Wydrukuj tę stronę

Unijne cięcia

2017-12-12, 16:18
Oceń ten artykuł
(8 głosów)
Unijne cięcia prof. Mirosław Piotrowski, poseł do Parlamentu Europejskiego

Trwają prace nad nowym budżetem Unii. Obecna perspektywa finansowa kończy się za dwa lata.


Dziarscy komisarze przymierzają się w Brukseli do kolejnego dzielenia tortu – bynajmniej nie ich i nie przez nich pieczonego. Dzielą to, co wpłynie z budżetów poszczególnych krajów członkowskich. Każde państwo wpłaca 1 proc. wytwarzanego u siebie PKB.

Do tego dochodzą jeszcze wpływy z ceł i inne, drobniejsze. Unia sama z siebie nic nie wytwarza, nie ma „własnego" budżetu. Słowem – jest na garnuszku krajów członkowskich. Im bogatszy kraj, tym wyższe ma PKB i tym więcej płaci. Kiedy Komisja Europejska to dzieli, staje się bardzo ważna. Wówczas obserwujemy osobliwą walkę. Realną, czyli dyplomatyczno-kuluarową, i medialną, czyli propagandową. Temu Komisja doda, innemu obetnie. Fundusze, oczywiście. Rocznie dzieli się ok. 130-135 mld euro. Przez lata unijny budżet pęczniał, niebawem jednak stopnieje. Po raz pierwszy tak poważnie od kilkudziesięciu lat. Powodem jest brexit. Wielka Brytania opuści Unię, do której dotychczas corocznie odprowadzała składkę w wysokości ok. 18-20 mld euro. Mniej niż połowę odzyskiwała, a większą częścią cieszyli się inni. W nowo układanym budżecie zabraknie więc ponad 10 mld brytyjskiej składki i ok. 6 mld rabatu brytyjskiego, na który składały się inne kraje, w tym Polska. Czyli lekko licząc, budżet netto zmniejszy się o 16 mld. Komuś trzeba zabrać, obciąć, bo o oszczędnościach chociażby w brukselskiej centrali jakoś nie słychać. Obcinając fundusze, trzeba jednak uważać, aby samemu się nie pokaleczyć. Gros z nich, przyznawanych np. Polsce, szło na inwestycje realizowane przez niemieckich i innych zachodnioeuropejskich wykonawców. Zdaniem wielu ekonomistów, z każdego jednego unijnego euro przekazywanego do Polski 70 centów wracało do wymienionych wcześniej i innych krajów. Trzeba więc uważać. Wielka Brytania, ale i Niemcy oraz kilka innych krajów należą do płatników netto. W sposób widoczny wpłacają więcej do budżetu Unii, niż z niego wyciągają. Niewidocznie jednak, często pośrednio, np. Niemcy czerpią z tego tytułu przeogromne korzyści, nie tylko finansowe. Na żadnym ważnym unijnym stanowisku nie dostrzeżemy osoby, która nie byłaby przez Niemcy rekomendowana lub aprobowana. Wpływy finansowe, oczywiście, przekładają się na polityczne w poszczególnych krajach. Tam odbywa się bitwa w sferze medialnej. Nawet nie wykonując żadnego ruchu, można z Berlina czy Brukseli pohukiwać: „Jeśli nie wybierzecie w Polsce uległej nam formacji, musicie się liczyć z obcięciem unijnych funduszy". Zbyt cicho jednak wybrzmiewa odpowiedź, że nielubiany prawicowy rząd zwiększa PKB, przez co będziemy płacić do UE większą składkę, że po dołączeniu wszystkich niewidocznych, nienagłaśnianych kosztów unijnej partycypacji niewykluczone, że do Unii realnie już dopłacamy i że samo uszczelnienie podatków spowodowało wpływ pieniędzy do budżetu Polski większy niż cała roczna dotacja z Unii. Argumentom tym towarzyszyć musi też praktyczna aktywność, wyrażająca się... ot chociażby w polskich propozycjach unijnobudżetowych cięć.

prof. Mirosław Piotrowski, poseł do Parlamentu Europejskiego

Komentarze   

 
#27 PL 2017-12-20 17:12
Komisja Europejska podobno uruchamia art. 7 traktatu UE przeciwko Polsce. Ponoć zagrożona jest samorządność, tak twierdzą komisarze. Jako Polak żadnego zagrożenia nie widzę, chyba że w zachowaniu tych komisarzy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#26 Jan 2017-12-19 09:18
"niewykluczone, że do Unii realnie już dopłacamy" - to jest zdumiewające, jak niejasne są przepływy finansowe wewnątrz Unii. Słychać bardzo różne wersje na temat tego, czy w rzeczywistości Polska (i inne kraje naszej części Europy) czerpiemy pieniądze czy może jednak dopłacamy do wspólnej kasy. Ta niejasność oczywiście sprzyja różnym spekulacjom, ale może też i nadużyciom. Ale jak wspomniałem, za mało jest wiadomych.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#25 mateusz 2017-12-19 00:03
Cytuję ku pamięci:
śp Filip Adwent ostrzegał Polaków przed wejściem do UE, że stare kraje dopuszczą do tortu z pieniędzmi (na który sami też się składają) w zamian za nowe rynki zbytu. Stąd odpowiednie limity, które wymuszały na nowych krajach import.

I dlatego tak są atakowane kraje, które próbują kierować się zdrowym rozsądkiem i dobrze pojmowanym interesem własnego narodu. Stąd wcześniej takie poniewieranie Węgier, a teraz zawzięto się na Polskę. Bo w eurokołchozie wszyscy muszą chodzić potulnie jak baranki na sznurku eurokratów, szczególnie tych niemieckich.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#24 Dama pik 2017-12-16 09:37
No to teraz możemy być pewni szantażu ze strony UE
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#23 pokolenie ikea 2017-12-14 21:32
a niech już tam się tłamszą w tej unii we własnym sosie. Niech sobie tam sodomę i gomorę zrobią, ale od nas wara
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#22 ku pamięci 2017-12-14 07:53
śp Filip Adwent ostrzegał Polaków przed wejściem do UE, że stare kraje dopuszczą do tortu z pieniędzmi (na który sami też się składają) w zamian za nowe rynki zbytu. Stąd odpowiednie limity, które wymuszały na nowych krajach import.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#21 z Polski 2017-12-14 07:50
coś mi się wydaje, że podczas podziału tortu, będzię więcej niezadowolonych i kilka exitów
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#20 lud 2017-12-13 23:33
i zlikwidujmy komisję europejską. wprowadźmy szwejcarski model zarządzania . minimum administrowania a maximum badania.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#19 Eskapistka 2017-12-13 20:35
Jeżeli chcemy jakiejkolwiek normalności w rządach ue to oddajmy władzę Parlamentowi Europejskiemu, oddzielmy Radę Europy i zlikwidujmy komisję europejską, bo to zupełnie sztuczny twór, gdzie siedzą kolesie za zasługi
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#18 Eskapistka 2017-12-13 20:33
kiedyś było dobrze. Jeden kraj się nie zgadzał i trzeba było poprawiać, aż wszystkie kraje się zgodzą. Dziś wg unii nie można się nie zgodzić i jest się od razu piętnowanym
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz