumienie i otwartość. To nie Litwa, to Lietuva.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#14 dyzma 2018-03-22 13:02
elita polityczna na Litwie do odważnych nie należy
ulega presji szalonych nacjonalistów
nie ma w tym myślenia logicznego i propaństwowego tylko szkodzenie - bo Polska jest jedynym pewnym sojusznikiem\
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#13 zorro 2018-03-22 12:57
Nawet jeżeli zieloni chłopi :) zrobią jakieś pozytywne zmiany na rzecz mniejszości narodowych (w co bardzo wątpię), niedługo wrócą konserwy, wejdą na stół z butami i rozwalą cały ten różowy torcik.Wybory na Litwie to skakanie ze skrajności w skrajność. Spokoju i stabilności jeszcze długo tu nie będzie.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 Leo 2018-03-22 12:52
Nie bądźcie naiwni. Większość Litwinów postrzega Polaków tak samo jak Karosas inni mają to gdzieś i się kierują powierzchownymi stereotypami, "wiedzą", że Polacy są źli ale nie potrafią wytłumaczyć dlaczego. Parę osób pogody tu nie zrobi.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 Artem 2018-03-21 21:20
Litwa to ma u nas taki kredyt zaufania, że następne pokolenia będą jeszcze go spłacać.
Ale aby za bardzo odsetki nie naliczać to może warto już go zacząć spłacać.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Piątek, 19 kwietnia 2024 

    J 6, 52-59

    Słowa Ewangelii według świętego Jana

    Żydzi zaczęli się sprzeczać między sobą, pytając: „Jak On może nam dać swoje ciało do jedzenia?”. Jezus więc oświadczył: „Uroczyście zapewniam was: Jeśli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i pili Jego krwi, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Bo moje ciało naprawdę jest pokarmem, a moja krew naprawdę jest napojem. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, pozostaje we Mnie, a Ja w nim. Podobnie jak Mnie posłał Ojciec, który żyje, i jak Ja żyję dzięki Ojcu, tak również ten, kto Mnie spożywa, będzie żył dzięki Mnie. To jest właśnie chleb, który zstąpił z nieba; inny od tego, jaki jedli przodkowie i pomarli. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”. O tym mówił Jezus w synagodze, gdy nauczał w Kafarnaum.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24